Wybierz branżę, w której jest mało regulacji. Wtedy masz większe szanse na sukces – Roman Kluska (Optimus)

Dodane:

Łukasz Smolarski Łukasz Smolarski

Udostępnij:

Czy według Romana Kluski dzisiaj łatwo założyć i utrzymać własny biznes? – Na pewno jest to dużo trudniejsze niż dawniej – odpowiada. Dodaje, że to stworzone przez państwo bariery utrudniają osiagnięcie sukcesu. I podaje kilka uniwersalnych rad dla każdego początkującego przedsiębiorcy.

Z Romanem Kluską, twórcą i byłem prezesem giedłowej spółki Optimus SA, rozmawiał Łukasz Smolarski z kanału BusinessMisja.

Na zdjęciu: Roman Kluska, były prezes Optimus SA

Łukasz Smolarski: Czy w pańskim dzieciństwie było coś, co odróżniało Pana od rówieśników?

Roman Kluska: Myślę, że jakichś bardzo istotnych cech nie było. Zawsze interesowała mnie strona gospodarcza naszej rzeczywistości, więc już w szkole podstawowej byłem prezesem w spółdzielni uczniowskiej. W liceum robiłem zdjęcia i na nich zarabiałem, bo trzeba było mieć jakieś pieniążki dodatkowe dla siebie.

ŁS: A skąd u pana powstał pomysł na założenie firmy Optimus?

RK: To nie u mnie powstał pomysł, zmusiła mnie do tego rzeczywistość. Zostałem wyrzucony z poprzedniej pracy, można powiedzieć za sukces, za zrobienie reformy przedsiębiorstwa, w którym pracowałem. Jeżeli człowiek zostaje bez pracy, bez żadnych środków do życia, to musi jakoś sobie z tym wyzwaniem poradzić. Właśnie moją odpowiedzią na tę sytuację, było założenie firmy Optimus. Jedynie na czym się wtedy znałem, a byłem z wykształcenia informatykiem, po Akademii Ekonomicznej w Krakowie, więc równocześnie ta ekonomia nie była mi tak odległa, to informatyka i wydawało mi się, że w tej dziedzinie mogę osiągnąć sukces.

ŁS: CJak udało się osiągnąć taki ogromny sukces całej grupy Optimus? To nie tylko marka Optimus, to też Onet.

RK: Bardzo szybko przeszliśmy drogę od zera do bycia w wieku 20 lat, a zajęło nam to zaledwie kilka lat. To pokazuje ogromne możliwości tej firmy, ale te możliwości wynikały z warunków, jakie wtedy pojawiły się przed takimi ludźmi jak ja, czy moi pracownicy. Po reformach Widliczka i Balcerowicza w mojej branży, której nie było w czasie PRL-u, bo była to branża nowa, gdzie nie było żadnych skostniałych nawyków ani nie było regulacji. Nawet nikt nie wiedział, jak tą branżę można uregulować. Więc mieliśmy niemal idealny, absolutnie wolny rynek. A co powoduje wolny rynek? Powoduje, że sukces osiąga się wyłącznie pracą i wyłącznie jakością swojej oferty. Myśmy to bardzo szybko jako młodzi ludzie zrozumieli, że jeżeli będziemy mieli najlepsze komputery, najlepiej serwisowane, o najlepszych parametrach technicznych, z wielką kulturą obsługi klienta.

Można powiedzieć z dopieszczeniem, bo tak o tym mówiliśmy w firmie. Zjednoczyliśmy się w tym wielkim wyzwaniu, włożyliśmy w to całe swoje możliwości, całą pasję żeby nasze produkty były najlepsze. Musieliśmy więc tworzyć najlepsze komputery, najlepsze kasy fiskalne, musieliśmy stworzyć najlepszy portal, czyli Onet i tak dalej. W sumie powstało takich 30 firm z tego 3 stały się liderami w swoich branżach. To pokazuje skalę naszej pasji, ale jednocześnie doskonałe warunki, jakie wtedy państwo stworzyło dla takich prężnych, młodych ludzi jakimi byliśmy. Żeby zobaczyć taki dowód uznania, tak po pewnym czasie przychodzi do nas Rocki Martin, ten wielki Rocki Martin ze Stanów zjednoczonych i proponuje nam Joint Venture, bo jesteśmy tak dobrzy.

