Narzędzi monitoringu sieci pojawia się w Polsce coraz więcej. Rośnie również popyt na tego typu usługi. O Brand24.pl rozmawiamy z jego twórcą – Michałem Sadowskim.
Czym dokładnie jest Brand24?
Brand24 to narzędzie monitoringu Internetu ze szczególnym uwzględnieniem mediów społecznościowych. To najszybszy sposób dotarcia do dyskusji związanych z wybraną marką, produktem lub tematem.
Narzędzie daje możliwość obsługi klientów / zapytań / reklamacji skupionych w ramach platform społecznościowych takich jak Facebook, Twitter czy Blip, ale również na wszelkiego typu forach dyskusyjnych czy blogach. Główna zaleta to opcja natychmiastowych powiadomień email – o nowych dyskusjach na temat konkretnej marki, produktu czy tematu. Warto podkreślić, że w większości przypadków powiadomienia pojawiają się już w kilka minut po jej inicjacji przez samego autora. Taki mechanizm pozwala na błyskawiczną reakcję i włączenie się do dyskusji kiedy jest nadal „żywa”.
Aplikacja to także źródło analiz i raportów dających kompleksową wiedzę na temat klientów. Narzędzie pozwala na obserwację ich zachowań, opinii, a także związanych z nimi trendów. Naszym celem jest stworzenie nowego kanału komunikacji z klientami, którego wykorzystanie pozwoli m.in. na wsparcie sprzedaży,a także wzmocnienie pozytywnego wizerunku wybranej marki, produktu bądź usługi.
Jak narodził się ten projekt?
Projekt zrodził się z potrzeby. Przez pewien czas korzystaliśmy z Google Alerts, które wykorzystywaliśmy do monitoringu tego co mówi się o prowadzonych przez nas serwisach internetowych. Usługa jest jednak dość ograniczona i na dłuższą metę potrzebowaliśmy czegoś znacznie bardziej rozbudowanego. Brakowało nam przede wszystkim archiwum dyskusji związanych z prowadzonymi przez nas projektami, a także garści statystyk weryfikujących efekty naszych działań promocyjnych. Również zasięg Google Alerts był daleki od ideału. Bardzo często byliśmy w stanie samodzielnie dotrzeć do dyskusji, których usługa nie „wychwyciła”.
Zbiegło się to także w czasie z konferencją ComputerWorld gdzie przekonywałem firmy branży Contact Center, że warto otworzyć się na Internet jako nowy kanał obsługi klienta. Tu także szybko pojawiła się potrzeba narzędzia, za pomocą którego konsultanci firm Contact Center mogliby przetwarzać zapytania spływające za pośrednictwem sieci. Wtedy rozpoczęliśmy prace nad Brand24. Choć na początku w bardzo skromnym wymiarze. Tak naprawdę to prace nad projektem nabrały tempa dopiero w 2011.
Narzędzi do monitoringu mediów (z naciskiem na internet) jest coraz więcej. Na czym polega Wasza przewaga? W czym jesteście lepsi?
Rzeczywiście temat jest gorący. Mimo sporych wyzwań technologicznych związanych z tego typu usługami, na polskim rynku pojawia się ich coraz więcej. Przykładem są takie narzędzia jak Sentymetr, czy Mobuzzer. Istnieje również spora ilość zagranicznych aplikacji tego typu (Radian6, Viralheat, czy Cisco Social Miner). Wszystkie zostały jednak przygotowane z myślą o rynkach anglojęzycznych, co sprawia że w dużej mierze stają się bezużyteczne w polskich realiach. Szczególnie rażą w nich: brak monitoringu lokalnych serwisów web 2.0 oraz brak możliwości ograniczenia się do polskojęzycznych wyników.
Przewaga Brand24 nad konkurencyjnymi rozwiązaniami wynika z kilku elementów.
Po pierwsze: dużo wyższa częstotliwość aktualizacji wyników, która w przypadku Brand24 następuje co kilka minut. Użytkownik Brand24 jest zatem w stanie zareagować znacznie szybciej. Szczególnie w sieci, czas reakcji ma kolosalne znaczenie. Bardzo często zdarza się, że odpowiedź spóźniona o kilka godzin to mówiąc kolokwialnie „musztarda po obiedzie”.
Po drugie: zasięg. Naszym celem było stworzenie rozwiązania, które pozwoli na zbieranie potencjalnie wszystkich wyników pojawiających się w sieci w kontekście wybranej marki, produktu, czy uslugi. Nie ograniczamy się więc tylko do kilku popularnych platform społecznościowych. Za punkt honoru postawiliśmy sobie, aby użytkownik Brand24 nie był w stanie ręcznie znaleźć jakiegokolwiek wyniku, którego nie znalazło wcześniej nasze narzędzie.
