Richard Branson
– Lubię wstawać wcześnie; zwykle około godziny 5 nad ranem. Podnoszę się z łóżka i ćwiczę: gram w tenisa, spaceruję lub biegam, wskakuję na rower albo jeśli jest dość wietrznie, idę na kitesurfing. Potem jem śniadanie i spędzam czas z rodziną. Ćwiczenia i czas z najbliższymi dobrze mnie nastrajają przed zabraniem się za interesy – tak o swoim poranku pisze miliarder i właściciel Grupy Virgin Richard Branson.
Na zdjęciu: Richard Branson, założyciel Virgin Group | fot. Facebook.com | modyfikacja: 632×348
Dodaje, że lubi wcześnie wstawać z łóżka, bo ma wtedy okazję przejrzeć maile zanim reszta świata się obudzi oraz dlatego, żeby być dostępnym dla swoich współpracowników, którzy mieszkają i pracują w innych strefach czasowych. Potem pisze artykuły na firmowego bloga i dzieli się nimi z czytelniami i swoimi fanami za pośrednictwem serwisów społecznościowych, które uważa za wspaniałe rozwiązanie.
W międzyczasie pije sporo herbaty, zwykle 20 kubków dziennie, aby nie stracić energii oraz podczas posiłków odbywa biznesowe spotkania. – Niezależnie od tego, gdzie jestem i co robię – może z wyjątkiem kitesurfingu i pływania – zawsze mam przy sobie notes – dodaje i wyjaśnia, że zapisuje w nim swoje pomysły. Dzień kończy grupową kolacją i ląduje z powrotem w łóżku około godziny 23. Po mniej więcej sześciu godzinach znów jest na nogach.
Tim Armstrong
Tim Armstrong, dyrektor generalny AOL, również wstaje wcześnie rano. Zwykle budzi się około godziny 5 albo kwadrans po i od razu zrywa się z łóżka. – Nie jestem wielkim śpiochem i nigdy nie byłem. Życie jest zbyt ekscytujące, aby spać – mówi w rozmowie z The Guardian. Co prawda, zdaje sobie sprawę, że większa ilość snu jest dobra dla organizmu, ale po prostu nie może sobie na to pozwolić, bo ma troje dzieci.
Na zdjęciu: Tim Armstrong, CEO AOL | fot. by CFlanigan/WireImage/TechCrunch, flickr.com CC by 2.0 | modyfikacja: 632×348
Po przebudzeniu więc ćwiczy przez chwilę, czyta i loguje się do sieci. Potem łapie za kubek kawy i przed wyjściem do biura rozmawia z dziećmi. Około godziny siódmej dostaje pierwsze maile i wiadomości odnośnie spółki, którą zarządza. Przyjeżdża po niego szofer i podczas podróży trwającej mniej więcej godzinę załatwia możliwie jak najwięcej firmowych spraw, w większości dotyczących komunikacji i odpowiedzi na maile.
Pracuje do wieczora i około godziny 20 z powrotem jest w domu. Zaraz po tym czyta dwóm najmłodszym córkom książkę, a jak się uprą to dwie albo nawet trzy. Następnie zjada razem z żoną kolaję i bawi się ze swoim 11-letnim synem. Po wszystkim trafia do łóżka mniej więcej o godzinie 11. W weekendy sporo czasu spędza z rodziną, a wieczorami w niedzielę znajduje trochę czasu, aby przed poniedziałkiem zajrzeć do skrzynki mailowej.
Jack Dorsey
Jack Dorsey zarządza niejedną, ale dwiema spółkami: Twitterem i Square, co może wydawać się trudnym zadaniem szczególnie, że musi także znaleźć czas dla bliskich i na odpoczynek. – Jedynym sposobem, aby to pogodzić jest bycie zdyscyplinowanym i pragmatycznym – mówi w rozmowie z serwisem Techonomy. Dzieli więc swój dzień i tydzień pracy na mniejsze bloki i szczegółowo określa plan działania.
Na zdjęciu: Jack Dorsey, CEO Twittera i Square | fot. fot. by Max Morse/TechCrunch/flickr.com CC by 2.0 | modyfikacja: 632×348
Zazwyczaj jednak jego poranek wygląda tak samo. Podobnie jak inni dyrektorzy generalni wstaje około godziny 5 nad ranem. Zaraz potem zakłada buty i wychodzi na zewnątrz, żeby przebiec kilka kilometrów. Po prysznicu medytuje przez 30 minut, pije kawę i sprawdza firmową skrzynkę mailową. Wyjaśnia, że każdego dnia robi to samo, aby utrzymać odpowiedni stan umysłu i żeby być bardziej efektywnym.
Między innymi dlatego przypisał poszczególnym dniom tygodnia konkretne zadania. I tak w poniedziałek spotyka się z zespołami obydwu spółek, we wtorek skupia się na rozwoju produktu, w środę załatwia sprawy związane z marketingiem i komunikacją, w czwartek poświęca czas dla deweloperów i partnerów, a w piątek zajmuje się kulturą organizacyjną i procesem rekrutacji. W weekend odpoczywa i przygotowuje się do kolejnego tygodnia pracy.