W klasie premium nie ma półśrodków – tak powiedzą wszyscy ci, którzy nie żałują pieniędzy na porządny sprzęt przeznaczony do pracy. Z założenia właśnie taki miał być nowy model Lenovo ThinkPad X1 Carbon 8 – wytrzymały, szybki, wydajny, wygodny w użytkowaniu. Czy ten laptop biznesowy spełnił wszystkie nasze oczekiwania?
Naszą recenzję wyjątkowo zaczniemy od podania ceny testowanego sprzętu – dowiadując się, że wybrany model kosztuje prawie 12 tysięcy złotych można mieć już wobec niego konkretne oczekiwania. Tak też było w tym wypadku – przede wszystkim wzięłam pod lupę takie aspekty, jak wygoda użytkowania i wydajność pracy.
Pierwsze wrażenia pojawiły się już po wyjęciu laptopa z pudełka – ThinkPad X1 Carbon 8 to ultrapłaski (zaledwie 14,9 mm), elegancki sprzęt, który zachwycił mnie przede wszystkim swoją smukłością i wagą. Prawdę mówiąc chyba nigdy wcześniej nie miałam w ręku lżejszego laptopa z przekątną ekranu 14”. “Piórkowa” waga (1,09 kg z baterią) jest zasługą materiału, z którego powstała jego pokrywa, czyli włókna węglowego – dzięki temu rozwiązaniu bez problemu można obsługiwać komputer podtrzymując go jedną ręką. Do tego zapewnia ogromną wytrzymałość – pokrywa nie ugina się i jest sztywna. To zresztą nie powinno dziwić – ThinkPad X1 Carbon 8 to kolejny model z rodziny Lenovo, który przetestowano pod kątem zgodności z 12 wymaganiami normy wojskowej. Mamy pewność, że laptop przeszedł ponad 200 testów jakościowych, które gwarantują działanie w warunkach ekstremalnych.
Użycie ultratrwałego karbonu zostało dodatkowo podkreślone w formie motywu plecionki – o dziwo jest ona zupełnie gładka, bez wyczuwalnej w dotyku faktury, przez to, że jest pokryta warstwą gumowatego polimeru. Mimo to trzymanie w dłoni tego laptopa jest niezwykle przyjemnym doświadczeniem – aksamitnie wykończenie jest naprawdę komfortowe, zapobiega wyślizgnięciu się z ręki i nie widać na nim śladów palców. Na ciemnym grafitowym tle pojawia się jedynie małe logo ThinkPad oraz czerwono-białe oznaczenie rodziny X1 (w lewym górnym rogu pokrywy). Naprawdę już sam ten design zapowiada to, że mamy do czynienia ze sprzętem z górnej półki.
Pokrywa uchyla się niezwykle lekko – bez problemu możemy to zrobić jedną ręką. Co ważne, nie odnosimy wrażenia, że zawiasy są delikatne – zabezpieczono je bowiem metalowymi tulejami, dzięki czemu od razu czujemy tę solidną konstrukcję.
To co jest zdecydowanie mocną stroną tego elementu to fakt, że wyświetlacz możemy odchylić o 180 stopni. Nie raz przekonaliśmy się w redakcji, że w pracy przydają się różne pozycje ustawienia ekranu – ze względu na światło, miejsce pracy, a także chociażby to, ile osób w danym momencie stoi przed ekranem komputera. Tego właśnie spodziewamy się po sprzęcie stricte biznesowym – elastyczności.
Jeśli chodzi o sam ekran to tu również jesteśmy usatysfakcjonowani – nam do testów przypadł model z wyświetlaczem o rozdzielczości ekran 4K w wersji błyszczącej (dostępna jest również wersja matowa i matowa z obsługą dotyku z funkcją ThinkPad Privacy Guard, która ogranicza widok matrycy ze względu na kąt patrzenia). Matryca 4K w tym modelu wywarła na mnie świetne wrażenie – zapewnia niezwykle ostry i nasycony kolorami obraz (paleta sRGB ma 100%). Mamy tu głęboki kontrast, mocne podświetlenie, dzięki czemu wyświetlane materiały są dobrze widoczne mimo połyskującej matrycy. Jakość tego znakomitego ekranu podkreśla zresztą sam certyfikat HDR 400.
Równie dobrej jakości co wyświetlacz są głośniki – być może mniej ważny element w przypadku sprzętu biznesowego, ale szczególnie przydatny, gdy pracujemy nad np. multimedialnymi plikami. Projektanci umieścili w ThinkPadzie X1 Carbon 8 aż cztery głośniki – dwa wysokotonowe nad klawiaturą i dwa niskotonowe na spodzie. Dzięki takiej konfiguracji i rozmieszczeniu najnowszy Carbon może się pochwalić świetnym efektem stereo, a także dużą głośnością i całkiem czystym brzmieniem. Ten system sprawdza się idealnie do słuchana muzyki i oglądania filmów.
