Autonomiczny bus na żądanie – projekt dużego gracza z branży automotive? Nie. Startupu z Gliwic – Martyna Wiśniowska (Blees)

Dodane:

Hanna Baster Hanna Baster

Autonomiczny bus na żądanie – projekt dużego gracza z branży automotive? Nie. Startupu z Gliwic – Martyna Wiśniowska (Blees)

Udostępnij:

Jakie bariery wejścia stoją przed młodą firmą, która chce wejść na rynek transportu publicznego w Polsce? Czy już niedługo komunikacja publiczna w naszych miastach zmieni się nie do poznania? Te pytania zadaliśmy gliwickiemu startupowi z branży transportowej, Blees.

Zanim jednak razem z Martyną Wiśniowską, Head of Business Development Blees, poszukamy na nie odpowiedzi, kilka słów o samym startupie: co dokładnie oferuje w rozwiązaniu transportu publicznego na żądanie i o jego dalszych, jeszcze ambitniejszych planach.

Teraz transport na żądanie, niedługo autonomiczny minibus – Blees to gliwicki startup, wchodzący właśnie na rynek transportu publicznego. Ich docelowym produktem będzie autonomiczny minibus wraz z systemem (aplikacją) do jego zamawiania – czyli obecnie znanego transportu na żądanie. Podczas gdy technologia pojazdu jest wciąż jeszcze opracowywana, startup w tym momencie oferuje miastom system do obsługi transportu na żądanie. W Blees podjęliśmy się trudnego wyzwania technologicznego – stworzenia od podstaw autonomicznego pojazdu. Takie projekty rozwijane są przez największych graczy automotive, my mamy jednak ambicje, żeby być częścią tego rynku i wierzymy, że posiadając silny zespół, w tym doświadczonych inżynierów, jesteśmy w stanie osiągnąć nasz cel.

źródło: materiały Blees.

Jak bardzo autonomiczny będzie Wasz pojazd?

Chcemy osiągnąć autonomię na 4 poziomie SAE. Chociaż już teraz niektóre zagraniczne firmy chwalą się, że taki poziom osiągnęły, to w rzeczywistości są to wciąż rozwiązania niedoskonałe. Chcemy również wprowadzić możliwość zdalnego sterowania naszym pojazdem. Obecnie podczas jazdy wciąż na pokładzie musi znajdować się osoba operatora, jednak już teraz opracowywane są nowe regulacje prawne, np. w Niemczech, które mają taką formę poruszania się dla pojazdów autonomicznych umożliwić.

Kiedy planujecie premierę MVP minibusa?

To będzie rok 2023. W tym momencie jesteśmy w ostatniej fazie opracowywania projektu konstrukcji, w przyszłym roku planujemy mieć już samojezdną platformę, a w 2023 roku dwa prototypy pojazdu, gotowe do wdrożenia. Do tego czasu nasz model biznesowy opieramy na dostarczaniu aplikacji dla transportu na żądanie dla polskich miast: mamy już w tym momencie gotowy produkt, który wdrażamy w miastach. Składa się on z panelu dla dyspozytora oraz aplikacji dla kierowcy i dla pasażerów. Mieszkańcy mogą zamawiać transport w momencie, gdy tego potrzebują, a odpowiednie algorytmy w taki sposób przeliczają trasę, aby grupować jak najwięcej pasażerów i maksymalizować efektywność przejazdu.

Nasze przedsięwzięcie finansujemy z licznych grantów unijnych, pozyskaliśmy również inwestora prywatnego. Biorąc jednak pod uwagę charakter naszego biznesu i kapitałochłonność projektu planujemy pozyskiwanie kolejnych inwestorów w niedalekiej przyszłości.

Ile będzie kosztował minibus od Blees?

Co do ceny pojazdu na tym etapie trudno jeszcze to określić, zakładamy, że min. 300 tys. euro, jednak przewidujemy też sprzedaż w innym modelu biznesowym, w postaci comiesięcznej opłaty za usługę.

źródło: materiały Blees.

Jak wchodzi się na rynek transportu publicznego w Polsce? Opowiedzcie o wyzwaniach bycia młodą firmą, która chce zdobyć jego część.

W kontekście samego systemu dla transportu na żądanie – elementu, który wdrażamy aktualnie, jest to z pewnością duże wyzwanie. Po pierwsze musieliśmy pokonać barierę bycia startupem technologicznym i powoli budować zaufanie wśród naszych klientów, udowadniając wysoką jakość naszego produktu. Tworzymy rozwiązania przełomowe na polskim rynku, więc cały czas mocny nacisk kładziemy na edukację, na wspieranie merytoryczne klienta podczas całego procesu wdrażania usługi. Również samo budowanie relacji jest relatywnie długim procesem. Widzimy jednak, że coraz więcej miast, organizatorów transportu publicznego, otwiera się na nowe idee, szuka optymalizacji i patrzy na to, co dzieje się w innych miejscach w Europie i na świecie. Już teraz szukamy potencjalnych miejsc na wdrożenie naszego pojazdu, który gotowy będzie przecież dopiero w 2023 roku i spotykamy się z coraz częstszym zainteresowaniem taką usługą.

