Chcemy fundować odbiorcom wreszcie głębokie i autentyczne przeżycia – Jakub Michalak (Spotlive)

Dodane:

Adam Łopusiewicz Adam Łopusiewicz

Udostępnij:

– Z jednej strony przemysł dla dorosłych chyba najszybciej rozwija VR, tworzy akcesoria erotyczne i kompatybilne z nimi aplikacje, z drugiej wciąż bazuje na rozwiązaniach żywcem wyjętych z początków ostatniego dziesięciolecia – mówi Jakub Michalak, którego Spotlive ma to zmienić.

Na zdjęciu: Jakub Michalak, CEO Spotlive | Photo by Tomasz Sagan

Gdy Jakub Michalak prowadził agencję kreatywną, wybuchł boom na portale z sekskamerkami. W mediach głośno zrobiło się o Showup.tv, którego banery zalały największe miasta w Polsce. Wtedy do naszego dzisiejszego rozmówcy zaczęli zgłaszać się klienci z pytaniem, ile kosztowałoby stworzenie czegoś podobnego. Gdy podobne zapytania coraz częściej się pojawiały, Jakub Michalak postanowił stworzyć Spotlive (dawniej Blisstery).

Spędził prawie dwa lata na rozpoznawaniu rynku, sprawdzaniu działań konkurencji, tworzeniu kolejnych pomysłów. – Po jakimś czasie zacząłem jarać się tą branżą, tym samym znajdując w niej miejsce dla siebie i tego, co planowałem. Wtedy zdecydowałem się przystąpić do realizacji – mówi Jakub Michalak, CEO Spotlive. Dziś wraz z zespołem stworzył „YouTube’a dla branży erotycznej”. W tym serwisie każdy może stworzyć własne show i na nim zarabiać.

Dlaczego zainteresowaliśmy się tym serwisem? Ponieważ wykorzystuje m.in. sztuczną inteligencję do rozmów z użytkownikami chętnymi na płacenie za show. Ale o tym dowiecie się z poniższego wywiadu.

W czym jesteście lepsi od Showup.tv?

Prawdę mówiąc, Showup.tv nie do końca jest naszym konkurentem. Z dwóch powodów. Po pierwsze, Showup.tv działa na rynku lokalnym, my z kolei na rynku globalnym (z naciskiem na Stany Zjednoczone), więc operujemy na nieco większych liczbach i danych. Nasza grupa odbiorcza wyróżnia się innymi cechami i wymogami technologicznymi. Po drugie, operujemy jako spółka na znacznie większych kwotach, ponieważ nasza działalność opiera się na walucie USD, z której korzystają również nasi użytkownicy płacąc za usługi. Dlatego przyrównywanie się do Showup.tv nie byłoby sprawiedliwe.

Kto zatem jest Waszą konkurencją?

Naszą prawdziwą konkurencją są serwisy pokroju Chaturbate, Cam4, MyFreeCams czy LiveJasmin – tu możemy wymienić takie różnice jak chociażby to, że jako jedyni jesteśmy transparentną firmą. Zarówno użytkownicy, jak i twórcy, którzy wchodzą z nami we współpracę dokładnie wiedzą, kim jesteśmy i jakie są zasady. Ponadto mamy model biznesowy, który całkowicie wyeliminował zarabianie na reklamach banerowych. Co śmieszniejsze, naszym wyróżnikiem jest fakt, że posiadamy obsługę klienta co w branży dla dorosłych jest niemalże niespotykane. Technologia do streamingu jaką dysponujemy daje nam możliwość pracy nad rozwiązaniami takimi jak streaming na platformy Playstation, Xbox czy Smart TV, co mamy w planach realizować. Sam serwis także jest i będzie rozwijany, aby nadrobić te kilkanaście lat, w czasie których konkurencja nie była w stanie zaadaptować pojawiających się rozwiązań i trendów.

Ile czasu zajęła realizacja pomysłu?

