Polski ekosystem startupów staje przed nowymi wyzwaniami i zjawiskami, które kształtują jego przyszłość. Jednym z nich jest postępujący proces elitaryzacji – koncentracji zasobów, talentów i możliwości w rękach wyselekcjonowanej grupy podmiotów. Opierając się na dostępnych danych, analizach oraz przykładach z życia codziennego, przyjrzymy się bliżej procesowi elitaryzacji w kontekście polskiego środowiska startupowego.
Czym jest proces elitaryzacji?
Elitaryzacja to złożony proces, w którym pewne dziedziny, zasoby, możliwości czy grupy stają się elitarne. Czyli dostępne lub właściwe dla wyróżniającej się, uprzywilejowanej grupy ludzi. Jest to zjawisko, które prowadzi do koncentracji władzy, zasobów i wpływów w rękach nielicznych, często wyselekcjonowanych ze względu na specyficzne kryteria, takie jak status, umiejętności, pochodzenie czy posiadane zasoby. W kontekście społecznym, elitaryzacja może objawiać się w różnych sferach, od kultury (np. elitaryzacja sztuki) po ekonomię (np. elitaryzacja konsumpcji czy pracy).
Elity w startupach
Powyżej przedstawiliśmy klasyczną, uniwersalną definicję elitaryzmu. By jednak nasze dalsze rozważania miały sens, należy ją zawęzić do startupów. W tym kontekście, elitaryzacja może zachodzić na wielu płaszczyznach:
- koncentracja kapitału: inwestorzy, zwłaszcza fundusze VC, mogą preferować inwestowanie w startupy, które już osiągnęły pewien poziom sukcesu, mają doświadczonych founderów lub działają w modnych branżach (AI, deep tech). Prowadzi to do sytuacji, w której dostęp do dużych (w polskim kontekście) rund finansowania staje się domeną wąskiego grona;
- koncentracja talentów: najlepsi specjaliści, inżynierowie, menedżerowie mogą być przyciągani do najbardziej obiecujących startupów, oferujących lepsze warunki pracy, większe możliwości rozwoju i perspektywy na sukces. To z kolei może utrudniać mniejszym lub mniej znanym startupom pozyskiwanie wysokiej klasy pracowników;
- koncentracja wiedzy i sieci kontaktów: dostęp do kluczowych mentorów, ekspertów branżowych i wpływowych sieci kontaktów może być ograniczony do startupów, które już mają ugruntowaną pozycję lub są częścią prestiżowych programów akceleracyjnych. Tworzy to zamknięte kręgi, w których wiedza i możliwości są wymieniane wewnątrz elity;
- koncentracja geograficzna: jak pokazuje raport „Polskie Startupy 2024”, większość startupów koncentruje się w kilku wiodących ośrodkach, takich jak Mazowsze i Dolny Śląsk. To naturalne, że w tych regionach skupiają się również inwestorzy, talenty i infrastruktura, co pogłębia proces elitaryzacji geograficznej.
Proces elitaryzacji nie jest zjawiskiem jednorodnym i może przybierać różne formy, od subtelnej selekcji po wyraźne wykluczenie. Jego dynamika zależy od wielu czynników, w tym od polityki publicznej, dojrzałości rynku i kultury innowacji. W kolejnych sekcjach przyjrzymy się, czy ten proces jest pożądany, czy też niesie ze sobą ryzyka dla rozwoju całego ekosystemu.
Chcemy elit?
Na pierwszy rzut oka, proces elitaryzacji nie brzmi zbyt pozytywnie i może budzić w nas pewien dystans. Elitaryzację postrzegamy negatywnie ze względu na potencjalne wykluczenie i nierówności. Ale to jedna strona medalu. Obecność elit może mieć także pozytywny wpływ na ekosystem. Od czego zależy finalna ocena tego procesu? Jak zawsze – od przyjętej perspektywy.
Zacznijmy od rzeczy pozytywnych:
- koncentracja zasobów i talentów: elitaryzacja może prowadzić do koncentracji najlepszych talentów, kapitału i know-how w wybranych, najbardziej obiecujących startupach. To z kolei może przyspieszyć ich rozwój i zwiększyć szanse na globalny sukces. W raporcie „Polskie Startupy 2024” widać, że inwestorzy poszukują „smart money”, czyli wsparcia finansowego połączonego z wiedzą i zasobami, co naturalnie prowadzi do selekcji;
- wzrost efektywności i innowacyjności: skupienie na wyselekcjonowanych, wysokiej jakości projektach może prowadzić do bardziej efektywnego wykorzystania ograniczonych zasobów. Startupy, które są w stanie przyciągnąć najlepszych, mogą szybciej rozwijać innowacyjne rozwiązania i wprowadzać je na rynek. Przykładowo, rosnące znaczenie AI w polskich startupach (56% stosuje AI, a dla 13% jest kluczowym elementem modelu biznesowego) wskazuje na dążenie do zaawansowanych technologicznie rozwiązań, które często wymagają specjalistycznej wiedzy i zasobów;
- tworzenie wzorców sukcesu: sukces elitarnych startupów może inspirować i motywować innych do podążania ich śladem, podnosząc ogólny poziom ambicji i standardów w ekosystemie. Tworzy to efekt „ciągnięcia w górę”, gdzie aspiracje rosną wraz z widocznymi osiągnięciami liderów;
- specjalizacja i głębokość technologiczna: elitaryzacja może sprzyjać pogłębianiu specjalizacji w konkretnych niszach technologicznych (np. deep tech, medtech), gdzie wymagana jest bardzo wysoka wiedza i zaawansowane badania. To może prowadzić do tworzenia unikalnych przewag konkurencyjnych na skalę globalną.
