Zakupi zrobi Ci sąsiad – czy czeka nas zakupowa rewolucja?

Dodane:

Informacja prasowa Informacja prasowa

Udostępnij:

Już blisko 50 proc. Polaków robi zakupy przez internet. Wartość rynku e-commerce w Polsce już wynosi blisko 36 mld zł, a eksperci szacują, że w 2020 roku przekroczy 60 mld zł.

W sieci kupujemy wszystko, od ubrań i pralek, poprzez samochody i leki. Coraz popularniejsze stają się również e-zakupy spożywcze, które wpisują się w nurt sharing economy. Innowacyjne platformy e-commerce oferują dostarczenie zakupów już w godzinę pod drzwi przez jednego z szoperów. Czy taki sposób robienia zakupów spożywczych się przyjmie? Biorąc pod uwagę, że co 3 Polak chciałby zaoszczędzić czas poświęcany na zakupy, jest na to duża szansa.

W Polsce już 40 proc. Polaków zna rozwiązania oferowane przez sharing economy, z czego 26 proc. aktywnie z nich korzysta. Ekonomia współdzielenia polega na łączeniu osób za pomocą platform internetowych, umożliwiając im świadczenie usług lub wspólne korzystanie z aktywów, zasobów, czasu, umiejętności lub kapitału. W ten nurt doskonale wpisują się platformy takie jak szopi.pl. Platforma szopi.pl jest obecnie dostępna w Warszawie i Krakowie, a w planach są już kolejne miasta. Za pomocą serwisu szopi.pl można dziś zamówić dostawę produktów spożywczych z kilku ogólnopolskich sieci spożywczych, z sieci drogerii oraz szeregu bardziej lokalnych sklepów. Pomysłodawcy tego projektu gwarantują, że zamówione zakupy pod drzwiami znajdą się w ciągu jednej godziny.

– Dostawy tego samego dnia były zawsze pewnym ideałem – prawie nie do osiągnięcia w handlu internetowym. Alternatywą są dostawy w modelu na żądanie (on demand), który można nazwać ”Uberem” dla zakupów spożywczych. Zamówienie klienta jest podejmowane przez szopera, który robi zakupy w sklepie w tej samej dzielnicy miasta i od razu dowozi towar klientowi pod drzwi – komentuje Zbigniew Płuciennik, ekspert szopi.pl

Serwisy takie jak Instacart podobnie jak Uber zawierają elementy „sharing economy” – korzystają z wykonawców, którzy dzięki smartfonom, mogą rozpoczynać i kończyć swój „dyżur” w dowolnym momencie i korzystają z własnych środków transportu. Jednak czasem są one nazywane „on-demand economy” lub „gig economy” („gospodarka fuchy”) ponieważ uczestniczący w nich wykonawcy jednak traktują często swoje zajęcie jako główną działalność zarobkową. Funkcjonują one inaczej niż BlaBlaCar czy serwisy couch-surfingowe, gdzie element współdzielenia jest bardziej widoczny – dostawcy usługi wykonują je dorywczo – udostępniają swój samochód przy okazji własnej podróży lub swoje mieszkanie gdy właśnie wyjechali na urlop.

– Największą i najbardziej znaną firmą działającą w ten sposób jest amerykański Instacart – od startu w 2012 roku dostarcza już w 35 największych miastach USA i właśnie pozyskał w marcu kolejne finansowanie zwiększając zainwestowany do tej pory kapitał z około 400m USD o kolejne 400 m USD. Ten model rozwija się bardzo dobrze w Azji a w Europie jest obecny w Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i ostatnio również w Polsce. Główną korzyścią dla konsumentów w porównaniu do klasycznych supermarketów internetowych jest tu szybka dostawa – nawet w ciągu godziny. Oprócz tego firmy on-demand przykładają bardzo dużą wagę do jakości kontaktu z klientem. Szoper „stoi po stronie klienta” – np. wybiera najładniejsze warzywa i opakowania z najdalszą datą ważności. Zaletą jest tez możliwość dostawy zawierającej towary z więcej niż jednego sklepu – dodaje Zbigniew Płuciennik.

Dowodem na to, że e-zakupy spożywcze w modelu on-demand to w naszym kraju coraz popularniejszy trend jest fakt, że Carrefour Polska zamierza w II kwartale tego roku udostępnić internetową platformę sprzedaży Marketplace, łączącą zewnętrznych sprzedających z klientami oraz program z zakresu tzw. ekonomii współpracy (collaborative economy), w którym klienci będą mogli zlecać innym osobom robienie i dostarczanie zakupów ze sklepów Carrefour, poinformowali przedstawiciele spółki.

– Żyjemy w coraz większym biegu i najzwyczajniej w świecie zaczyna nam brakować czasu na codziennie zakupy. Rozwiązania proponowane przez szopi.pl czy inne platformy działające w modelu on-demand to po prostu wyjście naprzeciw oczekiwaniom konsumentów. Kto wie, może kiedyś z zakupami zapuka do nas sąsiad? Na pewno jest to pewien nowy model budowania społeczności skoncentrowanych wokół platform collaborative economy – mówi dodaje Zbigniew Płuciennik.

fot. pexels.com