Chcesz ze znajomym stworzyć startup? Pamiętaj o umowie założycielskiej

Dodane:

Tomasz Klecor Tomasz Klecor

Udostępnij:

Bez wątpienia jednymi z najważniejszych umów w każdej spółce są te zawierane między wspólnikami. W tle tej obowiązkowej umowy – jaką jest umowa spółki – bardzo często funkcjonują dodatkowe porozumienia. Porozumienia te umieszcza się w dokumencie znanym pod nazwą umowy założycielskiej.

Umowa ta może (a często jest to mocno rekomendowane) zostać zawarta pomiędzy wspólnikami każdej spółki – nie trzeba być startupem, aby mieć swoją founders agreement.

Czym jest founders agreement, czyli umowa założycielska?

O ile samo pojęcie „founders agreement” na polskim rynku funkcjonuje dopiero od kilku lat, kiedy nastąpił startupowy boom, o tyle same niejawne porozumienia wspólników były znane polskim przedsiębiorcom już blisko sto lat temu. Wtedy też funkcjonowali już nasi rodzimi aniołowie biznesu i pierwsze prywatne fundusze inwestycyjne.

Umowa założycielska, bo tak można po polsku nazwać founders agreement (choć nie zawsze dotyczy ona tylko założycieli), jest wewnętrznym porozumieniem wspólników, regulującym ich prawa i obowiązki związane z tworzonym wspólnie projektem. Określa ona nie tylko podstawowe kwestie związane z funkcjonowaniem spółki „tu i teraz”, ale również kluczowe dla wspólników zagadnienia, na które nie ma miejsca w umowie spółki, np. kwestię „wpuszczenia inwestora”.

Najbardziej rozbudowane founders agreement, które opracowywaliśmy zawierały nie tylko elementy podstawowe (takie jak kwestie rozporządzania udziałami czy własnością intelektualną), ale również metody dokonywania wyceny projektu czy oceny realizacji tzw. KPI (key performance indicators, czyli kluczowe wskaźniki efektywności). O tym co warto uregulować w umowie założycielskiej przeczytasz dalej.

Po co Ci umowa założycielska?

Na to pytanie odpowiadam zazwyczaj w ten sam sposób – gdy pojawiają się pieniądze, czasem pamięć zanika. Dziś wspólnicy świetnie się dogadują, ale za kilka miesięcy może się to zmienić. Wtedy najczęściej „zapomina się” jakie były pierwotne ustalenia. Umowa założycielska ma pomóc w przywróceniu tej pamięci. Nie jest jednak ona gwarancją, że do sporu nie dojdzie. Gdy jednak dojdzie – taka umowa to silny oręż w ręku każdej ze stron. I nie chodzi tu nawet o wielką batalię sądową – a najczęściej o trochę gorętszą sprzeczkę wspólników.

Co umieścić w umowie założycielskiej?

Choć nie ma obowiązkowych klauzul umowy założycielskiej, to przynajmniej kilka elementów większość umów założycielskich ma wspólnych. Taki „must have” founders agreement to:

1. Podział udziałów – czyli kto weźmie jaką część tortu.

2. Cel i założenia biznesowe (w tym kamienie milowe) – określcie co tak naprawdę chcecie osiągnąć. Możecie również stworzyć kamienie milowe i harmonogram (choć harmonogramy rzadko się sprawdzają).

3. Podział zysków – udziały nie zawsze są sobie równe, dlatego proporcja dywidendy do udziałów nie musi być 1:1.

4. Udział w stracie / dofinansowanie spółki – czasem może zabraknąć pieniędzy, dlatego warto ustalić, kto ile wyłoży, jeśli na Waszym rachunku bankowym będzie pustka. Oczywiście takie dofinansowanie może wiązać się z objęciem dodatkowych udziałów.

5. Role i zadania poszczególnych wspólników – czyli kto za co odpowiada i co robi w spółce.

6. Vesting i reverse vesting – możecie ustalić jak będzie zmieniać się udział wspólników w zależności od ich zaangażowania i zrealizowanych KPI.

