Przed zajściem w ciąże, zgoda i lista oczekujących
Nie od dziś wiadomo, że Chińska Republika Ludowa nie prowadzi prorodzinnej polityki. W 1977 roku ówczesny rząd wprowadził przepisy, zgodnie z którymi parom przysługuje prawo do posiadania jednego potomka. Co prawda, posiadanie większej ilości dzieci nie jest formalnie zabronione, ale takie rodziny są dyskryminowane i muszą liczyć się z dodatkowymi opłatami „wychowawczymi”. W 2012 roku doszło do oburzającej sytuacji, kiedy to spodziewająca się drugiego dziecka kobieta została zmuszona do aborcji, będąc w siódmym miesiącu ciąży. Ponadto panie są dyskryminowane w chińskich korporacjach.
Jak podaje serwis Business Insider, właściciele firm z chińskiego miasta Jiaozuo, położonego w prowincji Henan, domagają się, aby zatrudnione przez nich kobiety konsultowały z przedsiębiorcami plan zajścia w ciążę. Co więcej, dopiero za ich zgodą panie będą mogły ubiegać się o dziecko. Z tym, że jest jeszcze jedno „ale”. Po uzyskaniu pozwolenia kobiety muszą wpisać się na listę osób pragnących starać się o potomka. Jak długa jest lista? Tego nie wiadomo.
Nieplanowana ciąża? A wiec grzywna
Czy każda kobieta pracująca w chińskiej firmie będzie mogła zajść w ciążę? Znając zarys całej, absurdalnej sytuacji, nietrudno dojść do wniosków, że nie. Którym więc kobietom przedsiębiorcy „pozwolą” powiększyć rodzinę? Ściśle określone wytyczne, mówią jedynie o paniach będących mężatkami. Ważne jest również, aby kandydatki na przyszłe mamy zadbały o wymagany staż pracy, który wynosi przynajmniej jeden przepracowany rok.
Po złożeniu aplikacji i pomyślnie rozpatrzonym wniosku, kobiety starające się o dziecko trafiają na wcześniej wspomnianą listę urodzeń. Wówczas panie są zobowiązane do przestrzegania zatwierdzonego harmonogramu. W przypadku naruszenia jego zasad, regulamin przewiduje kary. I tak za nieplanowaną ciążę świeżo upieczona matka będzie zobowiązana do zapłaty grzywny w wysokości 1 000 yuanów. Warto dodać, że minimalna płaca w Chinach to ok. 1 500 yuanów.
Dobre imię chińskich przedsiębiorców
Mimo że „polityka planowania urodzeń” budzi liczne kontrowersje, a od czasów jej wprowadzenia minęło już trzydzieści osiem lat, wciąż nic się nie zmienia w chińskim systemie rodzinnym. A jak widać, cierpią na tym przede wszystkim matki, ojcowie oraz dobre imię azjatyckich przedsiębiorców.