ŁS: Dzisiaj to praktycznie nieosiągalne.

RK: Nieosiągalne nie dlatego, że nie mamy takich ludzi w Polsce, którzy chcieliby osiągać sukces, tylko że państwo stworzyło tak wiele barier, że ci młodzi ludzie są bez szans. Jeżeli ktoś chce osiągnąć prawdziwy sukces to o wiele łatwiej mu to zrobić za granicą. Ja mam wielu kolegów, którzy wyjechali do Londynu. Tam założyli firmy, które nawet potem funkcjonują w Polsce, bo tam nie ma tej wszechobecnej biurokracji.

ŁS: Czy według pana właśnie dzisiaj łatwo jest założyć i utrzymać własny biznes tutaj w Polsce?

RK: Na pewno jest to dużo trudniejsze niż dawniej, ale jeżeli ja mogę coś poradzić to dałbym takich kilka rad, które myślę, że sprawdzają się zawsze. Po pierwsze, jeżeli ma to być twój biznes, wybieraj branżę, w której jest najwięcej wolnego rynku. W którym powstało najmniej regulacji branżowych, wszelkich norm, ograniczeń, przepisów, certyfikacji, homologacji i nie wiadomo czego. Co myślą takie branże? Popatrzmy na przepiękny sukces polskiego przemysłu jachtowego sprzed kilku lat. Polska i jachty, kto by pomyślał? A dlaczego było to możliwe? Pamiętam, jak rozmawiałem z jednym z prezesów i oni mówili jak to pięknie się rozwija, jak prosperuje na cały świat tylko nikomu o tym nie mówcie, bo zaraz nam przypiszą jakieś przepisy i regulacje. Była branża podobnie jak komputery, jeszcze do niedawna praktycznie nieuregulowana przez naszą biurokrację. I można było w takich warunkach osiągnąć sukces? Można było.

Więc jeżeli mogę doradzić, wybierajcie branże, gdzie jest najmniej biurokracji, najmniej regulacji. Druga sprawa, sukces osiąga się pracą. Jeśli się wszystko wali to trzeba robić, więcej pracować. Jeżeli się jeszcze bardziej wali, to jeszcze więcej pracować. I nie popełniać błędu, że jak już włożyłem tyle pieniędzy to muszę dalej inwestować, jeżeli faktycznie zmieniły się warunki albo poznałem coś co uniemożliwia sukces to trzeba się jak najszybciej wycofać i spróbować czegoś nowego.

ŁS: A czy według pana przepisy w Polsce idą ku lepszemu? Widać jakąś poprawę, czy raczej mamy nadmiar norm, regulacji, przepisów, które jednak zabijają tą przedsiębiorczość?

RK: No niestety sytuacja jest coraz gorsza, bo popatrzmy jak się ocenia pracę sejmu. Jak sejm kończy kadencję to wielkie brawa, że utworzył kolejnych kilka tysięcy ustaw, kilka tysięcy nowych barier i proszę zobaczyć jakie dodatkowe koszty. No bo ile trzeba najpierw urzędników żeby oni to nowe prawo wdrożyli? O ile trzeba podwyższyć podatki żeby tych urzędników utrzymać, proszę zobaczyć i potem jak to prawo, które ci urzędnicy ten gorset dają, jak bardzo pogarsza konkurencyjność polskiej gospodarki. Przecież żeby sprostać tym wymaganiom urzędników trzeba zaangażować w firmie ogromne środki a to przecież kosztuje. Jeżeli teraz my, przedsiębiorcy, pracownicy zajmujemy się sprostaniem wymogów biurokratycznych a nie ofertą rynkową i poprawianiem jej no to są pieniądze wyrzucone w błoto. I w związku z tym one pogarszają bardzo konkurencyjność polskiej gospodarki, a ponieważ my musimy być otwarci na świat, bo to jest nasz rynek bytu.

