fot. unsplash.com
Nic w tym dziwnego, ponieważ nierzadko członkowie najbliższej rodziny to zaufani doradcy i niewyczerpane źródło konstruktywnego wsparcia. Nie zawsze jednak dzielenie się odpowiedzialnością za losy firmy z najbliższymi jest dobrym pomysłem – wszak powiedzenie „z rodziną najlepiej tylko na zdjęciu” nie wzięło się przecież znikąd. Kiedy prowadzenie rodzinnych interesów na sens, a kiedy lepiej poszukać sobie wspólnika z zewnątrz?
Decydując się na biznes rodzinny musimy pamiętać, że firma to pole do licznych konfliktów i stresu, co nie zawsze sprzyja budowaniu czy wzmacnianiu pozytywnych relacji. Mimo to uważam, że wspólna działalność może być znakomitym pomysłem, ale pod warunkiem, że od samego początku jej tworzenia będziemy ściśle stosować się do pewnych założeń.
Wraz z mężem jesteśmy bardzo dobrym przykładem na to, że biznes rodzinny może odnieść sukces, kiedy prowadzi się go według wcześniej ustalonych wytycznych i grubą kreską oddziela życie w firmie od życia prywatnego.
Jak nie wejść na rodzinne pole minowe?
O powodzeniu przedsięwzięcia najczęściej decyduje to, kto jest tą rodziną, z którą chcemy pracować. Nie ma co ukrywać: jeśli jest to mąż lub żona, wówczas jest zdecydowanie najtrudniej – spędzamy przecież z tą osobą także czas po pracy. Konieczne będzie wtedy ustalenie zasad, co robimy po wyjściu z biura, ponieważ wspólna praca ma to do siebie, że niepostrzeżenie potrafi zdominować życie prywatne.
Z drugiej strony, decydujemy się na współpracę z osobą, którą wybraliśmy sobie na życiowego partnera – istnieje więc większe prawdopodobieństwo, że nasza wizja biznesu będzie zbieżna. Oczywiście o wiele łatwiej jest w sytuacji, kiedy na współpracownika wybieramy sobie rodzeństwo czy rodziców. Po wyjściu z biura każdy rozchodzi się w swoją stronę, do swojego domu, a różnica między członkiem rodziny a „zwykłym” współpracownikiem nie jest wtedy aż tak odczuwalna.
Druga kwestia to jasne ustalenie podziału pracy. Nie wiem, czy to recepta na sukces, ale w przypadku BrainSHARE IT doskonale sprawdziło się to, że całkowicie się z mężem podzieliliśmy kompetencjami. Partycypujemy wspólnie tylko w kluczowych, strategicznych decyzjach, natomiast w codziennych, operacyjnych czynnościach, każdy ma swój zakres odpowiedzialności i nie podważamy swoich decyzji, ani też nie wchodzimy sobie w drogę. Takie rozwiązanie jest praktyczne przede wszystkim dlatego, że w razie popełnienia błędu możemy mieć o to pretensje wyłącznie do siebie.
Trzecią, niezwykle istotną, a może nawet kluczową rzeczą, jest ustalenie zasad pracy „po pracy”. To jest część najtrudniejsza, szczególnie podczas tworzenia firmy i początków jej działalności, kiedy trzeba pracować dużo więcej i o wiele ciężej. W momencie, kiedy firma jest stabilna i rozwija się w określonym kierunku, najważniejsze jest zadbanie o to, aby tematy zawodowe zostawiać w biurze, a nie zabierać ich ze sobą do domu. Zapominając o tym fundujemy sobie szybkie wypalenie zawodowe, ponieważ nikt nie wytrzyma w pracy 24h/dobę.
