Dzisiaj będzie troszkę więcej o sensie bywania i o tym, dlaczego tak wiele osób z bywania nie ma niczego, a inni budują na tym biznes. Bo bywać też trzeba umieć.
Przez „nikt się nie promuje” rozumiesz pewnie fakt nie lansowania się na startupowych eventach? 😉 – taką oto ripostę dostałem na mojego maila odnośnie pewnej branży i braku (według mnie) lidera tejże. Ba, brakuje choćby wyróżniających się projektów, o których się mówi. Według mnie, to ironiczne zdanie ma jednak też ważną wartość naukową i posłuży mi za wstęp do kilku krótkich, ale ważnych myśli. Moje już chyba dość bogate doświadczenie pokazuje, że…
Krytykowanie („wzięliby się do roboty, a nie po imprezach jeżdżą”) bywania czy wygrywania imprez startupowych jest często słuszne. Nie, nie trolluję, ale gdy patrzę, jak ludzie marnują okazję na ciekawe newsy dla mediów lub do pochwalenia się przed swoimi klientami, to mi się smutno robi.
Dla insiderów kolejny „projekt miesiąca”, czy taki czy inny zwycięzca, to nic ciekawego. Co innego dla mediów, które często chętnie pokazują „historie sukcesu”. Tak samo użytkownicy lubią wiedzieć, że projekt, z którego korzystają podoba się nie tylko im i jest wart polecenia dalej „bo wygrywa”. Dlatego lansowanie się „na” nie ma aż takiego znaczenia jak umiejętne lansowanie się „po”. Jednak to od Was zależy, czy ktoś poza insiderami usłyszy o Waszym sukcesie (patrz PR).
Dalej… Ja osobiście prezentując Manubię na „eventach startupowych” zawsze starałem się nie mówić o samym projekcie. Ale o jakichś case’ach, problemach czy sytuacjach, które uważałem, że mogą przydać się innym, np. na Auli mówiłem sporo o tym, co nam wyszło (i dlaczego) oraz co schrzaniliśmy (i dlaczego). I proponuję, aby każdy tak podchodził do tematu. Opowiadanie przez 15 minut o tym, co robicie jest zazwyczaj nudne. Dla „startupowej” sali dużo ciekawsze jest usłyszenie o tym, co Wam nie wyszło i dlaczego konwersja Wam spadła po zmianie strony głównej, a przekazywanie ciekawej wiedzy konwertuje na zainteresowanie mediów, ale nie tylko.
Faktycznie, nie mogę powiedzieć, że pojawienie się z prezentacją tu czy tam przyniosło mi bezpośrednio setki klientów. Nawet nie jestem pewien czy pięćdziesięciu. Jednak poznałem dzięki nim wiele osób, które poleciły moją usługę i pośrednio tutaj zyski są dużo wyższe. Do tego poznałem osoby, z którymi po prostu się miło rozmawia i z którymi chętnie spotkam się na piwie, żeby o coś zapytać, czegoś się dowiedzieć, wysłuchać czegoś mądrego…
Dlatego proponuję traktować tego typu eventy jako niesamowitą okazję do poznania ludzi i co ważniejszego pogadania z nimi. A sama wiedza z prezek to w większości przypadków wierzchołek góry lodowej. I tylko od Was zależy czy dowiecie się od prelegenta więcej.
Reasumując – bywajcie, jeśli umiecie z tego czerpać. Dajcie sobie spokój i skupcie się na produkcie, jeśli dla Was głównym punktem przerwy jest bieg na obiad.
Konrad 'ksy’ Latkowski
Z internetem związany od 10 lat, za to zaledwie 1,5 roku z branżą startup. Od 2010 współtwórca systemu Manubia.pl. Fan social media i Scuderii Ferrari. Nie doszły kucharz i dziennikarz. Współtworzył serwis DVA.pl, obsługiwał i wprowadzał do Polski m.in. marki iriver, Cowon, MPstore, VEDIA. Miłośnik networkingu czego efektem jest serwis EventCookie.