Historia serwisu rozpoczyna się od przypadkowego spotkania trójki znajomych w kwietniu 2010 roku. O sukcesie internetowych klubów sprzedażowych na rynku francuskim opowiada im Marc Dabrowski, Francuz polskiego pochodzenia. Uczestnicy spotkania (Jacek Szlendak, Stéphane Heusdens i Marc Dabrowski) nie widzą przeszkód, dlaczego taki biznes nie miałby się sprawdzić w Polsce. Postanawiają spróbować go stworzyć.
W małej piwnicy
Stéphane Heusdens, Jean François Blot i Marc Dabrowski inwestują w nowe przedsięwzięcie 170 tysięcy euro. Początki Złotych Wyprzedaży, mimo dużego doświadczenia ludzi go tworzących, są jednak trudne. Zespół ze względu na mały kapitał postanawia, że jak najwięcej będzie robić własnymi siłami, aby minimalizować koszty zewnętrzne. We czwórkę tworzy serwis od podstaw. Przygotowaniem startupu od strony programistycznej zajmuje się Sebastian Szałachowski, ówczesny dyrektor IT.
W małej, wynajętej piwnicy pracuje dniami i nocami, by przenieść pomysł na serwis online. Aby ograniczyć koszty, zespół sam tworzy grafiki i organizuje sesje zdjęciowe, a większość pieniędzy z inwestycji przeznacza na marketing, Dzięki niemu w miesiąc przyciąga 70 tysięcy potencjalnych klientów. Mimo to, biznes nie przynosi oczekiwanych zysków. Problem przynosi rzecz, która w biznesie takim jak zniżki zakupowe powinna być dopracowana do perfekcji. ZW na początku ma problem z pozyskiwaniem ciekawych ofert produktów od dostawców.
Pierwsze problemy
“W tym biznesie towar się rezerwuje, a nie kupuje” mówi Antywebowi o problemach z zamawianiem Dorota Szlendak, była Brand Manager w Złote Wyprzedaże. Portal zajmuje się rezerwacją setek tysięcy sztuk odzieży i butów, tym samym tworząc posezonowe wyprzedaże. Ułatwia sprzedaż odzieży od marek, które nie mają własnego outletu, na co te chętnie przystają. ZW po uzyskaniu informacji o pozostałościach z kolekcji, przez kilka dni trwania kampanii zbiera zamówienia od klientów, a później je realizuje.
Kiedy subskrybenci wpłacą pieniądze, Złote Wyprzedaże zamawia towar, przepakowuje i wysyła klientom. Na początku żadna marka nie chciała współpracować na zasadach rezerwacji, bo “jak odłożono dla nas 200 sztuk, to sprzedawało się 10” wspomina jeden z managerów. Przez to klienci kupowali towar, a zespół nie potrafił zrealizować zamówienia, bo przez brak rezerwacji, ktoś inny wykupił już asortyment. W tym czasie, w startupie następuje okres załamania. Aby lepiej działać i więcej zarabiać, musi usprawnić proces pozyskania produktu.
Nieznany model biznesowy
Na zdjęciu: Marc Dabrowski, jeden z założycieli Złotewyprzedaze.pl
– Po zdobyciu dużej bazy potencjalnych klientów, musieliśmy też dopasować naszą ofertę do polskich gustów, co niestety nie jest łatwe – mówi Marc Dabrowski, jeden z założycieli Złote Wyprzedaże. Dodaje, że należało wtedy segmentować bazę danych, ale też dowiedzieć się czy w bazie są kupcy czy tylko odwiedzający. – Musieliśmy sprawdzić, czy wśród subskrybentów są konkretni ludzie, którzy dokonają zakupu w ciągu sześciu, dwunastu lub do dwudziestuczterech miesięcy – mówi Dabrowski.
Wówczas, zdaniem Małgorzaty Michnickiej, Prezes zarządu Złote Wyprzedaże, najtrudniejsze nie było tylko pozyskanie użytkowników, ale zbudowanie całej struktury logistycznej biznesu. Na ten aspekt działalności zespół poświęca wiele czasu, na co potrzebuje pieniędzy. Zanim firma ugruntuje swoją pozycję, odbija się od drzwi wielu inwestorów. Najczęściej nie są zainteresowani propozycją współpracy ze względu na model biznesowy. Choć mało ryzykowny, nie jest wtedy popularny w Polsce.
400 tysięcy subskrybentów
Zespół postanawia znaleźć kogoś, kto zrozumie ten biznes, najlepiej kogoś z międzynarodowym doświadczeniem. Czas też na kolejną inwestycję w biznes, który jeszcze nie przynosi zysków. Do czerwca 2012 roku przedsięwzięcie zostaje wsparte przez kilku prywatnych inwestorów, znajomych zarządu, z Polski i Francji, którzy inwestują łącznie trzy miliony złotych. Potrzebna jest jeszcze pomoc z zewnątrz, która ma zapewnić rozwój firmy. Do Złotych Wyprzedaży trafia Łukasz Misiukanis, który zapewnia, że dzięki usługom jego agencji social media, firma szybko urośnie.
