W Poznaniu oficjalnie wystartował Huge Thing. Jest to nowy program akceleracyjny powstały z inicjatywy osób zarządzających Speed Up Venture Capital Group oraz LMS Invest.
Wybrańcy Huge Thing będą przez 3 miesiące uczestniczyć w intensywnych szkoleniach z takich zagadnień jak przedsiębiorczość, strategia, ludzie, pieniądze, sprzedaż i marketing. W tym czasie zespoły z pomocą mentorów muszą zbudować podstawową wersję swojego startupu i opracować sensowny model biznesowy. W gronie ponad 20 mentorów Huge Thing znajdują się bardzo ciekawe osoby, od startupowców (np. Arek Skuza, Dawid Piaskowski) po ludzi związanych z mediami (np. Tomasz Lis), a także zagranicznych ekspertów, takich jak Alex Barrera. To zdecydowanie największa siła tej inicjatywy, która może okazać się kluczowa w zbudowaniu startupu o globalnym potencjale, a takie są założenia tego programu. Co zapewnia Huge Thing? Jak większość podobnych programów akceleracyjnych, oprócz dostępu do szkoleń i pomocy mentorów, Huge Thing oferuje pieniądze dla najlepszych projektów – konkretnie 30 tysięcy złotych w zamian za 10% udziałów.
Trzeba przyznać, że to ciekawe przedsięwzięcie, które wzbogaca polski ekosystem startupowy. Interesujące jest to, kto za tym stoi – mianowicie fundusze venture i seed capital. Po co podmiotom VC i SC program akceleracyjny?
– Program bierze się z mojego doświadczenia jako managera inwestycyjnego w Speed Up Venture Capital Group – kogoś kto spotyka się z około 300 zespołami rocznie: pomysłodawcami biznesów internetowych, u których widzę powtarzające się błędy (brak myślenia o modelu biznesowym, brak umiejętności sprzedażowych, brak myślenia o potrzebach klienta itp). Stąd projekt, który z jednej strony ma adresować słabe strony zgłaszających się zespołów, a z drugiej strony ma ich ustawić na drodze do potencjalnego dużego sukcesu na scenie międzynarodowej – dla MamStartup.pl komentuje Arek Hajduk, współzałożyciel i prezes Huge Thing.
Rekrutacja do Huge Thing już trwa i zakończy się 9 marca. Pierwsza edycja programu akceleracyjnego rozpocznie się 31 marca. Co dalej?
– Mamy plany następnych edycji, ale są one uzależnione od wyników pierwszej edycji. Huge Thing jest również startupem, więc musimy pokazać, że potrafimy znaleźć swoje miejsce na rynku i osiągnąć zadowalające wyniki. Miarą sukcesu będą losy projektów wychodzących z programu Huge Thing, więc najwcześniej przekonamy się o tym za kilka miesięcy – mówi Hajduk.
Czy Huge Thing okaże się naprawdę „wielką rzeczą”? To wyjaśni się prawdopodobnie w ciągu najbliższego roku, jednak program ma bardzo duże szanse na to, aby pchnąć naszą rodzimą scenę startupową na globalną arenę. Trzymamy kciuki!