– Udowadniamy, że to, co kiedyś Jobs pokazał w branży komputerowej, czyli jakość, design, piękno i użyteczność, działa również w branży dziecięcej czy parentingowej – o pomyśle na biznes, wyzwaniach i planach na przyszłość związanych z Pomelody opowiada Anna Weber, współzałożycielka startupu.
Twórcami startupu Pomelody są Anna i Adam Weber, prywatnie małżeństwo i rodzice, ale jako zespół projektowy, stali się ambasadorami dobrej jakościowo edukacji muzycznej dla dzieci na całym świecie. W dobie produkowania kiczowatej i tandetnej muzyki dla najmłodszych, postanowili stworzyć własną firmę, która będzie oferowała nową jakość muzyki edukacyjnej dla dzieci.
O pomyśle na biznes, największych wyzwaniach i planach na przyszłość opowiada Anna Weber, współzałożycielka Pomelody.
Skąd wziął się pomysł na założenie startupu Pomelody?
Zdecydowanie projekt powstał z potrzeby. Po pierwsze potrzeby serca, ponieważ będąc wykształconą kompozytorką wiedziałam, że mam w rękach warsztat, umiejętność, którą mogłabym wykorzystać nie tylko dla wąskiego grona koneserów tej wyrafinowanej sztuki jaką jest muzyka współczesna, ale i dla szerszego grona rodziców i dzieci. Mogłam wypełnić tworzoną przeze mnie muzyką albo sale koncertowe na alternatywnych festiwalach, albo sprawić, że wartościową muzyką i czystą radością rodzinnego muzykowania wypełni się wiele domów. Po drugie także z potrzeby puszczenia dobrej muzyki swoim własnym dzieciom, której prawie nie było.
Tworzysz Pomelody sama, czy razem z mężem? Jaki jest podział obowiązków?
Pomelody to nasze wspólne dziecko. Ja bez niego tworzyłabym „do szuflady”, a on beze mnie byłby przedsiębiorcą bez produktu 🙂 Ja w Pomelody odpowiadam za szeroko rozumianą kreatywność i spójność marki oraz projektuję nasze produkty. „Dotykam” wszystkich procesów i projektów i dbam o to, żeby Pomelody miało „to coś’ zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz. Adam jak na prawdziwego CEO startupu przystało – odpowiada absolutnie za wszystko 🙂 Od zaopatrzenia biura, przez rekrutacje, organizację pracy, kontakt z dostawcami, klientami, inwestorami, kończąc na wizji i strategii działania. Są obszary gdzie działamy zupełnie osobno jak np. produkcja kontentu, ale są i takie w których jesteśmy razem bardzo mocno zaangażowani np. marketing czy strategia rozwoju.
Pojawiają się także zgrzyty? Jak sobie z nimi radzicie?
Jak najbardziej. Całkiem sporo nawet 🙂 Pracujemy razem, mieszkamy razem, wychowujemy dzieci i tworzymy, okazji do zgrzytów jest więc wiele, a największym wyzwaniem jest zachowanie jakiegokolwiek balansu pomiędzy pracą, a życiem rodzinnym. Uczymy się tego wciąż, ale generalnie to, że mogę pracować, tworzyć, dzielić pasję, sukcesy i porażki z moim ulubionym człowiekiem na Ziemi uważam za wielki przywilej.
Ciężko jest pogodzić wychowywanie trójki maluchów i rozwijanie startupu?
Ciężko zrobić to mądrze, tzn. tak, by być najlepszą wersją siebie jako rodzica mimo tego, że praca siłą rzeczy wypełnia dom i głowę niemal bez przerwy. Ciężko jest nie przenosić stresu związanego z rozwijaniem startupu na małżeństwo i relację z dziećmi. Z drugiej jednak strony będąc panią swego czasu jestem w stanie całkiem elastycznie organizować godziny pracy i życia domowego, więc i to wolę widzieć jako przywilej, mimo tego, że czasem jest on brzemieniem.
Jakie były największe wyzwania przy zakładaniu własnej firmy?
W większości rynek muzyczny dla dzieci jest po prostu zepsuty. Moda na design w produktach dziecięcych objął zabawki, ubranka, książeczki czy meble, ominął jednak sferę muzyczną. Do tej pory największym wyzwaniem dla naszej firmy wydaje mi się to, że tej sfery rynku nie traktuje się poważnie, a tylko poważne, biznesowe, a równocześnie fachowe i wysmakowane podejście jest w stanie uratować ten sektor.
Jak Twoim zdaniem można zmienić ten stan?
Robić świetne produkty i ciągle edukować społeczeństwo. Udowadniamy, że to, co kiedyś Jobs pokazał w branży komputerowej, czyli jakość, design, piękno i użyteczność, działa również w branży dziecięcej czy parentingowej.
Na jakie działania marketingowe stawiałaś największy nacisk przy promocji Pomelody?
