Chcesz zostać aniołem biznesu? Zacznij od przeczytania tego wywiadu – Robert Ługowski (COBIN Angels)

Dodane:

Adam Sawicki, Redaktor prowadzącyRedaktor prowadzący MamStartup Adam Sawicki

Robert Ługowski

Udostępnij:

Jak wygląda rynek aniołów biznesu w Polsce, jak zostać jednym z nich oraz jak zacząć inwestować w startupy w tym modelu? O tym rozmawiam z Robertem Ługowskim, założycielem i partnerem zarządzającym społecznością aniołów biznesu COBIN Angels.

Z czysto teoretycznego punktu widzenia anioł biznesu to taki sam inwestor jak limited partner w funduszu VC. Zakładam jednak, że jest to spore uproszczenie, a między tymi inwestorami występują różnice. Czym według Ciebie różni się anioł biznesu od limited partner w funduszu VC?

Aniołowie biznesu to aktywni inwestorzy, czyli tacy, którzy oprócz przekazywania środków finansowych wybranym przez siebie startupom chcą być bezpośrednio zaangażowani i wspierać je w rozwoju. Często udostępniają spółkom portfelowym kontakty, wiedzę i swoje doświadczenie. Z kolei limited partners to osoby, które powierzają pieniądze funduszom VC i nie mają wpływu na dalsze decyzje funduszu; najczęściej to pasywni inwestorzy.

Druga różnica dotyczy relacji formalnych wynikających z faktu, że fundusze VC z reguły pozyskują kapitał od wielu inwestorów prywatnych i instytucjonalnych, w tym szczególnie w Polsce dość często od instytucji publicznych. To z kolei wymusza znacznie bardziej sformalizowane relacje limited partners z funduszami VC oraz funduszy ze startupami. Aniołowie biznesu nie potrzebują tylu formalizmów – inwestując własny kapitał, mogą działać bardzo szybko i elastycznie. Ponadto nad funduszami VC czuwa Komisja Nadzoru Finansowego, która nakłada na fundusz szereg obowiązków i nadzoruje jego działanie. Z jednej strony to dobrze, ale z drugiej to ograniczenie, którego nie doświadczają aniołowie biznesu. Ci drudzy mają pełną dowolność co do tego, jak inwestują i współpracują ze startupami. Przykład: w jednej z naszych inwestycji anioł biznesu będący przedsiębiorcą umówił się ze spółką portfelową, że oprócz inwestycji zajmie się wsparciem w dystrybucji jej produktów. W przypadku limited partners byłoby to bardzo trudne albo wręcz niemożliwe do zrealizowania.

Biorąc to wszystko pod uwagę, który model inwestycyjny jest korzystniejszy dla inwestorów?

Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, bo to trochę tak, jakby porównywać ze sobą Święta Wielkanocne i Święta Bożego Narodzenia. Myślę jednak, że dobrym kryterium są indywidualne cele inwestorów. Powierzenie pieniędzy funduszowi VC na pewno jest wygodniejsze – podpisujesz umowę, przekazujesz środki i w uproszczeniu to zamyka sprawę. Natomiast będąc aniołem biznesu, musisz nauczyć się, jak inwestować, a po dokonaniu inwestycji angażować w rozwój startupów. Ale z doświadczenia mogę powiedzieć, że aniołowie biznesu chcą podejmować ten dodatkowy trud i bardzo sobie cenią doświadczenia pozyskane ze współpracy ze startupami. Bycie aniołem biznesu może być trampoliną do rozwoju lub zmiany ścieżki zawodowej, np. przygotowania się i rozpoczęcia własnej działalności biznesowej.

To znaczy?

Wielu aniołów biznesu w Polsce nie jest inwestorami zawodowymi – prowadzą własne firmy lub pracują najemnie. Często pełnią wysokie stanowiska menedżerskie w średnich i większych firmach. Część z nich zastanawia się nad przejściem na swoje – co oczywiście jest trudne, wymaga poświęcenia, nauki i pewnej skłonności do ryzyka. A przed decyzją o zmianie zawodowej może powstrzymywać ich wysoka pensja na obecnym stanowisku i zobowiązania rodzinne, czy finansowe. Stąd zaangażowanie się w projekt startupowy po godzinach z pozycji business angel to dobry sposób na znalezienie odpowiedzi na pytanie, czy aby na pewno chcę pracować na własny rachunek. Daje to doskonałą okazję, aby obserwować jak dany startup się rozwija i z jakimi problemami się mierzy. Jeśli po tych doświadczeniach inwestor dojdzie do wniosku, że chce pożegnać się z korporacją – świetnie, bycie aniołem biznesu to pierwszy krok w tę stronę.

