Napisać książkę to jedno, wydać to drugie. Ridero pomoże
Scenarzyści z Hollywoodu mówią, że opowiedzieć historię i napisać scenariusz filmowy jest stosunkowo łatwo. Z kolei opowiedzieć dobrą historię i napisać dobry scenariusz, według nich, to szuka. Podobnie jest zresztą z autorami książek. Ale to nie jedyna trudność, która stoi przed początkującymi pisarzami. Bo jak powszechnie wiadomo, zaraz po napisaniu 200-300 stron, twórcy szukają wydawców chętnych opublikować ich dzieło. Od kilku lat mogą wydawać książki samodzielnie.
Na zdjęciu Aleksander Kasyanenko | fot. materiały prasowe
Nie każdy debiutant natomiast będzie miał tyle samo cierpliwości, co Rowling, autorka serii o Harrym Potterze, która nie poddała się nawet po dwunastu nieudanych próbach wydania pierwszej książki. Na szczęście, zdaje się, że dziś młodzi literaci mają łatwiej niż kilka lat wcześniej. A to za sprawą zjawiska self-publishingu, czyli publikowania materiałów własnym nakładem. Jedną z platform, która wykorzystuje ten mechanizm i umożliwia zaistnienie początkującym autorom jest Ridero.
1,5 tys. książek trafiło do sprzedaży
Serwis stworzył rosyjski przedsiębiorca Aleksander Kasyanenko, mający dwudziestoletnie doświadczenie w branży wydawniczej na rynku w Rosji i Izraelu. Startupowiec wyjaśnia, że pomysł na Ridero pojawił się, gdy zaobserwował, że tradycyjne wydawnictwa współpracują jedynie ze znanymi autorami, uniemożliwiając tym samym zaistnienie w świecie literackim młodym pisarzom. W przeciwieństwie do nich, za pośrednictwem Ridero, niezależni autorzy, blogerzy i eksperci, mogą zadebiutować.
Projekt wystartował za naszą wschodnią granicą i korzysta już z niego 6,5 tysiąca autorów, a jak przekonuje Aleksander Kasyanenko, ta liczba wciąż rośnie. – Nasi użytkownicy stworzyli już 10 000 książek, z których 1 500 jest sprzedawanych w sklepach – mówi i dodaje, że w ciągu sześciu miesięcy powstał w Polsce oddział, który zapewnia wsparcie techniczne dla klientów z Europy.
Polska i potem cała Unia Europejska
Ponadto, wkrótce polscy autorzy również będą mogli publikować swoje prace za pośrednictwem platformy self-publishingowej, która obecnie w naszej wersji językowej jest jeszcze w fazie beta. – Na razie koncentrujemy się na dotarciu z informacją do potencjalnych autorów. Czekamy nie tylko na pierwszych użytkowników, ale także na opinie i recenzje serwisu – wyjaśnia Kasyanenko. Przedsiębiorca zapewnia, że już we wrześniu będziemy mogli korzystać ze wszystkich funkcji serwisu.
Ambicje startupowca sięgają jednak znacznie dalej niż tylko do Polski. Jak twierdzi, w najbliższym czasie planuje uruchomić kolejne wersje dla pozostałych krajów Unii Europejskiej, w tym Niemiec i Łotwy. Docelowo Ridero ma zmienić branżę i zautomatyzować procesy wydawnicze zachodzące w tradycyjnych wydawnictwach. – Ale przede wszystkim planujemy stać się głównym graczem w dziedzinie wydawniczej, nie tylko dla autorów, którzy chcą sprzedawać swoje książki, ale dla większości tzw. zwykłych użytkowników, którzy chcą np. zrobić oryginalny prezent w postaci książki lub albumu dla rodziny lub znajomych – mówi.
Ridero zarabia na księgarniach
Zdaje się, że zmiana branży wydawniczej to trudny zamiar do zrealizowania, ale Kasyanenko wierzy, że tego dokona. Co przedsiębiorcy daje tę pewność? Przede wszystkim fakt, że Ridero automatyzuje i znacznie obniża koszty wydania książki, przy jednoczesnym zachowaniu wysokiej jakości edytorskiej, jak twierdzi. W przypadku wersji elektronicznej, koszty są praktycznie zerowe.
Dla autorów to również szansa na pojawienie się na rynku. Sama obsługa Ridero też napawa optymizmem, bo ogranicza się do kilku kliknięć. Za pośrednictwem przeglądarki internetowej wybieramy fonty, układ tekstu i okładkę. Tak złożoną w całość książkę kierujemy następnie albo do druku, a później do księgarni, albo publikujemy w wersji elektronicznej. Użytkownik nie ponosi żadnych opłat za dostęp do podstawowych, wyżej wymienionych funkcji Ridero. W przypadku, gdy zdecydujemy się na wersję papierową, która najpierw zostanie zweryfikowana przez korektora, a okładkę zaprojektuje nam specjalista, wtedy przyjdzie nam zapłacić za te usługi. Zespół stojący za serwisem będzie również czerpać dochody z prowizji od sprzedanych egzemplarzy książek, pobieranej do księgarni, a nie od autorów.