Od początku wiedzieliśmy, że największą skuteczność przyniesie szeroko rozumiany marketing szeptany. Niestety na takie działania potrzeba sporo czasu, a w przypadku skrótu, jakim jest influencer marketing – bardzo dużo pieniędzy. Szczególnie za granicą kwoty za wspomnienie o naszym produkcie nawet na mniejszych kanałach na YouTubie sięgały kilku-kilkunastu tysięcy dolarów. Wzięliśmy sprawę w swoje ręce i sami stworzyliśmy kanał Mama Lama, gdzie z przymrużeniem oka rozprawiamy o macierzyństwie i rodzicielstwie. Kanał szybko osiągnął dużą popularność, sam w sobie zyskując ogromny potencjał biznesowy. W tym momencie skupiamy się na gromadzeniu wartościowej społeczności wokół naszych marek i monetyzacji poprzez tworzenie dostosowanych do potrzeb klientów produktów.
Jaki macie model biznesowy? Jakie usługi oferuje Wasz startup?
Pomelody zajmuje się przede wszystkim tworzeniem wysokiej jakości treści dla dzieci. Wartościowych z punktu widzenia wpływu na rozwój oraz estetycznie – zarówno w warstwie audio jak i wizualnej. Część z nich dostępna jest za darmo, część w formie fizycznej (śpiewniki, płyty CD, zajęcie rodzinnego muzykowania, szkolenia dla rodziców i nauczycieli) a pozostała część w formie cyfrowej wypełnia aplikację Pomelody opartą na modelu subskrypcyjnym. Naszym celem jest stworzenie narzędzia, dzięki któremu rodzic w jednym miejscu ma zgromadzone wartościowe, tworzone przez artystów i pedagogów treści: muzykę, animacje, słuchowiska, krótkie animowane wykłady i pomysły na wspólne muzykowanie z dzieckiem w formie wideo. W każdym tygodniu pojawiają się nowe treści, które poddają rodzicowi konkretne rozwiązania na wspólne spędzenie czasu z dzieckiem zarazem rozwijając jego muzyczny potencjał w komfortowych, znanych dziecku warunkach domowych oraz zwalniają rodzica z konieczności przekopywania YouTube’a w poszukiwaniu czegoś wartościowego.
Co cieszy się największym powodzeniem?
Muzyka 🙂 Bez względu na nośnik – czy jest to płyta CD, wersja cyfrowa, czy aplikacja – muzyka Pomelody zrywa z tradycyjnym podejściem do utworów dziecięcych, ale są one pisane „jak dla dorosłego”. Oczywiście została stworzona z myślą o kompleksowym wspieraniu rozwoju muzycznego dzieci, ale również ku uciesze ich rodziców. Ponieważ to rodzic jest autorytetem dziecka w każdej dziedzinie, małe dzieci uczą się podstawowych nawyków od rodziców i nawyk do muzykowania nie jest wyjątkiem. Stąd muzyka Pomelody podoba się zarówno dużym i małym i zachęca do wspólnego muzykowania. Naszym głównym źródłem przychodowym jest w tym momencie e-commerce, ale zdecydowanie największy potencjał globalny, a co za tym idzie finansowy drzemie w aplikacji.
Jak ważna w wychowywaniu dzieci jest muzyka?
Obszary wpływu muzyki na rozwój można by wyliczać godzinami. Dotyczą one: stymulowania pamięci, IQ oraz inteligencji emocjonalnej, rozwiązywania problemów, wspomagania nauki przedmiotów ścisłych, języków, umiejętności czytania ze zrozumieniem, rozładowywania napięć, rozwoju umiejętności społecznych. Muzyka wpływa na dziecko w sposób niesamowicie holistyczny, ponieważ oprócz stymulowania mózgu, wyobraźni czy kompetencji społecznych jest nierozerwalnie związana także z rozwojem ruchowym. Muzykowanie – czyli aktywne tworzenie muzyki jest czynnością absolutnie wyjątkową stymulującą obie półkule mózgowe równocześnie. Dla mnie jednak najważniejsze jest to, że dziecko rodzi się z takim potencjałem do muzyki, jak do chodzenia, mówienia czy pisania i rozwój w tym zakresie to jego prawo.
Dlaczego postanowiliście najpierw wydać płytę w języku angielskim, a dopiero niedawno w języku polskim?
Aplikacja Pomelody ma służyć rodzinom na całym świecie, stąd język angielski. Polska płyta to taki ukłon w stronę rodaków. Stąd jesteśmy, tu działamy i chcemy, by „nasze dzieci” mogły na tym skorzystać. Język angielski jest jednak fundamentem – daje więcej możliwości, a dodatkowo uczenie się go przez muzykę to najradośniejsza z możliwych form.
Czy planujecie nagrywanie płyt z muzyką dla dzieci w innych językach?
Tak naprawdę te „angielskie albumy” to już mieszanka języków: jidysz, języki afrykańskie, turecki i wiele piosenek „bez słów” opartych na prostych sylabach typu: da-bu-di-bu.
Jak zachęcaliście rodziców do brania udziału w zajęciach muzycznych, które organizujecie w Pomelody?
