Na zdjęciu zarząd Rocket Interent (od lewej): Peter Kimpel, Oliver Samwer i Alexander Kudlich | fot, materiały prasowe
Z dostawą do biura
W biznes należący do Rocket Internet uwierzyły dwa fundusze: Holtzbrinck Ventures, który wcześnie inwestował m.in. w Zalando i Quandoo oraz Tengelmann Ventures, w którego portfolio znajdziemy m.in. Delivery Hero i Uber. Zdobyty kapitał pomoże przedstawicielom startupu wejść na nowe rynki w Europie. Póki co CaterWings dostępny jest w Amsterdamie, Berlinie, Hamburgu, Monachium i Londynie.
– Jest kilka niemieckich miast, na które patrzymy – tak o planach ekspansji mówi Alexander Brunst, współzałożyciel platformy gastronomicznej, cytowany przez tech.eu. Wyjaśnia, że jak na razie ocenia potencjał poszczególnych rynków. Gdy tylko podejmie decyzję, na którym zaistnieć, zamierza nawiązać współpracę z partnerami, chodzi przede wszystkim o okoliczne firmy cateringowe.
100 punktów w Londynie
Sieć tę będzie budować raczej powoli, bo jak powiedział zależy mu głównie na jakości punktów, a nie na ich ilości. Tych współpracujących z CaterWings jest, przynajmniej póki co, stosunkowo niewiele. W Londynie około stu, a w Berlinie pięćdziesiąt. Obok ekspansji kolejnym celem, który jego firma ma zrealizować dzięki 6 milionom euro jest usprawnienie platformy internetowej i działu obsługi klienta.
fot. zrzut ekranu ze strony platformy
– Naszym celem jest cyfryzacja branży gastronomicznej. Obecnie działa ona podobnie, jak dwadzieścia lat temu, to znaczy opiera się na telefonicznych zamówieniach. Wymaga także inwestycji w budowę właściwych platform tak, żeby każdy klient mógł złożyć zamówienie dla pięćdziesięciu lub stu osób – mówi Alexander Brunst, cytowany przez tech.eu.
3 lata bez zysków
Spółka ta powstała niedawno, bo w październiku ubiegłego roku, należy do funduszu Rocket Internet, a sukces zapewnić ma jej sprawdzony w Stanach Zjednoczonych model działania. Ile czasu będzie potrzebować, żeby osiągnąć próg rentowności? Z pewnością nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Według Piotra Łagowskiego, który pełnił funkcję wiceprezesa Quandoo, rynek gastronomii online jest specyficzny.
Wyjaśnia, żeby na niego wejść potrzeba od 3 do 5 milionów złotych i należy być cierpliwym, bo w branży nie zarabia się nawet przez trzydzieści sześć miesięcy. Istnieje także spora konkurencja, a i nie wszyscy sobie radzą. Przykładam jest chociażby Stoliczku.pl, który po czterech latach został zamknięty, a także wcześniej wspomniany Quandoo, który też nie jest już dostępy w Polsce.