W połowie czerwca 4Decision brało udział w Google Lauchpad Week organizowanym z warszawskim Centrum Nowych Technologii UW. Kiedy opadł pierwszy kurz, odespaliśmy intensywną pracę, zebraliśmy swoje notatki i przemyślenia postanowiliśmy spisać je, i podzielić się nimi z Wami.
tl; dr
Jeśli nie jesteś zainteresowany dlaczego warto wziąć udział w tego typu wydarzeniach, po prostu zjedź do końca strony.
Zacznijmy więc.
Dzień dobry, nazywam się…
4Decision, z którym zgłosiliśmy się do Google Launchpad Week, jest systemem, który pozwoli biznesom rosnąć umożliwiając mądre i całościowe zarządzanie, łączenie i analizę danych, które w tej chwili rozproszone są w różnych miejscach (Asana, BaseCRM, Trello, Slack, mail, inFakt etc.). Chcemy, żeby system dostarczał dane i wiedzę niezbędne do podejmowania właściwych decyzji w biznesie i pomógł uniknąć potknięć, które mogą Cię dużo kosztować. Im więcej projektów lub firm prowadzisz tym ryzyko, że coś przeoczysz jest większe.
Nowa wersja 4Decision rozwijana jest od 2013 roku — protoplasta system funkcjonuje jako narzędzie wewnętrzne już od kliku lat. W tej chwili to ponad 70 modułów technicznych i ponad 50 osób w zespole. Wdrożenia zaczynamy późną jesienią i przygotowujemy się do tego także od strony biznesowej.
W warsztatach brali udział Agnieszka Lewandowska i Tomek Jurek, którzy kilka miesięcy temu dołączyli do projektu.
Dlaczego zgłosiliśmy się na Google Launchpad Week?
Robienie tak dużego projektu, który ma być sprzedawany w SaaSie, mieścić się w chmurze i celuje w zagraniczne rynki wymaga złapania dystansu, spojrzenia na niego z zupełnie innej strony i zwalidowania przyjętych założeń. Najlepiej z kimś, kto w tych materiach co nieco wie 🙂 To właśnie grono mentorów z olbrzymią wiedzą i międzynarodowym doświadczeniem, było jednym z najważniejszych powodów dla których chcieliśmy dostać się na Google Launchpad Week.
„Chcieliśmy się uczyć, chcieliśmy „wykorzystać” mentorów oraz po raz pierwszy zaprezentować swój produkt szerszej, ale jeszcze nie brutalnej, rynkowej publiczności.”
Nasza obecność z takim projektem na warsztatach skierowanych do startupów budziła czasem zdziwienie. Tacy duzi, w sumie to mają już wiedzę i doświadczenie, nie trzeba pokazywać im podstaw, czy coś z tego wyniosą? Już pierwszego dnia okazało się, że wyniesiemy wiele. Z każdym dniem byliśmy bardziej pewni, że przechodzimy dobrze zaprojektowaną i spójną ścieżkę edukacyjną — po kilku godzinach codziennej pracy z mentorami widzieliśmy, jak ich cenne wskazówki zmieniają nasze myślenie i pomagają w pracy nad produktem.
Warsztaty dzień po dniu
Cały tydzień podzielony był na dni tematyczne. Pierwsze dwa poświęcone były produktowi, kolejne marketingowi, ux i technologii. W odróżnieniu od większości znanych nam imprez zaletą tej było to, że każdego dnia (poza dniem technologicznym) pracowaliśmy bardzo intensywnie tylko z jednym, odpowiednio dopasowanym do profilu naszej działalności mentorem.
Dni produktowe
Pierwszego dnia pracowaliśmy nad naszym produktem z Wiktorem Schmidtem z Netguru. Wiktor jako założyciel firmy programistycznej idealnie pasował do grupy celowej jaką obraliśmy sobie kilka miesięcy wcześniej. Jak się potem okazało, nie tylko on. Generalnie kilku mentorów biorących udział w programie Google Launchpad Week pomogło nam weryfikować nasze założenia z punktu widzenia klienta. Od Wiktora dowiedzieliśmy się na czym zależy osobie zarządzającej organizacją skupiającą ponad setkę pracowników, w której produktywność poszczególnych pracowników i możliwość kontrolowania ich wydajności na różnych etapach procesu produkcji jest niezwykle istotna.
fot. stocksnap.io
Już na tym etapie zdaliśmy sobie sprawę z tego, że nasz produkt, ze względu na skalę i stopień skomplikowania rozwiązania będzie niezwykle trudny do zaprezentowania, zarówno wobec klienta, jak i potencjalnego inwestora, czy partnera.
