fot. unsplash.com
Rozszerzony pakiet opieki medycznej, opieka stomatologiczna, samochód służbowy do użytku prywatnego – nie, to akurat nie są marzenia programistów. To benefity, jakie chcieliby otrzymywać pracownicy w Polsce, niezależnie od zawodu. Tak wynika z raportu „Świadczenia dodatkowe w oczach pracowników w 2018 roku”, zrealizowanego na przełomie marca i maja 2018 r. przez Sedlak&Sedlak.
Na takie przywileje mogą także liczyć programiści, ale w ich przypadku zarówno możliwości, jak i oczekiwania są znacznie większe.
Programistom wolno więcej
Konsole do gier z najnowszą wersją gry FIFA, pokoje z hamakami, codziennie świeże owoce, kanapki na koszt pracodawcy – takie elementy krajobrazu w biurach IT przestają już dziwić, podobnie jak ekspres z dobrą kawą np. w sekretariacie małej firmy budowlanej. Deficyt programistów wciąż jest duży, o czym oni sami doskonale wiedzą, przebierając w ofertach.
Co można znaleźć w niektórych firmach? Np. tzw. power napy, czyli pokoje drzemek, gdzie przez 20 minut można się zregenerować. Są zajęcia z jogi. Wynajmuje się nawet masażystę, który masuje kark i plecy siedzącego przy komputerze programisty. Oczywiście są też pieniądze, których nigdy nie jest za dużo.
Za duża pensja
Właśnie tak określił swoje oczekiwania finansowe podczas rozmowy kwalifikacyjnej jeden z programistów. Zażądał “za dużej pensji” i cokolwiek miało to znaczyć, opłaciło się, bo dostał dwa razy więcej niż oczekiwał.
Tak naprawdę to właśnie wynagrodzenie jest jednym z powodów, dla których osoby niezwiązane dotąd z IT, postanawiają się przebranżowić i trafiają np. na bootcampy programistyczne. Rzeczywiście, podwyżki w IT są bardzo duże. Absolwenci kursów już po pierwszym roku otrzymują średnio 44 proc. podwyżki względem swojej ostatniej pensji przed przebranżowieniem. W kolejnych latach ich pensje nadal wzrastają dużo szybciej niż w innych branżach.
Na początku tego roku firma Sedlak&Sedlak przebadała wynagrodzenia programistów. Z przedstawionego raportu wynikało, że miesięczne wynagrodzenie całkowite (mediana) na stanowisku ogólnym wynosiło 6373 zł brutto/m-c, a grupa 25 proc. programistów mogła liczyć na zarobki powyżej 9104 zł brutto/mc.
Specjaliści wykwalifikowani i certyfikowani otrzymują wynagrodzenia nawet pięciocyfrowe. Tyle że pieniądze to nie wszystko. Podczas rozmów kwalifikacyjnych poza określaniem widełek nieodzowne są już dzisiaj kwestie związane ze świadczeniami pozapłacowymi.
Chciał pracować nocą, ale nikt go nie widział
W jednej z firm programista wynegocjował własny system organizacji pracy, który jego zdaniem wpływał pozytywnie na efektywność. Przychodził do biura wieczorem i wychodził rano. Po jakimś czasie okazało się jednak, że był osobą zupełnie anonimową, bo nikt go nigdy nie widział. Pomysł szybko upadł. Choć to przykład na dość oryginalne rozwiązanie, faktem jest, że firmy IT stają się coraz bardziej elastyczne, jeśli chodzi o podejście do czasu pracy.
Coraz częściej stawia się na zadaniowość i rozliczenia pracowników z efektów, a nie z tego, ile godzin spędzają w biurze. Jest też możliwość pracy zdalnej, bo przecież do tworzenia kodu potrzebny jest przede wszystkim komputer, a ten można włączyć niemal w każdym miejscu na Ziemi.
Karimata pod biurkiem i nowe buty co roku
Jakie nietypowe prośby zgłaszają programiści? Akwarium przy biurku albo zamiast akwarium, automatu z bezpłatnymi napojami gazowanymi. Monitor na suficie i fotel taki jak w samolocie, żeby można było pracować w pozycji leżącej. Ścianka wspinaczkowa, ławeczka do wyciskania sztangi. To tyle jeśli chodzi o drobiazgi.
Z poważniejszych przedsięwzięć na przykład pakietu relokacyjnego, ale nie dla siebie, bo to już częsta praktyka lecz dla niani swojego dziecka, bo nie chcą się z nią rozstawać. Na jednej z rozmów kwalifikacyjnych pojawiła się nawet prośba o możliwość codziennej drzemki pod biurkiem na karimacie, ponieważ kandydat miał w domu małe dziecko i się nie wysypiał.
