na zdj. Jan Sikora
Czym jest i jak działa Planet Plus?
Planet Plus to platforma zakupowa, oferująca zwrot gotówki za zakupy w internecie. Udało nam się zrobić bardzo ciekawy projekt, zakupowe perpetum mobile dla smart shopperów, którym płacimy za robienie zakupów. Jest to hasło przewodnie tego projektu.
Działa to w bardzo prostym modelu. Na rynku możesz dostać kupon rabatowy, punkty i gratisowy produkt, a my poszliśmy o krok dalej. Postanowiliśmy, że zamiast kumulować rzeczy, które nie są potrzebne, będziemy oddawać użytkownikom pieniądze. Za każdą złotówkę wydaną na zakupy robione z pośrednictwem Planet Plus dostajesz zwrot gotówki. Jest to wartość od jednego procenta do nawet czterdziestu, w zależności od promocji i oferty. To jest clue tego systemu.
Na czym zarabiacie?
Mamy prowizję od każdej transakcji. Jest ona zależna od partnera i jest każdorazowo z nim negocjowana. I tą prowizją dzielimy się później z użytkownikiem.
Robicie coraz większe akcje, Wasze działania są zauważane, zwiększa się liczba użytkowników, a także zauważalnie rośnie Wasz zespół. Co planujecie na najbliższe lata?
Udało nam się osiągnąć w Polsce status nr 1 wśród tego typu portali i to jest super. Pod koniec listopada ubiegłego roku wyszliśmy na Czechy. W najbliższym czasie planujemy wyjść z naszą ofertą na region EMEA, a także rynek rosyjski i Ukrainę. Prowadzimy też rozmowy z bankami z Afryki Północnej, które są zainteresowane naszą ofertą i widziałyby tego typu portal u siebie. To tyle, jeśli chodzi o ekspansję.
Jeśli chodzi o nasz rodzimy rynek, to wciąż prężnie się rozwijamy i działamy, aby pozyskać jak najbardziej ciekawe marki dla naszych użytkowników. W ostatnim czasie udało nam się dołączyć do programu partnerów szczególnie pożądanych przez naszych użytkowników – Allegro, Zalando Lounge czy Carrefour.
Działając na bardzo dynamicznie rozwijającym się w Polsce rynku e-commerce wiemy, że tylko ciągłe inwestycje w nowe rozwiązania technologiczne zapewniające jak najlepsze doświadczenia zakupowe naszych użytkowników determinują sukces w tym biznesie, przekładają się na wyniki i pozycję rynkową firmy. Zdając sobie z tego sprawę zakładamy nawiązanie partnerstwa strategicznego lub znalezienie inwestora strategicznego, co wzmocni naszą pozycję konkurencyjną oraz przyspieszy rozwój.
Skąd pomysł na ekspansję w Afryce?
Odezwały się do nas banki z Ghany i Kairu. Widzieli co robimy i bardzo im się to spodobało. W tym regionie nie ma jeszcze portali takich, jak nasz, a one bardzo pomagają bankom nakreślić profil klienta oraz przygotować dokładną ofertę, więc chcemy być tam pierwsi.
Jakie wyzwania wiążą się z wejściem na taki rynek?
Na pewno język. W zespole mówimy po angielsku, niemiecku, francusku czy rosyjsku, tam też dogadujemy się po angielsku, jednak liczba dialektów jest sporym wyzwaniem. Dodatkowo panuje tam całkowicie obca kultura, w tym kultura pracy. To, że jesteśmy w erze globalizacji, gdzie Starbucks jest za rogiem, to jedno. Nie musimy otwierać spółki i przechodzić przez procesy legislacyjne w danym regionie, co zdecydowanie upraszcza wejście na nowe rynki. Jest to ukłon w kierunku firm i startupów, które są zarejestrowane w jednym kraju, a mogą działać w internecie, czyli wszędzie. Planet Plus powstał w 2015 roku. Jak sama wspomniałaś, udało nam się szybko rozwinąć i rośniemy z każdym rokiem. Jednak dużo czasu zajęła nam edukacja rynku. Użytkownicy musieli zrozumieć, jak działa cashback. Na początku nie chcieli korzystać z tego rozwiązania, bo uważali, że to nierealne – jak to możesz płacić i otrzymywać zwrot części tego, co wydałeś w postaci gotówki? Gdzie jest haczyk? Myślę, że dużą trudność przyniesie nam zderzenie z nowym rynkiem i pokazanie, że “haczyka” nie ma. Opierając się na doświadczeniach z Polski widzimy, że to może być dużym wyzwaniem.
Wybieracie się na kolejny kontynent, bo Europa w dużej mierze jest już zdobyta przez inne serwisy?
Nobilitacją byłoby wyjście na rynek francuski i hiszpański, to jest to co teraz robimy – tłumaczymy serwis i pozyskujemy partnerów na lokalnych rynkach. Natomiast jak jesteś startupowcem i nie masz pieniędzy, to musisz być kreatywny. Yuri Drabent powiedział świetną rzecz, że weszliśmy w erę, kiedy nie potrzebujesz miliona, dwóch, trzech, pięciu, tylko to jest wojna na pomysły. Kiedy masz pomysł, to jesteś w stanie zrobić fajną kampanię. To, że coś na rynku już jest i działa, nie znaczy, że od nowa należy wymyślać koło. Z dobrym pomysłem jesteś w stanie trafić do użytkowników, którzy wszystko mieli, wszystko widzieli i są znudzeni. To tak jak z Uberem i taksówkami. Chodziło o to, że to jest wygodne. Nagle korporacje taksówkarskie zaczęły korzystać z aplikacji. Follow the path.