W rzeczywistości mamy do dyspozycji niezwykle skomplikowane narzędzie zbudowane ogromnym kosztem i nakładem pracy. Wiemy, że dzięki niemu pomożemy rozwiązać codzienne problemy przedsiębiorców w małych i średnich firmach, dając im do dyspozycji narzędzia wcześniej dostępne głównie dla menadżerów dużych międzynarodowych korporacji korzystających z niezwykle drogich i rozbudowanych rozwiązań. Jednak do tej pory skupialiśmy się na rozwoju produktu. Przyszedł czas, żeby nauczyć się o nim opowiadać, „ubrać” go w odpowiedni pakiet, być może nawet ograniczyć się w mówić o nim po to, żeby przy pierwszym kontakcie nie sprawiać wrażenia, że nasz system jest zbyt skomplikowany.
Tego samego dnia mieliśmy też okazję poznać się z Oferem Lahanem, doświadczonym mentorem Google Launchpad Week, który na co dzień jest rezydentem w kampusie Googla w Tel Avivie. Również Ofer zauważył, jak trudno jest w krótkim czasie opisać nasz system. Razem z Wiktorem i Oferem postanowiliśmy, że warto zacząć od zdefiniowania na nowo podstawowych wartości, jakie niesiemy naszym przyszłym klientom, a następnie stworzyć pewnego rodzaju „elevator pitch”, który będziemy mogli stosować w podobnych sytuacjach i którym zaciekawimy naszych przyszłych rozmówców. Pomogli nam w tym również mentorzy w kolejnych dniach Google Launchpad Week.
Drugiego dnia naszym mentorem był Marek Kapturkiewicz z Innovation Nest (funduszu mającego w swoim portfolio międzynarodowe produkty SaaSowe, np. UXPin), który pracę z nami zaczął od pokazania narzędzia wykorzystywanego jako uzupełnienie czy pogłębienie elementów Business Model Canvas, a konkretnie obszarów proponowanej klientowi wartości i segmentów rynku.
Mimo że dla 4Decision wybraliśmy 3 grupy celowe, dla uproszczenia przekazu i pracy postanowiliśmy tego dnia pracować nad Value Proposition Canvas tylko dla jednej z nich, a konkretnie dla właściciela średniej wielkości software house’u (pozdrowienia dla Wiktora, który służył nam jako modelowy klient :)). Przyjrzeliśmy się temu, jak wygląda jego codzienna praca, jakie zadania faktycznie wykonuje, jakie są jego bóle/problemy oraz jakie są jego marzenia/życzenia.
Rozpisaliśmy możliwie najwięcej jego codziennych zadań dotyczących jak najróżniejszych obszarów prowadzenia biznesu. W końcu właściciel to ktoś, kto ogarnia nie tylko jeden aspekt biznesu — zajmuje się płynnością finansową, rozliczeniami, wynagrodzeniami, walidacją zadań pracowników, rekrutacją nowych, rozmowami z klientami, pozyskiwaniem nowych, raportowaniem projektów i gaszeniem pożarów. W każdym z tych punktów kryje się całe mnóstwo małych kwestii, które nawet jeśli nie wykonuje ich osobiście, musi nadzorować.
Dodatkowo niektóre z nich są ważniejsze, bo wpływają na kluczowe obszary działania firmy albo z przyczyn zewnętrznych utrudniają jej funkcjonowanie. Jak choćby klienci niepłacący w terminie czy nadprogramowe iteracje, które wydłużają realizację projektu i obniżają rentowność oraz powodują pojawienie się ryzyka utraty płynności finansowej. Przy zatrudnianiu kilkudziesięciu osób takie kwestie, na które składa się wiele różnych elementów, są realnymi bolączkami i mogą wywrócić biznes.
I jeszcze „gains” czyli pole w Value Proposition Canvas określające oczekiwania klientów, które uzupełnialiśmy jako dokończenie zdania „Mój biznes byłby łatwiejszy gdyby…”. Tu lista też była całkiem spora.
Po tej pracy wiedzieliśmy o naszym kliencie dużo więcej — na bardzo operacyjnym poziomie, który dla niego jest faktycznie istotny. A to zdecydowanie pomogło nam w późniejszym uproszczeniu opisu produktu z perspektywy biznesowej oraz właściwym zaadresowaniu i zakomunikowaniu go naszym klientom.