Biznes na ostrzu noża
Czynnikiem, który najlepiej predysponuje do prowadzenia rodzinnego biznesu jest posiadanie wspólnej wizji działalności i rozwoju przedsięwzięcia. Co więcej, zazwyczaj do rodziny mamy największe zaufanie i wiemy, że taki pracownik nam nagle nie ucieknie, tylko zrobi wszystko, aby pomóc firmie wyjść z ewentualnego kryzysu. Z rodziną często też możemy rozmawiać bardziej otwarcie i o wielu rzeczach mówić wprost – cóż, z pracownikiem trudno jest się kłócić, zwłaszcza, jeśli trzeba zadbać o to, aby nie przekroczyć granicy profesjonalizmu czy też nie urazić jego uczuć.
A kiedy odradzałabym wspólne prowadzenie interesów? Z pewnością w sytuacji, kiedy mamy odmienne wizje prowadzenia firmy i dążymy do różnych celów. Nie warto ryzykować z otwieraniem biznesu rodzinnego również wtedy, kiedy nie lubimy naszego przyszłego współpracownika czy też po prostu nie mamy do niego zaufania. Wszelkie konflikty, które wynikają z naszego stosunku do danej osoby spoza pracy, na pewno się w firmie spotęgują. A nie ma przecież nic gorszego od współpracy z kimś, kogo tak naprawdę nie możemy zwolnić.
Decydując się na rodzinny biznes musimy pamiętać o tym, że nasz współpracownik to przede wszystkim najbliższa osoba i relacje z nią są dla nas priorytetem. Rodzina zawsze powinna być na pierwszym miejscu i z pewnością więcej stracimy, niszcząc rodzinne więzi w pogoni za sukcesem, niż zamykając biznes.
Work-life balance: fikcja czy rzeczywistość?
Trudno pogodzić życie zawodowe i rodzinne, kiedy widujemy swoich bliskich codziennie w pracy. Największy problem jest wtedy, kiedy pracujemy z osobą, z którą również mieszkamy. W przypadku BrainSHARE IT, dopiero po ośmiu latach istnienia firmy wprowadziliśmy naszą małżeńską konstytucję, która jasno określa warunki przychodzenia do pracy, wychodzenia z niej czy też życia poza biurem.
To są naprawdę bardzo proste i niepozorne rzeczy, takie jak jazda do pracy na dwa samochody. Może i takie rozwiązanie nie jest zbyt ekonomiczne, ale swoboda tego, że jako ranny ptaszek mogę pojechać do firmy na ósmą rano, zamiast czekać na męża do dziesiątej, jest dla mnie naprawdę ogromnym plusem. Radykalnie rozwiązaliśmy także kwestię pracy w weekendy, choć udało nam się tego dokonać dopiero po sześciu latach od otwarcia firmy. Aktualnie weekend to czas na odpoczynek i ładowanie baterii, a tylko wyjątkowa sytuacja jest w stanie wpłynąć na zmianę tego postanowienia.
Prowadzenie biznesu rodzinnego to na pewno ciężki kawałek chleba: w grę wchodzą nie tylko zawodowe ambicje, ale przede wszystkim więzi z najbliższymi osobami w naszym życiu. Niemniej jednak wspólne budowanie swojego małego imperium może bardzo scalić członków rodziny, zwłaszcza wtedy, kiedy ciężka praca zwieńczona zostaje sukcesem. I choć z pewnością ten rodzaj działalności nie sprawdzi się w przypadku każdej rodziny, to dla wielu osób jest to szansa na rozwój i stworzenie cennej wartości, którą potem można przekazywać z pokolenia na pokolenie.
–
Edyta Wojtas
Wiceprezes BrainSHARE IT
Od 2009 roku wiceprezes firmy BrainSHARE IT sp. z o.o. – producenta systemu SaldeoSMART do odczytywania danych z dokumentów. Analityk biznesowy i specjalista z zakresu optymalizacji i automatyzacji pracy wraz z elektronicznym obiegiem dokumentów. Jest absolwentką ekonomii na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie oraz Projektowania systemów informatycznych na Politechnice Warszawskiej.