Spółka Luxon LED jest producentem oświetlenia ledowego dla przemysłu. Firma powstała w 2008 r. w garażu mamy, jednego ze współzałożycieli. Trzech studentów Uniwersytetu Wrocławskiego uznało wtedy, że nowa technologia, jaką jest oświetlenie ledowe będzie czymś przełomowym na rynku. I nie pomylili się. Dziś ich głównym konkurentem jest Phillips (obecnie Signify).
– LED jest chipem, który zamienia elektryczność na fotony. Technologia ledowa daje oszczędności i lepsze światło, dzięki temu emitujemy mniej CO2 do środowiska. Poza tym mają dłuższą żywotność niż tradycyjne źródła światła, co wpływa na dłuższe użytkowanie i redukcję opraw do utylizacji. Nie emituje także ciepła, co pozwala na poprawienie bilansu cieplnego w obiekcie. Ta technologia nie ma żadnych minusów – wymienia zalety oświetlenia ledowego Maciej Szott.
W Polsce mamy ponad 1000 producentów i importerów oświetlenia, więc jest duża konkurencja. Jednak wspólnicy od razu wiedzieli, że chcą stworzyć dużą firmę. Najpierw ktoś wspomógł ich pożyczką na pół miliona na rozkręcenie biznesu, a potem anioł biznesu dorzucił kolejne półtora miliona. Dwa lata temu fundusz Credit Value Investment wspomógł Luxon większymi kwotami, dlatego mogli zbudować nowoczesną fabrykę i stworzyć nowe konkurencyjne produkty.
80% klientów Luxon stanowią firmy przemysłowe, typu Rolls-Royce, Toyota czy Zott. Poza tym firma działa w segmencie logistyki i oświetlenia ulicznego.
Maciej Szott opowiada o wpływie światła na ludzi, ich pracę i środowisko. Poza tym doradza, jak dobrać właściwe oświetlenie, które jest korzystne dla naszego zdrowia i komfortu.
Skąd czerpaliście wiedzę na temat oświetlenia ledowego?
Ja kończyłem stosunki międzynarodowe, Krzysztof – prawo, a Marek – filozofię. Wszystkiego uczyliśmy się od podstaw, ale mieliśmy świetnych mentorów: Arkadiusza Zawadę – który specjalizował się w półprzewodnikach, Sławka Borkowskiego – od finansów i Joanisa Platisa – dającego nam rady w zakresie budowania firmy opartej o wartości. Większość wiedzy na początkowym etapie pochodziła właśnie od nich.
Które zlecenie było dla Was największym wyzwaniem?
W naszej historii każde kolejne zlecenie było największym wyzwaniem, bo firma bardzo szybko się rozwijała (uśmiech). Pamiętam pierwsze realizacje, kiedy składaliśmy lampy dla dużego producenta leków i zaprosiliśmy nasze rodziny, żeby nam pomogły, bo było nas wtedy tylko trzech. Wynajęliśmy kawałek hali i przez 3 dni montowaliśmy oprawy, które od 10 lat świecą u klienta.
Innym razem, musieliśmy jechać z drabiną i na zewnątrz serwisować oświetlenie do reklamy przy -20 stopniach C i mocnym wietrze. To było ogromne wyzwanie, które do dzisiaj wspominamy ze łzami w oczach.
Kiedyś klient testował bardzo nowoczesną technologię produkcji paliw. Dostarczyliśmy mu tylko jedną świetlówkę, która miała ok.120 cm i kosztowała 100 tys. zł. Musieliśmy ubezpieczyć dostawę tej świetlówki, bo były w niej bardzo drogie komponenty. Ogromnie się obawialiśmy, żeby nie doszło do wypadku na drodze. Wszystko na szczęście zakończyło się pomyślnie.
Jesteście orędownikami ekologii nie tylko w przemyśle, ale także w systemach oświetlenia ulicznego. Co robicie na tym polu?
W oświetleniu ulicznym zwracamy uwagę na efekt „ciemnego nieba” i to jest dla nas niezmiernie istotne ze względów środowiskowych. Jeżeli w gminach wójt modernizuje oświetlenie, to chce, żeby ludzie widzieli, że ono jest nowe.
Najczęściej to stare oświetlenie jest sodowe. Ono jest bardzo ciepłe, co w nomenklaturze oświetleniowej oznacza i to jest ok. Ma ok. 2500K. I to stare oświetlenie, wójtowie zastępują zimnym światłem. Jest to bardzo niefortunny wybór. Zimne światło jest niekorzystne zarówno dla środowiska jak i dla nas samych, ponieważ ma więcej niebieskiego światła, które mocniej odbija się od jezdni, przez co bardziej zanieczyszcza środowisko.