Zidentyfikowaliśmy już, jakie funkcje 4Decision są dla kluczowe dla potencjalnych, bo starają się rozwiązać największe problemy i ułatwiają codzienną pracę, a o jakich na tym poziomie biznesu nie warto zaprzątać im głowy, bo będą potrzebne dopiero przy innej skali albo można o nich powiedzieć „fajny gadżet, ale niekoniecznie na tyle, żeby za niego zapłacić”.
I tak z 70 modułów technicznych, które mamy w systemie stworzyliśmy 7 modułów, które możemy prezentować klientom. Z pomocą Marka udało nam się uprościć to jeszcze bardziej — do 3 kluczowych modułów biznesowych systemu, które realnie mogą pomóc właścicielowi software house’a w codziennej pracy i w jakimś stopniu wspomóc go w rozwiązywaniu problemów i unikaniu pożarów w firmie. Mieliśmy już dopracowany produkt, ale… przecież nie jesteśmy sami na rynku.
Następnym krokiem było znalezienie korzyści i przewag nad konkurencją. To chyba było najtrudniejsze zadanie, bo skuteczne unique selling points są prawdziwe i konkretne (każdy z nich to jedno proste i jasne zdanie) i trafiają w czuły punkt pokazując klientowi, dlaczego warto kupić akurat u nas. Możemy napisać, że mamy rewelacyjny UX (co jest prawdą, bo nasz UX team po prostu wymiata!), albo że mamy natychmiastowe wdrożenie, bez potrzeby zatrudniania do tego celu programistów, ale to jest bardziej nice to have feature i nie koresponduje bezpośrednio z codzienną pracą, i potrzebami naszego klienta. Kolejną kwestią była także cena — to, ile w tej chwili właściciel software house’a płaci za rozwiązania z których korzysta, ile zapłaci za nasze rozwiązanie, czemu ma za nie zapłacić. Ale wiecie co? Udało się!
Na koniec dnia mieliśmy więc produkt biznesowy i unique selling points dla jednej z naszych grup celowych!
Bez tego nie moglibyśmy pracować kolejnego dnia….
… którego celem było przygotowanie 45-sekundowego pitcha przed uczestnikami i mentorami.
Dzień marketingowy
Pracowaliśmy nad nim z Paulem Doranem ze Switch Communications. Na początek wybraliśmy najważniejsze do zakomunikowania w tak krótkim czasie elementy. Bez wypracowanych poprzedniego dnia modułów nie poszlibyśmy dalej, bo nie wiedzielibyśmy co właściwie prezentować. Mimo kolosalnego uproszczenia produktu wciąż był za duży, żeby opisać czym jest, pokazać jakie i czyje problemy rozwiązuje, dlaczego jesteśmy lepsi niż inny, pokazać, że zespół, który pracuje nad 4Decision zna się na rzeczy i to wszystko w 45 sekund! Niemożliwe! Przynajmniej tak nam się wtedy wydawało.
Kiedy wiedzieliśmy już, jakie są kluczowe elementy prezentacji stworzyliśmy jej scenariusz. W punktach wypisaliśmy, że chcemy zacząć od przestawienia się, a właściwie uwiarygodnienia i zaznaczenia czym jest 4Decision, potem opisując problemy i to jak rozwiązują je obecnie klienci. Każdy punkt to właściwie 2 zdania. Wyzwaniem było to, żeby były jak najbardziej precyzyjne i zawierały tylko kluczowe informacje.
Kiedy już je mieliśmy zaczęliśmy ćwiczyć. Zdanie po zdaniu — czasem dodając jeden wyraz, czasem zabierając kilka słów — żeby zmieścić się w czasie.
To naprawdę skarb mieć mentora, który motywuje Cię i pomaga w mierzeniu czasu pitcha podczas przygotowania!
A nasz pitch wyglądał tak 🙂
„Did you know that 80% of businesses fail in the first 3 years?
4Decision is the ultimate operation system for your company.
Founded in 2013 — with the support of an accounting, HR and business consulting company with over 250 over clients. Thanks to our partner we know entrepreneurs, their daily jobs and the challenges they face.
And we know that they have different problems at every stage of growth of their businesses. First they struggle with volume, then they focus on revenue, profit and cashflow.
When they grow they face communication, information management and financial issues. And there is a universe of solutions out there to solve those problems. Managers use Slack, Dropbox, Sales force, Trello.