Trzy lata. Pierwsze dwa spędziłem na edukacji, rozeznaniu rynku, lokalizowaniu jego słabych punktów, szukaniu pomysłów i tworzeniu możliwych rozwiązań. Równocześnie szukałem inwestorów. Pieniądze otrzymaliśmy w czerwcu minionego roku i to wtedy wystartowaliśmy. Po jedenastu miesiącach postawiliśmy beta wersję strony, do której umożliwiliśmy wstęp pierwszym użytkownikom. Upgrade do pełnej wersji planujemy na sierpień tego roku.

Czego przez te dwa lata dowiedziałeś się o tym rynku?

Jeśli miałbym wskazać konkrety to przede wszystkim muszę przyznać, że rynek jest potężny. W tej chwili jego wartość szacuje się na okolice 130-140 miliardów USD i stale rośnie o ok. 10-15% rocznie. Dość jasne jest, że ugryzienie choćby kawałka tego tortu w postaci jednego procenta jest wielką szansą. Poza tym średnia wieku ludzi zarządzających nią jest dość wysoka, gdyż wynosi ponad 40 lat. Ciężko spotkać tam pokolenie millenialsów. I ostatnia kwestia: rynkiem trzęsie jedna firma – MindGeek, posiadająca 75% rynku i serwisy jak PornHub, YouPorn, RedTube, Brazzers. Wniosek? Dużo gotówki, z którą nikt nie wie co zrobić.

Jakie znalazłeś słabe punkty branży porno?

Newralgicznych punktów jest sporo. Zacznijmy od podstaw, czyli znikomych informacji na temat samej branży i firm, które w jej obrębie działają. Prawie niemożliwym jest znalezienie osób czy danych powiązanych z tym tematem. Nasi przyjaciele zza oceanu określają to zjawisko jako „faceless industry”, czyli branża bez twarzy. Ciężko więc twórcom, aktorom czy użytkownikom zaufać firmie, o której nie można znaleźć informacji.

Bardzo dużym problemem jest ilość przekrętów i to niekoniecznie biznesowych, ale też takich gdzie sami użytkownicy nie wiedzą, że są oszukiwani (np. niewypłacanie pieniędzy, zapętlone filmy prezentowano jako materiały „live”, podstawieni moderatorzy, którzy rozmawiają z użytkownikiem zamiast osoby, którą widzisz na ekranie). Wśród ludzi trzymających branżę w garści jest sporo kiczu, tandety i próżności, co ma swoje odzwierciedlenie w produktach jakie oni tworzą.

Miarą sukcesu jest to ile masz ruchu i jakie pieniądze generujesz z reklam, a nie to czy Twój produkt niesie prawdziwą wartość i czy posiadasz zadowolonych użytkowników. Przez lata non stop wałkowane są te same tematy i problemy, lecz nadal brakuje rozwiązań i pomysłów.

Dlaczego nie boicie się ujawnić swoich twarzy?

Ze względu na to co się dzieje na rynku i tego jak ludzie są tam traktowani, naszym celem od samego początku było stworzenie usługi uczciwej dla każdej ze stron. Dlatego też nasze intencje są szczere, czego wynikiem jest bycie całkowicie transparentnym. To dlatego chcemy podpisywać się własnymi nazwiskami pod swoją pracą.

Pracownicy łatwo dali się przekonać do pracy w takiej branży?

Nie było mowy o żadnym przekonywaniu. Gdy szukamy osób na dane stanowisko, ogłoszenie zawsze zawiera wszelkie informacje na temat pracodawcy i jest całkowicie klarowne. Dlatego też osoby, które się do nas zgłaszają już na starcie posiadają komplet danych i wiedzą na czym polega praca, w jakiej branży operujemy i czym jest produkt. Dlatego na spotkaniach więcej jest rozmów na temat ciekawostek z branży i śmiechu, niż stresu czy nieporozumień.

Na zdjęciu: Jakub Michalak, CEO Spotlive | Photo by Tomasz Sagan

A modelki? Jak je znaleźliście i namówiliście, by rozbierały się przed kamerą?

