Ryzyko należy dawkować w aptekarskich dawkach – Jakub Rozbicki (Vertigo Wspinanie)

Dodane:

Kasia Krogulec Kasia Krogulec

Jakub Rozbicki

Udostępnij:

– Coaching uczy definiowania celów i jednocześnie wspinaczka jest doskonałą metaforą osiągania sukcesów. Wejście na szczyt jest przypieczętowaniem drogi, która została pokonana. Często drogi długiej, trudnej, wymagającej od nas siły i motywacji. Jak w życiu – mówi Jakub Rozbicki, instruktor wspinaczki skalnej, instruktor taternictwa Polskiego Związku Alpinizmu, mentor i certyfikowany coach.

Jak wspinaczka wpływa na nasz dobrostan duchowy?

Jakub Rozbicki: Wspinanie to sport bardzo holistyczny. Oprócz kształtowania mięśni, kondycji, koordynacji ciała, wpływa także na aspekt psychiczny naszego organizmu. Poprawia przejrzystość myślenia, planowania, podejmowania decyzji. Wspinanie pomaga w sposób czynny odpocząć. Paradoksalnie – męcząc się podczas wspinania – wyłączamy stresory odpowiedzialne za inne, negatywne czynniki ograniczające nasze działania w życiu codziennym.

W jaki sposób wspinacze przeżywają wspinaczkę? O czym wtedy myślą?

Wszystko zależy od trudności drogi. Wspinaczka ma zarówno odsłonę rekreacyjną jak też sportową. W przypadku tej pierwszej, wspinanie może być formą relaksu, ruchu, delektowania się widokami, dotlenieniem się. W przypadku sportu, możemy mieć do czynienia z ekstremalnym wysiłkiem gdzie balansujemy na granicy odpadnięcia od ściany. Istnieje ryzyko kontuzji, często nie wytrzymują ścięgna w palcach czy obręczach barkowych. Wspinacz myśli wtedy o pełnym skupieniu na ruchu, dobrym ustawieniu ciała, technice (stawiania nóg na stopniach, prawidłowym trzymaniu różnej jakości chwytów).

Jak wspinacze radzą sobie z lękiem i czy on pojawia się nawet u bardzo doświadczonych wspinaczy?

Oczywiście lęk jest integralną częścią tego sportu i jednocześnie staje się on coraz mniejszy wraz z nabywaniem doświadczenia. Im więcej kilometrów pokonanych ścian, tym mniejszy stres. Powtarzalność jest gwarancją oswajania się z wysokością.

Stara maksyma alpinisty mówi, że „ryzyko należy dawkować w aptekarskich dawkach”, dlatego ważna przy rozpoczynaniu swojej przygody ze wspinaniem jest zasada stopniowania trudności dróg. Zaczynamy od naprawdę łatwych wspinaczek, w miarę dostrajania się organizmu do większych obciążeń, możemy pozwolić sobie na coraz trudniejsze problemy skalne.

Czy wspinacze powinni myśleć o niebezpieczeństwie? Zdecydowanie tak. W czasie szkoleń mówię podopiecznym, że grawitacja jest bezlitosna. Dlatego polecamy szkolenia u kompetentnego instruktora, które są gwarantem czerpania radości z tego sportu, a nie przyczynkiem do wypadku czy kontuzji.

Jak powinniśmy przygotować się do pierwszej wspinaczki?

Tak jak powiedziałem wcześniej, wspinaczka rekreacyjna nie wymaga od nas jakiś specjalistycznych predyspozycji psychofizycznych. Zaczynając od łatwych dróg koncentrujemy się głównie na prawidłowej asekuracji i obsłudze sprzętu.

Jeśli wspinamy się na tzw. ściance bulderowej (krótkie problemy składające się z kilku ruchów) wówczas nie potrzebujemy żadnego sprzętu oprócz butów, woreczka na magnezję i stroju sportowego. Na takie ścianki, których jest w naszym kraju coraz więcej, możemy po prostu przyjść się poruszać jak na zajęciach z fitnessu czy na siłowni.

Jeśli chodzi o wspinanie ze sprzętem – osobiście, jako instruktor Polskiego Związku Alpinizmu, polecam szkolenie u licencjonowanego nauczyciela, który da gwarancję aktualnej wiedzy i jakości kursu. Nie polecam korzystania z usług kolegów i znajomych. Często korelacja towarzyska jest niewystarczającym ogniwem dobrej jakości takiego „szkolenia”. Czasami powiela się wtedy błędy, pokazuje przestarzałe metody czy sprzęt. Oczywiście nie jest to reguła, patrzę na zagadnienie w sposób bardzo ogólny.

Czy wspinaczka jest dla Pana bardziej filozofią, nałogiem, czy sposobem na życie?

Wspinaczka to bardzo istotna wartość mojego życia. Wspinam się od ponad 30 lat. To szmat czasu. Można powiedzieć, że w dużej mierze to sposób na życie i w pewnym kontekście na pewno filozofia. W obecnym czasie to już nie nałóg, choć w przeszłości, kiedy byłem wspinaczkowym neofitą, na pewno było coś w tym z uzależnienia (uśmiech).

Jakub Rozbicki-vertigo
Jakub Rozbicki, Vertigo Wspinanie

Czy samotna wspinaczka jest popularna i w pełni bezpieczna?

Samotna wspinaczka ma dwie odsłony. Z asekuracją i bez. Tej drugiej zdecydowanie nie polecam z wiadomych względów. Solo z asekuracją natomiast to wymagająca i angażująca forma uprawiania tego sportu. Trzeba mieć bardzo wysokie kompetencje, znać różne patenty, potrafić poradzić sobie w wielu nieprzewidywalnych sytuacjach. To zajęcie ryzykowne dla starych wyjadaczy. Zdecydowanie polecam wspinaczkę w zespole. Budowanie relacji, wspólne partnerstwo, którego potwierdzeniem jest połączenie liną z drugim człowiekiem, to niewątpliwe atuty wspólnego przeżywania kontaktu z naturą – skałami czy górami.