The problem is… that the data is not connected.
That’s why we’ve created 4 Decision — complete, enterprise- class, back office on-line management system for the price of a CRM — to give them the big picture, to help them regain control of their companies, grow safely and avoid fuck-ups in their businesses.”
Kończąc ten dzień nie dość, że wiedzieliśmy czym jest produkt biznesowy, to na dodatek potrafiliśmy go uprościć do tego stopnia, że wystarczyło nam 45 sekund, aby o nim opowiedzieć. Mieliśmy za sobą swój pierwszy anglojęzyczny pitch i mimo że idealnie nie było (stres!) wiemy, że praktyka czyni mistrza!
Dzień UX
Kolejny dzień zaczął się prezentacją Ofera Lahana z UXLAB, którego poznaliśmy pierwszego dnia, na temat tego czym jest UX — z jakich narzędzi i w jakim celu korzysta. Ale na chwilę przed tym w naszej rozmowie z Heleną Pryłowską padło zdanie, że UXowiec to osoba, która potrafi słuchać. To chyba najlepsze podsumowanie tego dnia.
Do tej pory pracowaliśmy na warsztatach nad produktem i pokazaniem go z ogólnej i dość szerokiej perspektywy prezentując ideę, jaka przyświeca nam w jego realizacji. Teraz mieliśmy skupić się na szczegółach.
Zadania od Emilii Maj z Pilot, która była tego dnia naszą mentorką, wymusiły na nas przyjrzenie się, jak i po co każdego dnia będzie korzystać z systemu zwykły użytkownik — ten, który przyjdzie do pracy, sprawdzi swoje zadania na dziś, będzie chciał wziąć urlop, ma zaplanowane spotkanie z zespołem lub szefem i musi zaprezentować efekty swojej pracy. Czy wszystko czego potrzebuje znajdzie w 4Decision?
W dalszym ciągu naszym modelowym klientem był software house, od którego zaczęliśmy pracę pierwszego dnia. Tym razem przyjrzeliśmy mu się jednak z perspektywy nie właściciela, ale pracującego tam programisty. W pierwszej kolejności szukaliśmy powodów, dla których miałby skorzystać z naszego systemu — co miałby w nim robić, potem wybraliśmy te najbardziej istotne, żeby na koniec opisaliśmy „personę” takiego programisty.
Mając świadomość, że 4Decision to setki jeśli nie tysiące ról i person w rozmowach z Emilią, Heleną i Oferem doszliśmy do wniosku, że w naszym przypadku najlepsze będzie stworzenie matrycy, swoistego zestawienia potrzeb i ról w firmie, które pozwoli stworzyć bardziej uniwersalne schematy person. Ale na to już na samych warsztatach nie starczyło czasu. Tak samo jak na stworzenie user path — to praca domowa dla nas po warsztatach.
Dzień technologiczny
Ostatniego dnia zeszliśmy na jeszcze bardziej szczegółowy poziom i skupiliśmy się na technologii. Tego dnia od Mateusza Herycha z BaseCRM dowiedzieliśmy się sporo o API (jego rodzajach, praktycznych stronach integracji), od Joanny Wasiluk z VoicePIN o bezpieczeństwie i weryfikacji głosem (czad!), a od Mateusza Grzechocińskiego o współpracy z bankami podczas integracji. Dzięki szybkiemu researchowi na LinkedIn wiedzieliśmy też, że Dawida Ostrowskiego, który zorganizował całe warsztaty, możemy pytać nie tylko o produkty Google’a 🙂
Ten dzień pozwolił nam też na nieustanne ćwiczenie opowiadania o swoim produkcie, bo każdemu z mentorów (tego dnia mieliśmy ich wielu) w żołnierskich słowach musieliśmy na początku powiedzieć czym się zajmujemy. Dzięki pracy z Paulem wiedzieliśmy już, jak to zrobić 🙂
Pod koniec tygodnia zobaczyliśmy, jak dobrze zaprojektowana była ścieżka edukacyjna warsztatów widząc własne postępy. Bez pomocy Wiktora i Marka nie moglibyśmy pracować z Paulem, bez Emilii, Heleny i Ofera praca podczas dnia technologicznego także byłaby zdecydowanie trudniejsza. Sami widzieliśmy postępy jakie zrobiliśmy i to, jak dużo dało nam mówienie doświadczonym osobom o tym, nad czym pracujemy.
A czego jeszcze się nauczyliśmy?