Tak samo jak w przypadku naszych pracowników, tu także nie było mowy o żadnym namawianiu, ani o proponowaniu rozbierania się przed kamerą. Nie ingerujemy w program twórców i w to jak siebie prezentuje. Zdecydowanie idziemy za przykładem serwisu typu YouTube, czyli narzędzia dla twórców, które pozwala tworzyć im własne show i na własnych zasadach – dokładnie w ten sposób reklamujemy nasz serwis.

Nie wierzę, że pozyskanie twórców tego rodzaju treści było proste.

Pozyskanie pierwszych twórców było bardzo trudne. Większość modeli pracuje w programach afiliacyjnych i jest zależna od monopolisty. Dodatkowo wysoki poziom oszustw i przekrętów generuje bardzo duży poziom strachu wśród twórców, co jest całkowicie zrozumiałe w obecnej sytuacji. Dlatego próg konwersji jest dla nas bardzo wysoki i kosztowny. Ostatecznie rozwiązanie z jakiego skorzystaliśmy to współpraca z niezależną agencją, która skupia grupę ponad dwustu twórców i daje możliwość udostępnienia ich show w naszym serwisie za pomocą API.

Agencja pochodzi z Rumunii, w której prawo jest przystosowane do prowadzenia tego typu działalności i pozwala na czerpanie swoim współpracownikom pełnych korzyści z tytułu wykonywanej pracy (mowa o umowach o pracę, świadczeniach emerytalnych czy zdrowotnych). Niemniej traktujemy to rozwiązanie jako chwilowe ponieważ skupiamy się przede wszystkim na tym, aby twórcy w naszym serwisie byli niezależni i mogli działać według własnych zasad.

Jaki był na początku Wasz główny cel?

Cel od zawsze był jeden i w tej kwestii nic się nie zmieniło: stworzyć najnowocześniejszy i najlepiej dopracowany technologicznie serwis do streamingu video. Poddać reinwencji rozwiązania wykorzystywane w branży dla dorosłych. Fundować wreszcie głębokie i autentyczne przeżycia odbiorcom. Po dwóch latach porządnego researchu potwierdziły się moje podstawowe założenia: nie tylko utwierdziłem się w słuszności swoich przekonań, ale też wyczułem faktyczną potrzebę na rynku.

Jaki problem Spotlive rozwiązuje?

Jeśli miałbym to wytłumaczyć najbardziej obrazowo, powiedziałbym, że zajmujemy się tym samym, czym zajmują się wysoko rozwinięte kraje względem państw takich jak Afryka. W miejscach, które pod względem choćby technologicznym znajdują się daleko w tyle, wprowadzają rozwiązania, z których sami korzystają od lat. Mam wrażenie, że Spotlive pełni dokładnie taką samą funkcję względem całej branży porno.

Porno to jedna z najbardziej dochodowych branż, wyceniana na więcej niż cały rynek technologiczny czy rozrywkowy. Witryny należą do najchętniej odwiedzanych chyba od zawsze, generując więcej wizyt niż Netflix, Amazon i Twitter razem wzięci. Z jednej strony przemysł dla dorosłych chyba najszybciej rozwija VR, tworzy coraz to bardziej funkcjonalne akcesoria erotyczne i kompatybilne z nimi aplikacje, z drugiej wciąż w dużej mierze bazuje na rozwiązaniach i strategiach żywcem wyjętych z początków ostatniego dziesięciolecia: próżno szukać jakości, estetyka stron to cecha, która praktycznie nie występuje, prym wiodą wszędobylskie, flashowe i tragiczne reklamy czy cała masa wyskakujących pop-upów, obsługa klienta nie istnieje, a twórcy stron nie tylko nie podpisują się pod swoimi działaniami i nie ujawniają swojej osoby, ale też nie są szczerzy w kwestii tego, na czym, jak i ile zarabiają. Spory kontrast, którego nigdy nie mogłem zrozumieć.

Jak Spotlive może pomóc użytkownikom serwisów z sekskamerkami?

