Na Twoim LinkedInie można znaleźć informację, że pierwszą działalność gospodarczą uruchomiłeś w 2014 r. Wynikałoby z tego, że miałeś wówczas 15 lat. Z opisu zdaje się, że był to jakiś dropshippingowy e-commerce? Wyjaśnisz, jak dokładnie to wyglądało?
Były to jeszcze czasy gimnazjum, chyba. (śmiech) Dropshipping, czyli zbieranie zamówień i przesyłanie ich do dostawcy, który następnie wysyła towar do klienta, nie był wtedy jeszcze popularnym modelem w Polsce. Mechanika tego procesu w moim przypadku była bardzo prosta. Sprawdzałem które z towarów lub gadżetów na popularnych chińskich portalach aukcyjnych sprzedają się najlepiej, a następnie wystawiałem tę samą aukcję na ich polskich odpowiednikach. Jedne z produktów sprzedawały się lepiej, drugie gorzej, ale starałem się oferować dość szeroki wachlarz towarów – głównie drobną elektronikę. Najlepszą częścią tej działalności było to, że miałem okazję osobiście przetestować masę różnego rodzaju gadżetów, o których istnieniu w życiu bym nie pomyślał. Zawsze przed wprowadzeniem nowego produktu zamawiałem go dla siebie i dokonywałem testu użyteczności. Działalność prowadziłem ok. 3 lata, musiałem z niej zrezygnować, kiedy przeprowadzałem się na studia do Warszawy z powodu braku osobistego magazynu. Wtedy też stwierdziłem, że jest to czas, by spróbować czegoś nowego.
Pierwsze doświadczenia zawodowe, jak sam kiedyś przyznałeś, zacząłeś gromadzić na kilkumiesięcznych stażach, mając 19 lat. Pracowałeś wtedy w korporacjach finansowych, ale wiem, że nie czułeś się tam dobrze. Jak w ogóle na początku Cię odbierano? 19-latek w finansowym korpo, nawet w Warszawie i jako stażysta, to raczej niecodzienny widok.
Od samego początku studiów na Akademii Leona Koźmińskiego było dla mnie jasne, że nie chcę siedzieć z założonymi rękami i oprócz uczęszczania na studia dzienne zależy mi na tym, by zdobywać, tak bezcenne w tym wieku, doświadczenie. Swoje pierwsze kroki w świecie poważniejszego biznesu stawiałem, tak jak wspomniałeś, w korporacjach finansowych. Były to czasy, w których z powodu z natłoku obowiązków związanych ze stażem i studiami spędzałem poza domem 14 godzin dziennie. Jednak – przynajmniej na początku okresu próbnego – fakt, że robię dla siebie coś, co może zaprocentować w przyszłości, dawał mi siłę i motywację do tego, żeby zacisnąć zęby. Tygodnie mijały, a ja miałem nasilające się wrażenie, że moje codzienne obowiązki służbowe nie za bardzo przekładają się na faktyczną wartość dodaną dla firmy. Dlaczego? Nie wiem. Być może wynikało to z tego, że stażyści w mojej opinii często zajmują się znacznie mniej istotnymi kwestiami. Super, gdyby ktoś na menedżerskich stanowiskach w korporacjach zwrócił na to uwagę. Muszę jednak przyznać, że cały mój ówczesny zespół odnosił się do mnie z dużym szacunkiem i na pewno będę wspominał go dobrze.
W 2019 r. postanowiłeś założyć swój własny startup Staffly, który tworzy aplikację HR tech. Opowiedz o niej trochę więcej.
Staffly to aplikacja pracy dopasowanej, która swoją premierę ma we wrześniu tego roku. Działamy we wspomnianym obszarze HR Tech, czyli po prostu rekrutacji. Aplikacja przeznaczona jest dla pracodawców i pracowników w branżach takich jak logistyka, gastronomia, hotelarstwo, handel czy produkcja. Żyjemy w świecie powszechnego „dopasowania” i nie inaczej będzie w Staffly. Pracujemy nad innowacyjną technologią tzw. testowania psychometrycznego kandydatów, która ma rozwiązać problem niedopasowania pracowników do miejsca pracy. Skutkiem tego jest wysoka rotacja w przedsiębiorstwach we wspomnianych branżach dochodząca nawet do 60% – ten wskaźnik pokazuje, że istnieje tutaj naprawdę ogromne pole do popisu. Innym skutkiem są ciągle powtarzające się rekrutacje w firmach, co generuje duże koszty.