Zdrowy sen to zresztą jeden z częściej pojawiających się tematów podczas rozmów kwalifikacyjnych. Pewien programista poprosił konsultantkę HR, by w dniu rozmowy z potencjalnym pracodawcą zadzwoniła do niego ok. godz. 7:00 i go obudziła, bo sam na pewno nie wstanie.
Miał zarobić 30 tys. miesięcznie, zażądał darmowych obiadów
Część zachcianek zostaje spełniona. Firmy wolą czasami przymknąć oko na nietypowe potrzeby, ale w zamian dostać dobrego pracownika. Kto tak naprawdę na tym więcej zyskuje?
Jeden z kandydatów negocjował podniesienie wynagrodzenia ze względu na swoje hobby – był biegaczem i jak tłumaczył, co roku musi kupić sobie nowe buty. Z kolei w pewnej korporacji pracownicy, którzy zarabiali po ok. 10 tys. zł miesięcznie, domagali się więcej darmowych batoników (ok. 2 zł za sztukę), a potem chowali je po szufladach, bo nie mieli apetytu na słodkości.
Jeszcze inna historia zasłyszana w dziale HR opowiada o kandydacie, który w dużej firmie miał otrzymać poważny projekt z pensją ok. 30 tys. zł. Ofertę jednak odrzucił, bo nie dostał dopłaty do obiadów. Poza tym pewien programista chciał, żeby pokój, w którym będzie pracował, był koloru zielonego. Inny chciał mieć rozkładane łóżko w biurze, bo rzekomo wolał pracować nocami, jeszcze inny chciał chodzić po biurze boso.
Poszło o zakład
Ale bywa i tak: jeden z programistów uzależnił swoją relokację od tego, czy pracę w nowym miejscu znajdzie również jego żona – fryzjerka. Cały zespół firmy mającej go zatrudnić rozpoczął więc poszukiwania zakładu fryzjerskiego. Salon udało się znaleźć, żona dostała pracę i programista został zatrudniony, jednak to osobliwy przypadek i rzadko pracodawcy idą aż tak na rękę, nawet w branży IT.
Standardy w polskim IT są wysokie, jednak nadal nie jest to taki poziom, jak w największych światowych korporacjach (myjnie samochodowe i wymiana oleju w Google, darmowe wypożyczalnie i serwis rowerowy na kampusie Facebooka, własny Octoberfest w Yahoo).
Z kolejnego raportu Sedlak&Sedlak wynika, że w Polsce sporym udogodnieniem jest możliwość pracy zdalnej. W ubiegłym roku pozwalało na to aż 80 proc. firm. Na liście najpopularniejszych benefitów znalazły się też: karnety sportowe (96 proc.), szkolenia zawodowe (92 proc.), prywatna opieka medyczna (91 proc.) oraz szkolenia językowe (77 proc.). Połowa firm informatycznych oferuje dopłaty do nauki, a jedna trzecia dopłaca do wyżywienia pracowników.
Ciągle rzadkimi benefitami wśród specjalistów IT pozostają akcje, dodatkowe płatne urlopy i dodatkowe programy emerytalne.
Skoro rzeczywistość jest inna, skąd się biorą tak kosmiczne zachcianki programistów?
Badają granice wytrzymałości
Wiele z tych niesamowitych historii wynika z tego, że programiści zostali rozpieszczeni przez rynek. Brakuje ich, są wręcz zasypywani ofertami i znajdując się w strefie dużego komfortu badają granice. Oni nie zawsze chcą aż tak wiele, ale skoro komuś zależy na ich zatrudnieniu bardziej niż im samym, rzucają pomysły z kosmosu, bo może się uda. No i czasami się udaje.
Czasami, bo obraz świata IT należący wyłącznie do kapryśnych, roszczeniowych egocentryków byłby zbyt krzywdzącym stereotypem. Są pewne standardy, czyli pensja adekwatna do umiejętności i tradycyjne benefity, ale przywileje to tylko dodatek. Pamiętajmy, że kursanci bootcampów programistycznych inwestują w swój własny rozwój. Chcą iść do przodu, podejmować ciekawe projekty. Nauka programowania i możliwość przebranżowienia im na to pozwala i to się dla nich liczy najbardziej.
Dobre praktyki są ważne nie tylko w kodowaniu, ale także w poszanowaniu pracy własnej i innych. Jeśli ktoś już na starcie ma wygórowane oczekiwania, nie dając nic w zamian, to rzeczywistość szybko ten stan zweryfikuje.
–
Marcin Kosedowski
Szef działu marketing w szkole programowania online Kodilla, która w rok od startu zdobyła tytuł Najlepszej Szkoły Programowania 2016, przyznany przez portal edukacyjny Edutorial. Od ponad 10 lat związany z branżą media i marketing. Specjalista od efektywnych kosztowo kampanii, w Kodilla.com zajmuje się strategią marketingowo-sprzedażową i promocją marki.