Zaczyna od wytłumaczenia dlaczego konieczne jest przeprowadzenie testów na to, ile będzie kosztować pozyskanie kolejnych rejestracji w portalu Złote Wyprzedaże. Zostaje udziałowcem spółki. Ta, na przeprowadzenie wspomnianych testów i na kampanię reklamową, przeznacza dziesięć tysięcy złotych, co później skutkuje pozyskaniem 150 tysięcy zarejestrowanych użytkowników. Dzięki temu, ZW ze swoją ofertą markowej odzieży w zniżkowych cenach, dociera już do 400 tysięcy potencjalnych klientów. Firma realizuje coraz więcej zamówień i zaczyna zarabiać.
Na zdjęciu (po środku): Łukasz Misiukanis | fot. facebook.com/zlotewyprzedaze
Mała korporacja
Spółka szybko się rozwija i miesięczna wysyłka 20 tysięcy przesyłek do klientów. Rok 2012 firma kończy osiągając obrót w wysokości 20 milionów złotych. Dwumilionowy użytkownik serwisu zniżkowego rejestruje się już pod koniec listopada, miesiąc szybciej, niż zakładano. Na koniec roku 2012 baza rośnie do ponad 2,3 miliona użytkowników, a we wrześniu rok później jest ich trzy miliony. Przez cały rok zespół rezerwuje, zbiera zamówienia, przepakowuje i wysyła blisko 200 tysięcy produktów do klientów.
Tak dużą liczbę zainteresowanych udaje się osiągnąć, m.in. dzięki działaniom w mediach społecznościowych, jak i współpracy z Play Mobile. Na czym polegała? Klienci telefonii komórkowej, którzy przedłużyli umowę, bądź dopiero ją podpisali otrzymywali voucher o wartości stu złotych do wykorzystania w serwisie. Sukcesem okazuje się też skonsolidowana kampania promocyjna. Dzięki niej, w 2013 roku około jedna trzecia wszystkich subskrybentów regularnie otwiera newslettery z ofertami odzieży ze zniżkami, a blisko 600 tysięcy z nich dokonuje zakupu poprzez serwis przynajmniej pięć razy.
Zmiana Prezesa
Wtedy też Złote Wyprzedaże są przygotowywane do wejścia na “małą giełdę”, czyli NewConnect. Do dziś jednak spółka nie zdecydowała się na ten krok. Rok 2014 przynosi za to wiele zmian. Spółka przechodzi gruntowną restrukturyzację, zmianie uległa m.in. wewnętrzna struktura spółki czy wewnętrzne procesy operacyjne. Zmiana następuje też “na górze”, czyli na najwyższym szczeblu zarządzania. W lipcu 2014 roku, kolejnym przełomowym momentem Złotych Wyprzedaży staje się odsunięcie ówczesnego prezesa, jednego z pierwszych udziałowców spółki.
– Zrezygnowano ze współpracy z panem Szlendakiem, ponieważ okazało się, że projekt go przerósł, nie zrealizował on założeń i podjął wiele decyzji, które nie były decyzjami trafionymi – mówi Małgorzata Michnicka, Prezes Zarządu spółki. W związku z tym zakończono współpracę z pierwszym CEO startupu – Jackiem Szlendakiem. W firmie, od tego czasu, nie pracuje też Dorota Szlendak, która zajmowała stanowisko Brand Managera. Michnicka mówi, od lipca 2014 roku następuje nowa era Złotych Wyprzedaży.
Na zdjęciu: Małgorzata Michnicka, Prezes Zarządu Złote Wyprzedaże
Nowa era biznesu
Firma zwiększa zatrudnienie do 40 osób, zostaje podzielona na działy, którymi zarządza kadra menadżerska. Powstają nowe procedury, dochodzi do optymalizacji kosztów. Cały proces restrukturyzacji trwa aż do maja 2015 roku. Podczas niej podjęto też decyzję strategiczną dotyczącą ekspansji zagranicznej. Mimo utworzenia ”siostrzanych serwisów” w Bułgarii i Rumunii, spółka chce teraz tylko skupić się na polskim rynku. Łatwiej jej działać na rodzimym terenie, gdyż dzięki skali jaką osiągnęła może negocjować lepsze stawki, bezpośrednio z producentami odzieży, obuwia czy elektroniki.
Dziś serwis posiada ponad 3,5 miliona zarejestrowanych użytkowników. Dotychczas w spółkę zainwestowano łącznie 13 milionów złotych. Według ostatnich upublicznionych informacji, Złote Wyprzedaże w 2012 roku miał obrót w wysokości 20 milionów złotych, a rok później o 2 miliony złotych mniej. Były prezes spółki, w rozmowie z Pulsem Biznesu, mówił też, że rok 2013 zakończy się zyskiem w wysokości miliona złotych. Osiągnęła więc ona próg rentowności prawie cztery lata po starcie. Niestety nie znamy ubiegłorocznych, ani obecnych wyników finansowych spółki.