Z drugiej strony chcemy dać kandydatom dostęp do narzędzia, które w ok. 3 minuty pozwoli im sprawdzić dopasowanie swoich cech osobowości do stanowiska, na które aplikują. Mam tu na myśli np. barmana, kierowcę, magazyniera, kelnera, sprzedawcę itp. Oprócz wyniku wyrażonego w procentach poznają oni wyniki poszczególnych cech w skali 1-5. I są to np. samomotywacja, kontrola, cierpliwość itd. Dzięki temu dowiedzą się, w jaki sposób mogą nad nimi pracować. Algorytm sztucznej inteligencji wskaże także, w jakiej pracy odnaleźliby się najlepiej. Po pierwszych testach aplikacji jako zespół jesteśmy bardzo podekscytowani, ponieważ wygląda to naprawdę obiecująco, a zainteresowanie jest duże. Zdecydowanie jest to platforma, której na pierwszych latach swoich studiów chciałbym używać, ponieważ wtedy również miałem problem ze znalezieniem pracy dorywczej. I to chyba najlepiej podsumowuje temat.
I tu właśnie zaczynają się pojawiać pierwsze schody. Młody mężczyzna z dwuletnim stażem pracy otwiera startup w sektorze HR tech i tworzy aplikacje, która ma pomóc dopasować pracowników do pracodawców. Co prawda studiowałeś zarządzanie na Akademii Leona Koźmińskiego, ale podejrzewam, że 21-latek wydawał się początkowo nieszczególnie wiarygodny dla inwestorów, mylę się?
Studia na pewno nauczyły mnie praktycznego podejścia do tematu, co bardzo często według mnie „robi robotę”. Jestem zdania, że nie ma problemu, z którym nie można sobie poradzić – wystarczy odpowiednia jego analiza i przygotowany plan działania, którego należy trzymać się bez względu na okoliczności. W taki sam sposób traktowałem temat pozyskiwania finansowania dla Staffly. Kiedy zapraszałem do współpracy moich trzech wspólników, udział w projekcie zewnętrznego inwestora był wizją, którą im przedstawiłem. Było to jasne od samego początku. Gotowa prezentacja pitch-deck to materiał, który był solidną podstawą do rozpoczęcia rozmów z inwestorami. Muszę przyznać, że na samym początku byłem zdziwiony, ponieważ na kilka maili od razu odpowiedziały dwa-trzy fundusze, umawiając intro calle. Z biegiem czasu jednak zauważyłem, że każdy z funduszy odbywa ok. 300 takich rozmów w roku, w związku z czym nie jest to wielkie wyróżnienie. Największą wartością dodaną tych dyskusji był uzyskiwany feedback, który pomagał dopracowywać wiele elementów na tym etapie. Rozumienie popełnianych błędów i nauka na nich to klucz do pierwszego sukcesu, którym była runda finansowania z Czysta3.vc.
Co do podejścia do mojego młodego wieku czy też ogólnie do osób, które decydują się na budowę własnego produktu jako np. nastolatkowie – myślę, że są dwa. Pierwszym z nich będzie uważanie ich za wizjonerów i osoby, które zmienią świat lub przynajmniej dziedzinę, w której działają. Drugie natomiast, trochę bardziej powierzchowne i lekceważące tudzież bardziej powszechne – umniejsza pomysłowi i skazuje go na porażkę ze względu na – zazwyczaj pozorną – niewiedzę osoby go przedstawiającej. Czy z pierwszym podejściem się spotkałem? Tego nie wiem. Czy z drugim? Wielokrotnie.
Czyli w sumie uważasz, że doświadczyłeś ageizmu?
Tak jak wspominałem, wiele razy podczas rozmów z inwestorami miałem wrażenie, że młody wiek jest barierą nie do przeskoczenia. Być może wydawało im się, że nie mam wystarczającej wiedzy, determinacji lub innych zmiennych, które zwiększą szansę na sukces projektu. Prawdopodobnie tak było, natomiast jestem zdania, że ciężka i systematyczna praca może nadrobić braki w wielu dziedzinach, także tych kluczowych dla rozwoju startupu.
W czerwcu 2021 r. Twojemu startupowi udało się nawiązać współpracę z Toyotą i z tego, co wiem, to obecnie dość prężnie się rozwijacie. Czy myślisz, że udało Ci się przebić przez ten szklany sufit „doświadczenia i wieku”?