Lessons learned
1. Wielogodzinna praca pod okiem i opieką mentora pozwala na dokładne przeanalizowanie tematu i bardzo wnikliwy feedback.
Dlaczego? Bo jest na to czas i mentor nie ma 15 zespołów pod opieką.
Każdy mentor pojawiał się u nas na początku pracy warsztatowej i miał dla nas zadania — znaczy, że też się przygotował :). Po wyjaśnieniu nam, na czym będzie polegała praca z nim danego dnia, zostawiał nas z rzeczami do zrobienia i wracał w umówionym czasie, żeby tę pracę zweryfikować i pójść dalej.
Np. pracując z Markiem Kapturkiewiczem przygotowaliśmy krok po kroku Value Proposition Canvas dla osoby podejmującej decyzję o zakupie naszego produktu, a potem stworzyliśmy prostą i jasną jego wizję oraz moduły biznesowe w oparciu o bolączki i faktyczne potrzeby oraz funkcje, które te moduły powinny mieć.
Z Emi Maj podczas dnia UX zaczęliśmy pracę od znalezienia wartości dla end usera i zbudowania na tym persony. Tego dnia Helena podsunęła nam również pomysł na to, jak zmniejszyć próg bólu pierwszego logowania użytkownika do pustego jeszcze systemu.
Tak dokładne przeanalizowanie problemu nie byłoby możliwe podczas 15-minutowych sesji i szybkich spotkań.
Dlaczego to jest ważne? Jeśli chcesz przetestować, jak twoja grupa celowa reaguje na twój minutowy pitch to możesz do tego wykorzystać spotkania startupowe, konferencje i eventy — nie są do tego potrzebne warsztaty. Ale pamiętaj, że feedback jaki otrzymasz będzie dotyczył pitcha — nie produktu. Nie buduj na tym modelu biznesowego.
Jednak jeśli chcesz popracować nad produktem — bądź przygotowany merytorycznie na ciężką pracę. To, co dostaniesz w zamian pozwoli Ci skupić się na najistotniejszych kwestiach w biznesie i wykorzystać wiedzę tych, którzy już kiedyś byli na Twoim miejscu.
2. Nie zawsze warto słuchać wszystkich mentorów na raz. Czasem w ogóle nie warto słuchać jakiegoś mentora.
Mieliśmy okazję przekonać się o tym podczas marketing day. Naszym zadaniem na koniec dnia był 45-sekundowy pitch przed uczestnikami i mentorami. Pół dnia spędziliśmy na ćwiczeniach tego, co mówimy i czy wyrabiamy się w czasie. Oczywiście korzystaliśmy w tym celu z innych mentorów, których łapaliśmy przy prawie każdej możliwej okazji 🙂 Niemal każdy z nich proponował jakieś modyfikacje. Część z nich wprowadziliśmy, ale niektóre wywróciły naszą prezentację od góry nogami.
Po pierwsze, nie mieliśmy na to czasu, po drugie Agnieszka była tak bardzo zestresowana tym, że będzie występowała publicznie po angielsku, że nawet nie było mowy o tym, żeby wprowadzać większe poprawki 🙂 Natomiast uwagi zostały zapamiętane, bo w większości były słuszne i będzie można wykorzystać je pitchując innym razem lub do innej grupy celowej czy publiczności.
Czasem nie warto też słuchać mentora wtedy, kiedy mentor nie słucha Ciebie, bo mentoring to transakcja, która działa w obie strony. My przyszliśmy po to, żeby podsłuchać i nauczyć się nowych rzeczy, a mentor było po to, żeby nas czegoś nauczyć i podzielić się z nami swoim doświadczeniem. Niestety to nie zawsze tak działa. Jeśli uczestnik nie jest otwarty i nie stara się zrozumieć, co się do niego mówi niewiele wyniesie z warsztatów. Jeśli trafi się taki mentor, który nie zrozumie nad czym pracujesz to dawane przez niego rady niekoniecznie będą przydatne.
3. Nieważne gdzie jesteś, ważne gdzie chcesz być.
„Zawsze myśl o swoim biznesie jak o startupie. Przede wszystkim dlatego, że to uczy pokory.”
Agnieszka miała już doświadczenie jeśli chodzi o warsztaty startupowe — sama prowadziła je przez kilka ostatnich lat, występowała też w roli mentora na większości imprez startupowych w Polsce. Ma za sobą doświadczenie w inkubacji kilkudziesięciu startupów. Tym razem, po raz pierwszy, siedziała po drugiej stronie stołu i… cieszyła się, że ma taką okazję!
