Okres świąteczny z pewnością sprzyja pomysłom o zakupie nowego sprzętu komputerowego. Ja od dłuższego czasu zastanawiałam się nad zakupem laptopa typowo gamingowego – trochę z myślą o sprzęcie służbowym, a trochę o tym, że w zimowe wieczory chciałabym odprężyć się przy ulubionej grze. Potrzebowałam laptopa uniwersalnego, który udźwignie zarówno duże operacje, jak i wymagające gry. Na szczęście przed zakupem w moje ręce trafił nowy laptop Lenovo Legion 7i-15 i7 – świeżynka na rynku, która zbiera bardzo dobre opinie. Postanowiłam sprawdzić, czy faktycznie są słuszne i czy taki sprzęt sprawdzi się u mnie.
Przyjrzyjmy się komponentom tego komputera, które są jego najmocniejszą stroną. Nowy Legion został wyposażony w wyselekcjonowane, ultrawydajne podzespoły – m.in. nowoczesny procesor. IntelCore i7 10750H to jednostka 10. generacji (Comet Lake-H) mobilnych chipów Intela o TDP wynoszącym 45 W. Wysokie TDP wskazuje na to, że procesor jest przeznaczony do wydajnej pracy w laptopach gamingowych i w mobilnych stacjach roboczych – to już pierwszy dobry znak, że Legion może być takim wszechstronnym rozwiązaniem, którego szukałam.
I faktycznie ta wydajność została potwierdzona w testach – procesor w połączeniu z zainstalowaną fabrycznie pamięcią RAM o pojemności 32 GB zapewnił szybką i płynną pracę. Bez żadnych problemów mogłam uruchomić kilka aplikacji jednocześnie, ale również grać w najbardziej wymagające gry i korzystać z programów graficznych. Podczas godzinnego użytkowania komputera odnotowaliśmy bardzo wysokie taktowanie, które momentami przekraczało wartość 4 GHz na pojedynczym rdzeniu.
Czy tak intensywna praca procesora wpłynęła na przegrzewanie się sprzętu? Temperatura laptopa w najbardziej intensywnych momentach potrafiła dojść do 95°C (wówczas dochodziło do obniżenia taktowania CPU), ale co najważniejsze, nie dostrzegałam tego faktu podczas grania, czy pracowania na Legionie. Wszystko za sprawą systemu podwójnych wentylatorów składający się z 73 łopatek uzupełniają cztery dedykowane kanały termiczne, które zapewniają cykliczny przepływ powietrza z maksymalną prędkością. Co ważne, dzięki programowi Lenovo Q Control 3.0 możemy sami ręcznie dostosować prędkość wentylatorów, aby uzyskać pełną liczbę klatek na sekundę lub wydłużyć żywotność baterii.
Kadry z gry Wolfenstein Youngblood
To co jednak najistotniejsze w tym modelu to układ graficzny. Karta graficzna NVIDIA GeForce RTX 2070 Max-Q, która należy do kart o obniżonym zapotrzebowaniu na energię i ogromnej wydajności przy jednoczesnym dostosowaniu jej do niewielkich gabarytów laptopów gamingowych.
Opisywana karta od NVIDIA jest oparta jest na architekturze Turing i platformie RTX, dzięki czemu zapewnia nawet 6-krotnie wyższą wydajność w porównaniu do osiągów kart graficznych poprzedniej generacji. To naprawdę daje niespotykane dotąd wrażenia z grania, znakomitą wydajność i najlepszą jakość obrazu – sprzęt radzi sobie nawet przy najbardziej realistycznej grafice (pełną szczegółów) i Ray Tracingu w czasie rzeczywistym.
Sprawdziliśmy działanie tej karty na tak wymagających grach jak Metro Redux i Wolfenstein Youngblood. Szczególne wrażenie zrobiła na nas ta druga gra – już nawet nie ze względu na fabułę i grafikę, ale przez to, że wydobywa z tego komputera maksimum możliwości, m.in technologię Ray Tracing, która jest przełomowa w świecie gier. Podobnie piękne modelowanie światłem mogliśmy zaobserwować w grze Yakuza Kiwami 2, którą na tym komputerze odkryliśmy zupełnie na nowo.
Kadr z gry Yakuza Kiwami 2
Jednak prawdziwym testem dla tego sprzętu był Microsoft Flight Simulator – program, o którym mówi się że “zarzyna” większość sprzętów i wymaga najlepszych podzespołów. Dlaczego? Produkcja Asobo Studio zaskakuje pięknymi widokami, ale ma też ogromne wymagania – minimalne zalecenia to Intel Core i5-8400 lub AMD Ryzen 5 1500X i karta graficzna GeForce GTX 970 lub Radeon RX 590.