7. Udziały dla pracowników – coraz częściej, nie tylko w startupach, kluczowi pracownicy wynagradzani są udziałami za osiągnięcie założonych rezultatów. Jest to konstrukcja bazująca na vestingu.

8. Prawa autorskie i własność intelektualna – bardzo często w zamian za udziały wspólnik wnosi prawa autorskie (np. do aplikacji internetowej), dlatego w umowie warto opisać co zostanie wniesione i jaki efekt chcecie osiągnąć gdybyście rozwiązali spółkę (np. w miarę możliwości powrót praw do wspólnika).

9. Wejście inwestora – ustalcie czy zgadzacie się na zewnętrzne finansowanie i na jakich warunkach. Warto określić, jak będzie wyglądało rozwodnienie udziałów, gdy już pozyskacie inwestora.

10. Exit plan – nie każdy projekt trwa wiecznie, a wspólnicy czasem się rozstają dlatego też warto ustalić na jakich zasadach będzie to następować.

Aby ułatwić Wam życie – w Legal Geek przygotowaliśmy swoistą „checklistę” dla przygotowania prostej founders agreement. Jest to term sheet, który możecie wykorzystać przygotowując się do stworzenia Waszej umowy założycielskiej. Nie traktujcie tego jednak jako wzoru umowy założycielskiej! To założenia do stworzenia takiej umowy. PDF możecie pobrać z naszej strony: https://legalgeek.pl/founders-agreement-wzor/.

Czym umowa spółki różni się od umowy założycielskiej?

Umowa spółki jest dokumentem wymaganym przez prawo do powstania spółki. Jest też jawna – każdy może zapoznać się z jej treścią we właściwym sądzie (nie dotyczy to umowy spółki cywilnej – ta nie jest spółką handlową, a więc „prawdziwą” spółką). Wgląd do umowy dowolnej spółki handlowej można też „kupić” przez Internet za kilkadziesiąt-kilkaset złotych.

Umowa założycielska (founders agreement) nie ma swojego odzwierciedlenia w przepisach. Jednak jej najważniejszą cechą jest poufność. To dokument wewnętrzny, który pozostaje znany tylko wspólnikom (i ich prawnikom). Dlatego też można tam uregulować sprawy, których nie chce się zdradzać całemu światu. Dodatkowo w umowie założycielskiej można się umówić na coś, co nie zawsze zostanie sprawnie zarejestrowane przez sąd rejestrowy – np. wprowadzić do niej zobowiązania do podjęcia konkretnych uchwał na zgromadzeniach wspólników, prowadzące do daleko idących zmian umowy spółki w przyszłości.

To sprawia, że umowa założycielska pozwala bardzo elastycznie, ale również skutecznie (o ile jest odpowiednio skonstruowana) kształtować relacje między wspólnikami/założycielami. Dlatego też podpisanie umowy założycielskiej jako „tła” do umowy spółki daje wspólnikom więcej możliwości – nie tylko w przypadku dosyć sztywnej spółki z o.o., ale również przy spółkach komandytowych, które same w sobie są elastyczne.

Czy umowa założycielska zastępuje umowę spółki?

Z zasady nie. Jeśli wspólnicy postanawiają rozdzielić te dwa dokumenty (co mocno rekomendujemy) – founders agreement nie jest umową spółki i wymaga zawarcia odrębnej umowy, zgodnej z właściwymi przepisami kodeksu spółek handlowych. Zazwyczaj duża część umowy założycielskiej zostaje „przepisana” do umowy spółki.

Musicie jednak pamiętać, że jeśli zawrzecie founders agreement, a Wasza działalność ma cechy działalności gospodarczej, to – jeśli nie zawiązaliście spółki – niektóre organy skarbowe mogą próbować wykazywać, że istnieje między wami spółka cywilna.

Także czasem – wbrew woli wspólników – istnieje ryzyko uznania umowy założycielskiej za umowę spółki cywilnej. Jest to jeden z powodów, dla których doradzam założenie spółki niezwłocznie po zawarciu umowy założycielskiej.

