A miało być tak pięknie… Pierogiem w polskiego astronautę. Bo niepoważny jest

Dodane:

Przemysław Zieliński Przemysław Zieliński

A miało być tak pięknie… Pierogiem w polskiego astronautę. Bo niepoważny jest

Udostępnij:

Kosmiczna misja Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego miała być kosmicznym sukcesem. Paradoksalnie, największe turbulencje wystąpiły nie podczas startu, w trakcie misji czy przy lądowaniu polskiego astronauty. Najgorsze rozpętało się tu, na Ziemi.

Oczekiwania wobec wyprawy Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego były galaktyczne. Nic dziwnego: wszak jedyny jak do tej pory Polak oglądał Ziemię z góry w 1978 roku, czyli 47 lat temu. Kawał czasu, mogliśmy stęsknić się za naszym rodakiem podbijającym kosmos. Z wielką uwagą opinia publiczna śledziła przygotowania Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego: z mediów można było dowiedzieć się o fizycznych treningach, ale i o tym, jakie naukowe eksperymenty Polak zamierza przeprowadzić na orbicie. Ustalono, że w ramach misji Axiom 4 załoga przeprowadzi 60 eksperymentów z 31 krajów. 13 eksperymentów to efekt propozycji polskiego przemysłu kosmicznego. – Jesteśmy gotowi, żeby budować w Polsce sprzęt kosmiczny. Jesteśmy gotowi, żeby uczestniczyć w światowej nauce – mówił Sławosz Uznański-Wiśniewski w rozmowie z Hubertem Kijkiem, reporterem TVN24 BiS.

Pechowa (?) trzynastka

Na liście polskiego astronauty była m.in. walidacja algorytmów trójwymiarowego mapowania terenu, sprawdzenie, czy drożdże zmodyfikowane genem niesporczaka będą lepiej znosić warunki mikrograwitacji i promieniowania kosmicznego, a także przeprowadzenie zadania polegającego na treningu mózgu metodą neurofeedback EEG – uczenie się kontrolowania własnej aktywności mózgowej.

Przed lotem Uznański-Wiśniewski ćwiczył nie tylko fizycznie, ale też intelektualnie. Odbył szereg edukacyjnych prelekcji, spotykając się z przedszkolakami, uczniami, studentami czy – korzystając z pośrednictwa mediów – z ogółem społeczeństwa. Opowiadał o swoich zadaniach, przygotowaniach i oczekiwaniach. Ale nie unikał też wątków osobistych, opowiadając o swojej pasji czy najbliższej rodzinie. W mediach nie brakowało też wywiadów z małżonką Sławosza, czyli Aleksandrą Uznańską-Wiśniewską, od 2023 roku będąca posłanką na Sejm z ramienia Platformy Obywatelskiej.

Innym powtarzalnym elementem tego etapu narracji były pierogi. Polak wybrał je do swojego kosmicznego menu jako jedno z dań, które miał spożywać na orbicie. „Sławosz współpracował z polską firmą rodzinną LYOFOOD, małą firmą z ponad trzydziestoletnim doświadczeniem w technologii liofilizacji, która pomogła znaleźć rozwiązanie dla pierogów do przygotowania na Stacji Kosmicznej. Znany polski szef kuchni i restaurator Mateusz Gessler stworzył trzy główne dania, a deser z kruszonką jabłkową jest częścią menu LYOFOOD” – informował serwis Europejskiej Agencji Kosmicznej.

Im bliżej dnia startu misji Axiom 4, tym bardziej nerwowo się robiło. Sam start kilkukrotnie odkładano: najpierw z powodu wycieku ciekłego tlenu w rakiecie Falcon później z uwagi na problem z ciśnieniem w rosyjskim module Zwiezda na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Przeszkodą były też silne wiatry wiejące nad Atlantykiem.

Gdy wreszcie załoga dostała zielone światło i stało się jasne, że rakieta wyniesie Polaka i resztę drużyny na orbitę, to moment startu transmitowano jak Polska długa i szeroka: przerywano audycje radiowe, uruchamiano telebimy pod centrami handlowymi, a naukowi influencerzy prowadzili live streaming na swoich kanałach.

Nadwiślański kraj głęboko odetchnął z ulgą, gdy Sławosz dotarł cały i zdrów.

Wszędzie dobrze, ale w domu…

Po raz drugi biało-czerwona społeczność wydała zbiorowe westchnienie, gdy rodzimy astronauta wrócił na Ziemię. Gdy tydzień po powrocie, Sławosz Uznański-Wiśniewski wylądował na Lotnisku Chopina, „w hali przylotów na astronautę czekało ok. 200 osób z polskimi chorągiewkami, balonami, transparentami, koszulkami z orzełkiem i plakatami misji IGNIS. Wśród nich było wiele dzieci, a także przyjaciele astronauty. Co jakiś czas w oczekiwaniu na pojawienie się Sławosza skandowali jego imię”, jak relacjonował serwis NaukawPolsce.pl.