Według mnie to również sygnał, że bycie aniołem biznesu nie jest dla każdego. Być może to też powód, przez który nie mamy tak wielu business angels w Polsce. Według raportu, który przygotowaliście, jest ich w kraju 680. Tymczasem w wysoko rozwiniętych krajach Europy Zachodniej mówimy o tysiącach. Skąd ta różnica?

Jest wiele powodów tej sytuacji. Polski rynek jest młody, jesteśmy zaledwie trzydzieści kilka lat po transformacji ustrojowej. Ludzie dopiero się bogacą, choć liczba zamożnych osób stale rośnie i już teraz jest w Polsce około dwustu tysięcy tzw. dolarowych milionerów, czyli osób, których majątek przekracza wartość miliona dolarów.

Ponadto rynek startupowy wciąż się rozwija – do niedawna był postrzegany jako egzotyczna gałąź gospodarki, a sporo osób nie rozumiało, czym są startupy i jak można w nie inwestować.

Także państwo nie robi obecnie za dużo na rzecz aniołów biznesu. Środki publiczne zaangażowano w fundusze VC, co poniekąd jest zrozumiałe, bo w ten sposób znacznie łatwiej można kontrolować kapitał.

Zatrzymajmy się przy tym trzecim punkcie. Jakie regulacje prawne i warunki otoczenia biznesowego musiałyby zaistnieć w kraju, żeby rynek business angels dynamicznie rozwijał się w Polsce?

Pierwsza rzecz to informowanie i edukacja – między innymi takie wywiady jak nasz. Osoby zainteresowane powinny wiedzieć, jak zostać aniołem biznesu i jak inwestować w startupy. Dlatego w tym roku uruchomiliśmy platformę Polish Angels, która oferuje edukację w zakresie inwestycji w startupy.

Druga rzecz to networking. Powinno powstawać w Polsce więcej klubów takich jak COBIN Angels, żeby aniołowie biznesu mogli bardziej efektywnie inwestować przy ograniczonym zaangażowaniu czasowym i zmniejszonym ryzyku. To bardzo ważne, bo dla wielu osób, które mogłyby być bardzo wartościowymi business angels jest to istotna bariera wejścia.

Trzeci aspekt to ulgi podatkowe – w Wielkiej Brytanii są głównym motorem napędowym tego rynku. Aniołowie biznesu działający w Wielkiej Brytanii mogą odliczyć od podatku znaczną część przychodu. Podobny mechanizm działa we Francji. W Polsce są pierwsze próby, ale niestety nie działa to na dużą skalę.

A jak już chcę zostać aniołem biznesu, to co powinienem zrobić?

Na początek musisz wiedzieć, że nie wystarczy ci wiedza teoretyczna, najważniejsza jest praktyka – warto też mieć wiedzę rynkową i rozumieć, co dzieje się w branży. Z naszych doświadczeń wynika, że duża część aniołów biznesu uczy się tego w praktyce. To jest jeden z głównych powodów, dla których aniołowie biznesu łączą się w grupy, np. kluby i sieci business angels.

Gdy początkujący business angel rozgląda się za pierwszą inwestycją, nie wie, jak ją znaleźć i ocenić jej potencjał. Gdy zaczyna prowadzić negocjacje ze startupem, dowiaduje się, co to jest term sheet i że trzeba podpisać umowę inwestycyjną. A gdy już zainwestował środki w dany projekt, zaczyna myśleć o zarządzaniu własnym portfolio, żeby efektywnie pracować ze swoimi spółkami.

