Pochodzi z Etiopii i robi buty ze zużytych opon. Sprzedaje je w Dolinie Krzemowej, Europie i Azji

Dodane:

Adam Sawicki, Redaktor prowadzącyRedaktor prowadzący MamStartup Adam Sawicki

Udostępnij:

Wykonywane są ze zużytych opon samochodowych. Ekologiczne buty soleRebels trafiają do klientów w trzydziestu krajach między innymi ze Stanów Zjednoczonych, Japonii i Australii. Ich pomysłodawczynią jest kobieta z ubogiej wsi w Etiopii.

Na zdjęciu: Bethlehem Alemu, założycielka soleRebels

Warsztat przed domem babci 

Zenabework. Uboga wioska położona jakieś 30 kilometrów od stolicy Etiopii. Na jednej z jej działek stoi warsztat, w którym Bethlehem Alemu zszyła swoje pierwsze buty. Pewnie nie były doskonałe; wykonane z organicznej bawełny, skóry i zdartych opon samochodowych, niosły jednak nadzieję, że tu, w niewielkiej mieścinie, gdzie ciężko o pracę też można otworzyć biznes, zarobić i dać zatrudnienie innym.

Dzisiaj ekologiczne buty SoleRebles są znane niemal na całym świecie. Można je kupić w osiemnastu sklepach zlokalizowanych między innymi w Dolinie Krzemowej, Japonii, Australii i Hiszpanii oraz zamówić za pośrednictwem Amazona. Wkrótce także sieć dystrybucji ma zostać powiększona o kolejne punkty, a jej właścicielka spodziewa się coraz lepszych wyników finansowych chociaż nie zdradza żadnych szczegółów. Wiadomo tylko, że w ubiegłym roku oczekiwała przychodu ponad 10 milionów dolarów.

Rodzinny interes 

– To było całkiem proste. Sami się finansowaliśmy. Pięciu pracowników plus ja pracujących w warsztacie znajdującym się na działce mojej babci w wiosce Zenabework – wspomina w rozmowie z Tadias Bethlehem Alemu. Na początku zaangażowała do pomocy swojego męża, 16-letniego brata oraz lokalnych rzemieślników. Zaczynając w 2004 roku miała jednak nadzieję, że wkrótce da pracę większej liczby mieszkańców.

Ostatecznie zrealizowała ten cel i dzisiaj jej fabryka zatrudnia 300 osób. Każdy z pracowników odpowiada za jakiś wycinek procesu ręcznie wytwarzanych butów. Jedni zajmują się wytwarzaniem bawełny, drudzy wyplataniem, a jeszcze inni przygotowaniem podeszwy z opon samochodowych. Wszyscy natomiast mogą liczyć na kilkukrotnie wyższe wynagrodzenie niż średnia pensja w Etiopii oraz ubezpieczenie zdrowotne.

Młodzi utalentowani, ale bez szans 

– Czasami zatrudniamy osoby, które nigdy przedtem nie pracowały. Zarabiają na godziwe życie, ale przede wszystkim uczą się znaczenia słowa nadzieja – mówi Bethlehem Alemu w rozmowie z World Crunch. Dodaje, że ludzie z jej rodzinnych stron są utalentowani, zwłaszcza jeśli chodzi o prace rzemieślnicze, ale niespecjalnie często mają okazje, aby wykorzystać swoje umiejętności i zarobić pieniądze.

Ona sama miała jednak szansę, której nie dano innym. Wspomina, że zanim wystartowała z soleRebels pracowała z różnymi firmami zajmującymi się wytwarzaniem skóry oraz szyciem ubrań. Poznała tam branżę, a także nauczyła się podstaw marketingu, sprzedaży, projektowania i produkcji. Wydaje się natomiast, że brakowało jej tylko umiejętności manualnych, potrzebnych do samodzielnego wykonywania butów.

Pierwsze zamówienia ze Stanów Zjednoczonych 

– Moja siostra nie miała najmniejszego pojęcia jak robić buty. Codziennie pomagałem jej po szkole – wspomina brat przedsiębiorczej pani prezes Samuel Alemu. Pierwsze wyprodukowane przez nią pary nie przypominały nawet obuwia, ale raczej malutkie łódeczki. Mimo to Bethlehem Alemu szybko nadrobiła zaległość, sfotografowała udane w końcu sztuki i wystawiła je w internetowym sklepie Amazon. Chwyciło.

Po sześciu miesiącach przyszły pierwsze zamówienia. – Siedemdziesiąt pięć par jednocześnie! Nie posiadaliśmy się ze szczęścia. To była feta – dodaje w rozmowie z World Crunch Samuel Alemu. Jego siostra wyjaśnia, że zawdzięcza sukces połączeniu tradycji z innowacyjnością oraz podejściu do budowania marki. Od samego początku nie zależało jej na jednorazowej sprzedaży, ale na związaniu firmy z klientami na całe życie.

Kolejny biznes

Ośmielona pomyślnym rozwojem soleRebels postanowiła zająć się produkcją kawy i otworzyć kolejny biznes. – Uruchomiłam Garden of Coffee, aby ludzie z całego świata mogli doświadczyć magii towarzyszącej powstawaniu kawy w Etiopii. Każda kawiarnia wie, że proces prażenia kawy jest najważniejszym czynnikiem wpływającym na jej smak – wyjaśnia i tłumaczy, że starannie dobiera baristów oraz pozostałych pracowników odpowiedzialnych za zbieranie i prażenie ziaren. Potem wysyła swoim klientom niewielkie paczuszki z kawą. Kto wie, może i ten pomysł ambitna pani prezes obróci w dobrze prosperujący biznes.

Swoim naśladowcom i rodakom radzi, aby zaprzyjaźnili się z porażkami. – Nikt nie stworzył niczego naprawdę wspaniałego będąc bojaźliwym. Idąc na całość, będziesz ponosić porażki. Często. To czego nauczyłeś się z tych porażek, pomoże ci osiągnąć wielkość – mówi Bethlehem Alemu w rozmowie z Ynaija.

Wykorzystane w artykule zdjęcia pochodzą ze strony soleRebels.