Po trzecie: źródła. W ciągu ostatnich miesięcy udało się stworzyć sporo funkcjonalności, które znacząco odróżniają nas od konkurencji. „Źródła” to zdecydowanie najważniejsza. Przy okazji zbierania wyników związanych z wybraną marką, produktem lub usługą – zbieramy także informacje o źródle ich pochodzenia. Użytkownik Brand24 uzyskuje zatem błyskawiczny dostęp do podstawowych informacji o stronie, na której pojawił się wynik czy o autorze piszącym w ramach jednej z platform społecznościowych. Mowa tu o takich parametrach jak miesięczna liczba unikalnych użytkowników lub odsłon w przypadku witryn oraz liczba osób śledzących lub znajomych w przypadku autora z serwisu społecznościowego.
Po czwarte: usability. Brand24 nie jest naszym pierwszym projektem internetowym [red. Michał Sadowski stał również za sukcesem serwisu Finansosfera.pl, który niedawno pozyskał inwestora]. Jeśli czegoś się nauczyliśmy przez ostatnie to, że „diabeł tkwi w szczegółach”. A my o szczegóły dbamy (a przynajmniej tak lubię myśleć ;-] ). Sporo pracy poświęciliśmy więc na kwestie użyteczności – tego aby poszczególne funkcje były czytelne i zrozumiałe. Naturalnie – jeszcze daleka droga zanim spokojnie spojrzymy na projekt i powiemy – „zrywa kapcie – nic dodać, nic ująć”. Jestem jednak przekonany, że wiele elementów jest już teraz całkiem dobrze przemyślanych.
Nie boimy się konkurencji. Wręcz przeciwnie. Z premedytacją wymieniłem konkurentów, bo zachęcamy do przetestowania wszystkich dostępnych na rynku rozwiązań. Wierzymy, że potencjalny klient sam „poczuje różnicę” i pozostanie przy Brand24.
Do kogo kierujecie swoją usługę?
Idealna klientela to naturalnie duże marki. Bardzo mocno stawiamy także w tzw. „długi ogon”, czyli małe i średnie podmioty znacząco obecne w sieci. Mowa tu o właścicielach projektów internetowych, blogerach, sprzedawcach na allegro, itd. Brand24 stanowi także wartościowe rozwiązanie dla różnego typu agencji, które mogą wykorzystywać to narzędzie do działań ePR, social media marketingu, viral marketingu, a także pomiaru efektywności kampanii reklamowych.
Ile to będzie kosztować?
W tej chwili jesteśmy na etapie prywatnej bety, więc cennik nie jest jeszcze ostateczny. Mogę jednak zdradzić, że zaoferujemy szeroki wachlarz cenowy – od kilkunastu złotych na miesiąc do kilku tysięcy.
W jaki sposób planujecie pozyskać klientów?
Wolałbym nie zdradzać większości pomysłów. Naturalnie budujemy własny dział sprzedaży, choć zakładamy, że większość początkowych klientów będzie pochodzić z innego źródła. Co ciekawe, zainteresowanie produktem jest ogromne nawet bez aktywnych działań sprzedażowych. Tylko w ciągu ostatnich kilku dni, do panelu Brand24 zalogowało się 150 osób z pierwszej puli betatesterów. Ponad 250 osób czeka na kolejną pulę kodów. Zdajemy sobie sprawę, że zainteresowanie jest duże częściowo dlatego, że dostęp jest na razie darmowy. Mogę jednak już teraz zdradzić, że projekt będzie rentowny od dnia startu oficjalnej wersji. Innymi słowy – mamy już pierwszych „płatnych” klientów.
Skąd Brand24 czerpie finansowanie? Podobno pojawili się już inwestorzy zainteresowani wejściem w projekt, to prawda?
Jesteśmy fanami bootstrappingu, więc do tej pory projekt był finansowany w oparciu o środki własne. W pewnym momencie uznaliśmy jednak, że wsparcie kapitałowe i sprzedażowe mogą znacząco przyspieszyć osiągnięcie głównego celu w postaci pozycji niekwestionowanego lidera na rynku narzędzi monitoringu sieci. Dlatego też, w ostatnich tygodniach prowadzimy rozmowy z kilkoma inwestorami zainteresowanymi możliwością objęcia pakietu mniejszościowego Brand24. Już wkrótce będziemy mogli zdradzić więcej konkretów.
Myślicie o wyjściu na rynki zagraniczne? Czy może chcecie skupić się na rynku polskim?
Od chwili rozpoczęcia prac nad Brand24, pracujemy równolegle nad anglojęzyczną wersją usługi. Mocno koncentrujemy się także na przygotowaniu rozwiązań dedykowanych na wybrane rynki takie jak Niemcy, Hiszpania, czy Rosja. Uważamy, że największy sens ma właśnie tworzenie lokalnych narzędzi monitoringu Internetu. Każdy rynek jest inny i każdy potrzebuje rozwiązań „szytych na miarę”.