Umowy inwestycyjne wyglądały jak umowy na szybką pożyczkę – Tomasz Karwatka (Divante)

Dodane:

Adam Łopusiewicz Adam Łopusiewicz

Udostępnij:

Tomasz Karwatka, założyciel Divante, podzielił się na Facebooku spostrzeżeniami dotyczącymi błędów jakie popełnił podczas tworzenia swojego biznesu. Osiem lat temu zaczął pracę nad platformą do kompleksowej obsługi e-commerce. Poprosiliśmy CEO Divante o to, by opowiedział o swoich porażkach.

Na zdjęciu: Tomasz Karwatka, założyciel Divante | fot. Orest Tabaka

Poniżej znajduje się lista błędów wymienionych w poście Tomasza Karwatki, założyciela Divante, który podzielił się swoimi doświadczeniami związanymi z tworzeniem biznesu z wszystkimi obserwującymi na Facebooku. Poprosiliśmy go, aby opowiedział szerzej o niektórych z nich. Zamieściliśmy cytowane w poście wypowiedzi, jak i nasze pytania i odpowiedzi na nie. Mamy nadzieję, że nie popełnicie tych samych błędów, o których dowiecie się poniżej.

„Zbyt szybko porzucaliśmy rokujące projekty, które trudno nam było finansować jak PromoRing, VideoCMS.” Dlaczego je porzuciliście?

Tomasz Karwatka: Te 6-8 lat temu w Polsce finansowanie zewnętrznych projektów było bardzo ograniczone. Całe ryzyko zrzucano na founderów. Pamiętam umowy inwestycjne, które wyglądały jak umowa pożyczki w Provident. Jedyna różnica, że Providen nie zabiera Ci połowy firmy. PromoRing, czyli taki pasek reklamowy nad eSklepem służył do wymiany ruchu pomiędzy niekonkurencyjnymi sklepami. W kilka tygodni połowa polskich sklepów tego używała. To był niesamowity wzrost, ale nie było pomysłu na monetyzacje. Nie znaleźliśmy nikogo, kto chciał z nami podjąć ryzyko rozwoju tego produktu. Oczywiście mogliśmy zastawić wszystko i dalej w to iść, ale byliśmy zbyt przerażeni po tym jak wszystkie “fundusze” powiedziały nam, że to bez sensu, bo nie zarabia.

„Zbyt wiele srok za ogon staraliśmy się łapać, inwestując dość emocjonalnie i zbyt cisnąc na wyniki w tych małych spółkach i ignorując aspekty związane z chemią pomiędzy ludźmi”. Jak zatem powinno się rozwijać te “małe spółki”?

TK: Takie firmy mogą rozwijać się w różnym tempie i w różnych momentach złapać szybki wzrost. Trzeba im dać na maksa wolność i pozwolić eksperymentować. Zbyt szybkie wprowadzanie P&L kończy się optymalizacjami na biznesie, który jeszcze nawet nie zafunkcjonował. Druga sprawa, że najważniejsi są ludzie. Jeśli masz właściwych ludzi, daj im wolność i po prostu nie przeszkadzaj. Teraz tak robimy i działa to naprawdę świetnie. Trzeba do tego dojrzeć.

„Czasem zbyt długo czekaliśmy ze zmianami hr-owymi lub procesowymi, trochę starając się ignorować problemy. Koniec końców i tak nas dopadały.” Co miałeś na myśli?

TK: Jeśli masz w firmie kogoś z kim nie lubisz pracować – musisz go zwolnić. Prędzej czy później to i tak nastąpi. To pierwsza zasada. Jeśli widzisz w firmie drugi, trzeci raz tę samą sytuację – pracownik popełnia znów ten sam błąd – to jest Twoja wina jako zarządzającego. Znaczy to tyle, że Twoje procedury nie działają lub rekrutacja nie działa. Jeśli tego nie naprawisz w końcu uderzy w Ciebie błąd o takiej amplitudzie, że będziesz miesiącami go odkręcał. Małe, ale powtarzające się błędy są zazwyczaj oznaką problemów gdzieś głębiej. Przy wzroście kilkadziesiąt lub więcej procent rocznie musisz ciągle wymyślać firmę na nowo. Nie da się usztywniać, musisz ciągle być elastycznym – zarówno w rekrutacji (nowe kompetencje, nowe stanowiska) jak i w procesach (zmiany w procesach, nowe procesy).

Na liście utworzonej przez Tomasza Karwatkę, założyciela i CEO Divante, znalazł się też punkt mówiący o tym, że zepsół zarządzający za bardzo chciał uszczęśliwić wszystkich. „W pewnym momencie staraliśmy się zdobyć każdego możliwego klienta. Dziś odpowiadamy na mniej niż 10% zapytań. Nie dla każdego klienta mamy ofertę. Skupiamy się na tych co chcą i mogą zostać liderami”. Karwatka wymienił także kilka rzeczy, które udało się zrealizować podczas rozwijania Divante i z których jest szczególnie dumny. Oto one:

„1. Odpowiednio szybko weszliśmy w open source i nie baliśmy się zmieniać platform na lepsze (np. z PrestaShop na Magento). Nie daliśmy się też wcisnąć w rolę „wdrożeniowca jednej platformy”. Jesteśmy nadal asertywni technologicznie i wiemy, że liczy się przede wszystkim biznes.
2. Zbudowaliśmy synergię pomiędzy kilkoma mniejszymi podmiotami: Ideacto, Sendingo, Divante która w pewnym momencie pozwoliła nam bardzo agresywnie zdobywać klientów i zrozumieć eCommerce holistycznie. W tym pomógł też dział UX i Performance. Dziś mamy jeden dział Customer Experience.
3. Oferowaliśmy dośc innowacyjne modele rozliczeń – success fee, end2end. To pozwoliło nam zbudować bardzo rozległą wiedzę o eCommerce i rynku.
4. Nie baliśmy się przyznawać do tego, że nie wiemy i znaleźliśmy ludzi, którzy to doceniają i chcą z nami pracować, wspólnie tworząc Divante.
5. Śmiało wdrażaliśmy dość duże zmiany mimo ryzyka – np. przejście na Time&Material, SCRUM, mocne wyjście na zagranice. Dzięki temu podnieśliśmy rentowność i realizujemy projekty w Europie, Azji, Afryce i USA. Jesteśmy wymieniani w globalnych zestawieniach najlepszych firm eCommerce.”