Poruszają się między gośćmi, podjeżdżają do stolika z tacą pełną posiłków i życzą smacznego. Tak pokrótce można opisać autonomiczne roboty od PUDU Roboty, które mają wesprzeć kelnerów i restauratorów w ich codziennej pracy.
Do niedawna podobne roboty usługowe były popularne głównie w Azji i Stanach Zjednoczonych, ale jak zapewnił nas Mateusz Osuchowski z puduroboty.pl, wkrótce takie maszyny będą częściej widywane także w Polsce. Przede wszystkim w restauracjach, hotelach, centrach handlowych i magazynach, czyli wszędzie tam, gdzie można odciążyć człowieka z wykonywania powtarzalnych i monotonnych czynności.
„Odciążyć” to zresztą słowo klucz. Firmy takie jak puduroboty.pl wcale nie zamierzają odebrać ludziom pracy, jak często się wspomina w kontekście robotyzacji. – Maszyna to wciąż maszyna. Ktoś musi ją nadzorować – mówi Mateusz Osuchowski.
Maszyny sygnowane przez puduroboty.pl już trafiły do dwóch pierwszych lokali gastronomicznych w Polsce. Jednego w Łodzi, drugiego w Warszawie. To tam pomagają kelnerom rozwozić tace do stolików i zabawiać gości.
Robot przyciąga uwagę
A skoro o gościach mowa, jak reagują na roboty? Podchodzą, głaszczą i uśmiechają się. Roboty budzą zainteresowanie. I nic w tym dziwnego. Poza ich użytecznością wyglądają przyjaźnie. Sami zresztą spójrzcie na BellaBota. Maszyna sięga mniej więcej do pasa, na jej ekranie wyświetla się pyszczek kota, którego możecie znać z kreskówek, a do tego ma przyjemny głos, który miauczy, śpiewa i wita się z gośćmi.
– Jesteśmy zadowoleni, bo po pierwsze to działa. Po drugie naprawdę odciąża kelnerów, a po trzecie goście są zadowoleni, więc wszystko jest tak, jak być powinno. Bella nie zastępuje kelnerów – oni są i pracują tak, jak pracowali. Bella pomaga. Wieść idzie w świat – ludzie nie dość, że wracają, to przyciągają nowych, którym gdzieś mignie, że tutaj jest robot-kelner − mówi Michał Kowalski, właściciel restauracji Dzielna 43 w Łodzi, gdzie pojawił się jeden z pierwszych PUDU Robotów.
Rodzina PUDU Robotów
BellaBot to tylko jeden z rodziny trzech robotów, które oferuje PUDU. Dwa kolejne to HolaBot i KettyBot. Każdy z nich różni się designem, chociaż każdy prezentuje się świetnie. Każdy różni się też przeznaczeniem i funkcjami. BellaBot, którego już poznaliście, to robot-kelner. HolaBot to siłacz, który udźwignie nawet 60kg kilogramów, zaś KettyBot to dostawca i „reklama na kółkach”. Zanim jednak zajmiemy się ich różnicami, najpierw pomówmy o punktach wspólnych każdego z trzech robotów.
Każdy jest autonomiczny, czyli potrafi poruszać się bez udziału ludzi. Do tego każdy potrafi wejść w interakcję z człowiekiem – przedstawić się, odpowiedzieć na pytania – przenieść towary z punktu A do punktu B oraz ominąć przeszkody nawet w zatłoczonych pomieszczeniach. Do tego każdy przyciąga uwagę przechodniów.
Ten trzeci aspekt jest szczególnie istotny w przypadku KettyBota. Ketty ma wbudowany 18,5 calowy ekran, który non stop może wyświetlać reklamy. Celowo używam liczby mnogiej, bo ekran można podzielić na trzy „sektory”, a w każdym wyemitować inną reklamę. Z kolei HolaBot dźwignie za jednym zamachem 60kg i zostanie przywołany przez managera restauracji lub kelnera jednym klikiem w smartwatcha.
Zakup i plany
Chociaż obecnie mówimy o robotach usługowych głównie w kontekście lokali gastronomicznych, to puduroboty.pl przekonuje, że ich zastosowanie jest znacznie szersze. Według Mateusza Osuchowskiego roboty sprawdzą się w centrach handlowych przy okazji zakupów impulsywnych, w magazynach do przenoszenia towarów, eventach do serwowania napoi i przekąsek lub w galeriach handlowych jako mobilny nośnik reklamy. Zastosowań PUDU Robotów jest sporo i tyle samo korzyści.
– Udostępniamy roboty w różnych formach. Sprzedajemy je za gotówkę, oferujemy w leasingu i wynajmujemy. Oferujemy również serwis 24h/7 – mówi Mateusz Osuchowski. Jednocześnie zdradza plany PUDU Robotów w Polsce. A plany są ambitne: powtórzyć w kraju sukces, który marka już osiągnęła na innych rynkach.
Artykuł powstał we współpracy z PUDU Roboty