Dlaczego zdecydowaliście się na współpracę?
Piotr Kruszyński: Rzadko tak się dzieje, że łączą siły dwie osoby z pozornie różnych światów. Mateusz pochodzi ze świata przedsiębiorczego, gdzie wypracował imponujący biznes, a ja pochodzę ze świata korporacyjnego, gdzie z tą przedsiębiorczością miałem ograniczony kontakt. Mateusz ma te mocne strony, których ja nie mam i na odwrót. Jednocześnie zazębia nam się spojrzenie na świat, podejście do biznesu i strategiczna wizja tego, dokąd chcemy iść. Chcemy pokazać światu, że można przerzucić się trochę na inną drogę biznesową.
Mateusz Toporowicz: Mnie już od dawna taki pomysł chodził po głowie. Nasze doświadczenia z jednej strony są bardzo różne, a z drugiej – bardzo podobne. Zgadzam się całkowicie z Piotrem. Połączenie sił z osobą, z którą będę się dobrze rozumiał, będzie mentalne porozumienie, jest bardzo ważnym elementem.
Możemy zdradzić jakieś szczegóły dotyczące Waszego rozwiązania?
PK: Zacznę od tego, że mamy takie dwa filary. Pierwszy, to jest ten tradycyjny biznes okularowy, drugi to technologie, na które składa się aplikacja Gepetto Lustro – wirtualna przymierzalnia okularów oraz aplikacja, która umożliwi badanie wzroku. Dzięki niej będzie można, siedząc w domu określić, jaką ma się wadę wzroku i od razu zamówić odpowiednie okulary.
MT: Mam nadzieję, że ta aplikacja będzie narzędziem, które umożliwi badanie osobom, które nie mają dostępu do specjalistów, ale mają dostęp do internetu. Takich ludzi na świecie jest bardzo dużo. Ponad 2 miliardy ludzi cierpi na różne schorzenia wzroku i duża część z nich nigdy nie była badana lub badana jest zbyt rzadko. Mamy przetestowane kilka metod naukowych, którymi próbujemy realizować badanie wzroku. Co może być zaskakujące, wykorzystujemy techniki, które są o krok wstecz od tego, co aktualnie wykorzystuje się w optometrii.
Skąd możemy mieć pewność, że ta metoda będzie precyzyjnie badać wzrok?
MT: Zgodnie z testami, które przeprowadziliśmy, możemy powiedzieć, że będziemy mogli precyzyjnie określić wadę wzroku. Na pewno są jakieś małe ograniczenia, na których rozwiązanie także mamy pomysł. Wszystkie ograniczenia wynikają z parametrów technicznych urządzeń, którymi ludzie w tej chwili się posługują. Jeśli np. obecnie tylko połowa telefonów jest w stanie przeprowadzić badanie w oczekiwany sposób, to w ciągu co najmniej roku, technika bardziej się rozwinie i te narzędzia będą już adekwatne do naszej technologii.
Czy opatentowaliście już ten projekt?
MT: Jesteśmy na etapie przygotowywania dokumentacji, która mogłaby pozwolić na wdrożenie patentu.
Macie już pomysł, w jaki sposób ta aplikacja będzie sprzedawana?
PK: Jest kilka pomysłów. Na początku będziemy chcieli ją wykorzystać przez nas na wyłączność. Docelowo chcemy ten projekt skomercjalizować. Nie mamy jeszcze ostatecznej formy, ale myślimy o udostępnieniu tej aplikacji bardzo szeroko. W krajach, gdzie jest utrudniony dostęp do opieki okulistycznej, na pewno będziemy chcieli rozmawiać z instytucjami rządowymi, aby wdrożyć i udostępniać nasze rozwiązanie bardziej po kosztach.
Istnieją już aplikacje, które badają wzrok. Czym będzie się różnić Wasza od pozostałych?
PK: Tak, istnieją, ale skupiają się głównie na wychwytywaniu chorób wzroku, np. zaćmy czy czegokolwiek co można odczytać z obrazu. Nie natrafiliśmy w naszym researchu na aplikację, która będzie robiła optometryczne badanie wzroku. Nie wykluczamy natomiast, że ktoś aktualnie nad tym pracuje.
W jaki sposób projekt będzie finansowany?
PK: Projekt został rozpoczęty w zeszłym roku. Na początku finansowaliśmy go ze środków własnych, a teraz staramy się o pozyskanie finansowania z funduszy VC i od aniołów biznesu.
Po czym poznacie, że osiągnęliście sukces?
MT: Po tym, że na dużej grupie badawczej to badanie wzroku będzie precyzyjne i na podstawie badania okulary będą spełniać oczekiwania naszych klientów.
