„Wczoraj, z centrum danych naszej firmy zostały zabrane pozostałości (przewody, routery, uchwyty) po naszym sprzęcie, który już od sześciu miesięcy znajduje się w SBU” – napisał na swoim Facebooku Andrew Khvetkevich, współzałożyciel NIC.UA, jednego z największych rejestratorów domen w Europie. Wiosną tego roku zamaskowani funkcjonariusze wkroczyli do siedziby jego firmy i skonfiskowali serwery oraz oprogramowanie. „Nawet jeśli odzyskamy nasze mienie, zdecydowaliśmy się przez kilka najbliższych lat nie instalować go ponownie na Ukrainie” – kontynuuje swój wpis Khvetkevich.
Naloty i konfiskaty
Od wydarzeń nazwanych mianem Euromajdanu minęły już niemal dwa lata. Niestety, sytuacja w Kijowie nadal nie jest stabilna. Nie ma miesiąca bez afery, w której główne role grają ukraińskie firmy z sektora IT i tamtejsze służby bezpieczeństwa. Zdarzają się naloty na siedziby, zajmowane jest mienie. Ukraińcy ironicznie nazywają te praktyki „Maski Show”. Ich ofiarną padły już też Divan.TV (dostawca telewizji interaktywnej), Luxoft Ukraine (zajmująca się outsourcingiem oprogramowania) i NIX Solutions Ltd (tworząca oprogramowanie na zamówienie).
Aby uniknąć dalszych „przygód” i zapewnić maksymalne bezpieczeństwo zarówno swoim interesom, jak i biznesom swoich klientów, firma NIC.UA zdecydowała się przenieść do Polski. – Doświadczenia wypływające ze współpracy z Polską pokazały, że jest tu nie tylko bezpiecznie, ale i korzystnie. Zarejestrowaliśmy europejską spółkę, zapoznaliśmy się z systemem podatkowym, który okazał się dużo łatwiejszy niż ukraiński. Szkoda, że moja firma, która zatrudnia kochających swój kraj Ukraińców płaci podatki w obcym kraju, a nie w ojczyźnie – mówi Andrew Khvatkevich. Niestety w chwili obecnej nie ma innej możliwości. – Polska to dobry most pomiędzy Ukrainą i Europą. Rozumiemy Polaków, a jako Słowianie mamy także wspólną historię. Ukraińcy odwiedzają Polskę częściej, niż jakikolwiek inny kraj europejski – mówi Andrew Khvetkevich.
Z tego samego powodu Andrew Horosev, szef dużej firmy produkującej oprogramowanie 908, obecnie przenosi swoich pracowników do biura, znajdującego się w centrum Wrocławia. „Nasza firma bierze pod uwagę długoterminową obecność w Polsce i mamy nadzieję na wsparcie władz lokalnych, np. w zakresie relokacji pracowników i ich rodzin” – mówi Horosev.
Sentyment i matematyka
Niechęć do „rozwiązywania problemów” z siłami bezpieczeństwa to tylko jeden z powodów, które zmuszają ukraińskich przedsiębiorców do przeniesienia swojej działalności do sąsiadujących krajów europejskich. Założyciel serwisu zakładów sportowych Betegy Aleksiej Kornilov, który pozyskał od prywatnych inwestorów z Niemiec i Rosji już ponad 800 tysięcy euro na rozwój swojego projektu, przeniósł się do Warszawy z sentymentu – po prostu polubił to miasto. Działalność gospodarczą otworzył dopiero po trzech latach pobytu w Polsce.
Tymczasem Kiril Bigai, współzałożyciel i CEO platformy Preply.com, służącej do wyszukiwania korepetytorów w okolicy i online, swoją decyzję argumentuje czynnikami czysto ekonomicznymi. Do wejścia na polski rynek na początku tego roku skłoniły go sprzyjające warunki prowadzenia działalności gospodarczej. – Jest to zasługa władz polskich, które od czasu wejścia Polski do UE zbudowały infrastrukturę i stworzyły korzystne warunki dla rozwoju przedsiębiorczości. Dlatego też napływ przedsiębiorców z rozwijających się krajów ościennych – Rosji, Ukrainy, Białorusi i Kazachstanu – jest całkiem naturalny. Zwraca uwagę także wysokie tempo rozwoju polskiej gospodarki. Według Bloomberg w 2015 roku Polska wykaże najwyższe tempo wzrostu PKB w strefie Schengen, na poziomie prawie 3.5% – mówi Bigai.
Minimalizacja ryzyka w oczach klientów
Główne międzynarodowe firmy IT, zatrudniające nawet 4 tysiące pracowników, mające do tej pory swoje siedziby na Ukrainie, również w pośpiechu przenoszą się do Polski. Swoje biura we Wrocławiu i Krakowie otworzyli już wszyscy czterej czołowi gracze: Epam, SoftServe, Luxoft i GlobalLogic. Najbardziej dalekowzroczną na tej liście okazała się firma Luxoft, która rozpoczęła swoją działalność w Polsce już w 2010 roku, na długo przed zaistnieniem obecnej sytuacji gospodarczej i politycznej na Ukrainie. Teraz zatrudnia w Polsce około pięćset osób, a liczba ta nadal rośnie.
Jednak Eugene Sysoev, partner zarządzający ukraińskiego Aventures Capital twierdzi, że większość firm IT z Ukrainy nie spieszy się do budowy wyjątkowo silnej pozycji w Polsce. – Biura często otwierają się z minimalną liczbą personelu – to pozwala na zaznaczenie obecności firmy na rynku europejskim i daje do zrozumienia klientom, że zagrożenia związane z problemem konfliktu zbrojnego zostały zminimalizowane – mówi ekspert. Dobrą ilustracją słów Sysoeva może być firma GlobalLogic, która od lata tego roku w swoim krakowskim centrum rozwoju zatrudniła zaledwie 20 osób. Tymczasem w ukraińskim biurze nadal pracuje ponad 2500 specjalistów.
Biznes na odległość
Część ukraińskich firm IT decyduje się tylko na wirtualne przenosiny do Polski. Na takiej zasadzie działa serwis Wishround, ułatwiający wspólne kupowanie prezentów, który niedawno wszedł na polski rynek, a już udało mu się nawiązać współpracę z ponad 50 partnerami. Współzałożyciel serwisu, Witalij Kedyk, swoje zainteresowanie polskim rynkiem tłumaczy wysokim rozwojem kultury płatności elektronicznych w tym kraju. Na Ukrainie 90% zakupów w sklepach internetowych nadal jest opłacanych gotówką w momencie odbioru zamówienia.
Kto następny?
17 września w kijowskim biurze Andreya Kolodyuka, założyciela Divan.TV policja dokonała nalotu i skonfiskowała dwa serwery, 18 komputerów (w tym prywatne urządzenia pracowników) oraz sprzęt biurowy. 6 października przedsiębiorca wygrał sprawę w sądzie, który orzekł, że sprzęt ma zostać zwrócony. W przeciwieństwie do wielu swoich kolegów, Kolodyuk nie zamierza opuścić Ukrainy. Niemniej w głowach pracowników tamtejszych firm IT wciąż pojawia się pytanie: kto będzie następny?
–
Autor tekstu: Sergiy Myshko z Preply.com