Tradycyjnie dużą wagę zwróciłam na klawiaturę – dla osób piszących jest to niezwykle istotny element podczas wyboru sprzętu. Tu nie było zaskoczenia, gdyż Lenovo jak zwykle wykorzystało swoją charakterystyczną klawiaturę z wyczuwalnym uskokiem klawiszy i dużymi odstępami między nimi. Te cechy zapobiegają popełnianiu błędów w postaci literówek i zwyczajnie są komfortowe w trakcie pisania. Mamy tu także kolejny znak rozpoznawczy każdego biznesowego Lenovo – TrackPoint, czyli charakterystyczny czerwony przycisk znajdujący się na samym środku klawiatury, który daje możliwość poruszania kursorem bez odrywania rąk od klawiatury. Ja co prawda tego gadżetu nie używam, ale jeśli ktoś jest przyzwyczajony do niego od początku, to wierzę, że doceni tę funkcję w ThinkPadzie X1 Carbon 8.
Najsłabszym elementem tej części komputera jest gładzik – co prawda jest bardzo intuicyjny i przyjemny w dotyku, ale jednak jak na najnowocześniejszy sprzęt biznesowy, jest zdecydowanie za mały. Dlaczego tak ważny jest rozmiar gładzika? Powodem jest chociażby to, że biznesowe komputery są często obsługiwane w drodze i bez dodatkowego akcesorium w postaci myszki, która np. w pociągu nie jest zbyt wygodna w obsłudze. W takich sytuacjach gładzik w większym formacie znacząco ułatwia pracę i zapewnia precyzyjność.
Oczywiście, jak na sprzęt biznesowy klasy premium przystało, w nowym Lenovo dostajemy cały szereg rozwiązań zapewniających bezpieczeństwo danych. Jako podstawę uznaje się już dziś czytnik linii papilarnych, który jest narzędziem zastępującym tradycyjny kod PIN przy uruchamianiu komputera. W wypadku tego modelu czytnik znajduje się tuż przy touchpadzie (po prawej stronie). Logować się możemy też za pomocą Smart Card, a ewentualnemu „wyciekowi” danych z dysku zapobiega moduł szyfrujący TPM 2.0. Mamy też kamerkę z mechaniczną zasłoną ThinkShutter. Dzięki takim rozwiązaniom możemy być pewni, że nawet gdy nasz mobilny sprzęt do pracy zostanie zgubiony lub skradziony, wszystkie poufne dane będą bezpieczne.
Pracowników biurowych interesują również na pewno porty – kwestia często zaniedbywana w cienkich ultrabookach. W tym wypadku mamy cały szereg starszych i nowszych portów – dwa pełnowymiarowe USB 3.0, HDMI w standardzie 1.4b, Thunderbolt 3 (w gnieździe USB typu C), a nawet gniazdo LAN (konieczny jednak jest do tego specjalny adapter ThinkPad Ethernet Extension Adapter Gen 2). Natomiast jeśli chodzi o łączność bezprzewodową wykorzystano tu standard Wi-Fi 6 (Intel Wi-Fi 6 AX201), a także moduł Bluetooth 5.0. Mamy też łączność NFC, a więc wszystko co może być potrzebne do pracy w różnych różnych miejscach i okolicznościach.
Na koniec zostawiliśmy kwestię wydajności, bo jest to chyba najbardziej kontrowersyjna kwestia w tym sprzęcie. Najnowsze „Carbony” są oparte o procesory Intel Comet Lake (zaliczane do 10. generacji procesorów), a w ThinkPadzie X1 Carbon 8 mamy konkretnie Intel Core i7 10610U. Taktowanie bazowe wynosi 1,8 GHz, a zegar jednego obciążonego rdzenia może osiągnąć 4,9 GHz. Co to oznacza dla użytkownika?
Nic innego jak szybkie nagrzewanie się sprzętu, kiedy ten pracuje z pełnym obciążeniem (np. gdy mamy włączonych kilka programów graficznych lub gdy uruchamiamy grę). Wówczas temperatura CPU szybko rośnie i może osiągnąć nawet 92° C sprzęt musi ścinać taktowanie zegarów, aby temperatura procesora mogła spaść. Ten cykl chłodzenia całego układu nie wpływa na szczęście na głośność chodzenia laptopa (jest on wyjątkowo cichy, nawet podczas działania na dużych obrotach), ale trzymanie go w rękach lub na kolanach może być już nieprzyjemne ze względu na rozgrzanie dolnej pokrywy. Na szczęście klawiatura pozostaje cały czas chłodna, a więc pozwala na ciągłą pracę (na jednym ładowaniu od 7 do 9 godzin).
Lenovo ThinkPad X1 Carbon 8 to świetny sprzęt, który z pewnością dopełni wizerunek każdego profesjonalisty – jego prezencja jest znakomita, a komfort użytkowania stoi na najwyższym poziomie. Szczerze mówiąc trudno jest mi teraz wyobrazić sobie bardziej wytrzymałego i eleganckiego laptopa niż ten model. Zawsze są jednak jakieś „ALE” – model, który kosztuje prawie 12 tys. zł ma bardzo podobne parametry techniczne, co jego poprzednik siódmej generacji, który jest już dostępny na rynku w znacznie niższej cenie. Czy warto płacić za kolejną, „odchudzoną” wersję ultrabooka przeznaczonego do pracy? Na to pytanie, każdy musi odpowiedzieć sobie sam.