Co możemy zrobić żeby tą konkurencyjność utrzymać? Obniżać płacę, realnie obniżać płacę. Zdradzę tajemnicę, dlaczego w Polsce się średnio tak mało zarabia a dużo lepiej na zachodzie. Zarobki są dokładnie proporcjonalne do ilości biurokracji. Im więcej biurokracji, tym gospodarka bardziej jest obciążona dodatkowymi kosztami. Im większe podatki i tym niższe płace żeby ich utrzymać. A głupie gadanie, że tak powiem, że w Polsce są niskie podatki, bo to nie jest niższy podatek taki czy inny tylko ktoś zapomniał, że na zachodzie mają podatków dwa czy trzy a u nas mają trzysta trzydzieści trzy. Każdy przedsiębiorca wie, że na przykład w mojej mleczarni płacę podatek od mleka, zbiorników z wodą i od szczurów. Tych podatków mam tyle. Ostatnio okazało się, że nie płacę podatku od mleka, nawet nie wiedziałem, że taki podatek istnieje. Całe szczęście, że tego mleka było niewiele, więc nawet z karami za dwa lata tego podatku nie było dużo. Jeżeli teraz pozbiera się te wszystkie kilkaset podatków, którymi jest obciążona gospodarka, no to przecież jest absurd. Jesteśmy tak z kamieniem u szyi, że nie mamy obiektywnie żadnych szans żeby na równych prawach walczyć z firmami zagranicznymi. A druga sprawa, że tak jak napisał Friedman, laureat nagrody Nobla, tyrania status quo, czyli tyrania tej rzeczywistości cały czas powoduje zwiększenie, obciążenie, zwiększenie, obciążenie.

ŁS: I kiedy według pana jest szansa na poprawę? Co moglibyśmy zrobić?

RK: Na świecie przecież mamy bardzo wiele pozytywnych doświadczeń. Mamy też pozytywne doświadczenia z Polski, proszę zobaczyć jak takie branże, jak branża komputerowa, chociaż tych branż jest bardzo wiele, jak pięknie się rozwinęły w momencie kiedy miały warunki wolnego rynku. Ja w Optimusie żeby być konkurencyjnym na świecie współpracowałem z firmami amerykańskimi. Wie Pan co musiałem zrobić, żeby nie podbierały najlepszych pracowników?

ŁS: Podnieść płacę.

ZK: Płacić tyle samo, co w Stanach Zjednoczonych. Nie walczyły o to żadne związki zawodowe, nie było [ustawowo – przyp. red.] żadnej płacy minimalnej. W interesie swojej firmy musiałem płacić tyle samo, co w Ameryce. Moi pracownicy wyjeżdżali do Stanów, tam pracowali, tam się poznawali i otrzymywali propozycje pracy, ale zostawali u nas.

ŁS: Wiem, że etyka była też u pana w firmie numerem jeden. Chciałbym prosić o objaśnienie dlaczego aż tak ważne jest budowanie biznesu opartego na etyce.

RK: Traktuję etykę jako bardzo istotny czynnik sukcesu. Taki sam, jak kapitał i jakość ludzi. Firma oparta na etyce jest dużo sprawniejsza, bo jest mniej zbiurokratyzowana. W takiej firmie jest miejsce na patriotyzm do swojej firmy. Tę firmę niemal zaczyna się kochać, tej firmie się służy, do tej firmy wkłada się całe swoje serce. Przecież taka firma dzięki postawieniu zamiast na paragrafy, regulaminy, kontrole wewnętrzne, praca postawiona na etyce jest po prostu dużo sprawniejsza, dużo bardziej konkurencyjna, tańsza i lepsza na rynku. Oczywiście pod warunkiem, że mamy rynek a nie ustrój biurokratyczny, jak w tej chwili.

ŁS: Wracając do tego rynku, to jakie są największe różnice między rynkami w latach 90, kiedy był ten wolny rynek, a dzisiaj?

RK: No przede wszystkim to, że w czasach wolnego rynku, jako prezes firmy, jako cały zarząd, jako całe kierownictwo firmy myśmy się niczym innym nie zajmowali, jak żeby klient był dopieszczony. Żeby klientowi w naszej firmie było jak najlepiej. Cała nasza energia szła na poprawienie jakości obsługi klienta i jakości produktu. A dzisiaj, prowadząc produkcję serów, nie wychodzę często całymi godzinami z biura, bo muszę przeczytać sprawozdania, informacje, wyjaśnienia, starać się o kolejne zezwolenie, kolejny papierek. No dziś na przykład weszło nowe prawo dot. opakowań. Musiałem zatrudnić całą grupę ekologów, którzy prowadzą badania, że w moim gospodarstwie, w moim rejonie jest czysto. Każdy, kto tu przyjdzie powie od razu, jestem 700 metrów nad poziomem morza, otoczony lasami, tu musi być czysto. No, ale ponieważ wyszły nowe przepisy, że wszystko co jest na opakowaniach, nazywam tam, że owce żyją w czystym, górskim środowisku, więc teraz muszę przeprowadzić bardzo kosztowne za wiele tysięcy złotych badania, które gdyby to był normalny kraj urzędnik mi przyjechał, zobaczył. No faktycznie na takiej wysokości, wśród lasów, powyżej wsi i nigdy nie schodzą poniżej, kiedy wszystkie pyły, gazy i tak dalej nie mogą tak wysoko się wznieść, bo są po prostu ciężkie. To żadne badania są panu nie potrzebne, to jest oczywiste. Taki przykład mógłbym opowiadać przez tydzień, miesiąc, nawet i rok.