Wyzwaniem na rynku europejskim jest to, że tu operujemy w euro i koszt pozyskania użytkownika jest znacznie wyższy, niż w krajach Ameryki Północnej czy EMEA. Tu sam pomysł nie wystarczy i nie ma startupu, który bez inwestora podbiłby Europę. Można zrobić buzz, ale później trzeba pokazać, że jest się wiarygodnym. W naszym przypadku są to oczywiście banki. Natomiast myśląc o całej Europie Zachodniej, trzeba mieć duże zasoby finansowe.
Czy tłumacząc na język hiszpański chcecie dotrzeć również do Ameryki Środkowej i Południowej?
To bardzo duży rynek. Myślę, że tamten kierunek jest słuszny ale trzeba to zbadać, bo rynki się zmieniają i może się okazać, że ważniejsza dla nas jest jednak Afryka Północna. I tam stoją za nami banki, które same zainicjowały kontakt. Współpracujemy z Planet Cash, czyli firmą zajmującą się bankomatami, które stoją w Biedronkach i Carrefourach, a także z mBankiem, z bankami grupy SGB, a to buduje wiarygodność. Budując zaufanie korzystamy z partnerstw z bankami, które są instytucjami zaufania publicznego, więc nawet tam łatwiej byłoby nam przedstawić korzyści wynikające z korzystania z naszego produktu opierając się na zaufaniu do partnera.
Chociaż, po weekendzie patrzenia na statystyki, myślę sobie, że warto rozpatrzyć Indie! Są zbudowane w oparciu o Imperium Brytyjskie. Jest mniejsza bariera językowa, więc wejście jest bardzo proste.
Wróćmy na chwilę do lokalnego rynku. Jaki jest stan cashbacku w Polsce?
Większość Polaków nadal kojarzy cashback jako wypłatę gotówki z terminala płatniczego. W takim znaczeniu rynek cashback powstał w 2006 roku. To, co robi Planet Plus jest całkiem nowe, ale oparte na solidnych podstawach – na moich doświadczeniach z rynku w Wielkiej Brytanii. Tam cashback, jako zwrot gotówki za zakupy działa od 2001 r. Wielka Brytania to największy i najbardziej dojrzały rynek e-commerce.
Jeśli chodzi o rynek w Polsce, to udało nam się wypracować pozycję lidera i w krótkim czasie zdobyć zaufanie ponad pół miliona klientów. Widzimy jak inne firmy próbują naśladować to, co robi Planet Plus, ale jesteśmy spokojni. Natomiast bez dwóch zdań Polska jest rynkiem bardzo młodym jeśli chodzi o cashback i wymaga jeszcze dużo szlifowania.
W Wielkiej Brytanii, gdzie mamy do czynienia z dojrzałym rynkiem e-commerce funkcjonują ciekawe i wygodne rozwiązania, jak smart delivery, rocket delivery. Mało kto wie, że Toys’R’Us, ichniejszy Smyk, wprowadził usługę, która powoduje, że rodzic, który nie zdążył kupić prezentu na urodziny swojego dziecka, może w obrębie Londynu kupić produkt z dowozem w ciągu 1,5 godziny od zamówienia. Pod drzwi mieszkania! To pokazuje skalę zaangażowania w sklepy internetowe i infrastrukturę, z jakiej korzystają Brytyjczycy. To jest kierunek, w jakim powinniśmy iść.
Już teraz centra handlowe są traktowane jak showroomy, a rzeczy są zamawiane przez internet. Klienci dostrzegli, cały ogrom możliwości, jakie daje tzw. Smart shopping, na przykład poprzez cashback czy kody promocyjne dostępny przy zakupach online.
Kim zatem są Wasi użytkownicy?
Użytkownik Planet Plus to osoba w wieku 20-40 lat, oczywiście zdarzają się też starsi klienci. Jedna grupa to użytkownicy marek premium, np. Zalando, a w drugiej grupie są użytkownicy kupujący z bezpośrednio z Chin. Są to zazwyczaj klienci bardzo świadomi, którzy regularnie kupują przez internet, korzystając z pełnej oferty sklepów, w tym w zakupów spożywczych oraz jedzenia na wynos.
Co marki mają z tego, że są partnerami Planet Plus?
Sprzedajemy ich produkty. Żyjemy z tego, że „dowozimy” sprzedaż, więc podstawowym benefitem dla marki, jest to, że jesteśmy kolejnym kanałem sprzedaży i chcemy jedynie prowizję za sukces. Uważamy, że taki model jest fair. Nie chcemy milionów złotych za to, że banner wisi na stronie i może ktoś coś kupi. Jesteśmy też w pewien sposób platformą reklamową, marketingową, bo możemy w ciągu 24 godzin zrobić sporą wyprzedaż i fajną akcję zakupową dla klienta nie tylko w Czarny Piątek czy Cyber Monday, ale w dowolnym momencie roku. Staramy się, aby takie akcje miały miejsce u nas raz w tygodniu. Tak zrobiliśmy ostatnio z telekomami, kiedy umożliwiliśmy cashback za podpisanie umowy z operatorem. Podobnie działamy z innymi markami, nawet z chińskimi. Chcemy, aby Black Friday był co tydzień. Głęboko wierzymy, że dla każdego znajdzie się szansa na tego typu zakupy w dowolnym momencie roku. Jesteśmy w branży, gdzie panuje sezonowość, więc świetne akcje zakupowe powinniśmy organizować cały rok. Możemy je robić w styczniu i lutym, kiedy np. zaczynamy myśleć o wakacjach, ale można je prowadzić aż do maja, kiedy kupuje się wczasy last minute.