Patrząc na parametry Legiona byliśmy pewni, że sprzęt sprosta zadaniu i zabierze nas samolotem Microsofta w najpiękniejsze zakątki świata. Co prawda o komfortowym graniu na maksymalnych ustawieniach nie było mowy (niestety obraz mocno się ciął na najwyższej rozdzielczości), ale w rozdzielczości 1440 p już spokojnie mogliśmy podziwiać potencjał tego sprzętu. Przy ocenie trzeba brać pod uwagę fakt, że Microsoft Flight Simulator cały czas jest uważany za wersję beta, a więc nie wszystko jest jeszcze w nim dopracowane. Kto wie, może kolejna aktualizacja pozwoli na sprawdzenie rozdzielczości 4K?
Kadr z Microsoft Flight Simulator
Wracam jednak na ziemię (dosłownie i w przenośni) i przypominam sobie o tym, że szukałam laptopa uniwersalnego – przetestowałam zatem gamingowego Legiona również pod kątem pracy. Okazało się, że moje obawy były zbędne – wyżej opisana karta graficzna zapewnia nie tylko znakomitą jakość w świecie gier, ale także przenosi naszą pracę kreatywną w zupełnie nowy wymiar. Na tym niepozornym smukłym laptopie możemy spokojnie wykonywać zadania związane montażem filmów, obróbką zdjęć, tworzeniem animacji, renderowaniem obiektów 3D i kodowaniem stron internetowych. Praca przebiega szybko, płynnie i w towarzystwie świetnej jakości obrazu, co przy okazji wynika z dobrego ekranu (15,6″, 1920 x 1080 FullHD i 240 Hz).
Bardzo mnie cieszy, że Legion jest przykładem dobrego designu w świecie gamingu – nie przesadzony, bez zbędnych grafik. Prostota i elegancja, ale z zachowaniem akcentów, które przypominają o tym, że to sprzęt przede wszystkim dla graczy (np. podświetlana w różnych kolorach klawiatura). Szara, aluminiowa obudowa prezentuje się stylowo i elegancko. Smaczku dodaje grawerowane laserowo logo z podświetlanym legionowym „Y”. Dodatkowo niezaprzeczalnej klasy dodaje mu sam gabaryt (24,5 mm wysokości i waga z baterią 2,23 kg), a także profil uzupełniony wąskimi ramkami po wszystkich czterech bokach wyświetlacza.
Ważna informacja dla planujących pracę na tym Legionie – producent pamiętał o naszym bezpieczeństwie i w kamerce internetowej uwzględniono z mechaniczną przesłonę zapewniającą prywatność. Pracowników biurowych na pewno interesować będzie również liczba złącz zaplanowanych w obudowie tego komputera. Uspokajam – w Legionie znalazły się wszystkie możliwe typy, które przydadzą nam się w codziennej pracy (USB 3.1 Gen. 2, USB 3.1 Gen. 1,USB Typu-C z Display, USB Typu-C z Thunderbolt 3, HDMI 2.0, RJ-45 LAN, DC-in i wejście słuchawkowe.
Jeśli chodzi o baterię to Legion jest wyposażony w dość spory akumulatora o pojemności 80 Wh, a mimo to jest to najsłabszy punkt, jeśli patrzymy na tego laptopa pod kątem pracy. Podczas naszych testów uruchomiliśmy tryb hybrydowy (wówczas podczas np. przeglądania Internetu rolę karty graficznej pełni zintegrowany Intel UHD 630) i wówczas mogliśmy korzystać z komputera bez konieczności podłączenia do prądu przez ok 6 godzin. Bez trybu hybrydowego było to ok. 4-5 godzin na jednym ładowaniu. Taki wynik jak na sprzęt gamingowy jest całkiem dobry, ale jak na sprzęt biznesowy – raczej kiepski. Dla porównania Lenovo ThinkPad P15s może działać od 12 do 15 godzin na baterii.
Czy tłumacząc wszystkie “biznesowe” zalety gamingowego laptopa szukaliśmy po prostu pretekstu, aby sprawić sobie takie cacko? Możecie mi wierzyć lub nie, ale powód jest nieco inny. Od dawna jestem zwolenniczką minimalizmu sprzętowego i dobrych rozwiązań 2w1 – dlatego jeśli szukałabym teraz nowego komputera do pracy i rozrywki postawiłabym na jeden, porządny i niezawodny sprzęt. Taka inwestycja (ok. 9 tys. zł) naprawdę może się opłacać biorąc pod uwagę fakt, że zawsze mam pod ręką zarówno stanowisko pracy, jak i najwyższej klasy sprzęt do grania.