ŁS: Smutne. Mam nadzieję, że to jednak doczekamy tych czasów, kiedy rzeczywiście to prowadzenie biznesu będzie takie, że na podstawie ludzkiego poprostu czynnika a nie przepisów, regulacji i…

RK: Może na sam koniec jeszcze przepiękna konfrontacja z Nową Zelandią. Jakiś czas temu dostałem zaproszenie na obiad od Ambasady Nowej Zelandii w Polsce. Bo przyjadą hodowcy owiec z Nowej Zelandii i żebyśmy sobie porozmawiali, jak to jest. No więc odbywa się spotkanie z hodowcami z Nowej Zelandii, notabene proszę zobaczyć w każdym dużym sklepie w Polsce nie ma polskiej jagnięciny tylko nowozelandzka. Rozmawiamy z tymi hodowcami i mówimy, jakie mamy problemy. Oni mówią, oczywiście takie choroby, takie warunki, a nic nie mówią w ogóle o biurokracji, kolczykach, księdze stada. Wy w końcu pytamy: „Jak sobie radzicie z biurokracją, jak z kolczykowaniem, księgą stada, z ewidencją, z kontrolami weterynarza, agencji?” a oni pytają „A co to jest?”. Ja mówię „Nie prowadzicie żadnej ewidencji?” na co oni „Po co?”. Ja mówię „Jak pojawi się wirus to trzeba na przykład wiedzieć jak z nim sobie poradzić”, „A co, a u was nie ma rozumu? U nas jest zdrowy rozum. Przychodzi weterynarz i wszystkie problemy zażegnujemy najlepszymi decyzjami, bo mamy rozum. Nam jest biurokracja niepotrzebna”.

Proszę państwa kraj nie ma żadnych zażegnacji na odcinku hodowli owiec i podbija światowy rynek jagnięciny. I to jest odpowiednie pytanie „Gdzie jest recepta na sukces?”. Ograniczenie do minimum, do tego co jest naprawdę niezbędne w administracji państwowej. Wtedy ona jest tania, nie przeszkadza, służy rozwojowi i pilnuje tego co powinna. Służby zdrowia, dróg, bezpieczeństwa, a warunek biznesu.

ŁS: Miał pan biznes związany z nowymi technologiami z IT, a teraz jest pan producentem zdrowej żywności. Czy ciężko było się przestawić na zupełnie inną dziedzinę?

RK: Tak naprawdę przestawienie to jest tylko zdobycie wiedzy fachowej. Czyli w zasadzie nie chodzi o sposób robienia, nie ma dużej różnicy. Tu trzeba znać środowisko, czyli mieć wiedzę o produkcie, który się robi i trzeba przede wszystkim wszystko robić dobrze. Jak trzeba było mieć dobry komputer to trzeba mieć dobry ser. Jak trzeba było spełniać wszystkie warunki żeby komputer był dobry to ja muszę spełnić wszystkie warunki żeby był dobry ser. Kiedyś ważne było odprowadzenie ładunków na linii montażowej dziś jest ważna czystość, pedantyczna czystość. Ponieważ jeżeli mamy czysto w oborze, czysto na całej drodze sera, mamy laboratorium tej klasy, które natychmiast bada mi, czy przed dojeniem wymiona owiec są sterylne, czy kocioł serowardzki jest sterylny. Badamy ilość bakterii, momentalnie wyskakuje na drukarce, co jest w moim mleku, co jest w moim serze. To już jest po prostu rozbudowany komputer. Dzisiejsze laboratorium mikrologiczne to jest bardzo rozbudowany komputer.

