Branża turystyczna została najmocniej pokrzywdzona w wyniku pandemii koronawirusa. Booking.com, jeden z najbardziej znanych przedstawicieli tego sektora, także odnotował z tego powodu spore straty. Rezerwacje za pośrednictwem Booking.com spadły o 60% w 2020 r. w porównaniu z rokiem wcześniejszym. Firma była zmuszona obniżyć koszty i zapożyczyć się na sumę 3 mln euro. Poza tym otrzymała także wspomniane rządowe wsparcie. Kwota 100 mln euro miała zostać przeznaczona na utrzymanie miejsc pracy zagrożonych kryzysem COVID-19.
Jak podaje Dziennik NRC, cytowany przez Wirtualne Media, teraz firma zamierza wypłacić trzyosobowemu zarządowi premie w formie pakietów akcji o łącznej wysokości 28 mln euro.
Politycy krytykują poczynania władz Booking.com
W ubiegłym roku Glenn Fogel, CEO Booking.com sam przyznał, że firma musi oszczędzać każdego dolara, wszędzie, gdzie tylko może. W tym momencie będzie jedną z osób, które podzielą się ogromną premią. Nie jest wiadomo, dlaczego padła decyzja o premii, ponieważ branża turystyczna nadal jest w dużym kryzysie.
Politycy krytykują premię dla zarządu Booking.com. Niderlandzki minister spraw społecznych, Wouter Koolmees uznał, że sytuacja nie może być akceptowalna. Jednocześnie, przyznał, że nie ma instrumentów, aby interweniować.
Inny z polityków, szef koalicyjnych konserwatywnych chadeków (CU) Gert-Jan Segers nazwał premie „bezwstydnymi”. Dodał, że są dowodem na twierdzenie, że „chciwość pieniędzy jest źródłem wszelkiego zła”. Liderka opozycyjnej Partii Pracy (PvdA) Lilianne Ploumen napisała na Twitterze, że pieniądze muszą zostać zwrócone „do ostatniego centa”.
Zwrot pieniędzy będzie raczej niemożliwy, ponieważ zdaniem ministra Koolmeesa, firma wywiązała się z warunków pomocy, do których należało utrzymanie zatrudnienia i brak zwolnień przez trzy miesiące.