A jakie mogą być potencjalne negatywne aspekty elitaryzacji w ekosystemie startupów? Oto kilka przykładów:
- wykluczenie i bariery wejścia: elitaryzacja może prowadzić do tworzenia barier dla nowych, mniej doświadczonych lub gorzej finansowanych startupów. Trudniejszy dostęp do kapitału, mentorów i sieci kontaktów może hamować rozwój innowacji „oddolnych” i ograniczać różnorodność ekosystemu. Raport „Polskie Startupy 2024” wskazuje na utrudniony dostęp do finansowania (56% startupów) oraz problem niekorzystnych wycen, co może być przejawem elitaryzacji dostępu do kapitału;
- homogenizacja i brak różnorodności: skupienie na wąskiej grupie „elitarnych” projektów może prowadzić do homogenizacji pomysłów i strategii, zmniejszając innowacyjność całego ekosystemu. Może to również ograniczać szanse dla startupów z mniej popularnych branż lub regionów;
- wzrost nierówności: elitaryzacja może pogłębiać nierówności w dostępie do zasobów i możliwości, co może prowadzić do frustracji i demotywacji wśród tych, którzy czują się wykluczeni. Może to również prowadzić do koncentracji sukcesu w kilku ośrodkach (np. Mazowsze i Dolny Śląsk w Polsce), kosztem innych regionów;
- ryzyko „bańki” i nadmiernej koncentracji ryzyka: nadmierna koncentracja inwestycji w kilku „elitarnych” projektach może prowadzić do tworzenia baniek spekulacyjnych i zwiększać ryzyko dla całego ekosystemu w przypadku niepowodzenia tych projektów;
- brak inkluzywności: w raporcie „Polskie Startupy 2024″ poruszono kwestię parytetu płci i trudności founderek w zdobywaniu zaufania inwestorów. Jest to przykład, jak elitaryzacja może prowadzić do braku inkluzywności i utraty potencjału innowacyjnego wynikającego z różnorodności perspektyw.
Zaczęło się? Na koniec o zamykaniu się polskiego ekosystemu
A na koniec – przejdźmy na chwilę od teorii do praktyki i przytoczmy kilka tzw. przykładów z życia wziętych. To one mogłyby zostać potraktowane jako dowody na to, że i u nas postępuje proces elitaryzacji:
- coraz trudniejszy dostęp do startupowych eventów – na ten problem zwróciła w naszym podkaście dr Agnieszka Skala-Gonsk. Zaobserwowała, że rosnące ceny biletów na branżowe wydarzenia utrudniają, a czasem wręcz uniemożliwiają studentom uczestnictwo w tego rodzaju spotkaniach (przejaw koncentracji wiedzy i sieci kontaktów);
- rosnące koszty zatrudniania specjalistów – podczas Carpathian Startup Fest rozmawialiśmy z wieloma founderami. Kilkukrotnie powracał wątek – wspominał o tym m.in. Patryk Pijanowski (Codejet, mysite.ai) – tego, że duże startupy mogą zaoferować programistom o wiele większe stawki niż reszta spółek, zwłaszcza tych, które finansują zatrudnienie z zewnętrznych dotacji czy grantów (przejaw koncentracji talentów);
- Warszawa jako centrum innowacji– o tym, że stolica Polski rości sobie prawo do bycia stolicą startupów nikogo nie trzeba przekonywać. W kwietniu Magdalena Olczak-Nowicka i Adam Bartkiewicz, zarządzający funduszem Digital Ocean Ventures udzielili wywiadu, w którym sami przyznają, jak byli „pozytywnie zaskoczeni, jak wiele ciekawych wydarzeń startupowych organizuje się poza Warszawą” i oceniają, że „im więcej jeżdżą po Polsce, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że inne miasta w ogóle nie odstają”, co samo w sobie ma protekcjonalny wydźwięk. Dwa miesiące później w podkaście „Warszawa mówi” Maciej Sadowski z fundacji StartUp Hub Poland obwieszcza „Jesteśmy stolicą startupów” – a to tylko dwa, pierwsze z brzegu przykłady (przejaw koncentracji geograficznej);
- niechęć centrum do peryferii – dlaczego inwestorzy z Warszawy mogą być zdziwieni tym, ile ciekawych rzeczy dzieje się poza stolicą? Bo informacje o takich wydarzeniach mogą po prostu do nich nie docierać. Czasem jest to efekt tego, że technologiczne peryferia – czyli innowacyjne ośrodki z tzw. polski powiatowej czy Polski B – nie zawsze potrafią sprawnie komunikować o swoich sukcesach. A czasem wynika to z tego, że centrum z nieufnością czy niechęcią do takich informacji podchodzi, traktując takie lokalne środowiska jako miejsce, gdzie „na pewno dochodzi do korupcji i przekrętów” i nigdy nie można być pewnym, „że nie wybuchnie tam jakaś afera” (kolejny przykład koncentracji geograficznej);
- piętrzenie trudności w dostępie do inwestorów – tutaj znamiennym i nie wymagającym szerszego komentarza jest oświadczenie Borysa Musielaka podczas tegorocznego Infoshare – że z szacunku dla startupowego vibe’u, nie odpowiada on już na żadne wiadomości od founderów, które zaczynają się od „dzień dobry” – bo przecież tak się nie mówi. Ciekawa to wolta, żeby deklarować przywiązanie do startupowej kultury, jednocześnie ignorując podstawową zasadę tego świata, czyli otwartość i równość.