Na zdjęciu: Jakub Konik, CEO Lovely | fot. zrzut ekranu z CrowdWay/YouTube
– Wiemy z doświadczenia, że Polacy bardzo interesują się swoją seksualnością, w związku z czym mamy nadzieję, że wielu rodaków dołączy do grona naszych inwestorów – mówi Jakub Konik, CEO Lovely. Przedstawiciele startupu tłumaczą, że akcje spółki można nabyć za pośrednictwem Domu Maklerskiego Capital Partners i że ich emisja potrwa do 2 listopada. Zdobyte w ten sposób 1,64 mln złotych pomoże firmie wejść na zagraniczne rynki.
Ekspansja
Mowa jest między innymi o Kanadzie, Australii, Europie Zachodniej, Japonii, Korei Południowej i Hong-Kong, a także o umocnieniu pozycji Lovely w Stanach Zjednoczonych, gdzie startup już działa i dobrze sobie radzi. Okazuje się bowiem, że spółka należąca do Konika realizuje 60 proc. sprzedaży właśnie za oceanem. Do tego zawarła partnerstwo z siecią sklepów Target i Brookstone, gdzie będzie można dostać polskie gadżety erotyczne.
– Bardzo cieszy nas pozytywne przyjęcie w USA, gdyż jest to największy rynek dla zabawek erotycznych – mówi pomysłodawca Lovely. Przedstawiciele startupu tłumaczą, że według badań, rynek takich gadżetów jest większy niż rynek VR i że osiąga wartość 21 miliardów dolarów, a ma być tylko lepiej. Rośnie bowiem w tempie ponad 7 proc. rocznie i już za trzy lata będzie wart aż 29 miliardów dolarów. Ich zdaniem, takie startupy jak Lovely mają więc duży potencjał na zagarnięcie części udziałów rozwijającego się rynku.
Kolejna zbiórka
Łukasz Zgiep, dyrektor operacyjny CrowdWay dodaje, że stworzenie tak złożonego produktu i wprowadzenie go na międzynarodowe rynki to wielki wyczyn. Mówi, że Lovely udało się tego dokonać w mniej niż rok od uzyskania pierwszego wsparcia od inwestorów. Liczy, że i tym razem polski startup właściwie wykorzysta środki jakie ma pozyskać podczas ofert publicznej i że w efekcie zdobędzie uznanie w krajach poza Stanami.
Jakub Konik już nie pierwszy raz próbuje swoich sił w crowdfundingu. Kiedy startował z Lovely, zamierzał ruszyć ze zbiórką na Kickstarterze, ale właściciele serwisu nie chcieli, aby za ich pośrednictwem zbierano pieniądze na gadżet erotyczny. Przedsiębiorca nie zraził się tym i uruchomił kampanię na Indiegogo, drugiej największej platformie crowdfundingowej. Ale zamiast zebrać 95 tysięcy dolarów, zebrał tylko 40 tysięcy.
Ponad 1,5 mln złotych
– Niepowodzenie Lovely na Indiegogo to wypadkowa podjętych przeze mnie decyzji, ale nie była to porażka. Do kampanii podeszliśmy bez funduszy reklamowych, bez jakiejkolwiek bazy mailingowej oraz ogólnie bez jakichkolwiek pieniędzy. Po prostu moich oszczędności wystarczyło nam jedynie na zrobienie prototypu i przygotowanie materiałów na kampanię – tłumaczył nam dyrektor generalny Lovely.
Skąd więc pewność, że tym razem będzie inaczej biorąc pod uwagę, że startupowiec zamierza zebrać ponad 1,5 miliona złotych? Rozwiązaniem ma być atrakcyjna forma crowdfundingowa. – Działa to w ten sam sposób, co zwykły crowdfunding, ale z jedną różnicą. W tym przypadku w zamian za wsparcie startupu dostajemy w nim akcje, które później można odsprzedać, jak wierzę ze znacznym zyskiem – mówi Łukasz Zgiep.
Więcej informacji o tym przedsięwzięciu znajdziesz na stronie CrowdWay.