– Dobra księgowa w zagranicznej firmie może liczyć na wynagrodzenie rzędu 6-7 tysięcy złotych netto. W sektorze publicznym takie stawki są nie do osiągnięcia nawet na kierowniczych stanowiskach. Otrzymujemy mnóstwo sygnałów od pracowników urzędów, jednostek samorządowych oraz z agend rządowych. Pracownicy szukają dla siebie miejsca, w którym będą zarabiać godne pieniądze – mówi Dorota Siedziniewska – Brzeźniak, prokurent w spółce IDEA HR Group. Jak mówią specjaliści pracownicy instytucji publicznych są dramatycznie sfrustrowani małymi zarobkami. Eksperci przyznają jednak, że praca w budżetówce, a praca na rynku komercyjnym znacząco się różni. – Nie wszyscy dają radę. Część ludzi wraca szybko do urzędu – dodaje ekspertka.
Rozbieżność w wynagrodzeniach w sektorze publicznym i prywatnym na rekordowym poziomie
Średnia pensja nauczyciela nie dobija nawet do 5 tysięcy złotych brutto. Pracownicy socjalni mogą liczyć na maksymalnie 3200 złotych brutto. Urzędnicy – to zależy od wieku, doświadczenia i stanowiska – rzadko jednak zdarzają się stawki przekraczające 5 tysięcy złotych brutto. Czy to w tych czasach satysfakcjonujące wynagrodzenia? Zdecydowanie nie. Eksperci zauważają, że rozbieżność w wynagrodzeniach między sektorem prywatnym a publicznym jest tak ogromna jak nigdy wcześniej. Owszem, urzędy gwarantują większą stabilizację, ale stabilizacja za głodowe stawki przestała pracowników satysfakcjonować.
– Każdego dnia odbieramy telefony od pracowników sfery budżetowej, którzy planują zmianę pracy. Pandemia najpierw spowodowała, że wiele osób wstrzymywało się z decyzjami o zmianach, ale odmrożenie gospodarki przyniosło znowu ożywienie. Czy widzimy exodus ze strefy budżetowej do komercyjnej? To jeszcze zbyt duże słowo. Widzimy pewien plan desantu i to jest nieuniknione jeżeli zamrożenie wynagrodzeń w strefie publicznej będzie nadal mieć miejsce – mówi Dorota Siedziniewska – Brzeźniak, prokurent w firmie Idea HR Group.
Zapotrzebowanie biznesu na wykwalifikowane kadry jest bardzo wysokie. Pracownicy sfery budżetowej to osoby z dużym potencjałem. Jeżeli wykazują chęć nauki i rozwoju to sektor komercyjny przyjmie ich z otwartymi ramionami: – Najwięcej zmian ma miejsce w obrębie typowo administracyjnym. Mowa o księgowych, kadrowych, specjalistach ds. rozliczeń, pracownikach biurowych. W sektorze komercyjnym mogą liczyć na wyższe wynagrodzenia i bardziej dynamiczną ścieżkę kariery. Mile widziani są również specjaliści np. z zakresu planowania przestrzennego, inżynierowie, informatycy – mówi Dorota Siedziniewska – Brzeźniak.
Są pieniądze, ale i są wyższe wymagania. Pracownicy budżetówki nie zawsze radzą sobie na komercyjnym rynku
Jeżeli praca w sektorze komercyjnym jest tak atrakcyjna, a pracodawcy wciąż aktywnie poszukują pracowników to dlaczego ten przepływ kadr nie jest gigantyczny? Eksperci Idea HR Group przyznają, że jest różnica jeżeli chodzi o pracę w urzędzie, a pracę w firmie komercyjnej: – W firmie prywatnej liczy się efekt pracy. W instytucji publicznej często jest on rozmyty. Byli urzędnicy często nie potrafią odnaleźć się w strukturze menadżerskiej, gdzie oczekiwania, efekty i system wynagradzania i premiowania jest zupełnie inny – mówi Dorota Siedziniewska – Brzeźniak. – Firma komercyjna daje szanse rozwoju, oferuje szkolenia, pozwala na dynamiczny rozwój, ale jednocześnie stawia przed pracownikami oczekiwania i nie ma skrupułów przy rozliczaniu jeżeli nie są one spełniane. W urzędach niektóre funkcje pełni się „dożywotnio”. W firmach komercyjnych takich sytuacji na pewno nie ma – dodaje ekspertka.
Czy byli pracownicy sfery budżetowej zawsze dają sobie radę w nowym środowisku? – Zdarza się, że rezygnują po dwóch-trzech miesiącach, wracają do urzędu i wybierają niżej wynagradzane, ale jednak spokojne miejsce pracy. Szanuję takie wybory, bo są one uczciwe. Jednocześnie gorąco namawiam pracowników sfery budżetowej, by próbowali weryfikować swoje możliwości w biznesie, by szkolili się, podnosili kompetencje i nie bali się pracy w firmach prywatnych – dodaje ekspertka.