Z perspektywy HR – to właściwi ludzie na właściwym miejscu mają wpływ na sukces projektu w pierwszej kolejności. Wierzę, że nawiązana współpraca z tak dużym partnerem, jak Toyota to efekt wspólnych działań całego zespołu Staffly, nie tylko mój. Wspólnicy na co dzień pomagają mi przebijać ten szklany sufit „doświadczenia i wieku”, ponieważ mają go ode mnie dużo więcej, co jest bezcenne w procesie podejmowania trudnych decyzji. Z kolei dla mnie jest to także codzienna nauka, za którą jestem wdzięczny i która procentuje. W związku z tym, odpowiadając na pytanie – uważam, że udało się przebić przez szklany sufit wspólnymi siłami. I mam nadzieję na więcej sukcesów w przyszłości!
Nie wiem, czy śledzisz to, co obecnie dzieje się w kwestii pracy i przedsiębiorczości przy okazji pokolenia Z. Z badania Eurostatu #MłodziPrzyGłosie wynika jednak, że 83% młodych osób chce podjąć pracę, nawet jeśli nie potrzebują pieniędzy. Kolejne 79% natomiast postrzega ją jako możliwość nauki czegoś nowego. Zetki coraz częściej pojawiają się też jako przedsiębiorcy, czego jesteś przykładem. Jak sądzisz – z czego to wszystko wynika?
Miałem okazję zapoznać się z tym badaniem i jego wyniki potwierdzają też moje obserwacje na ten temat, które w większości znam z autopsji. Obecne młode pokolenie już za niedługo będzie świadczyć o sile polskiej gospodarki. Informatyzacja, automatyzacja i robotyzacja zmieniają nasze życie. Według danych Uniwersytetu w Oksfordzie ponad 60% dzieci będzie w przyszłości pracować w zawodach, które jeszcze nie powstały, a 47% obecnych profesji zniknie z rynku pracy w ciągu następnych 20 lat. Wydaje mi się, że młodzi widzą tę tendencję i chcą kształcić się w kierunkach umiejętności cyfrowych, ale także kompetencji miękkich i tzw. lifetime learning.
Uważasz, że mamy problem z ageizmem w Polsce?
Zdecydowanie. Uważam jednak, że w Polsce ofiarami ageizmu najczęściej padają jednak osoby „starsze”. Tj. kobiety i mężczyźni po pięćdziesiątce. Nierzadko przeglądając popularne portale społecznościowe, widzę wiele postów na ten temat. Co jest szczególnie przykre w przypadku osób z bogatym doświadczeniem zawodowym, które nie potrafią znaleźć nowej pracy. Dyskryminacja ze względu na wiek jest niestety zjawiskiem powszechnym. Zjawisko to jest także obecne wśród bardzo młodych osób, o czym wspominałem wcześniej i które znam z autopsji. Mam jednak nadzieję, że postępująca cyfryzacja sprawi, że już niedługo się to zmieni.
Pozwolę sobie przytoczyć inne badanie zlecone przez firmę Herballife Nutrition. Według niego aż 63% ankietowanych młodych osób uważa, że ich pokolenie stoi przed znacznie bardziej wymagającymi wyzwaniami w porównaniu do starszych generacji. Zarówno tymi biznesowymi, jak i pracowniczymi. Zgadzasz się z tym?
Kluczem do sukcesu w przyszłości będą umiejętności miękkie – negocjacje, komunikacja, networking, rozwiązywanie problemów, czy budowanie zespołu. Pracodawcy poszukujący kandydatów do swoich firm już dzisiaj zwracają szczególną uwagę na to, czy potrafią oni pracować w zróżnicowanych zespołach lub komunikować się w grupach projektowych. Algorytm sztucznej inteligencji, który wykorzystywać będzie aplikacja Staffly ma za zadanie dopasować pracę do osobowości kandydatów, niejako wychodząc naprzeciw tym oczekiwaniom. Zdaniem naszego zespołu będzie to prawdziwy game-changer dla sektora rynku, w którym działamy.
Co biznes może zrobić, żeby nie wykluczać młodych osób? W końcu to nowe pokolenia będą kiedyś naszymi pracownikami, klientami, partnerami biznesowymi czy szefami.
Przede wszystkim porzucić stereotypy. Na rynku pracy młode pokolenie reprezentowane jest coraz liczniej, jest także świadome jego mechanizmów. Cieszy mnie, że na rynku pojawia się wiele kampanii wspierających młodych ludzi wchodzących na rynek pracy, takich jak #MłodziPrzyGłosie. I to jest wsparcie, którego można oczekiwać od biznesu. Pomagają w tym także nowoczesne narzędzia, które kompleksowo przygotowują do startu kariery.