Zależy nam, aby promować w Polsce rozwiązania świetlne o ciepłej barwie do oświetlenia ulicznego. To zimne światło, tak samo źle wpływa na człowieka jak i na roślinność czy zwierzęta. Mocno zakłóca cały ekosystem. W Czechach wymagana jest ciepła barwa w oświetleniu ulicznym (2750-3000 K) jako standard. My staramy się zwrócić uwagę na ten problem w Polsce.
Jaki wpływ na człowieka ma oświetlenie LED, a jaki to tradycyjne?
Sztuczne oświetlenie jest z nami stosunkowo niedługo, czyli od czasu pierwszej żarówki – nie licząc ognisk, pochodni, świec, czy lamp naftowych. Bardzo mało wiemy, jak działa oświetlenie na człowieka, ponieważ jest stosunkowo mało badań na temat tego zagadnienia.
Każda technologia działa inaczej. Jeśli porównujemy spektrum światła, to oświetlenie LED jest bardzo bliskie światłu naturalnemu. Dobrym źródłem światła, a przy tym zdrowym dla człowieka, jest światło halogenowe o ciepłej barwie. LEDy, pomimo że są bardzo oszczędne, to spektrum światła generują w dużym zakresie imitując światło słoneczne. Dodatkowo nie generują spektrum światła w zakresie UV, ani infrared, czyli podczerwieni.
Dziś oświetleniem UV walczy się np. z koronawirusem, stąd naukowcy wskazywali, że latem, kiedy mamy duże nasłonecznienie, spodziewali się wolniejszego rozprzestrzeniania wirusa.
Można powiedzieć, że oświetlenie LED jest dobre dla człowieka w porównaniu do pozostałych tradycyjnych źródeł światła. Należy jednak unikać zimnego światła na noc, ponieważ hamuje ono wydzielanie melatoniny, potrzebnej do wyciszenia i regeneracji. W komputerze, telewizorze i smartfonie mamy bardzo zimne światło, między 6 000 a 9 000K.
Zimne światło jest dobre, ale w trakcie dnia. W bezchmurny dzień w samo południe doświadczamy naturalnej temperatury barwowej od 5000K do nawet 20000K. I taki rodzaj światła jest dobry do dużego wysiłku i aktywności. Jeżeli chcemy wypocząć, zimne światło źle działa na organizm, ponieważ nas wybudza i wtedy dochodzi do zaburzenia rytmu dobowego. Organizm nie regeneruje się i nie wypoczywa tak, jak powinien. Ważne, żebyśmy na co dzień korzystali z filtrów w naszych komórkach i na parę godzin przed snem najlepiej wyłączali wszystkie ekrany.
Jakie światło jest najbardziej męczące dla człowieka?
Na pewno tradycyjne świetlówki, czyli oświetlenie fluorescencyjne – nie jest najlepszym rozwiązaniem. Takie światło wywołuje efekt stroboskopowy – bardziej mruga, niż świeci ciągłym światłem. Najłatwiej zauważyć to zjawisko za pomocą aparatu fotograficznego w naszych komórkach. Często pracownicy od takiego światła dostają bólu głowy lub migreny. Świetlówki o zimnej barwie bardziej podrażniają oko i szybciej się zmęczymy, co jest potęgowane w klimatyzowanych i suchych pomieszczeniach.
Teraz jesteśmy w stanie sterować tym oświetleniem. Więc, kiedy przychodzimy rano do pracy, to naturalne światło jest nieco cieplejsze. Od ok. 9.00 to światło zaczyna być coraz zimniejsze. Koło południa światło jest najzimniejsze, a pod koniec dnia robi się coraz cieplejsze. Jesteśmy w stanie odwzorować cykl naturalnego światła słonecznego.
Jedna sieć handlowa, wprowadziła w swoim salonie w Warszawie, nowoczesny system oświetlenia, który imituje proces chemiczny, zachodzący w atmosferze. Ono naprawdę tworzy takie światło, które pada wprost ze Słońca przez atmosferę. To szalenie ciekawa technologia, która na pewno w dłuższym czasie zawita do naszych domów i zrewolucjonizuje korzystanie z pomieszczeń bez dostępu do światła dziennego.
Czy światło ma także wpływ na naszą wydajność?
Podam przykład. Wymieniliśmy oświetlenie i dostosowaliśmy odpowiednią jego barwę na hali u jednego z producentów okien. I tym sposobem poprawiliśmy parametr wykrywalności błędów na stanowisku kontroli o 900%. I dodatkowo czas wykonywania tej czynności się skrócił. Pracownicy także uznali, że lepiej im się pracuje przy tym oświetleniu. Edukujemy klientów, żeby nie patrzyli tylko na zwrot z inwestycji, ale także na obniżenie CO2 oraz na wzrost produktywności i komfortu pracy dla pracowników.