PK: Chcemy być pierwszym pomysłem, który przychodzi do głowy w sytuacji, kiedy ktoś potrzebuje zbadać wzrok i ma potrzebę dobrania nowych okularów. I żeby ta myśl pojawiała się nie tylko w Polsce, ale też na całym świecie.
Na jakim etapie teraz jesteście?
PK: Na etapie projektowania całego procesu i ustalenia walidacji. Koncepcja, wycenienie pomysłu, to, czego potrzebujemy także w kontekście zasobów ludzkich i sprzętowych, to jest coś, co aktualnie finiszujemy. Zrobiliśmy już 25% całego przedsięwzięcia.
MT: Oprócz tego zrobiliśmy 5 różnych hipotez metod przeprowadzania badania wzroku, z których wybraliśmy 2 lub 3 i mamy dokładnie zaplanowane, co teraz powinno się zadziać. Żeby wprowadzić na rynek eksperymentalną wersję aplikacji, potrzebujemy od 9 miesięcy do roku czasu.
Wspomnieliście, że współpracujecie z naukowcami z polskich uczelni. Jak dużo osób pracuje przy tym projekcie?
MT: Na ten moment jest to grupa około 3 do 5 osób. Na kolejnych etapach projektu będzie ich więcej.
PK: Współpracuje z nami dr nauk medycznych z Politechniki Wrocławskiej, która nadzoruje ten projekt i sama dobiera zespół naukowy. Potem dojdą jeszcze deweloperzy, którzy zajmą się przygotowaniem aplikacji i specjaliści od optometryki, którzy będą przeprowadzać testy rezultatów wczytanych przez aplikację.
MT: Dobór tych naukowców nie był przypadkowy. Zależało nam na osobach, które mają otwartą głowę i podobnie jak my, tym pomysłem się po prostu jarają.
Jak szukaliście tych osób?
MT:  Spotykaliśmy się z naukowcami na politechnikach. Mieliśmy trochę swoich kontaktów, trochę rozeszło się pocztę pantoflową, trochę drogą oficjalną. Z różnych stron próbowaliśmy te kontakty nawiązywać. Rozmawialiśmy i patrzyliśmy na to, na, ile jest nam po drodze. I czy koncepcje tych osób pokrywają się z naszymi. No i oczywiście zwracaliśmy uwagę na komunikację.
Ile będzie kosztowało skorzystanie z waszej aplikacji?
PK: To będzie cena dwukrotnie niższa niż wizyta u lekarza okulisty. Benchmarkujemy się na razie do cen w Polsce, ponieważ te stawki na zachodzie są kilkakrotnie wyższe. W wielu krajach brak dostępu do okulisty nie wynika z tego, że taka wizyta jest droga, tylko okulistów jest po prostu za mało w stosunku do ludzi, którzy potrzebują ten wzrok zbadać. Albo wynika z logistyki. Ludzie nie mają jak dojechać do lekarza. Niektórzy uważają też, że takie badanie jest drogie. Nie weryfikują tego, ile faktycznie kosztuje i po prostu nie idą do lekarza.
Jak się współpracuje z naukowcami?
MT: Najważniejszy jest odpowiedni dobór ludzi na samym początku. Jeśli chcemy coś zrealizować, potrzebujemy zaczerpnąć wiedzy merytorycznej u naukowca. Często ci naukowcy mają bardzo szablonowe myślenie. Pułapką jest, że możemy rozpocząć współpracę z osobą, z którą ciężko nam się komunikuje. Jednocześnie boimy się, że takich naukowców jest mało i możemy drugiej takiej osoby nie znaleźć. Więc brniemy w taką współpracę, pomimo że nie pracuje nam się razem dobrze. Ta komunikacja musi być naprawdę bardzo dobra. My długo kompletowaliśmy zespół, ale już na etapie realizacji ta współpraca układa się bardzo fajnie. Znajomi też zwracali na to uwagę, że z naukowcami ciężko się rozmawia, że to jest inny język i sposób myślenia. Ale jeśli te osoby się odpowiednio wybierze, to tego kłopotu nie ma.
PK: Wszyscy musimy być tym tematem szczerze podjarani i to nie może być tak, że my się cieszymy na ten projekt, a kadra naukowa jest tylko naszym wykonawcą. Też jako pomysłodawcy musimy wiedzieć, o czym rozmawiamy od strony merytorycznej i to wymaga od nas doedukowania się. Ważna też jest wzajemna otwartość. Czasem może zdarzyć się, że mamy dziwny pomysł, ale okaże się, że od strony naukowej jest to do zrealizowania. Nie powinniśmy wstydzić się mówić o naszych pomysłach i koncepcjach naukowcom.