O inicjatywie Metafund i ogólnie o inwestowaniu w internetowe startupy rozmawiamy z Arturem Kurasińskim.
W jaki sposób Artur Kurasiński trafił do świata internetowych startupów?
Na początku muszę poczynić wstydliwe wyznanie – jestem w „branży” już od 1998 roku. Pierwszy startup (Nuta.pl) stworzyłem wraz z kolegami (m.in. Wojtkiem Chojnackim) na początku 1999 roku i sprzedaliśmy go do Prokom Software (tak, tak, do samego Prezesa Krauzego) po kilku miesiącach działania.
Śmiem twierdzić, że udało mi się zarobić na „bańce dotcomów” jako jednemu z nielicznych podmiotów w Polsce w tym okresie. Kiedy Rafał Agnieszczak zaczynał klonować „Hot or Not”, a „święta trójca” z o2 stawiała swoje pierwsze serwery pocztowe, ja miałem już inwestora i kilkaset tysięcy złotych z tej transakcji.
Gdyby nie kryzys w 2000 roku to pewnie by się udało zrealizować nasz „master plan”, czyli połączenie Stopklatki, Nuty i papierowej Machiny w jeden podmiot, który stałby się zapewne pierwszym serwisem kulturalnym w Polsce, bijąc na głowę raczkujące serwisy portalowe. Niestety pojawił się kryzys i włodarze z Prokomu wystraszyli się kosztów. Szkoda.
Bańka internetowa to ostatnio bardzo trendy temat. Jedni mówią, że właśnie mamy z nią do czynienia, inni twierdzą, że jeszcze nam do tego daleko. Są też głosy, że bańka rzeczywiście jest, ale zdecydowanie inna niż ta z 2001 roku. Do której Ty grupy się zaliczasz?
Na pewno na polskim rynku jest za dużo (tak, tak) gotówki do wydania. To nie ma nic wspólnego z trendem amerykańskim. Jest to pokłosie działań 8.1 i 3.1, podczas których podmioty zupełnie do tego nie przygotowane otrzymały kwoty od kilkuset tysięcy złotych do kilkudziesięciu milionów. Teraz mając na karku PARP, starają się wykazać, że coś robią – głównie kupując małe spółki lub tylko pomysły. Szykują się spektakularne upadki, zwinięcia biznesów, kontrowersyjne decyzje ze strony PARPu, który jakoś musi to skontrolować – ja będę spokojnie stał i obserwował to, co się dzieje z boku, śmiejąc się z inwestorów-neofitów jak i ich ofiar, na które zostanie zrzucona kwestia papierologii i sprawozdawczości projektów.
Jak dziś radzą sobie Apteo.pl i Grupa Naturalniej? Nadal działasz aktywnie przy tych projektach?
Radzą sobie dobrze, ale nie tak dobrze jakbym teraz chciał – potrzebujemy więcej gotówki i dlatego prowadzę rozmowy w celu doinwestowania podmiotów z grupy Naturalniej.pl czyli Apteo.pl, Fitwell.pl, ZapachRozy.pl i FabrykaDiet.pl. Apetyt rośnie w miarę jedzenia – na początku planowałem, że będziemy rozwijali tylko aptekę – teraz chciałbym dołączać kolejne sklepy, ponieważ filozofia „zamkniętego kręgu” podmiotów połączonych wspólną wartością (uroda, zdrowie, ekologia, itd) przynosi efekty.
Obecnie w polskim e-commerce, żeby zarabiać duże pieniądze, trzeba też zainwestować sporo. Ja i mój wspólnik zainwestowaliśmy, zbudowaliśmy marki, które przynoszą zyski – teraz kolejnym logicznym krokiem jest zwiększenie skali i powiększenie rynku – zamierzamy wejść w spożywkę i zioła.
Skąd pomysł na Metafund?
Z czystego wyrachowania i złośliwości. Przez parę lat odbywałem pielgrzymki po wielu podmiotach (CV / BA) na rynku polskim z wyciągniętą ręką i teczką z pomysłami pod pachą, spodziewając się, że każdego z osobna olśnię genialnością moich produktów.
Nic takiego nie stało się – w części miejsc podziękowano mi na etapie prezentacji, w części miałem dodatkową rundę spotkań – nic z tego nie wyszło i czułem, że albo ja mam głupie i nie życiowe pomysły na biznes albo moi partnerzy nie są skłonni ryzykować swoich grosików na inwestowanie w moje plany.
Doszedłem do wniosku, że lepiej zrobić coś za małe, ale własne pieniądze, niż czekać aż któryś z VC czy aniołów łaskawie spojrzy na moje projekty. Tak też zrobiłem – zacząłem inwestować naprawdę małe kwoty w pomysły swoje i innych osób. Czasami zamiast żywej gotówki wkładałem jakąś wcześniej wypracowaną technologię albo kupowałem czas programistów czy grafików po niższych cenach i „wsadzałem” taki „asset” do projektu. Zadziałało.
W ramach Metafund powstały 3 projekty: Szufler, KOSZ, Webtrender. Udało się na nich zarobić?
W ramach Metafund powstało więcej projektów, ale na chwilę obecną mogę oficjalnie mówić tylko o Szuflerze, Koszu i Webtrenderze. Inne projekty są przeznaczone na rynki zagraniczne albo działają w specyficznym środowisku, które lubi ciszę i spokój… Jak przyjdzie czas to odsłonię karty i chętnie opowiem o nich.
