Na zdjęciu: zespół YOBO, w środku Tobias Szarowicz
YOBO to platforma, która pomaga zarówno mieszkańcom, jak i turystom w odkrywaniu nietypowych zakątków stolicy Niemiec. Tobias w rozmowie z Anną Mencel opowiada o historii powstania swojego pomysłu biznesowego, o jego funkcjach i związanych z YOBO planach na przyszłość.
Anna Mencel: Kilka lat temu zarządzałeś komunikacją prawną i polityczną w organizacji Deutsche Startups e.V. Czy to właśnie podczas tej pracy zrodziła się w Tobie chęć zostania przedsiębiorcą, czy już od dawno o tym marzyłeś?
Tobias Szarowicz: Już kiedyś o tym marzyłem. W trakcie studiów interesowałem się biznesem, miałem nawet małą firmę marketingową. W tym czasie w Berlinie kiełkowała kultura startupowa, która od samego początku mnie inspirowała. Wówczas zakładanie własnej firmy IT stało się modne. Wtedy właśnie powstała „Wunderlist” ( w wolnym tłumaczeniu „cudowna lista”), aplikacja zarządzająca listą zadań. Została ona sprzedana do Microsoftu i do dziś jest uznawana za największy niemiecki, startupowy sukces.
AM: Kiedy pojawił się pomysł na własną aplikację?
TS: Pomysł powstał dwa lata temu podczas organizacji wieczoru kawalerskiego w Pradze. Szukaliśmy na stronach internetowych takich jak Yelp czy Foursquare barów i restauracji, które chcemy odwiedzić podczas naszego pobytu. Lista, którą stworzyliśmy, okazała się jednak bardzo turystyczna, droga i nie w naszym stylu. Po pierwszym dniu zwiedzania byliśmy tak niezadowoleni, że następnego dnia rzuciliśmy tę listę w kąt i zaczęliśmy pytać ludzi na ulicy o lokalne wskazówki. Wtedy zrozumiałem, że jest to najlepszy sposób na odkrywanie nowych miejsc. Sposób, który chciałbym wdrożyć w życie.
Choć mój cel, czyli pomoc przy odkrywaniu lokalnych miejsc nie był nowością, nikomu do tej pory nie udało się go w pełni osiągnąć. Moim zdaniem dlatego, że obsługa innych podobnych aplikacji nie jest przyjazna dla użytkowników, np. muszą w nich pisać rekomendację miejsca, a pisanie samo w sobie jest czasochłonne i normalna osoba, odwiedzająca bar czy restaurację nie ma na to ochoty. YOBO jest łatwiejsze.
AM: Na czym polega aplikacja YOBO?
TS: Za pomocą sztucznej inteligencji analizujemy zdjęcia. Rozumiemy porę dnia i roku. Uczymy się od odbiorców i staramy pokazywać im to, co chcą zobaczyć w odpowiednim momencie. Miejsca, które im proponujemy, są dodawane przez innych użytkowników, którzy posiadają insiderską wiedzę o Berlinie. Największą zaletą YOBO jest wygodne ocenianie miejscówek za pomocą emotikonów.
AM: Jak długo trwał proces od powstania pomysłu w Pradze do jego realizacji?
TS: Półtora roku.
AM: Co było najtrudniejsze w całym procesie?
TS: Plan sam w sobie. Obecna aplikacja to już trzecia wersja. Potrzebowaliśmy czasu na odkrycie i zrozumienie rynku i jego użytkowników.
AM: My, czyli kto?
TS: Jesteśmy trzyosobowym zespołem. Ja, Anton Kahr, CTO i współzałożyciel YOBO, wcześniej założyciel startupu zajmującego się programowaniem gier społecznościowych (firma została sprzedana) i Alex Beer, nasz CPO i designer. Beer swoje doświadczenie zdobył jako współzałożyciel Montredo (market place z luksusowymi zegarkami).
AM: Żyjemy w świecie mediów społecznościowych, budzimy się z Facebookiem lub historyjkami na Instagramie, czytamy wiadomości na Twitterze. Powiedz, co wyróżnia Twoją aplikację od innych mediów społecznościowych?
TS: Media społecznościowe nie są wyspecjalizowane w szybkim wyszukiwaniu mało znanych miejsc.
AM: Masz konkurencję w Berlinie?
TS: Tak, Tripadvisor, Yelp i Foursquare pokazują najczęściej odwiedzane miejsca i te z najlepszym rankingiem – jednak nie są moją bezpośrednią konkurencją, gdyż nie posiadają tajemnej, lokalnej wiedzy. W Berlinie nie ma jeszcze aplikacji, która robi dokładnie to, co my.
AM: Jak pozyskujecie użytkowników?
TS: Współpracujemy z lokalnymi blogerami. Za pomocą ich stron internetowych i mediów społecznościowych docieramy do użytkowników. Na chwilę obecną mamy 1200 odbiorców. Poza tym nie inwestujemy w inne formy marketingu.
AM: Muszę przyznać, że menu z emotikonów na Waszej kolorowej stronie internetowej robi wrażenie, jednak nie wiem, czy przekona każdego. Dlaczego podjęliście taką decyzję? Czy to ze względu na grupę docelową?
TS: Tak, to ma do czynienia z naszą strategią. Robimy tak zwany „soft launch”. Staramy się zrozumieć naszą grupę docelową, testując pomysły – specyficzne menu z emotikonami to AB test.
AM: Kto jest Waszą grupą docelową?
TS: Naszą grupą docelową są studenci i turyści. Staramy się im pokazać prawdziwy Berlin, realne życie miejscowych ludzi. To właśnie dla nich oferujemy te śmieszne zdjęcia. Ludzie są przyzwyczajeni do perfekcji, która nie istnieje w realnym życiu. Nasze koty i małpy w kosmosie są tak realne, jak zdjęcia na Instagramie. Za ich pomocą próbujemy komunikować magiczny świat.
AM: Czy chcesz przez to powiedzieć, że Berlin jest magiczny?
TS: Tak. Berlin jest magiczny, bo cały czas powstają tutaj nowe, inspirujące miejsca. Nawet ja jako Berlińczyk cały czas odkrywam coś nowego – nieturystyczny Berlin jest po prostu magiczny!
AM: Wróćmy do przyziemnych spraw. Planujesz ekspansję zagraniczną? Jeśli tak, dokąd?
TS: YOBO jest stworzone z myślą o dużych miastach (minimum 1 mln). Z uwagi na nasz specyficzny design myślimy o Azji północno-wschodniej, np. Singapurze. W szczególności z uwagi na tamtejszy rynek dostosowany do aplikacji B2C.
AM: Czy chciałbyś dodać coś od siebie?
TS: YOBO działa na razie tylko w Berlinie. Zapraszam wszystkich do testowania naszej apki. Ucieszę się z każdego feedbacku na jej temat. Opinie mile widziane pod adresem [email protected]. Z góry dziękuję!
–
Anna Mencel
Specjalista ds. SEO i PR-u online, ShopAlike.pl
Absolwentka Germanistyki na UAM-ie i Językoznawstwa ze specjalizacją komunikacji w Internecie w Poczdamie. Mieszka i pracuje w Berlinie, który kocha niczym Barcelonę! Cyfryzacja gospodarki i berliński, startupowy hub nie są jej obce.