Na zdjęciu: Krzysztof Domarecki, Przewodniczący Rady Nadzorczej Selena FM S.A.
– Tradycyjne fundusze inwestycyjne koncentrują się na 3 elementach: wyszukaniu inwestycji, jej dofinansowaniu, a następnie sprzedaniu. Kluczowym parametrem dla zarządzających takim funduszem jest stopa zwrotu z inwestycji. Tworząc FIDIASZ przyświecała mi inna idea – mówił Krzysztof Domarecki, jeden z najbogatszych Polaków, który postanowił wesprzeć polskie startupy.
Na ten cel utworzył nowy fundusz inwestycyjny FIDIASZ. – Chcę przede wszystkim wykorzystać doświadczenie zdobyte w trakcie rozwijania Seleny w celu pomocy początkującym przedsiębiorstwom w podboju światowych rynków. Pomysł na produkt, technologię czy usługę to jedno – dodaje. W ramach funduszu FIDIASZ startupy, które zainteresują inwestorów będą miały szansę pozyskać od 4 do 20 mln złotych.
O tym, jak Krzysztof Domarecki postrzega polskie startupy, zapytaliśmy go w naszym wywiadzie.
Jak ocenia Pan kondycję polskiego rynku?
Aby to ocenić, należy wziąć pod uwagę szybki, jak na standardy europejskie rozwój i słaby przyrost demograficzny. Wzrost PKB, wynoszący 4% przy takim słabym przyroście, należałoby porównać z PKB chińskim na poziomie 10%. Jeśli chodzi o technologie to polska rozwija się dwutorowo. W niektórych technologiach nieźle np. sektor fintech, gdzie te zmiany zapoczątkowały banki kilkanaście lat temu i to jest świetna robota. Natomiast w wielu branżach Azja rozwija się znacznie szybciej niż Polska i Europa Zachodnia.
Nakłady inwestycyjne w Europie Zachodniej na nowe technologie są większe niż w Polsce, więc nie jest aż tak dobrze, niemniej należy pamiętać, że park technologiczny polskich firm przez ostatnie 20 lat został tak dobrze zmodernizowany, odnowiony bądź też zbudowany od zera, że w wielu branżach jest najnowocześniejszy na świecie.
Polski rynek poradził sobie z tyloma zmianami technologicznymi?
Z niektórymi. Jesteśmy na pewno opóźnieni w data science i machine learning. Duże korporacje światowe radzą sobie z tym znacznie lepiej, jednak jest to kwestia nakładów finansowych.
Jak SELENA obserwuje trendy technologiczne na rynku i jak wdraża je w swoje produkty?
SELENA w tym roku kończy 25 lat i robiąc retrospektywę zauważyłem, że wszystkie 4 fale wzrostu firmy opierały się na innowacji, tylko wtedy nie nazywaliśmy je inaczej. W ‘92, kiedy weszliśmy na rynek, byliśmy jedną z pierwszych firm, która na polskim rynku zaproponowała piany montażowe, uszczelniacze silikonowe i kleje montażowe. W 2001 roku wypuściliśmy pierwszą na świecie pianę montażową o wydajności 65l, która stała się hitem na rynku w Rosji, Północnej Europie i Australii, dzięki czemu udało nam się zbudować pozycję rynkową w wielu krajach. W 2008 roku wprowadziliśmy na rynek przełomową linie przeźroczystych klejów montażowych, które natychmiast zostały przyjęte z wielkim entuzjazmem w centralnej i Zachodniej Europie, w Turcji, Hiszpanii Brazylii. A teraz, w 2016 roku, wprowadziliśmy na rynek totalnie przełomowy produkt do pokrycia dachów COOL-R, który obniża temperaturę nasłonecznionego dachu z 70*C do ok 35*C.
Czym jest dla Pana innowacja?
Innowacja jest to nowy produkt-rozwiązanie, które kreuje istotną wartość dodaną dla klientów. Wartość jakiej nie dostawali wcześniej.
Jak mógłby Pan przekonać startupy do tego, by jeszcze bardziej zainteresowały się branżą budowlaną?
Wiele startupów interesuje się branżą materiałów budowlanych, nie tylko w Polsce. Powstaje wiele rozwiązań dla budownictwa, więc nie trzeba ich przekonywać. To po prostu się dzieje.
Jak obecnie finansowane są startupy, jak ocenia Pan rodzaj tego finansowania?
Główne dostępne finansowanie na rynku, które odegrało znaczącą rolę, jest to finansowanie przez „fundusze venture capital, które korzystając z szerokiego wsparcia i pomocy unijnej nakręciły w Polsce modę na startupy. To min. dzięki czemu mamy takie wydarzenia jak Impact. To, czego brakuje w kraju, to poważnego finansowania dla tych startupów, które mają potencjał produktu lub rozwiązania umożliwiające im ekspansję na rynki europejskie, ponieważ takie rozwiązania kosztują dużo więcej i dotychczasowy system finansowania nie jest na to przygotowany. Dlatego stworzyłem fundusz FIDIASZ, który z założenia może w jeden projekt inwestować między 4 a 50 milionów złotych. Dla młodych firm to są pieniądze, które pozwalają rozwinąć skrzydła w Europie
Jak wdrożyć takie rozwiązania na rynek?
Jest to droga długa, kosztowna i wymagająca wiele wytrwałości i pracy. To wykorzystanie wszystkich zasad marketingu i narzędzi marketingowych, jest to budowa sieci sprzedaży i dystrybucji w Polsce i poza jej granicami. Jest to dobór odpowiednich ludzi i zapewnienie odpowiedniej stabilności produktu – już na etapie produkcji dla klientów. To mnóstwo procesów związanych z zarządzaniem, technologią, logistyką i finansowaniem, które należy dołożyć startupom, bo na początku mogą tego nie mieć, nie widzieć. Dopiero kiedy wszystkie te warunki zostaną spełnione, ciężka praca przyniesie korzyści i mamy sukces, którym zachwycają się wszystkie media.
Czy taki model ma swoje słabe strony?
To zależy, co dla kogo jest słabą stroną; taki model wymaga cierpliwości, konsekwencji, skupienia na produkcie, a nie na PR-ze. Główna para musi pójść w koła, a mniej w gwizdek.