Komunikacja, głupcze!

Dodane:

Mariusz Wesołowski Mariusz Wesołowski

Udostępnij:

Umiejętność przyswajania idiotyzmów, wytrzymałość na duże obciążenia psychiczne, elastyczność, gotowość pracy po 10 h dziennie oraz w święta (kościelne i państwowe). Odbieranie telefonów o 6. rano w sobotę, ale też o 23:59 w piątek. Umiejętność szybkiego porzucania myślenia krytycznego na rzecz bałwochwalczego zachwytu nad kretynizmami. Brzmi znajomo?

fot. SplitShire

Tak w mediach prezentowane są wymogi stawiane pracownikom przez korporacje. To takie okropne firmy, które tylko czyhają na każde potknięcie, aby nas wyciąć niczym robaka z jeszcze zdrowego jabłka. Nic dziwnego zatem, że w ciągu ostatnich kilku lat rynek zaroił się od freelancerów, dg, spółek z o.o. itp. W końcu któż przy zdrowych zmysłach chciałby do obozu pracy? Nikt. Wszyscy przecież chcemy robić biznes. To nic złego.

Tyle tylko, że osąd o pracy w korporacji może ze zdwojoną mocą powrócić do nas jako osąd o robieniu biznesu w ogóle. Ci, którzy w leadzie zobaczyli fragment swojego życia, niestety najczęściej należą do grupy, która nawet prowadząc własną działalność, nie może wyzbyć się głośnego komentowania każdego wpadającego zgłoszenia. Niewybrednego komentowania w stylu: „co ten baran znowu chce?” W końcu poszli „na swoje”, żeby nie pracować z baranami.A co jeśli to nie z ludźmi dookoła nas są problemy, a z nami? A co jeśli latami zagłuszany pierwiastek empatii przerodził się w nas w samonapędzającą się machinę komunikacyjnej nienawiści, która z kolei nakręca spiralę wzajemnego niezrozumienia?

Ratunkiem może być dla nas ponowna nauka budowania relacji oraz docenienie wagi komunikacji. I tej rozumianej bardzo płasko, jako swoboda w powiedzeniu nowopoznanej osobie: cześć, co słychać? I tej, traktowanej nieco bardziej jak rocket science, objawiającej się łatwym pozyskiwaniem sprzedażowych leadów. Wreszcie tej całkiem nieprzydatnej, którą obserwujemy z zażenowaniem, kiedy kolega z biurka obok próbuje rozśmieszyć parę osób z zamiejscowego oddziału podczas spotkania integracyjnego. „Co za bałwan” – myśli wielu identyfikujących się z zaprezentowanym obrazem znienawidzonego „korpo”.

Ta specyficzna postawa, która uniemożliwia robienie jakiejkolwiek kariery, nie pozwoli osiągnąć sukcesu we własnym biznesie, bowiem pozycjonuje nas wśród ludzi, którym ktoś odebrał jeden z największych skarbów – umiejętność budowania symetrycznych relacji. A ta bierze się z otwartości komunikacyjnej właśnie, może najważniejszej biznesowej umiejętności. Warto mieć świadomość, że ocenianie innych, bardzo często uniemożliwiające poprawną i szczerą komunikację, to odruch. Bardziej istotne zatem od daremnych prób walki z natywnym odruchem jest zestawienie tej oceny (jaka by nie była) z naszym najbardziej wstydliwym wydarzeniem komunikacyjnym z przeszłości.

Każdy w swoim życiu popełnił na tym polu jakiś błąd, gafę, niestosownie się zachował, zatem każdy w głębi duszy czegoś się wstydzi. Jeśli przestaniemy myśleć o sobie w kategoriach alfy i omegi, łatwiej będzie nam przymknąć oko na czyjeś potknięcie lub niezręczność. Kto wie, może wtedy, w tym pierwszym spotkaniu, zamiast znowu zobaczyć barana, zobaczymy… siebie?

Mariusz Wesołowski

Trener w firmie szkoleniowej nowekompetencje.pl

Specjalista i pasjonat e­commerce, nowoczesnych technologii i marketingu internetowego. Doświadczenie zdobywał w Grupie Allegro, gdzie tworzył i koordynował projekt Edukacyjnych Spotkań Allegro. Jego umiejętnościom szkoleniowym zaufały firmy takie, jak: Onet, Agora czy EduInvest. Z jego doradztwa korzystał Lidl Polska, a obecnie Raben Group. Bloger serwisu NaTemat.pl, felietonista branżowego magazynu Proseed.