Jednak początkowa euforia nie trwała długo.

O ile do tej pory większość komentatorów wypowiadała się o postaci Uznańskiego-Wiśniewskiego pozytywnie i z uznaniem, to po jego wylądowaniu i tournée po mediach opinie stały się nieco bardziej… zniuansowane.

Pierogi są jednak złe

Cios nożem w plecy zadał polskiemu astronaucie aktywny w mediach społecznościach popularyzator nauki – Maciej Kawecki. W jego opinii Slawosz Uznański-Wiśniewski wykazał się „brakiem powagi”. A to dlatego, że wystąpił w programach telewizji śniadaniowej, gościł w programach TVP i Polsacie oraz odwiedził Łódź Summer Festival. No i oczywiście – w telewizji, na prośbę dziennikarza jadł pieroga, co szczególnie rozsierdziło rosnące grono krytyków członka misji Axiom 4.

„Testowanie pierogów w paśmie śniadaniowym na tym etapie budowania marki tej misji nie przystoi. Po prostu. Nie służy w żadnym calu wzmocnieniu autorytetu do nauki” – pisze Maciej Kawecki.

Ale uwaga: Sławosz wziął też udział w spotkaniu naukowym z ESERO Polska w Centrum Nauki Kopernik, o czym rzadko się wspomina. Podobnie rzadko wspomina się, że Sławosz Uznański-Wiśniewski wrócił do Polski na cztery dni, by za chwilę wrócić na debriefing misji do Kolonii i Houston.

Sławosz Uznański wszedł w paradę nie tylko Kaweckiemu, ale i Dodzie, która na wspomnianym festiwalu w Łodzi była najwyraźniej zazdrosna atencji, jaką cieszył się astronauta. „– Widziałam, że ten nasz pan z kosmosu chodził w trakcie mojego koncertu, rozdawać autografy i robić sobie zdjęcia – wypaliła ze sceny, ku zdumieniu części widowni”, jak donosił Fakt.

Z krytyką mierzy się też żona astronauty – począwszy od jej nadmiernej aktywności i lansowaniu się na wizerunku męża, a kończąc na wizerunku, czyli zbyt drogim ponoć naszyjniku wykonanym z cyrkorii.

Czy w ciągu czterech dni w Polsce Sławosz Uznański powinien:

  • odmówić telewizyjnym stacjom i nie udzielać wywiadów – z wyłączeniem kanału prowadzonego przez Macieja Kaweckiego?
  • udzielać wywiadów, ale ignorować pytania, które nie dotyczyłyby drożdży zmodyfikowanych genem niesporczaka tudzież treningu mózgu metodą neurofeedback EEG?
  • odmówić spożycia zjedzenia pieroga na wizji?
  • zrezygnować z odwiedzin rodzimej Łodzi i nie odwracać uwagi od Dody?

To w odpowiedziach na te ważkie pytania leży – jak się wydaje – klucz do odzyskania powagi naszego astronauty. Być może Sławosz Uznański-Wiśniewski zdoła naprawić wizerunkowe szkody, nim dotrą one choćby do Europejskiej Agencji Kosmicznej. Bo, póki co, jej dyrektor generalny Josef Aschbacher zdaje się całkiem poważnie traktować Polaka, twierdząc, że jest on „niezwykle mocnym kandydatem na stałego astronautę ESA”. – Misja IGNIS była taka, na jaką wskazuje jej nazwa, a IGNIS to ogień. Była więc ogniem w sensie aktywności i ogromnej energii, która została w nią włożona. Przeprowadzono podczas niej wiele eksperymentów – najwięcej z dotychczasowych misji komercyjnych realizowanych przez Axiom Space – podkreślił w rozmowie z PAP Josef Aschbacher.

A jak o swoich pierwszych dniach po powrocie mówi sam Sławosz?

– To są pierwsze dni po powrocie; ciężko mi jest powiedzieć, jak przyszłość będzie wyglądała. Ale cieszy mnie to, że jest zainteresowanie kosmosem. Mam dziesiątki, tysiące informacji, zaproszeń od szkół, informacji od dzieci, studentów, uczniów, którzy są zainteresowani kosmosem, tym, jak stać się astronautą, jak budować sprzęt kosmiczny. To zainteresowanie, mam nadzieję, utrzymamy jak najdłużej – przyznał, także w rozmowie z Polską Agencją Prasową.