Po pierwsze zapewniamy wszystkie funkcje, jakimi dysponuje każdy czat. Fundujemy jednak zupełnie inne doświadczenie, oparte o UI/UX design, lepszą, bardziej “applowską” estetykę i wsparcie użytkowników na każdym kroku. I choć z reguły wystarczyłoby to do poprawnego funkcjonowania strony tego typu, my – w odróżnieniu od reszty – skupiamy się nie tylko na pozyskaniu ruchu w witrynie, co generuje dochód. Swoje siły pokładamy w dostarczeniu narzędzia, które daje możliwość nie tylko zarobienia jego użytkownikom, ale i zapewnia im możliwość rozwoju. To proste: im bardziej oni posuwają się do przodu, tym bardziej my na tym korzystamy. Win-win. Mamy ambicje, by działać jak YouTube: nagradzać dobre materiały, wspierać zaangażowanie, promować najlepszych.

Po drugie: mamy inne podejście do biznesu, a więc i do osób, które nim się zajmują. Jedna z cam modelek napisała ostatnio na swoim Twitterze: “Cam sites have always been looking for a woman to exploit. Not empower”. I my chcemy być pierwszymi, którzy na łamach swojego serwisu oraz poprzez swoją działalność będą potrafić zmienić kolejność tych dwóch słów.

Po trzecie: serwis to tylko początek, to tylko fundament. Tak jak mówiłem – im bliżej mi do tej branży, tym więcej mam pomysłów. Rosną moje ambicje. Chcemy stworzyć całą platformę do efektywnego zarządzania marką osobistą, rozwojem kanałów, marketingiem osobistym, budowaniem kariery i zdobywaniem coraz to nowszych i większych możliwości. Mamy także plan, by nawiązać współpracę z firmami, które dostarczają różnego rodzaju content VOD. Interesują nas także najnowsze technologie wykorzystujące sztuczną inteligencję. Tak jak dziś firmy zajmujące się VR, tworzące hologramy czy inteligentne akcesoria erotyczne wspólnie starają się o to, by seksualne doświadczenie mogło dzięki technologii nabrać realności i głębi, my tak samo chcemy, aby czat erotyczny i kontakt przez internet nabrał autentyczności i mógł faktycznie głęboko angażować.

Dlaczego skupiliście się na sekskamerkach? Inne branże nie byłyby zainteresowane podobnym rozwiązaniem?

To technologia, która już jest wykorzystywana na szeroką skalę. W wielu sektorach rynek sam znalazł rozwiązanie. My wprowadziliśmy je w ten, który tego rozwiązania nawet nie miał w planach.

W jaki sposób chcecie zarabiać na swoim pomyśle?

Zarabiamy na prowizji sprzedaży wewnętrznej waluty, która jest nieustannie w obiegu w serwisie.

Ilu do dzisiaj użytkowników korzysta ze Spotlive?

Do tej pory uruchomiliśmy wersję beta, z której od startu skorzystało około siedmiu tysięcy użytkowników. Oczekujemy, iż ruch ten znacząco wzrośnie w najbliższych miesiącach, gdy skończymy dopracowywać kluczowe funkcjonalności serwisu i wypuścimy wreszcie dopracowaną wersję 2.0.

Na zdjęciu: Jakub Michalak, CEO Spotlive | Photo by Tomasz Sagan

Szukaliście inwestorów na polskim rynku? Jak na Wasz pomysł reagowali zazwyczaj inwestorzy w Polsce i za granicą? Łatwo było ich znaleźć?

Najpierw szukałem na rynku amerykańskim, gdyż panuje tam znacznie większa tolerancja oraz otwartość na tego typu biznes, a tego w pierwszej kolejności potrzebowałem. Dodatkowo zgromadzony jest tam o wiele większy kapitał, a także nieporównywalnie łatwiej jest dotrzeć do ludzi nim zarządzającymi. To, co bardzo dodawało mi powera do działania, to fakt, iż nigdy, podczas żadnego z moich pobytów w USA nie spotkałem się się z negatywną opinią na temat pomysłu. Każda reakcja była pełna entuzjazmu, stwierdzeń “czemu ja na to nie wpadłem” czy nawet osobistych wyznań dotyczących seksualnych preferencji w przestrzeni wirtualnej.

