Jak ustalił serwis rp.pl Polski Fundusz Rozwoju ogłosił, że wnioski o dofinansowanie w ramach tarczy antykryzysowej będą przyjmowane do końca tego miesiąca. Przy czym po 31 lipca będa przyjmowane jeszcze reklamacja i odwołania. Jednak ci przedsiębiorcy, którzy chcą jeszcze skorzystać z tego wsparcia, mają na to jeszcze tylko przez tydzień.
– Wydaje się, że wszystkie firmy, które mogły ubiegać się o taką pomoc, to znaczy ich przychody spadły w efekcie pandemii o co najmniej 25 proc., już skorzystały z tarczy. O ile w maju wpływało nawet 10–15 tys. wniosków dziennie, o tyle w lipcu już tylko po ok. 1–2 tys. – Pomoc z tarczy trafiła do ok. 40–45 proc. polskich firm z sektora MŚP, to olbrzymia liczba – powiedział, cytowany przez serwis rp.pl, Bartosz Marczuk, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju.
Pieniądze przeznaczone na wsparcie nie skończyły się, bo do rozdania jest wciąż blisko 15 mld złotych (7 mld złotych dla mikroprzedsiębiorstw i 9 mld złotych dla MŚP), według wyliczeń PFR wsparcie mogłoby otrzymać jeszcze blisko 100 tys. przedsiębiorstw. Jednak ilość wniosków w porównaniu z majem znacząco się obniżyła (w maju wpływało 10 – 15 tys. wniosków dziennie, a w lipcu 1 – 2 tys.).
Poza zmniejszonym zainteresowaniem przedsiębiorców tarczą antykryzysową specjaliści podkreślają, że pieniądze przeznaczone na ten cel warto odłożyć na jesień, ponieważ epidemiolodzy zapowiadają drugą falę pandemii. Rząd co prawda nie przewiduje kolejnego lockdownu, jednak jeśli statystyki zachorowań drastycznie wzrosną, niewykluczone, że będzie on konieczny.
– Kryzys gospodarczy jeszcze nie minął i wiele firm wciąż potrzebuje pomocy. Jednak powinna mieć ona inny, nie tak masowy, a bardziej sprecyzowany charakter, skierowany do konkretnych branż – zauważa Łukasz Bernatowicz, wiceprezes BCC. Jak ustalił serwis rp.pl wicepremier, minister rozwoju Jadwiga Emilewicz zapowiedziała utworzenie minitarcz, celowanych w konkretne sektory, jednak nie podano jeszcze żadnych szczegółów.