Jakie są przeciwwskazania do uprawiania wspinaczki?

Fundamentalne przeciwwskazania do uprawiania wspinaczki to epilepsja i poważne problemy z układem krążenia. Jeśli nasz stan zdrowia jest ogólnie dobry, to nie ma żadnych dodatkowych obostrzeń. Oczywiście ważna jest również motywacja do działania, dobre nastawienie na wychodzenie ze strefy komfortu i oswojenie się z bólem przedramion, bo na początku to największa bolączka.

Czy jest ważne to, co jemy przed wyjściem na wspinaczkę?

Jak w każdym sporcie, dieta jest ważna. Przewaga węglowodanów, średnia ilość białka, ograniczamy tłuszcze. W przypadku osób początkujących jedzenie nie ma jednak aż tak dużego znaczenia. Na pewno trening po zjedzeniu tłustego kotleta nie będzie zbyt efektywny, ale to ogólnie znana wiedza. Im mocniej zanurzamy się w sport, tym bardziej profesjonalizujemy nasze treningi również w kontekście diety.

Jak doszło do tego, że połączył Pan wspinaczkę z coachingiem?

Coaching uczy definiowania celów i jednocześnie wspinaczka jest doskonałą metaforą osiągania sukcesów. Wyjście na szczyt jest przypieczętowaniem drogi, która została pokonana. Często drogi długiej, trudnej, wymagającej od nas siły i motywacji. Jak w życiu.

Coaching czerpie swoje korzenie ze sportu. Jeden z prekursorów coachingu zorientowanego na efektywność – Sir John Whitmore – był mistrzem wyścigów samochodowych. Natomiast Timothy Gallewey, pedagog z Harvardu oraz ekspert w dziedzinie tenisa napisał książkę pt. „Tenis. Wewnętrzna Gra”, która stała się podwaliną ideologiczną współczesnego coachingu. Wg. Galleweya „przeciwnik znajdujący się po drugiej stronie siatki jest o wiele mniej groźny od tego, który znajduje się w naszej głowie”. Podobnie jest w każdym innym sporcie, a szczególnie we wspinaczce, gdzie poprzez dialog wewnętrzny w naszym mózgu uruchamiamy lub sabotujemy orientację na sukces.

Świadomi trenerzy innych dyscyplin sportowych również wykorzystują profesjonalny coaching do motywowania swoich podopiecznych. W naszym kraju to niestety jeszcze rzadkość. Coaching uczy zarządzania zmianą, a wspinaczka taką permanentną zmianą właśnie jest. Każda droga pokonana w skale jest inna, wymaga od nas dopasowania, elastyczności, sprytu, odwagi. Dla mnie połączenie tych dwóch dziedzin tworzy naturalne i kompatybilne środowisko mimo swojej pozornej odmienności.

Co daje wspinaczkowy coaching i dla kogo jest przeznaczony?

Na coaching wspinaczkowy zapraszam menadżerów oraz osoby związane z biznesem. Pracuję również z zespołami różnych profesji składającymi się z kilku do kilkunastu osób. Wspinaczka jest pośrednim krokiem do omówienia procesów rozwojowych. Podczas warsztatów doświadczenia alpinistyczne ukazują typowe zachowania i postawy członków zespołu, jednocześnie służą do wywołania indywidualnych i zespołowych interakcji, które są zalążkiem zmian w tym zespole.

Dzięki pytaniom coachingowym zespół SAM uświadamia sobie co jest dla niego dobre i dokonuje zmian,  które poprawiają jego efektywność i skuteczność. Każde wyjście wyżej wymaga wglądu w swoje wybory i decyzje, całkowitego oddania się działaniu, odpowiedzialności oraz zaufania względem siebie i partnera. Wspinanie uczy stawiania i osiągania celów, pokory, ciągłej obecności i kontaktu z rzeczywistością „tu i teraz“. Czyli de facto, to taki coachingowy mix.

Co to znaczy, że musimy mieć cel wspinaczkowy?

Czasami pytam moich podopiecznych: Jaki masz cel na nadchodzący sezon? Często odpowiedź jest szalenie niekonkretna. Ludzie trenują, ale nie wiedzą po co.

Plan wspinaczkowy, który spełnia wszystkie kryteria dobrze określonego celu jest dla wspinaczy azymutem, który kształtuje ich orientację na sukces. Kiedy ktoś prosi o pomoc przy definiowaniu celu proponuję rozbudowaną zasadę SMART. Cel musi więc być zależny od wspinacza, zmierzony w przestrzeni i w czasie, atrakcyjny, realny do osiągnięcia, ekologiczny i możliwy do specyfikacji zmysłowej. Dopiero kiedy spełnia wszystkie te warunki, jest realna szansa jego osiągnięcia.

Kiedy osiągamy swoje cele sportowe łatwiej nam też osiągać inne – życiowe, osobiste, biznesowe. Dlatego właśnie warto troszkę się pogimnastykować zarówno fizycznie jak też mentalnie, aby takie cele sobie dookreślić, a potem z uśmiechem i motywacją przystąpić do ich realizacji.

 

Przeczytaj również:

Jak rozwijanie startupu wpływa na zdrowie i komfort psychiczny członków zespołu i założycieli?

Jak chronić się przed wypaleniem zawodowym? Obserwuj, w jaki sposób przeżywasz życie – Edyta Zawodna

11 polskich aplikacji wellbeingowych dla pracowników