Kto może zawrzeć umowę założycielską?

Każdy kto jest lub będzie wspólnikiem spółki. Choć z nazwy „founders agreement” dotyczy tylko założycieli, to w praktyce biznesowej rozciąga się ją również na wspólników, którzy dołączają do spółki w późniejszych etapach jej działalności. I tutaj warto podkreślić, że w praktyce umowa założycielska nie różni się zbytnio od umowy inwestycyjnej, zawieranej np. z aniołem biznesu. Umowy założycielskie i umowy inwestycyjne to w zasadzie ta sama kategoria umów – niejawne porozumienie między grupą osób, która zamierza wspólnie robić biznes.

Kiedy zawrzeć umowę założycielską?

Jestem zdania, że założenia do umowy założycielskiej powinny powstawać gdy tylko founderzy decydują się na wspólne działanie. Już w tym momencie warto rozpocząć tworzenie czegoś w rodzaju term sheetu founders agreement i odpowiednio go modyfikować. Samą umowę założycielską podpiszecie, gdy już ustalicie kluczowe założenia. Im szybciej tym lepiej.

Nie ma jednak przeszkód, aby founders agreement powstała w już istniejącej spółce. Oczywiście będzie ona różnić się trochę od umowy tworzonej przed założeniem spółki – jednak nadal pozostaje wiele kwestii do uregulowania. Na taką wersję „founders agreement” często decydują się m.in. wspólnicy prężnie działających software house’ów. Nie są one startupami i nawet nie myślą o pozyskaniu zewnętrznego finansowania – wtedy odnoszą się one np. do rozwijanych projektów, vestingu czy przyznawania udziałów pracowniczych.

Kiedy utworzyć spółkę jeśli macie już umowę założycielską?

Tutaj nie ma jednej odpowiedzi. Jak już napisałem – bardzo często founders agreement pojawia się w spółkach funkcjonujących nawet od kilku lat. Natomiast jeśli spółki jeszcze nie ma – wtedy kiedy:

1. Uznacie, że jest na to odpowiedni moment – niezależnie od innych postanowień Waszej umowy założycielskiej;

2. Nadszedł dzień określony w samym founders agreement;

3. Wasza działalność ma cechy działalności gospodarczej (jeśli jeszcze jej nie prowadzicie).

W jakiej formie podpisać founders agreement?

Jeśli zamierzacie utworzyć spółkę z o.o. – optymalna będzie umowa z podpisami notarialnie poświadczonymi. Większość założycieli, ale też prawników, bagatelizuje formę podpisania umowy i ogranicza się do zwykłej formy pisemnej. Oczywiście taka umowa jest ważna, ale ma bardzo dużą wadę – nie można na jej podstawie dochodzić skutecznego rozporządzenia udziałami (w dużym skrócie). Kodeks spółek handlowych wymaga, aby rozporządzenie udziałami dokonane zostało z notarialnie poświadczonymi podpisami. Koszt takiego poświadczenia nie jest duży – a mocno poprawia sytuację wspólników.

Czy founders agreement można aktualizować?

Nie tylko można, ale wręcz jest to mocno wskazane. W toku Waszej współpracy z pewnością Wasze ustalenia będą się zmieniać. Dlatego warto raz na jakiś czas zajrzeć do umowy założycielskiej, zrobić jej przegląd i zmienić to co stało się już nieaktualne.

Tomasz Klecor

Prawnik, Partner w Legal Geek

W Legal Geek, firmie prawniczej dedykowanej startupom, IT oraz e-commerce i FinTechowi, odpowiada przede wszystkim za obsługę prawną startupów. Sam siebie nazywa programistą języka prawniczego i tak już „programuje” prawo od ponad 11 lat. Prywatnie miłośnik „dłubania” w samochodach starszych od niego, a także gadżeciarz i pasjonat innowacyjnych, lecz czasem zbędnych rozwiązań.