Na zdjęciu: Drew Houston i Arash Ferdowsi, współtwórcy Dropboxa | fot. materiały prasowe
Długie przygotowania
O planach Dropboxa dotyczących wejścia na giełdę wiedzieliśmy już na początku 2017 roku, kiedy pojawiły się informacje, że przedstawiciele spółki już prowadzą rozmowy z doradcami mającymi wprowadzić firmę na NASDAQ. Wówczas nie wiedzieliśmy tylko, kiedy faktycznie dojdzie do pierwszej oferty publicznej. Teraz możemy przypuszczać, że debiut giełdowy nastąpi jeszcze w tym roku albo na początku kolejnego.
Okazuje się bowiem, że właściciele spółki stojący za platformą do przechowywania plików w chmurze złożyli w miniony piątek w amerykańskiej komisji papierów wartościowych SEC formularz S-1, rozpoczynający proces wejścia na giełdę. The Verge pisze, że dzięki temu dokumentowi wiemy jaka jest kondycja finansowa przedsiębiorstwa. Na przestrzeni 3 lat przychody spółki urosły z 603 mln dolarów w 2015 rok do 1,1 mld dolarów w zeszłym.
Wyniki finansowe i użytkownicy
Mimo tego Dropbox nadal nie zarabia, ale straty finansowe, które notuje spółka są coraz mniejsze. Jeszcze cztery lata temu firma straciła 326 milionów dolarów, a w 2017 roku odnotowała stratę na poziomie 111,7 milionów. Przedstawiciele Dropboxa mają więc dobre widoki na przyszłość i spodziewają się, że niebawem poprawią wyniki finansowe firmy.
Optymizmem napawa ich z pewnością rosnąca liczba płacących użytkowników. W 2016 roku za dostęp do konta premium płaciło przedsiębiorstwu 6,5 miliona internautów, ale dwa lata później ich liczba zwiększyła się do 11 milionów. Ponadto Dropbox twierdzi, że aż 90 procent przychodów spółki pochodzi od użytkowników, którzy kupili subskrypcję bez jakiejkolwiek namowy. Dropbox ma więc spore pole do manewru.
Akwizycja
Możemy być pewni, że 500 milionów dolarów, które przedstawiciele spółki chcą pozyskać podczas pierwszej oferty publicznej, przeznaczą na dalszy rozwój platformy do przechowywania plików w chmurze. Być może wówczas dodadzą kolejne funkcje, powiększą zespół i zwiększą nakłady finansowe na marketing, co przełoży się na większą liczbę użytkowników. Niewykluczone też, że przeprowadzą jakieś akwizycje.
Przypomnijmy, że pod koniec minionego roku Dropbox przejął za nieujawnioną kwotę rodzimy startup Verst i kilka dni później zamknął serwis rozwijany przez jego właścicieli. Przyjął natomiast w swoje szeregi siedmiu pracowników odpowiedzialnych za projekt i pojawiły się wtedy spekulacje, że pomogą oni spółce w tworzeniu aplikacji do sporządzania notatek.