To reakcja na falę obrazów generowanych w charakterystycznym stylu filmów ghibli. Ta z pozoru niewinna zabawa okazała się jednak częścią większego i bardziej skomplikowanego sporu o prawa autorskie, który rozgrywa się między legendarnymi twórcami a OpenAI.
Jak prezes OpenAI spopularyzował problem?
Całej sytuacji niezwykłej ironii dodaje fakt, że nawet dyrektor generalny OpenAI, Sam Altman, włączył się w ten trend, ustawiając „zghiblifikowane” zdjęcie jako swoje zdjęcie profilowe na platformie X. Ten gest, choć mógł być postrzegany jako wyraz uznania, w kontekście sporu stał się symbolem podejścia OpenAI, które można streścić jako „prosić o wybaczenie, a nie o pozwolenie”. To agresywne podejście, charakterystyczne dla kultury Doliny Krzemowej, sprowokowało skargi nie tylko ze strony japońskich artystów. Do grona poszkodowanych dołączyły takie instytucje jak Nintendo czy spadkobiercy Martina Luthera Kinga Jr., którzy mogliby zostać z łatwością wykorzystani do tworzenia deepfake’ów przy użyciu aplikacji Sora.
>be me
>grind for a decade trying to help make superintelligence to cure cancer or whatever
>mostly no one cares for first 7.5 years, then for 2.5 years everyone hates you for everything
>wake up one day to hundreds of messages: „look i made you into a twink ghibli style haha”— Sam Altman (@sama) March 26, 2025
Japonia mówi „stop”, USA się waha
Konflikt uwypukla fundamentalne różnice w podejściu do prawa autorskiego między Japonią a Stanami Zjednoczonymi, odzwierciedlające starcie dwóch odmiennych filozofii. Japońskie stowarzyszenie CODA (Content Overseas Distribution Association), reprezentujące m.in. Studio Ghibli, stoi na stanowisku, że prawo w ich kraju jest jednoznaczne. Ich obawy dodatkowo wzrosły wraz z pojawieniem się generatora wideo Sora od OpenAI, jak podaje serwis techcrunch.com.
Stowarzyszenie twierdzi, że japońskie przepisy generalnie wymagają uzyskania uprzedniej zgody na wykorzystanie dzieł chronionych prawem autorskim, a tamtejszy system prawny nie przewiduje mechanizmu, który pozwalałby uniknąć odpowiedzialności za naruszenie praw poprzez późniejszy sprzeciw twórcy.
W swoim stanowisku CODA odniosło się bezpośrednio do zagrożeń, jakie niesie nowa technologia: „W przypadkach, jak w przypadku Sory 2, gdy konkretne dzieła chronione prawem autorskim są powielane lub generowane w podobny sposób jako dane wyjściowe, CODA uważa, że czynność powielania podczas procesu uczenia maszynowego może stanowić naruszenie praw autorskich”. Tymczasem sytuacja prawna w USA jest znacznie bardziej niejasna. Amerykańskie prawo autorskie nie było znacząco aktualizowane od 1976 roku, przez co brakuje w nim jasnych wytycznych i precedensów dotyczących trenowania modeli AI.
Chociaż Hayao Miyazaki, jedna z kluczowych postaci twórczych Studia Ghibli, nie skomentował bezpośrednio obecnej sprawy, jego poglądy na sztuczną inteligencję w twórczości są znane i jednoznaczne. Już w 2016 roku, gdy zaprezentowano mu animację 3D wygenerowaną przez AI, jego reakcja była niezwykle ostra i emocjonalna.
„Czuję głębokie obrzydzenie. […] Nie potrafię na to patrzeć i uznać tego za interesujące. Mam silne poczucie, że to obraza dla samego życia” – mówi Miyazaki, cytowany w serwisie techcrunch.com.
Jego słowa pokazują, że sprzeciw nie ma charakteru wyłącznie prawnego czy finansowego. Jest to głęboko filozoficzny i moralny opór wobec technologii, którą postrzega jako coś, co uwłacza istocie życia i autentycznej, ludzkiej kreatywności.
Prawniczy węzeł gordyjski – można trenować, ale nie kraść?
Złożoność prawną sporu doskonale ilustruje niedawne orzeczenie amerykańskiego sędziego Williama Alsupa w sprawie przeciwko firmie Anthropic. Wyrok ten wprowadził subtelne, ale kluczowe rozróżnienie, które może wpłynąć na przyszłe sprawy dotyczące AI.
Sędzia orzekł, że samo trenowanie modelu AI na materiałach chronionych prawem autorskim nie stanowiło naruszenia prawa. Jednocześnie jednak firma Anthropic została ukarana grzywną za piractwo, ponieważ książki, których użyła do tego treningu, pozyskała w sposób nielegalny. Ten wyrok jest przykładem prawnej szarej strefy: proces trenowania może być dozwolony, ale sposób pozyskiwania danych już nie. Taka niejednoznaczność dodatkowo komplikuje spory takie jak ten między Ghibli a OpenAI.