Rozmowa kwalifikacyjna jest bez sensu
Zwykle proces rekrutacyjny w firmach wygląda tak samo. Osoba odpowiedzialna w przedsiębiorstwie umieszcza, w którymś z serwisów dla osób poszukujących zatrudnienia ogłoszenie o pracę, potem przekopuje się przez stertę nadesłanych CV, a z wybranymi kandydatami przeprowadza rozmowy kwalifikacyjne. Zdaniem psychologa społecznego Richarda Nisbetta ten trzeci etap jest zupełnie pozbawiony sensu.
Na łamach brytyjskiego serwisu The Guardian ekspert wyjaśnia, że podczas trwającego trzydzieści minut spotkania, pracodawca nie może na tyle dobrze poznać osoby ubiegającej się o posadę, żeby móc stwierdzić: „takich ludzi nam potrzeba”. Powyższą opinię Nisbett uzasadnia tym, że rozmowa kwalifikacyjna będzie inaczej przebiegać, chociażby wtedy gdy po drugiej stronie stołu znajdzie się ekstrawertyk albo introwertyk. Psycholog twierdzi, że częściej to osoby o ekspresyjnym temperamencie lepiej wypadają podczas rekrutacji, co nie jest jednoznaczne z tym, że równie dobrze sprawdzają się w pracy.
Dobrze skonstruowany wieloetapowy schemat rekrutacyjny
Nisbett przytacza także przykład tego, w jaki sposób drużyny sportowe są zasilane odpowiednimi ludźmi. Zwykle bywa to tak, że trener poza zapoznaniem się z wynikami dotychczas osiągniętymi przez danego gracza, obserwuje go podczas kilku imprez sportowych. Nie podejmuje więc decyzji o zaangażowaniu sportowca na podstawie tylko jednych meczu.
Rekruterom radzi, żeby całkowicie zrezygnowali z rozmów kwalifikacyjnych albo, żeby przeprowadzali je w podobny sposób do tego, który stosuje trener. Według Nisbetta proces rekrutacji powinien być wieloetapowy, a badając kompetencje kandydatów, każdemu z nich należy zadawać takie same pytania. Wcześniej jednak powinno się wraz ze specjalistą opracować skuteczny schemat, dzięki któremu zweryfikujemy interesujące nas umiejętności przyszłych pracowników.