Amazon nie wymyślił inteligentnych sklepów bez kas. Dziesięć lat temu zrobił to IBM

Dodane:

Adam Sawicki, Redaktor prowadzącyRedaktor prowadzący MamStartup Adam Sawicki

Udostępnij:

W marcu przyszłego roku Amazon odda w ręce mieszkańców Seattle sklep spożywczy, w którym nie będzie kas. Wówczas odwiedzający go klienci sięgną po towar i po prostu wyjdą, bo resztę zrobi za nich aplikacja. Dziesięć lat wcześniej wizję właśnie takiego sklepu przedstawił IBM.

fot. zrzut ekranu z filmu prezentującego Amazon Go, YouTube

Pomysł sprzed dziesięciu lat 

Podejrzanie wyglądający mężczyzna przechadza się między sklepowymi regałami i chowa artykuły spożywcze za pazuchą, co nie uchodzi uwadze ochroniarza, kamerom przemysłowym oraz inny klientom sklepu. Po wszystkim, kieruje się szybkim krokiem w stronę drzwi wyjściowych. 

– Proszę pana – woła za nim ochroniarz. – Zapomniał pan o paragonie. 

IBM przewidział dziesięć lat przed Amazonem, jak w przyszłości będą wyglądać supermarkety. Według koncernu informatycznego miałoby nie być w nich kas, a podniesione z półek towary samodzielnie naliczałyby się do rachunku klienta. Do tego płatność byłaby regulowana automatycznie podczas przechodzenia przez specjalne bramki rozstawione przy drzwiach wejściowych. 

Różnicę między wizją IBMu a planem wdrożenia takiego sklepu przez Amazon, sprowadzić można do wykorzystanej technologii. Pierwsza spółka wspominała o przesyle danych za pomocą fal radiowych, druga natomiast o maszynowym uczeniu, sztucznej inteligencji oraz czujnikach i kamerach. Poniższe materiały wideo prezentują oba rozwiązania. 

Sklep przyszłości według IBM: 

https://youtu.be/eob532iEpqk

i sklep, który Amazon  udostępni klientom w 2017 roku: 

 „Smartfonoobsługowy” sklep w Szwecji 

Amazon nie dość, że nie wpadł na pomysł inteligentnego sklepu bez kas, to na dodatek nie postawił go pierwszy. Podobny już od kilku miesięcy funkcjonuje w niewielkim miasteczku na południu Szwecji. Ma powierzchnie zaledwie 45 metrów kwadratowych, najbardziej niezbędne artykuły spożywcze i ogromną zaletę: jest otwarty dwadzieścia cztery godziny na dobę. Dla mieszkańców niewielkiego Viken to duże udogodnienie. Przedtem, żeby wieczorem albo w nocy zrobić zakupy, musieli jechać dwadzieścia minut do najbliższego miasta, w którym czynny był jakikolwiek supermarket. 

Do tego punktu, który stworzył 39-cio letni Robert Ilijason dostać się mogą o każdej porze. Wystarczy, że za pomocą smartfona odblokują drzwi wejściowe i będąc już w środku zeskanują kody kreskowe wybranych artykułów spożywczych. Po wszystkim mogą wyjść ze sklepu nawet nie płacąc za zakupy. Opłata zostanie doliczona do zbiorczego rachunku i zejdzie z konta dopiero pod koniec miesiąca. 

Nie obawia się złodziei 

Pomysłodawca „smartfonoobsługowego” sklepu nie dość, że nie zatrudnia kasjerów, to również nie korzysta z usług ochroniarzy. Z czterech powodów nie obawia się, że ktoś go okradnie. Po pierwsze: na powierzchni sklepu rozstawionych jest sześć kamer, które w czasie rzeczywistym przechwytują obraz. Po drugie: gdy drzwi wejściowe są otwarte dłużej niż osiem sekund, dostaje powiadomienie SMS. 

Po trzecie: aplikacja, która służy do otwierania drzwi i skanowania produktów, przechowuje dane personalne klientów. Jeśli ukradliby jakiś towar, bez problemu namierzyłaby ich policja. No i wreszcie po czwarte: – Mieszkam w pobliżu i zawsze mogę zbiec z łomem – powiedział Robert Ilijason w rozmowie z Associated Press.

Dla starszych osób 

Przedsiębiorca ma nadzieję, że uda się mu rozpowszechnić „smartfonoobsługowe” sklepy w innych małych miastach. W większości z nich niewielkie markety spożywcze zostały wyparte przez wilekopowierzchniowe sklepy. Najczęściej jednak stoją one w większych miastach oddalonych o kilka kilometrów. Ilijason zamierza również dostosować punkty sprzedaży do potrzeb starszych osób, które nie potrafią obsłużyć aplikacji. Planuje m.in. wyposażyć je w terminale płatnicze.