Najczęściej na zajęcia przychodzą rodzice, którzy sami dostrzegli, że język muzyki jest pierwszym, naturalnym językiem ich malucha i chcieli się nim porozumieć i sprawić tym dziecku radość lub sami poczuli niesamowitą bliskość jaka buduje się podczas wspólnego muzykowania z dzieckiem, ale nie do końca widzieli jak się za to zabrać. Często też przychodzą rodziny rozczarowane innymi „zajęciami muzycznymi”.
Z drugiej strony zajęcia umuzykalniające to bardzo fajny sposób spędzania z dzieckiem radosnego, wypełnionego muzyką czasu. Ale nie zastąpią one naturalnego rozwoju muzycznego, który odbywa się w relacji dziecko-rodzic cały czas. Dokładnie tak jak maluch musi być zanurzony w języku w sposób ciągły – nie chodzimy przecież raz w tygodniu z niemowlęciem na zajęcia języka polskiego, tak samo muzykowanie musi stać się naturalnym elementem życia. Zajęcia umuzykalniające są więc po to, by dać rodzicowi narzędzia: piosenki, inspiracje, pomysły na muzyczne zabawy, które rodzic będzie stosować w kontekście życia codziennego. To wyróżnia Pomelody i to dostrzegają rodzice.
Pomelody otrzymało grant UE dla najnowocześniejszych startupów edukacyjnych. Jak on wpłynął na rozwój projektu?
Na pewno dzięki temu staliśmy się bardziej rozpoznawalni w Polsce, ale również mieliśmy okazję pokazać się na kilku eventach za granicą.
W listopadzie 2018 roku rozpoczęliście kampanię crowdfundingową na Wspieram.to. Uzbieraliście ponad 65 tys. zł, czyli o kilkadziesiąt tysięcy więcej niż planowaliście. Na jakie działania przeznaczyliście/przeznaczycie te pieniądze?
Kampania zdecydowanie przerosła nasze oczekiwania. Jesteśmy bardzo dumni z wyniku. Udało nam się ustanowić rekord Polski w kategorii Muzyka, pobijając kampanie Sławomira, czy zespołu Bovska. To waliduje nasze działania i pokazuje ogromną potrzebę na rynku. Ten wynik to również informacja, że rozpoczęliśmy „rewolucje” nie tylko w „branży”, ale przede wszystkim w społeczeństwie, którą ciężko będzie zatrzymać.
Pieniądze przeznaczyliśmy w całości na produkcję i wydanie „Polskiego Śpiewnika z Wartościową Muzyką dla Dzieci”.
Jak kampania crowdfundingowa pomogła Wam w rozwijaniu Pomelody?
Kampania bardzo pomogła nam marketingowo. Mamy wiele różnych produktów, więc osoby które nas wsparły zakochały się w Pomelody i zostały na dłużej. Crowdfunding jest niesamowity w tym sensie, że wspierający stają się de facto ambasadorami marki i ich zaangażowanie jest nie do przecenienia. Również tak jak wspomniałam wcześniej, kampania była dla nas walidacją projektu, a sukces niewątpliwie przyciąga zainteresowanie potencjalnych inwestorów.
Czy oprócz kampanii crowdfundingowej korzystaliście też ze wspracia finansowego inwestorów?
Tak. Największy potencjał biznesowy tkwi w aplikacji Pomelody, a stworzenie takiego produktu wymaga ogromnych nakładów finansowych, nie wspominając o marketingu i wchodzeniu na rynki zagraniczne. Na początku 2017 na etapie pomysłu zainwestował w nas Michał Świerczewski, właściciel firmy x-kom. Oprócz wsparcia finansowego zapewnił nam szeroką pomoc specjalistów z x-komu. Razem z dyrektor marketingu Kasią Dyczek nauczyli nas biznesu, pomogli zbudować własny zespół i wciąż są nieocenionym wsparciem mentorując nasz projekt. Obecnie jesteśmy na etapie poszukiwania kolejnych inwestorów, aby wykorzystać globalny potencjał marki. Chcemy rozwinąć aplikację i mocno wkroczyć na rynek międzynarodowy, przede wszystkim skupiając się na USA i Chinach.
Ilu obecnie macie klientów?
Wokół nas zgromadziliśmy społeczność prawie 150 000 osób. Nasz sklep obsługuje około 1500 zamówień miesięcznie i ta liczba bardzo dynamicznie rośnie. Przeszkoliliśmy już ponad 100 trenerów, a na dniach startujemy z kursem online. Z aplikacji Pomelody skorzystało kilkanaście tysięcy użytkowników z różnych krajów. Dopiero się rozkręcamy 🙂
Jakie są Wasze plany na przyszłość związane z rozwojem firmy?
Rozwój i globalizacja. Bardzo chcemy dopracować aplikacje i wykorzystać jej potencjał, ale tutaj potrzebujemy wsparcia inwestorów. Prowadzimy symultanicznie kilkanaście dużych projektów przy kilkunastoosobowym zespole i wciąż uczymy się organizacji i jak najlepszego zarządzania. Naszym celem jest to, aby duch i narzędzia Pomelody były częścią każdej rodziny na świecie. Dopiero tam wyruszamy, ale jesteśmy na dobrej drodze.