Miało być w tym tygodniu o czymś innym, ale ktoś mnie mocno rozśmieszył. Dlatego postanowiłem przesunąć temat wspomnień na inny termin, a teraz skupić się znowu na PR.
Zostało mi wypomniane, wręcz został postawiony zarzut, że „może byśmy się do roboty zabrali, a nie ciągle na konferencjach i wywiadach się pojawiamy”. Niestety z kontekstu nie mogę przyjąć, że był to żart. A szkoda, bo ubawiłem się przednio. Całość maila pokazuje postrzeganie i całkowite niezrozumienie bardzo wielu spraw. Ważne, aby zwrócić uwagę, że została użyta tu liczba mnoga, która jest punktem wyjścia do całego problemu owego Pana.
Startup, e-biznes, projekt technologiczny – jak zwał, tak zwał – jest w znakomitej większości wyzwaniem grupowym. Powinien być, bo fizyczną niemożliwością jest, aby jedna osoba ogarniała wszystko. Z mojego punktu widzenia, ważne jest to, aby stworzyć kompetentny team, który odpowiada za wcześniej wyznaczone cele i dąży do ich realizacji. Bo realizacja każdego mniejszego celu sprawia, że zrealizowany zostaje jeden większy lub czasem bardzo duży cel.
Tak więc, w przypadku Manubia jest osoba, która odpowiada za funkcjonowanie biura i dokumenty, są dwie osoby, które rozwijają produkt i przy tym ściśle współpracują z osobą od promocji, czyli ze mną. Ja z kolei wdrażam się do ścisłej współpracy z osobą odpowiedzialną za sprzedaż. Bo wbrew temu, co się niektórym wydaje promocja jest powiązana z produktem i sprzedażą, sprzedaż z produktem, itp.
Od dawien dawna powtarzam, że każdy biznes powinien mieć PR-owca. Może to być specjalnie zatrudniona osoba, ale może to też być charyzmatyczny CEO. Do zadania takiej osoby należy pojawianie się, wypowiadanie się, prezentowanie się, wymyślanie i kontaktowanie. Jednym słowem – promowanie. Warto jednak pamiętać, że tego typu działanie daje też niesamowity kontakt z ludźmi, którzy dzielą się swoimi przemyśleniami o produkcie. Często przemyśleniami odbiegającymi od naszego wyidealizowanego spojrzenia. Dają nam pomysły na nowe funkcje, poprawę lub rozbudowę możliwości serwisu.
Pamiętam jak kiedyś Robert z Zubibu opowiadał mi, że wypominane im było, że „nic tylko po konkursach latają”. Wtedy traktowałem to jako żart. Przekonałem się jednak już trzykrotnie, choć teraz to czterokrotnie, że skoro ja jestem gdzieś, to praca stoi.
Nie rozumiem co kieruje takim podejściem. Chyba już czas przebudować stronę kontakt w Manubia.pl i pokazać więcej zespołu. A jeśli i to nie pomoże, to albo kogoś po prostu boli skuteczność, albo jest jakiś czynnik, którego ja nie rozumiem.
A dla każdego, kto myśli o budowaniu startupu taki mały tip, jak ja to widzę. Bez programisty nie ma niczego. Później jest grafik. Kolejnym krokiem jest programista i osoba od promocji. Kolejna może pojawić się osoba od biura… a później to już różnie bywa. Choć niektórzy mówią, że warto mieć prawnika do czytania umów od inwestorów czy innych partnerów 😉
Konrad ‘ksy’ Latkowski – z internetem związany od 10 lat, za to zaledwie 1,5 roku z branżą startup. Od 2010 współtwórca systemu Manubia.pl. Fan social media i Scuderii Ferrari. Nie doszły kucharz i dziennikarz. Współtworzył serwis DVA.pl, obsługiwał i wprowadzał do Polski m.in. marki iriver, Cowon, MPstore, VEDIA. Miłośnik networkingu czego efektem jest serwis EventCookie.