Franz Kafka w Dolinie Krzemowej: totalitaryzm pracy w erze big techów

Dodane:

Przemysław Zieliński Przemysław Zieliński

Franz Kafka w Dolinie Krzemowej: totalitaryzm pracy w erze big techów

Udostępnij:

Literatura Franza Kafki jest ponadczasowa. Okazuje się, że jego opus magnum „Proces” czy opowiadanie „Przemiana” można przyłożyć do naszej współczesności i dostrzec tam te same bolączki, których doświadczamy dzisiaj. W świecie big techów, dyktatury pracy oraz narastającej inwigilacji, prowadzonej choćby przez algorytmy czy wszelakie aplikacje.

Franz Kafka, mistrz literackiego absurdu i niepokoju, żył i tworzył na początku XX wieku, w świecie, który wydawał się odległy od dzisiejszych realiów technologicznych gigantów. A jednak, jego wizje biurokratycznego labiryntu, alienacji jednostki i opresyjnych systemów, wydają się dziś bardziej aktualne niż kiedykolwiek, zwłaszcza w kontekście kultury pracy w big techach. Czy Kafka, ze swoją przenikliwą wrażliwością na mechanizmy władzy i bezsilność człowieka, mógłby dziś być pracownikiem Google czy Apple? W tym artykule postaramy się udowodnić, że jego twórczość stanowi zaskakująco trafny komentarz do współczesnego totalitaryzmu pracy.

Pretekstem do tych rozważań jest najnowszy film Agnieszki Holland – Franz Kafka.

Proces: biurokratyczny labirynt i utrata kontroli

Bez wątpienia, najbardziej ikonicznym dziełem Kafki jest powieść „Proces”, opublikowana pośmiertnie w 1925 roku. Opowiada ona historię Josefa K., bankowca, który zostaje aresztowany i poddany procesowi sądowemu, nie znając ani natury zarzutów, ani tożsamości swoich oskarżycieli. To casus jednostki, która – owszem – zderza się z nieustępliwym systemem prawnym. Ale równie uprawniona jest ta interpretacja, która zwraca naszą uwagę na alienację jednostki w społeczeństwie. Josef zostaje przecież odcięty od reszty ludzi, pozbawiony możliwości kontaktów z innymi i pozostawiony sam sobie.

Ten beznamiętny i beznadziejny system sprawiedliwości, w którym nie ma miejsca na wyjaśnienia czy obronę, można uznać za ilustrację doświadczeń wielu pracowników współczesnych big techów. Bo czy również w rozbudowanych korporacjach, gdzie hierarchie są złożone, a procesy decyzyjne często nieprzejrzyste, jednostka może czuć się zagubiona i bezsilna?

Systemy oceny wydajności, często oparte na niejasnych kryteriach i algorytmach, mogą przypominać kafkowski „proces”, w którym pracownik jest sądzony bez pełnego zrozumienia zasad gry. Awans, zwolnienie czy nawet zmiana projektu mogą być wynikiem decyzji podjętych w „nieprzeniknionych korytarzach prawa korporacyjnego”, pozostawiając pracownika z poczuciem braku kontroli nad własnym losem.

Przemiana: dehumanizacja przez produktywność

Drugim kluczowym dziełem, które doskonale wpisuje się w naszą interpretację, jest opowiadanie „Przemiana”. Gregor Samsa, przedstawiciel handlowy, budzi się pewnego ranka, odkrywając, że zamienił się w gigantycznego owada. Ta groteskowa transformacja jest metaforą jego stopniowego odczłowieczenia. Znów powraca temat alienacji jednostki. W tym wypadku dostrzegamy nieco inny jej aspekt niż ten widoczny w „Procesie”. Oto bowiem do izolacji Samsy dochodzi z przyczyn, które są nam od razu znane. Samsa po prostu przestaje być produktywny. W przemocowy sposób odebrana zostaje mu tożsamość – bo przestał być potrzebny.