W przypadku polskich inwestorów było na pewno ciężej. Tutaj spotkałem się wielokrotnie z blokadami spowodowanymi charakterem branży. Mimo że finalnie w nasz pomysł zainwestowało kilku z nich, nigdy nie zapomnę sytuacji, w której po moim występie na infoShare jeden z inwestorów wysłał wiadomość e-mail do największych funduszy inwestycyjnych w kraju z wiadomością, żeby nie inwestowali w nasz start up, gdyż jest to niemoralne.

Jakie macie plany na przyszłość?

Sam serwis to przyszłość – innowacja, którą zamierzamy wprowadzić. Jednak jak już wspominałem, nasze ambicje sprawiają, że to tylko fundament. W planach jeszcze na ten rok mamy stworzenie kolejnych narzędzi: jednego z zakresu edukacji i rozwoju twórców, drugiego zaś z zakresu dystrybucji contentu. Chcemy sukcesywnie przedłużać drogę od początku, czyli od momentu, gdy ktoś wykazuje chęć zarabiania pieniędzy w ten sposób, przez edukację, zdobywanie doświadczenia, ale i korzystania z tego, które już posiadają nasi eksperci, aż po mainstreamowe kanały i zasięg.

Co może stanąć na ich przeszkodzie?

Na pewno potentat, który rządzi całą branżą, czyli firma Mindgeek, do której należy większość stron porno i która zgarnia zdecydowaną większość ruchu. Także problemy dotyczące reklamowania się, marketingu, różnorodnych narzędzi wykorzystywanych na co dzień, których dostępność wzrasta niekiedy do rangi wyzwań, jeśli jest się firmą z takiej, a nie innej branży. Ten problem wyczerpująco opisuje Cindy Gallop, opierając się na doświadczeniu przy zakładaniu “Makelovenotporn”, notabene jedna z osób, która najbardziej wspiera nasz pomysł. Na pewno także musimy mierzyć się ze standardowymi zagrożeniami, jakie czyhają na każdy startup. Na szczęście nie musimy obawiać się pistoletów przyłożonych do głowy w którymś z klubów ze striptizem, co licznie zapowiadali nam znajomi.

Jaki rynek jest największy pod względem zainteresowania sekskamerkami?

Zdecydowanie amerykański. Dlatego to na nim na ten moment się skupiamy. Mamy także wrażenie, że duży potencjał tkwi w Europie, a w szczególności w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Portugalii i Hiszpanii.

Dlaczego powinniśmy bardziej otwarcie mówić o branży porno?

Powiedziałbym raczej, że w ogóle powinniśmy zacząć podejmować więcej tematów związanych z naszą seksualnością, a nie tylko z branżą porno. Uważam, że żyjemy w czasach gdzie wstydzimy się opowiadać o tym, kim jesteśmy i co lubimy w obawie przed krytyką i społecznym piętnowaniem. Nadal! Robimy krok w tył jeśli chodzi o rozmowy na tematy, które powinny być dla nas naturalne. Natomiast to co buduje we mnie pozytywne myślenie to fakt, że powoli zaczyna być widać zwrot tej tendencji i że zaczynamy dorastać do poważnych tematów, również tych związanych z pornografią.

Jak chciałbyś, aby ten rynek wyglądał w Polsce za 5 lat?

Przede wszystkim chciałbym, aby rynek uwolnił się od znacznej części ludzi, którzy go psują. Chciałbym, aby nadążał za trendami i był innowacyjny. By pojawili się na tyle szaleni ludzie, by budować na nim takie rozwiązania, które jeszcze lepiej będą spełniały ludzkie potrzeby i aby pojawili się ludzie, którzy będą mieli na tyle odwagi, aby w te rozwiązania inwestować.

Jakbyś przekonał do tego startupowców i inwestorów?

Na pewno tym, że w branży porno, mając głowę na karku, można szybko i łatwo zaistnieć lub dać się zauważyć. Że pomimo wielu przeciwności i barier, które wydają się być nie do przejścia, można robić biznes szybko oraz na dużą skalę. Że tort jest ogromny, a widelczyków mało.