ŁS: Często wiele osób zaczyna robić jakieś działania i nie widząc efektu odpuszcza. Czy ma pan jakąś receptę, jak te osoby mogą znaleźć tą długotrwałą motywację?

RK: Dla mnie motywacją jest to, że jestem zawsze niezadowolony z tego co osiągnąłem. Pamiętam rozmowę dwóch pracowników Optimusa. Jeden pyta drugiego „Słuchaj, jaki możesz mi dać największy prezent?”. Ten drugi zaczyna wymyślać „To, tamto”, „E tam, słuchaj największym dla mnie prezentem jest krytyczna uwaga w pracy, bo dzięki temu będę mógł lepiej pracować.” Wyobraża Pan sobie klasę tej firmy, klasę tych ludzi? Mnie niedziwi, że ta firma odnosiła sukcesy. Dokładnie to samo bym zarekomendował w każdej firmie.

ŁS: A jakie są dla pana najważniejsze wartości w życiu?

RK: Po co ja żyję? Nie da się na to pytanie odpowiedzieć szybko i łatwo. I trzeba włożyć wiele trudu, wiele czasu, wiele potu żeby poznać odpowiedź i żeby być pewnym, że to jest odpowiedź prawdziwa, że to jest odpowiedź dobra. Oczywiście nie unikniemy tutaj pytania o sens istnienia świata. Pytania światopoglądowego, czy jesteśmy przypadkowym produktem ewolucji, czy też zostaliśmy stworzeni. Jeżeli sobie na to pytanie odpowiemy, czy jesteśmy tym jakimś dziełem przypadku, czy też wszystko co robimy ma sens, to nigdy nie będziemy tego sensu widzieli. Jeżeli sobie na to pytanie odpowiemy. A w moim wypadku oczywiście po bardzo wielu latach studiów odpowiedziałem sobie, że świat został stworzony przez stwórcę, który podał nam cały system wartości. Również system wartości bycia szczęśliwym, potem jest bardzo złożona droga żeby do tych wartości, do tych reguł się dostosować. Ale proszę mi wierzyć, jak człowiek na tą drogę wejdzie to chociaż by się dookoła cały świat rozwalił, zaczyna być bardziej szczęśliwy. I życie zaczyna być piękne, nawet jeżeli warunki są tak ciężkie, nawet jeżeli w między czasie trafi się do więzienia.

ŁS: Pana największy sukces?

RK: Właśnie, że postawiłem to kluczowe pytanie. Gdybym ja od szkoły średniej do pracy w Optimusie nie inwestował w odpowiedź na to pytanie „Jaki jest sens życia?”, „Skąd się wziąłem?” i nie zainwestował na tyle dużo żeby być pewny tej odpowiedzi. Jeżeli zainwestuje troszkę no to „A być może ja się pomyliłem. A być może to nie jest tak. A być może jest jakiś łatwiejszy sposób niż dobro i rzetelność.”. Więc jeżeli się porządnie tą lekcję odrobi, jest się pewnym do czego się doszło i zaczyna się według tego żyć to wtedy się rozumie sens życia, sens świata, sens cierpienia i wtedy człowiek wie co to jest prawdziwe szczęście.

ŁS: Czy jest jakaś książka, którą mógłby pan polecić naszym widzom?

RK: Rzecz oczywista, że nie mogę polecić jednej, no bo żeśmy rozmawiali o Friedmanie „Tyrania status quo”, ale to z ekonomii. No jest mnóstwo książek, które właśnie pozwalają odpowiedzieć na pytania o sens życia. Jest bardzo wiele równie ciekawej literatury. Ostatnio czytałem Cejrowskiego z podróży do dzikich plemion w Ameryce Południowej.

ŁS: Każdy musi znaleźć coś dla siebie.

RK: Coś dla siebie, myślę że to musi być też wszechstronny rozwój. To nie może być monokultura.

ŁS: Czy jest coś co chciałby pan przekazać naszym czytelnikom?

RK: Nie ma nic ważniejszego dla młodych ludzi niż walka o wolny rynek. Takimi drogami jakie one są dostępne, oczywiście mówię tu o drogach godnych. Natomiast jeśli chodzi o bycie szczęśliwym to nie ma nic ważniejszego niż odpowiedzenie sobie na pytanie „Czy, przypadkiem nie zostałem stworzony z miłości przez stwórcę”.