„Bo nieważne, jak mądry jesteś, jak dużo książek przeczytałeś, jak dużo zrobiłeś i jak duży projekt robisz — zawsze możesz nauczyć się czegoś nowego jeśli wiesz, jakie pytania chcesz zadać.”
Startupowe podejście oznacza, że możesz zadawać pytania, stawiać hipotezy, weryfikować założenia, być elastyczny. Często mówi się, że startupowcy to ludzie, którzy czują presję, nie osiadają na laurach, ciągle weryfikują założenia. Ta presja pozwala się rozwijać nie tylko biznesowi, ale też tobie.
4. Przygotowanie mentorów ma kolosalne znaczenie dla uczestników…
Każdy mentor ma niewątpliwie olbrzymią wiedzę i doświadczenie — umówmy się, nie każdy może mentorować na warsztatach organizowanych przez Google’a 🙂
Mentor ma też własną perspektywę, która nie zawsze idzie w parze z tym jaki produkt rozwijasz — w naszym przypadku: B2B, SaaS, global. Nie wiem, jaka magia odbywała się za zamkniętymi drzwiami podczas spotkań organizatorów z mentorami, ale przepływ informacji między nimi powodował, że nie musieliśmy zaczynać od zera, bo mentor przychodził i miał już o nas sporą wiedzę. A dzięki temu my cały czas szliśmy do przodu 🙂
5. … tak samo jak „wygooglanie” mentorów przez uczestników 🙂
Nawet jeśli mentor nie zajmował się „naszą działką” to bardzo często okazywało się, że może nam pomóc. Skąd to wiedzieliśmy? Zanim pojawił się przy naszym stoliku jego profil na LinkedIn czy Facebooku został przez nas wnikliwie przestudiowany. Dzięki temu nawet jeśli nie wiedział, jak może nam pomóc (np. podczas dnia technologicznego) my doskonale wiedzieliśmy, jakie pytania chcemy mu zadać.
*Bonus: bądź otwarty i korzystaj z okazji 🙂
Podczas warsztatów okazało się, że większość naszych mentorów znajduje się w wybranej przez nas grupie celowej klientów — nie mogliśmy nie skorzystać z okazji i nie podpytać się ich również o to, jakie mają problemy i z pomocą jakich narzędzi rozwiązują je obecnie 🙂
from Warsaw with ❤
PS. Mimo że warsztaty skończyły się już jakiś czas temu, poziom motywacji i radości z pracy na warsztatach wciąć trzyma się mocno. Bo fun też jest w tym wszystkim ważny! Wielkie dzięki ślemy nie tylko wszystkim mentorom (a w szczególności Wiktorowi, Markowi, Paulowi, Oferowi, Emi i Helenie), ale też Dawidowi i Beacie, którzy całe to zamieszanie spowodowali!
Artykuł najpierw ukazał się na Medium.com.
Agnieszka Lewandowska
International Business Manager at 4Decision.com
Od ponad 7 lat wspomagam początkujących przedsiębiorców w tworzeniu i rozwijaniu własnych biznesów. Jako prezes zarządu Fundacji Startup School przeprowadziłam warsztaty z przedsiębiorczości dla kilkuset osób, pomogłam rozwinąć biznesy już ponad 100 osobom, z którymi wyinkubowałam ponad 60 projektów. W dalszym ciągu wspieram ludzi chcących wejść na startupową drogę i podpowiadam im, jak zrobić to najefektywniej. Na początku 2015 roku dołączyłam do zespołu 4Decision, gdzie jako International Business Manager rozwijam system umożliwiający mądre i całościowe zarządzanie biznesem.
Tomasz Jurek
Integration Consultant 4Decision.com
Specjalista z międzynarodowym doświadczeniem w dziedzinach zarządzania strategicznego, rozwoju biznesu, marketingu, obsługi klienta, szkoleń i rekrutacji. Tłumacz. Absolwent Zarządzania Zasobami Ludzkimi na Akademii Leona Koźmińskiego i kierunku International Business and Management w Bradford University. Pierwsze kroki stawiał w Londyńskich korporacjach, gdzie obsługiwał takich klientów jak Sainsbury’s czy British Telecom, oraz na rynku edukacyjnym i w szkolnictwie wyższym, gdzie zajmował się promocją polskich uczelni na rynkach międzynarodowych. Czynnie wspiera środowisko startupowe i branżę interaktywną w Polsce.