Odpowiadając ogólnie – zainwestowane środki w projekty inkubowane w Metafund zwróciły mi się z nawiązką i zamierzam powtarzać ten schemat do uzyskania zadowalających wyników finansowych w bliskiej przyszłości 🙂
„Środowiska, które lubią ciszę i spokój”? To jakieś wstydliwe segmenty internetu? 🙂
Seks, przemoc, kradzione towary i narkotyki – to się sprzedaje najlepiej szczególnie w internecie i patrząc po wynikach w Google, wcale nie są to tematy wstydliwe. Ja nie zamierzam wyznaczać nowych trendów – z pokorą obserwuje lepszych od siebie i uczę się od nich, jak się tworzy kapitalizm. Nie oznacza to, że inwestuję w kamerki z panienkami czy dopalacze sprawdzane z Czech 🙂
Opłaca się w ogóle zostać startupowym inwestorem?
To jest pytanie nie do mnie. Ja jestem tylko „siewcą” na poziomie kartki z pomysłem. Prawdziwi inwestorzy pojawiają się na kolejnym etapie, dlatego tak cenię sobie swoje kontakty w branży VC / BA. Metafund powstał trochę ze względu na okoliczności – pojawili się inwestorzy, którzy sami nie chcieli „firmować” takiego podmiotu, ale dają kasę na pomysły.
Zostałem poproszony o stworzenie strategii oraz bycie frontmanem – Metafund to jest taki próbny balonik i wszystkie zainteresowany strony traktują go jako benchmark przed innymi działaniami na polskim rynku.
Wracając do pytania – generalnie opłaca się. Trzeba tylko na początku mieć wiedzę, pieniądze i szczęście – reszta przychodzi łatwo 🙂
Czy masz już na oku jakieś nowe projekty? Które trendy internetowe wydają Ci się dziś najbardziej obiecujące pod względem biznesowym?
Aaaaa. Temat rzeka. Oczywiście mobile, który musi kiedyś zacząć nawet na polskim rynku być tematem numer jeden. Osobiście rozważam inwestowanie w rzeczy, które pozornie są odległe od nowych technologii – właśnie analizuję pomysł związany z transportem oraz uprawę pewnych gatunków produktów.
Czy coś obserwuję? Tak, wiele branż – od spożywczej od tzw. biotech. Dla sportu chodzę na różne konferencje, prowadzę korespondencję z różnymi osobami znającymi nisze i mało jeszcze wydrenowane rynki – ostatnio ciekawie się dzieje w Rumunii, Bułgarii i o dziwo w Mongolii.
Czasami żałuję, że nie mam do dyspozycji armii „skautów”, którzy by jeździli po świecie i zdawali mi relację z tego, co lokalnie jest ciekawego. No cóż – pomarzyć można.
Czy zatem zamierzasz tworzyć startupy na tych rozwijających się rynkach?
Jeśli za rynki rozwijające się uznamy kraje byłego bloku wschodniego, to tak – to jest bardzo kusząca perspektywa, bardziej nawet niż bicie się z zachodnimi firmami. Gdybym miał wystarczająco dużo pieniędzy tworzyłbym lokalne klony filmwebu, fotki, pudelka, chomikuj dla każdego z takich krajów, licząc na to, że w bliskiej przyszłości, dzięki globalizacji, będą ona rosły w podobnym tempie, co Polska parę lat temu.
Poruszasz się w świecie startupowców, przeprowadzasz z nimi wywiady, jesteś mentorem podczas wielu eventów. Co decyduje o tym, że jedni odnoszą sukces, a drudzy nie?
Parcie na szkło (czyli umiejętność sprzedania siebie nawet czasami za cenę śmieszności), wytrwałość w dążeniu do celu (a nie zmienianiem pomysłu na biznes 10 min po tym, jak się okazało, że zarobić się na nim da za 5 lat) oraz autentyczna energia i pasja.
Poza tym duuużo szczęścia. Tak naprawdę, jeśli masz się o coś modlić z tych wymienionych rzeczy, to poproś swojego Boga o szczęście – reszta „jakoś” cudownie się sama stanie.
Specjalnie nie wymieniam wiedzy – uważam, że jeśli ktoś ma dobry pomysł i gotówkę, to może kupić dowolną osobę z odpowiednim poziomem wiedzy. Nie trzeba być geniuszem żeby inwestować czy prowadzić biznes – trzeba umieć „połączyć punkty” i widzieć „większą całość”.
Gdybyś miał wymienić komuś, kto w ogóle nie zna polskiej sceny najciekawsze polskie startupy, jakie to byłyby projekty i dlaczego?
Powiem w co bym zainwestował bez wahania: Chomikuj.pl, ZnanyLekarz.pl, Niania.pl, Walutomat.pl bo… to są fajne biznesy wykorzystujące niszę i realizujące konkretne potrzeby użytkowników. Niestety (dla mnie) są to świetnie działające biznesy i nie potrzebują inwestora na moim poziomie. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby spróbować urwać im trochę rynku 🙂
Czego można życzyć inwestorowi Arturowi Kurasińskiemu?
Nie mam 19 lat i jestem nawróconym materialistą – oczywiście jak największych zwrotów z inwestycji i świetnych partnerów, którzy pomogą mi prowadzić i rozwijać kolejne projekty. Tylko tyle i aż tyle.
Tak więc tego właśnie Ci życzę w imieniu redakcji MamStartup.pl.
Zobacz jeszcze:
10 pytań do… Gadzinowskiego i Kurasińskiego