Do tego sam rynek startupów rozwija się bardzo dynamicznie. Dlatego edukacja i praca nad rozwojem tego rynku są dużym wyzwaniem. Bardzo długo zastanawialiśmy się nad efektywnym sposobem edukowania i wspierania aniołów biznesu w Polsce. Efektem tych przemyśleń jest platforma edukacyjna Polish Angels i mam nadzieję, że przyczyni się do istotnego zwiększenia liczby angel inwestorów w naszym kraju, co z kolei przełoży się na tempo rozwoju całego rynku startupowego.

Chciałem poruszyć jeszcze temat ko-inwestycji aniołów biznesu z funduszami VC. Jak wygląda współpraca między nimi? Od czego się zaczyna i jak przebiega? Oraz jaki w tym układzie jest faktyczny wkład aniołów biznesu na rozwój startupów?

Jest kilka opcji. Jedna z nich inicjowana jest przez aniołów biznesu. W tym przypadku to aniołowie biznesu przyglądają się startupowi, dogadują warunki inwestycji i jeśli okazuje się, że nie dysponują pełną kwotą, jakiej poszukuje startup, zapraszają do inwestycji fundusz VC.

W Cobin Angels też mamy takie sytuacja i szukamy partnerów głównie wśród zagranicznych funduszy – najczęściej europejskich, czasem amerykańskich – bo wychodzimy z założenia, że taki partner pomoże spółkom portfelowym w ekspansji międzynarodowej i kolejnych rundach inwestycyjnych. Zauważamy również, że duża część zagranicznych funduszy interesuje się takimi partnerstwami, bo dla nich to dobre źródło lokalnego deal flow – potencjalnych transakcji. Co więcej, dla wielu funduszy ważne jest, aby jak najwcześniej wejść w inwestycję, żeby nie stracić szansy na inwestycje w najlepsze projekty na późniejszym etapie. A do tego potrzebują kogoś na miejscu – lokalnego partnera.

Zdarza się również, że to fundusze VC proponują aniołom biznesu dołączenie do rundy inwestycyjnej. Występują też ko-inwestycje pomiędzy różnymi grupami aniołów biznesu, np. pomiędzy aniołami z Polski i innych krajów Europy. Dla obu stron to szansa na rozwój, a dla spółki na lepsze wsparcie w realizacji globalnych aspiracji.

OK. Ale czy współpraca anioła biznesu ze startupem wygląda inaczej, gdy anioł sam wchodzi w taką inwestycję niż gdy ko-inwestuje z VC?

Może wyglądać inaczej, bo praca ze startupem ma swoją dynamikę. Składa się ona z dwóch aspektów.

Pierwszy aspekt to governance, czyli nadzór nad inwestycją – są to głównie formalne, administracyjne kwestie. Drugi aspekt dotyczy wsparcia startupu i budowania biznesu. Fundusze VC dobre są w tym pierwszym aspekcie, a aniołowie biznesu w drugim.

To trochę tak jak w drużynie sportowej. Musisz mieć obronę i musisz mieć napastników, którzy strzelają gole. Obie funkcje są potrzebne, ale czasem trudno jest te funkcje połączyć w jednej organizacji.

Na koniec powiedz, jak według Ciebie zmieni się rynek aniołów biznesu w Polsce w ciągu najbliższych pięciu lat?

W obecnych czasach chyba trudniej być analitykiem rynku niż wróżbitą. Czasy są bardzo trudne i ciężko jest coś prognozować. Natomiast ja jestem optymistą.

Wierzę, że ten rynek będzie się rozwijał. Moją osobistą misją jest to, żeby w perspektywie trzech, czterech lat działało w Polsce 5000 aniołów biznesu.

Chciałbym też, żeby powstawało więcej klubów takich jak nasz – zresztą chętnie wspieramy takie kluby, bo nie traktujemy ich jak konkurencji. Rynek jest na tyle duży, że wszyscy się pomieścimy. Myślę też, że z czasem kluby takie jak Cobin Angels, będą się specjalizować w konkretnych branżach i technologiach. Jednym z przykładów takiej specjalizacji jest klub ImpactAngels.PL który specjalizuje się wyłącznie w inwestycjach impaktowych, czyli startupach, które obok efektu finansowego chcą też realizować cele związane pozytywnym wpływem na kwestie środowiskowe i społeczne. Po więcej informacji zapraszam do lektury naszego raportu „Polski rynek inwestycji anielskich w 2021 roku”.