Jak transport na żądanie może pomóc miastom, dlaczego potrzebujemy tego rozwiązania?

Przez nasze rozwiązanie chcemy przyczynić się do zmniejszenia zanieczyszczenia w miastach – poprawić dostępność transportu publicznego. Postępująca suburbanizacja, powoduje, że miasta rozlewają się, powstają obszary, gdzie korzystanie z komunikacji zbiorowej jest utrudnione lub wręcz niemożliwe, czyli tzw. białe plamy transportowe. W takie miejsca kierowanie pełnowymiarowych autobusów, kursujących na sztywnych liniach, jest nieefektywne. Ludzie zmuszeni są do korzystania z indywidualnych środków transportu, co przekłada się na zwiększenie ruchu kołowego w miastach, a to z kolei bezpośrednio wpływa na jakość życia mieszkańców. Autonomiczne, elektryczne minibusy, które w elastyczny sposób dostosowują swoją trasę do zapotrzebowania mieszkańców, nie tylko odpowiadają na powyższe problemy, ale umożliwiają realną optymalizację kosztów transportu.

źródło: materiały Blees.

Czy polskie miasta są zainteresowane transportem na żądanie?

Pierwszym naszym klientem było miasto Jaworzno, gdzie wprowadzony został pilotaż transportu na żądanie w ramach skomunikowania nowo powstałego osiedla z najbliższymi przystankami autobusowymi. Usługa ta trwała przez 3 miesiące, od czerwca tego roku. Z kolei od lipca tego roku w Sosnowcu nasz system działa w zastępstwie nierentownej nocnej linii tramwajowej. Dzięki temu wdrożeniu miastu udało się wygenerować oszczędności na poziomie 60% w porównaniu do poprzedniej formy komunikacji.

Widzimy, że polskie miasta coraz bardziej przekonują się do tego rozwiązania, jednak wciąż istnieją pewne obawy, które oczywiście staramy się w odpowiedni sposób adresować. Ciekawym doświadczeniem były dla nas ostatnio odbywające się targi TRANSEXPO w Kielcach, gdzie odczuliśmy naprawdę duże zainteresowanie naszym rozwiązaniem i udało nam się pozyskać wiele kontaktów biznesowych.

W Krakowie od kilkunastu już lat działa tzw. Telebus, funkcjonujący na terenach z małą gęstością zaludnienia – miejscach, w które wysyłanie autobusów liniowych z dużą częstotliwością jest nieopłacalne. A jaki jest Wasz target?

Nasz produkt chcemy kierować głównie do miast: naszym celem jest umożliwienie miastom uruchomienie transportu publicznego tam, gdzie ze względów finansowych jego wdrożenie jest wręcz niemożliwe. Chcemy dać miastom możliwość rozszerzania obszaru, na którym działa transport na żądanie, przy równoczesnym zachowaniu jego efektywności i zasadności finansowej. Z usługą transportu na żądanie chcemy również docierać do małych miejscowości, gmin gdzie problem wykluczenia transportowego jest bardzo dotkliwy. Usługa transportu na żądanie z jednej strony może wielu ludziom otworzyć szansę na realne korzystanie z komunikacji publicznej, ale i też pomóc odbudować zaufanie do transportu publicznego, jakie zostało nadszarpnięte przez pandemię.

Krakowski Telebus jest nieco odmienną formą transportu na żądanie, gdzie pasażerowie dzwonią do dyspozytora, aby zamówić transport z odpowiednim wyprzedzeniem. W naszym przypadku wyróżnikiem jest odpowiednia technologia – aplikacja będąca głównym narzędziem do zamawiania przejazdu, ale również automatyzacja planowania, która przekłada się na efektywność tej usługi.

Jak znacząco rozwiązanie transportu na żądanie jest w stanie zmniejszyć użytkowanie samochodów w miastach? Podam przykład Telebusa z Krakowa i proszę o ocenę potencjału: 500 tysięcy pasażerów przewiezionych przez 14 lat funkcjonowania. Dzieląc tę liczbę na 250 dni roboczych średnio rocznie, wyjdzie nam 142 pasażerów dziennie. Zakładając średnio dwie osoby w samochodzie (co i tak jest zawyżone), daje nam to około siedemdziesiąt mniej pojazdów na drodze. Czy taki wynik daje coś miastu? A jeżeli nie, to ile razy większy musiałby być, żeby dał taki efekt?

Patrząc na poziom rozwoju tej usługi, na razie trudno jednoznacznie odnieść się do przedstawionych wyliczeń, zwłaszcza, że odnoszą się do rozwiązania niewspieranego przez odpowiednią technologię. W tym miejscu możemy powołać się na badania z zagranicznych wdrożeń wykorzystujących odpowiednie systemy, gdzie podczas ankiety wśród mieszkańców obszaru, gdzie dostępny był transport na żądanie, aż 73% z nich zadeklarowało, że zredukowało poruszanie się własnym samochodem.