Ile możemy zaoszczędzić na modernizacji oświetlenia przemysłowego?
Nawet 91%. Mamy case study u producentów ceramiki łazienkowej, gdzie na produkcji i logistyce właśnie udało się tyle zaoszczędzić. Jednocześnie na tej realizacji zeszliśmy z 161 ton emisji CO2 do mniej niż 13,5 tony w skali roku.
Jakie są obecnie trendy w branży oświetlenia?
Jest parę podstawowych trendów. Jednym z nich jest horticulture, czyli oświetlenie do wzrostu roślin oraz żywności. To są technologie pozwalające na szybsze wyhodowanie roślin w sztucznych warunkach przy użyciu mniejszych zasobów takich: jak woda, słońce czy praca ludzka. Oświetlenie ledowe sprawdza się przy tym bardzo dobrze. Mamy nawet w Polsce już kilka firm, które produkują specjalnie pod horticulture.
Drugi silny trend to jest automatyzacja i systemy sterowania – np. zarządzanie oświetleniem w domu, dostosowywaniem go do pory dnia lub aktywności, którą wykonujemy. A na hali np. takie oświetlenie może dostosowywać się w zależności do obecności i typu aktywności pracownika na miejscu pracy. Tutaj jesteśmy obecni. A trzecim popularnym trendem jest poprawa komfortu ludzi, czyli oświetlenie zorientowane na człowieka, co wiąże się z systemami automatyki, o których wspominałem wcześniej.
Czy są jakieś zasady, wedle których oświetlenie jest dobierane do danej branży?
Przede wszystkim są normy bezpieczeństwa, do których trzeba się dostosowywać. Np. na magazynie wysokiego składowania musi być min. 150 luksów, a na produkcji min 300 luksów. Dla naszego oka nie jest to zbyt duża różnica.
Są też standardy branżowe, które zazwyczaj przekraczają to, co wymagane jest przez prawo. Jest też pewna specyfika wg, której do produkcji drewna stosujemy ciepłą barwę, do produkcji elementów karoserii używa się zimnej barwy światła, która pozwala rozpoznać rysy i załamania światła.
Barwa światła, natężenie i rodzaj oprawy są zmieniane ze względu na typ pracy i miejsce, w którym ta oprawa jest zainstalowana. Sama oprawa musi mieć odpowiednie parametry odporności chemicznej i fizycznej; być odporna np. na uderzenia.
Czy każda lampa ledowa jest ok?
Nie. Te złej jakości na pewno nie. Pol-lighting, Związek Producentów Sprzętu Oświetleniowego, co roku zleca badania jakości produktów na rynku. Z badań wynika, że nawet ok. 70% produktów na polskim rynku nie spełnia podstawowych norm bezpieczeństwa i jakości.
W jaki sposób dobierać samemu oświetlenie? Czy wyższa cena może być jakimś gwarantem jakości?
Niestety nie. Czasem lampy, źródła światła czy oprawy fajnie wyglądają, ale zastosowane komponenty są bardzo niskiej jakości. Poza diodami zawsze zwracam uwagę, żeby zasilacz był bardzo dobrej jakości, ale to jest bardzo trudne do weryfikacji przez zwykłego konsumenta. Jest wielu polskich i europejskich producentów, którzy trzymają odpowiedni poziom. Uważałbym na pewno na import z Chin. Z tych 70% złych produktów, przeważająca liczba pochodzi właśnie z państwa środka. Jeżeli mamy lampkę biurkową za 15-25 zł i za 100 zł, to jest jakaś szansa, że ta droższa będzie spełniała podstawowe normy.
Można też sprawdzić listę UKE i UOKiK. Oba urzędy robią wspólne akcje i weryfikują jakość produktów na rynku, zarówno producentów, jak i importerów. Efektem tych akcji jest czarna lista, na którą wrzucają wyroby, których nie polecają ze względu na zagrożenie, jakie stanowią dla użytkowników.
To, co można jeszcze robić, to kupować lepsze źródła światła. Czyli możemy zaopatrzyć się w dowolny produkt, ale źródło światła wkręcamy od renomowanego producenta.
Polska jest największym producentem oświetlenia w Europie. Głównie dlatego, że Signify (dawniej Phillips) ma u nas swoją największą produkcję na cały kontynent. Ten producent produkuje za ponad 6 mld zł na naszym rynku, z czego zdecydowaną większość eksportuje. Stąd zawsze powtarzam, że powinniśmy reklamować polskie wyroby oświetleniowe, tak samo jak polskie jabłka czy gry.