Przed przemianą życie Gregora było całkowicie podporządkowane pracy i utrzymaniu rodziny. Jego tożsamość była nierozerwalnie związana z rolą żywiciela. Kiedy przestaje być produktywny, traci swoją wartość w oczach rodziny i staje się ciężarem. To właśnie ten aspekt twórczości Kafki rezonuje z kulturą pracy w big techach, gdzie produktywność i użyteczność ekonomiczna często stają się jedyną miarą wartości pracownika. W środowisku, gdzie dominuje kultura „trybu przetrwania” i bezwzględnej rywalizacji, a rozwój AI budzi nie tylko ekscytację, ale i uzasadniony lęk o przyszłość swojego stanowiska, pracownicy mogą czuć się jak Gregor Samsa. Przecież ich wartość jest ściśle powiązana z ich zdolnością do generowania zysków i innowacji. Gdy ta zdolność maleje, pojawia się ryzyko odrzucenia i zapomnienia.

Totalitaryzm pracy w erze big techu

Jeśli ciekawiła Was twórczość prażanina, zapewne natrafiliście na takie interpretacje jego twórczości, które przypisywały mu jasnowidztwo. W tym nurcie Kafka miał przewidzieć nadciągające nad Europę czarne chmury, w tym również i nazistowskie obozy koncentracyjne. Tymczasem w pracach Kafki koncepcja totalitaryzmu zasługuje na inne ujęcie. Spójrzmy na takie zagadnienie jak totalitaryzm pracy – pojęcie to, choć nieużywane przez Kafkę wprost, doskonale oddaje ducha jego twórczości. Opisuje ona system, w którym praca przestaje być jedynie środkiem do życia, a staje się wszechogarniającą siłą, która zniewala jednostkę, kontroluje jej czas, myśli i emocje. W big techu, gdzie granice między życiem zawodowym a prywatnym często się zacierają, a oczekiwania dotyczące dostępności i zaangażowania są ogromne, pracownicy mogą doświadczać formy tego totalitaryzmu.

Czytaj także: Dlaczego nie czytam książek polskich founderów?

Jak wynika z analizy kultury pracy w big techu, koniec ery darmowych pieniędzy i wzrost presji na osiągnięcie założonego wyniku doprowadziły do tego, że technologiczni giganci zaczęli koncentrować się na wydajności i rentowności, co przełożyło się na zwiększoną presję na pracowników. Zjawisko tzw. „złotych kajdanek”, gdzie wysokie zarobki i pakiety akcji wiążą pracowników z firmą, nawet jeśli doświadczają wypalenia zawodowego, jest kolejnym elementem tego systemu. Pracownicy, uwięzieni w tym systemie, mogą czuć się jak Josef K. w obliczu wszechmocnego sądu, lub jak Gregor Samsa, którego tożsamość została zredukowana do funkcji produkcyjnej.

Czy Kafka odnalazłby się w big techu?

Wyobraźmy sobie Franza Kafkę jako pracownika big techu. Jego skrupulatność, analityczny umysł i obsesja na punkcie szczegółów mogłyby uczynić go cenionym inżynierem oprogramowania lub analitykiem danych. Jednak jego wrażliwość na absurdy biurokracji, poczucie alienacji i głęboka refleksja nad kondycją ludzką w obliczu opresyjnych systemów, szybko zderzyłyby się z rzeczywistością korporacyjnej presji i kultury „trybu przetrwania”. Prawdopodobnie jego wewnętrzny świat, pełen lęków i niepokojów, znalazłby nowe paliwo w wymagającym środowisku, gdzie innowacja i wydajność są stawiane ponad wszystko.

Kafka, który sam pracował w ubezpieczeniach, doskonale rozumiał mechanizmy biurokracji i jej dehumanizujący wpływ. Jego dzieła są przestrogą przed systemami, które, choć pozornie racjonalne, prowadzą do utraty człowieczeństwa. W dzisiejszym świecie big techu, gdzie algorytmy i dane stają się nowymi sędziami, a produktywność jest najwyższą wartością, przesłanie Kafki staje się niezwykle aktualne. Jego twórczość przypomina nam, że nawet w najbardziej zaawansowanych technologicznie środowiskach, człowiek pozostaje podatny na alienację i zniewolenie, jeśli nie zachowa czujności wobec mechanizmów totalitaryzmu pracy.

Czytaj także: