Antoni Żółciak: Chcemy jak najszybciej zdecentralizować Aleph Zero – sprawić, aby był siecią niezależną od założycieli

Dodane:

Damian Jemioło, redaktor MamStartup.pl Damian Jemioło

Antoni Żółciak: Chcemy jak najszybciej zdecentralizować Aleph Zero – sprawić, aby był siecią niezależną od założycieli

Udostępnij:

Antoni Żółciak to cofounder Aleph Zero – open-source’owej platformy blockchain, która ma być szybszą, bezpieczniejszą i bardziej skalowalną alternatywą dla „tradycyjnego blockchaina”.

Założyciele waszego startupu, jak i większość zespołu pochodzi z Polski, ale z tego, co mi wiadomo, to spółka jest zarejestrowana stricte w Szwajcarii, tak? Skąd decyzja, żeby działać „na szwajcarskich papierach”?

Zespół założycielski składa się z Amerykanina (Matthew) i trzech Polaków (Adam, Antoni, Michał). W Szwajcarii zarejestrowana jest nie spółka, a fundacja – jest to model bliźniaczy do modelu Ethereum, Interchain (Cosmos), Web3 (Polkadot), a ostatnio także Solany, która również uruchomiła tam swoją fundację. Szwajcaria jest pionierem aspektu regulacyjnego w branży blockchain. To tam powstało przecież właśnie Ethereum. Do dziś zresztą Szwajcaria postrzegana za światowego lidera jako najbardziej renomowana jurysdykcja dla startupów blockchainowych. Społeczność związana z Crypto Valley oraz znaczna ilość ekspertów zaangażowanych w zdecentralizowane technologie sprawia, że mamy na miejscu dostęp do wiedzy, okazji do networkingu czy rozwoju działalności.

W Szwajcarii uzyskaliśmy również tzw. no-action letter od FINMA, tamtejszego regulatora finansowego. Model fundacyjny jest najbliższy faktycznej decentralizacji – cała nasza praca jest dostępna jako open-source, nic nie zostało opatentowane, a projekt jako taki stanowi własność przeszło 12 tys. osób posiadających tokeny AZERO. W szerszym świecie oprogramowania model fundacyjny jest wykorzystywany m.in. przez Linux Foundation, przy czym tu już bez tokenizacji.

Czym w zasadzie jest Aleph Zero i czym różni się od tradycyjnego blockchaina?

Na potrzeby dyskusji zdefiniowałbym klasyczny blockchain jako Ethereum, do którego mamy w zespole ogromny szacunek. Aleph Zero jest bardziej skalowalną, szybszą i teoretycznie bezpieczniejszą alternatywą dla Ethereum. Nad samym konsensusem — czyli sercem każdego blockchainu — pracowaliśmy przez ok. dwa lata. Udało nam się stworzyć technologię, która została opublikowana w dzienniku Association of Computing Machinery i zaprezentowana na konferencji w Zurychu. Innowacją, którą wprowadzamy, jest wykorzystanie technologii DAG (znanej m.in. z IOTA) jako tymczasowej struktury danych (a nie docelowej), co skutkuje blockchainem zdolnym do fnalizacji transakcji w czasie rzeczywistym.

Do czego w zasadzie mogę wykorzystać Aleph Zero?

Do wszystkiego, do czego mógłbyś wykorzystać zdecentralizowaną bazę danych. Aleph Zero jest tzw. platformą ogólnego użytku. Czyli środowiskiem, na którym programiści budują własne aplikacje. Sami z siebie eksplorujemy różne zastosowania: opublikowaliśmy niedawno wspólnie z EU Blockchain Observatory and Forum raport dot. użycia blockchainu w służbie zdrowia. Współpracujemy również m.in. z Gatenox, naszym use case’em rozwijającym tematykę zdecentralizowanej tożsamości.

W skrócie jednak: Aleph Zero można wykorzystać do tego, do czego wykorzystujemy inne blockchainy. Odczuwalnym benefitem będzie tu natomiast szybkość, niski koszt, i bezpieczeństwo przeprowadzanych transakcji. Pod koniec tego roku wprowadzimy do sieci również natywną prywatność transakcyjną – widzimy spore zapotrzebowanie na taką technologię zwłaszcza w świecie instytucjonalnym.

Wasza technologia ma być odporna na tzw. Byzantine Fault Tolerant (problem bizantyjskich generałów) – co to dokładnie oznacza?

Nasz system jest utrzymywany przez duży komitet złożony z niezależnych aktorów (węzłów). Byzantine Fault Tolerance oznacza, że system jest w stanie funkcjonować nawet pomimo aktywnego ataku części z tych aktorów, rozumianego jako aktywne działanie nakierowane na dezaktywację całego systemu lub wprowadzenie do niego błędów.

Niedawno udało wam się pozyskać 15 mln dolarów. Kto w was zainwestował i na co chcecie przeznaczyć to fnansowanie?

Zainwestowało w nas kilka funduszy branżowych, organizacji DAO, jak również osób indywidualnych podczas tzw. public sale. Ponadto, mamy na pokładzie wspaniałych aniołów biznesu – takich jak Michael Guzik (inicjator praktyk blockchainowych w szwajcarskim PwC i współzałożyciel KORE Technologies), Gordon Cheung (partner w kanadyjskim funduszu Epic Capital, skupionym na startupach działających w branży medycznej), Max Torres (dyrektor fnansowy w 0x), Joeri van Geelen (dawny dyrektor zarządzający Prysm Group na region APAC, a obecnie założyciel firmy NxGen) czy, nieco szerzej znany na polskiej scenie, Michał Brański – szef strategii w Wirtualnej Polsce.

Temat bezpieczeństwa jest dla was bardzo istotny – czemu zatem aktywnie prowadzicie konta na Facebooku i Instagramie? Serwisy te niekoniecznie kojarzą się z bezpieczeństwem i wiem, że sporo firm ze świata kryptowalut czy blockchaina z etycznych powodów decyduje się nie prowadzić tam swojej komunikacji.

Słuszna uwaga. Na Facebooku zauważamy największe zaangażowanie pośród publiki azjatyckiej, natomiast faktycznie będzie to medium, którego prawdopodobnie w najbliższym czasie się pozbędziemy. Instagram z kolei cieszy się nie najgorszą popularnością i pozwala nam na dotarcie do osób preferujących konsumpcję treści bardziej wizualnych.

Problem etyczny oczywiście obowiązuje zarówno w przypadku Facebooka, jak i Instagrama. Wyemigrujemy z obydwu, jak tylko pojawi się sensowna zdecentralizowana alternatywa – myślę, że zobaczymy ją już niedługo. Najważniejszym medium jest dla nas natomiast Twitter, i to tam jesteśmy najbardziej aktywni zarówno organizacyjnie, jak i indywidualnie.

Uruchomiliście program, w którym poszukujecie ambasadorów waszej marki. Czemu zdecydowaliście się na taki krok i co chcecie zaoferować swoim ambasadorom?

Pomysł na program ambasadorski wziął się z naszego zamiłowania do marketingu inboundowego. Na płatną promocję technologii (reklamy) wydajemy niewiele; stawiamy na tworzenie dobrych jakości treści edukacyjnych i inwestowanie w szeroko pojętą markę (od tworzenia identyfikacji wizualnej in-house po publikacje materiałów naukowych).

Chcemy jak najszybciej zdecentralizować Aleph Zero – sprawić, żeby był siecią niezależną od zespołu założycielskiego. Zaangażowanie grupy dodatkowych 30-40 osób, z którymi możemy współpracować na tym polu, wydaje się jedynym słusznym rozwiązaniem. Zgłaszają się do programu zarówno programiści, jak i prawnicy czy projektanci graficzni, i to z bardzo zróżnicowanych rejonów geograficznych. Pozwala nam to łatwiej budować lokalne społeczności i promować technologię wśród osób technicznych jako alternatywę dla już istniejących blockchainów.

Wiem, że skupiacie się też na Web 3.0 i metaverse, ale pytanie brzmi czy w ogóle jest na czym się teraz skupiać lub wdrażać jakiekolwiek rozwiązania, kiedy na dobrą sprawę wszystko to jest jeszcze we wczesnej fazie konceptualnej?

Kiedy zaczynaliśmy budować Aleph Zero w 2018 r. mówiło się, że wszyscy jesteśmy skupieni na budowaniu kolejnej generacji internetu. I że efekty tych działań zobaczymy najwcześniej za kilka lat. Cztery lata później wciąż uważamy, że blockchain dopiero raczkuje. Zauważmy, że obecnie hasło „blockchain” sugeruje nowość (jak, przykładowo, w przypadku Carrefoura śledzącego ziemniaki za pomocą blockchainu IBM) i jest w przestrzeni publicznej używane raczej marketingowo. Przypomina mi to reklamy internetu sprzed 20 lat, gdzie „WWW” już funkcjonowało w świadomości społecznej, ale mało kto spodziewał się, że stanie się tym, czym jest dzisiaj.

Z blockchainem będzie podobnie. Tak jak dziś nie interesuje nas, czy nasza aplikacja korzysta z AWS lub Microsoft Azure – tak już niedługo przestaniemy skupiać się na konkretnych zdecentralizowanych technologiach, a zaczniemy przykładać wagę do ich docelowych zastosowań. Czyli redefinicji zarządzania własnością w świecie cyfrowym.

Jesteśmy w bardzo wczesnej fazie innowacji i eksperymentów. Spójrzmy na przykład na startup Mirror – alternatywę dla medium – dzięki której twórcy mogą publikować artykuły, zachowując do nich pełnię praw, pozostając niezależnym od pojedynczego wydawcy. W metaverse pojawia się coraz więcej przypadków gier typu play-to-earn czy tytułów wykorzystujących NFT do stworzenia rynków wtórnych, na których sprzedaje się artefakty zdobyte podczas rozgrywek. Obecnie przecież wydajemy pieniądze na wirtualne przedmioty, których właścicielami nigdy nie zostaniemy. NFT gruntownie zmienia tę dynamikę.

Web 3.0, z kolei, to dla mnie słowo-worek określające synergię pomiędzy różnego rodzaju nowymi technologiami – blockchain jest tylko jedną z nich.