Byli agenci specjalni zakładają startupy. Zobacz czym się zajmują

Dodane:

Adam Sawicki, Redaktor prowadzącyRedaktor prowadzący MamStartup Adam Sawicki

Udostępnij:

Przez szereg lat byli na służbie. Pracowali między innymi dla FBI oraz izraelskiego i amerykańskiego wywiadu, ale zdecydowali w końcu, że odchodzą. Dzisiaj mają swoje startupy albo są członkami zarządu. Zobacz, co robią byli agenci służb specjalnych.

Izraelska agencja wywiadowcza Mosad uruchomiła właśnie fundusz venture capital Libertad Ventures i zamierza za jego pośrednictwem wpompować w startupy – które pomogą jej rozwinąć działalność operacyjną – blisko 3 miliardy dolarów. Zainspirowało nas do odnalezienia byłych agentów służb specjalnych, którzy po rezygnacji ze służby zajęli się biznesem. Nie wszyscy dalej „robią” w bezpieczeństwie.

Prześwietlić przed inwestycją

– Dopóki istnieje chciwość, a ludzie przymykają oczy, mam co robić – mówi w rozmowie z Crain’s Kenneth Springer, który przez ponad 10 lat służył dla FBI. Po odejściu z Federalnego Biura Śledczego pod koniec lat 80-tych, zajął się biznesem i założył Corporate Resolutions Inc.. Od tamtej pory przeprowadza w firmach przedinwestycyjne badania i ocenia ich kondycję, czyli słowem: zajmuje się procesem due diligence.

Jego zdaniem, największą bolączką finansowego świata jest to, że wielu inwestorów i przedstawicieli funduszy venture capital zwyczajnie nie wie z kim ma do czynienia i w kogo chce wpompować pieniądze, a różnie można trafić. Opowiada CNN Money, że kiedyś obsługiwał klienta, która zamierzał zainwestować w startup z Argentyny. Jego właściciele twierdzili, że do tej pory finansowali się ze środków bogatej rodziny związanej z bankowością. Dochodzenie przeprowadzone przez Springera wykazało jednak co innego.

Okazało się, że startup nie utrzymywał się z pieniędzy finansistów, ale z wpływów przekazywanych przez kartel narkotykowy. – Ludzie mają fałszywe wyobrażenie, bo jest to uregulowana branża, której nie musisz sprawdzać. Nadal musisz odrabiać pracę domową – mówi. Sugeruje, że przystępując do inwestycji zawsze powinno się przeprowadzić śledztwo i przeznaczyć na ten cel mniej więcej jeden procent wartości inwestycji.

Wyleczyć raka 

Financial Times pisze, że biznes od zawsze cenił sobie przewidujących strategów i sprytnych przywódców. Nikogo więc nie powinno dziwić, że w świecie przedsiębiorczości odnajdują się byli szpiedzy i pracownicy służb specjalnych – zwłaszcza, jeśli otwierają firmy w sektorze bezpieczeństwa. Jednak Meir Dagan, były dyrektor izraelskiej agencji wywiadowczej Mosad, skręcił w inną stronę i zajął się branżą biotechnologiczną.

Nie otworzył własnej spółki, ale w 2011 roku dołączył do zarządu rodzimej firmy Lipomedix, aby pomóc jej rozwijać przeciwnowotworowy lek skierowany dla pacjentów z rakiem okrężnicy, trzustki i żołądka. – Nie jestem ekspertem w sprawach raka, ale mam przyjaciół, których straciłem przez tę chorobę. Uważam więc, że jest to moralny obowiązek; chcę pomóc najlepiej jak potrafię, aby ten produkt się rozwinął – mówił.

Wspomniał też, że nie wesprze zespołu spółki środkami finansowymi, bo pracując przez 44 lata na rzecz państwa, nie dorobił się kokosów. Jak więc bez wiedzy i pieniędzy zamierzał pomóc Lipomedix? Jeden z właścicieli startupu tłumaczył, że gdy lek będzie już po fazie badań klinicznych, wówczas przydadzą się umiejętności operacyjne Dagana, aby zaplanować dalszy rozwój i żeby wyskalować projekt.

Zainwestować i rozwinąć  

– Budujemy zwycięskie startupy – mówi w rozmowie z CyberScoop był żołnierz SEAL Team 6 Mike Janke, który razem z byłym pracownikiem CIA i inwestorem z Doliny Krzemowej założył firmę DataTribe. Na stronie spółki czytamy, że nie jest ona niczym, co do tej pory zaistniało w branży startupowej; nie jest inkubatorem, studiem ani nawet standardowym funduszem venture capital. Ale tak na prawdę, to jest funduszem.

CyberScoop pisze, że DataTribe dysponuje pulą około 35 milionów dolarów, które inwestuje w startupy z sektora cyberbezpieczeństwa oraz pomaga im w sfinalizowaniu akwizycji i przeprowadzeniu pierwszej publicznej oferty. Przedstawiciele spółki dodają, że angażują się głównie w projekty z okolic Waszyngtonu i że oprócz finansowego wsparcia, oferują pomoc merytoryczną, bo współpracują m.in. z topowymi dyrektorami generalnymi.

Na razie przeprowadzili rozmowy z ponad dwustoma startupami, które ubiegały się o finansowanie, ale podjęły współpracę tylko z trzema: Dragons, Enveil i Kesala. Niemniej w najbliższym czasie planują do swojego portfolio dodać kolejne cztery spółki.