Tworzycie bredpaki – czyli wegańskie, ekologiczne naczynia, które dodatkowo… są jadalne. Z czego je w zasadzie produkujecie?
3 lata temu rozpoczęliśmy pracę nad tą technologią. Chcieliśmy stworzyć produkt w pełni naturalny i roślinny, ale również, aby określenie, że jest jadalny, miało faktyczne znaczenie.
Walor smakowy był dla nas bardzo istotny, a ponieważ mamy już doświadczenie w tworzeniu autorskich jadalnych, smacznych kubeczków, stworzenie nowej technologii i samych bredpaków było wyzwaniem realnym.
Nasze naczynia tworzone są ze świeżego ciasta, w którym jest tylko mąka, len, olej rzepakowy, woda i szczypta przypraw. Bredpaki nie mają żadnych zbędnych składników. Magia tego produktu tkwi w 50% w samym przepisie, a w 50% w sposobie wypiekania, czyli maszynie, którą również stworzyliśmy samodzielnie.
Podobno przed założeniem startupu, prowadziliście ekologiczną sieć zupiarni – możesz powiedzieć coś więcej?
Zajmujemy się tym nadal i to doświadczenie pokazało nam, jak duże jest zapotrzebowanie na naturalne, w pełni ekologiczne naczynia i jaką sympatią cieszą się te jadalne, smaczne.
Soup Culture to wege marka franczyzowa, której produktem rozpoznawalnym są kremowe zupy podawane w jadalnych kubkach. Stworzyliśmy technologię i maszyny do ich tworzenia, i jesteśmy odpowiedzialni za rozwój tej franczyzy w Polsce i produkcję pieców do wypieku jadalnych kubków do wszystkich lokali marki, na całym świecie.
Jako producenci byliśmy adresatami dużej liczby pytań i próśb o to, czy możemy sprzedawać jadalne kubki innym przedsiębiorstwom do restauracji, czy na eventy. Tamta technologia jednak zupełnie nie odpowiada na te potrzeby.
Ponadto kubeczki można produkować wyłącznie jako właściciel lokalu franczyzowego lub lokal partnerski, nie jest to produkt hurtowy, do zakupu i wykorzystania na potrzeby własnej gastronomii.
Jak tworzycie bredpaki, żeby były ekologiczne? Często mówi się o alternatywach dla plastiku czy innych tworzyw sztucznych, ale niekiedy okazuje się, że ich wyprodukowanie pozostawia tyle samo lub czasem nawet więcej śladu węglowego niż te nie-ekologiczne materiały.
Dzieje się tak, ponieważ często są to produkty wielomateriałowe, jak np. powszechnie już dostępny i traktowany jako ekologiczna alternatywa – papier powlekany plastikiem. Coraz powszechniejsze jest też PLA, które choć biodegradowalne, nie kompostuje się w przemysłowych warunkach dostępnych w Polsce i sprzecznie z założeniem, zasila wolumen odpadów zmieszanych. Duża część alternatyw jest również importowana, co wpływa na powstawanie śladu węglowego.
Demokratycznie przywykliśmy do określania złem tylko plastiku i materiałów ropopochodnych, przyjmując często bez większej refleksji inne zamienniki, które mogą być równie szkodliwe lub po prostu nie zasługują na miano eko. Są po prostu alternatywą, ale marketingowo wszystko się zgadza.
Nasza marka powstała z myślą o środowisku, dlatego naczynia naprawdę smakują i zamiast wyrzucić, chce się je zjeść. Jeśli w restauracjach są sprzedawane w dużych ilościach i zostają niedojedzone końcówki, bo zabrakło już zwyczajnie miejsca po posiłku, to mogą być dokończone przez zwierzęta. Wiemy, że już niektórzy nasi klienci to praktykują.
Bredpaki mają krótką, czystą etykietę i nie zalegną w środowisku na setki lat. Sposób ich produkcji jest natomiast, w stosunku do produkcji naczyń z materiałów ropopochodnych, zdecydowanie korzystniejszy pod względem produkcji CO2.
Kto jest głównym odbiorcą? Restauracje, sklepy? A może po prostu konsumenci B2C?
Nasz klient to branża HoReCa, wszelkie restauracje i street food, firmy cateringowe, branża eventowa, hurtownie i sklepy. Bredpaki świetnie sprawdzają się jednak również na indywidualne okazje, typu wydarzenia rodzinne czy święta, w okresie lata na pikniki. Klientów B2C mamy duże grono.
Czy korzystaliście już z jakiegoś finansowania, inwestycji? Jesteście wspierani przez anioła biznesu lub fundusz VC?
Dotychczas inwestujemy z własnych środków, jednak prowadzimy rozmowy w zakresie zewnętrznego finansowania.
Wasza strona jest w trzech wersjach językowych – polskiej, angielskiej i rosyjskiej. Czyli mam rozumieć, że nastawiacie się na ekspansję zagraniczną?
Oczywiście i już mamy stałych klientów poza Polską, np. w Norwegii. Odzywa się do nas sporo przedsiębiorców z innych krajów, gdzie troska o środowisko jest istotna i ceni się innowacyjne rozwiązania w tym zakresie lub takich rozwiązań się właśnie poszukuje.
Przy tej okazji warto zaznaczyć, że nasz model zakłada tę ekspansję w zgodzie z naszymi wartościami. Nie moglibyśmy planować realnej zmiany w zakresie używania jednorazowych naczyń na świecie, jednocześnie zakładając, że będziemy produkować je tylko w Polsce.
Od tego należy zaczynać, ale docelowo nie chcemy dostarczać, tylko otwierać produkcje w innych krajach, tak, by dostarczać lokalnie, bez zwiększania śladu węglowego podyktowanego transportem.
Wzięliście udział w konkursie „Startuj z Mazowsza”, przez który zostaliście wyróżnieni. Co dała Wam obecność na tym wydarzeniu?
Konkurs zbiegł się terminowo z udziałem w programie akceleracyjnym „Mazovian Startup” i myśląc o tych doświadczeniach, oceniamy je jako niezwykle pozytywne dla rozwoju naszej marki.
Bardzo cenimy możliwość zestawienia naszych wizji i obecnych dokonań z doświadczeniem specjalistów i innych twórców innowacji. To pozwala nabrać dystansu, z czegoś łatwiej zrezygnować, coś szybciej zaimplementować i rozwinąć. Inna perspektywa jest bardzo ważna, kiedy tworzy się coś w oparciu o wartości i idee, bo w biznesie to nie wystarczy.
Ponadto, teraz kiedy może nas ogarnąć przygnębienie z powodu wyzwań klimatycznych i wielu negatywnych doświadczeń, otaczających nas jako społeczeństwo, tak bardzo ważne jest, abyśmy otaczali się przykładami świadomych działań, aktywnymi ludźmi. To jest swoistą motywacją i bardzo pozytywnie nastraja, daje wiarę, że wspólnie zrobimy dużo dobrego.