Co jest lepsze: korporacja, czy startup? Polscy startupowcy dzielą się swoimi doświadczeniami (cz.1)

Dodane:

Kasia Krogulec Kasia Krogulec

Co jest lepsze: korporacja, czy startup? Polscy startupowcy dzielą się swoimi doświadczeniami (cz.1)

Udostępnij:

Praca w korpo? Deadliny, stres i nadmierna kontrola. Startup? Chaos, nieprzewidywalność i często brak konkretnych zarobków przez pierwszych kilka lat. Pomimo to wielu pracowników korporacji porzuca bezpieczne posady, aby spełniać marzenia według własnego scenariusza. Czy któreś z tych miejsc do pracy jest lepsze? 

O to zapytaliśmy 14 founderów i pracowników startupów, którzy wcześniej zasilali szeregi korporacji. Startupowcy opowiedzieli nam o wadach oraz zaletach pracy w korpo i startupie lub cytując naszych rozmówców – „na okręcie” i na „rollercoasterze”.

W tym artykule prezentujemy pierwszych 7 wypowiedzi startupowców. Pozostałe przeczytasz w części drugiej.

1. Karolina Dolaś – co-founder & CEO w GrafikOptymalny.pl

Karolina Dolaś, założycielka GrafikOptymlany.pl – harmonogramu pracowniczego online, wcześniej przez ok. 10 lat pracowała w międzynarodowych korporacjach, takich jak Hennes&Mauritz, Inditex, czy AmRest. Przyznaje, że przez tę dekadę bardzo wiele nauczyła się, jeśli chodzi o praktyczne aspekty prowadzenia biznesu. Uważa, że zwłaszcza AmRest daje swoim pracownikom dużo wiedzy.

Co skłoniło Karolinę do zmiany ścieżki kariery?

– Pnąc się po kolejnych szczeblach w hierarchii, w pewnym momencie zaczęłam czuć, że coraz mniej się rozwijam. Dlatego zaczęłam rozważać założenie swojego biznesu. Szukając pomysłu, zastanawiałam się, czego tym korporacjom brakuje, z jakimi problemami się mierzą. Szczególnie istotnym obszarem jest dla nich zarządzanie zasobami ludzkimi, a zwłaszcza czasem pracy. Kluczowe jest tu poprawne ułożenie grafiku czasu pracy, co jest niełatwe i bardzo czasochłonne. Tak więc powstał Grafik Optymalny – mówi Karolina.

Szybko pojawili się pierwsi klienci. W tej chwili w systemie planowany jest czas pracy dla dziesiątek tysięcy osób.

– Praca we własnym startupie z pewnością nie jest lżejsza niż praca w korporacji. Jest zdecydowanie więcej odpowiedzialności, no i stresu. Daje jednak wiele satysfakcji z obserwowania, jak ciężka praca przekłada się na wzrost biznesu – dodaje Karolina.

2. Agnieszka Górska – właścicielka Ulala Chef

Agnieszka Górska jest założycielką Ulala Chef – platformy, umożliwiającej wynajem kucharza na uroczystość w domu klienta. W dużych korporacjach spędziła blisko 20 lat. Swój startup prowadzi od 6 lat. Wielu jej znajomych kontynuujących kariery w dużych korporacjach patrzy tęsknym wzrokiem na tych, którzy odeszli, by założyć własne firmy. Zastanawiają się, czy to też ścieżka dla nich. Jakie rady ma dla nich Agnieszka?

– Przede wszystkim każde z tych miejsc jest rozwijające i każde może dawać satysfakcję. To nie jest czarno-białe. Trzeba myśleć o własnych celach i nimi się kierować, a nie trendami czy wyborami, jakich dokonują znajomi. Ja nie żałuję, że na początku wybrałam korporacje, bo pozwoliły one mi rozwinąć skrzydła, podtrzymałam u siebie poczucie sprawstwa i, jak się okazało, duch przedsiębiorczości nadal we mnie tkwił – bycie częścią dużych organizacji temu duchowi nie zaszkodziło! Jednocześnie korporacje dały mi możliwość rozwoju ważnych kompetencji i budowania wartościowej sieci kontaktów, które są podstawą sukcesu w każdym kolejnym przedsięwzięciu – mówi Agnieszka.

Właścicielka Ulala Chef zauważa, że własny startup to nie jest ścieżka dla każdego. Jeśli ceni się stabilność finansową, dobrą korporacyjną pensję, bezpieczeństwo i nie jest się z natury skłonnym do ponoszenia ryzyka, albo jeśli słabiej znosi się własne porażki czy potknięcia i obawia się ich konsekwencji dla siebie i innych, to być może pozostanie na etacie jest lepszym rozwiązaniem.

Czego jeszcze nie znajdziesz startupie, zwłaszcza na początku drogi?

– Skali i rozmachu działań, które często możemy osiągnąć dysponując dużymi zasobami korporacyjnymi. Podoba ci się myśl, że twoja kampania będzie obecna na wszystkich billboardach w kraju? Lubisz czuć siłę wielkiego zespołu, jakim zarządzasz? Cenisz wsparcie najlepszych doradców i agencji strategicznych na rynku? O tym możesz zapomnieć pracując w startupie – kwituje Agnieszka.

Moja rozmówczyni przywołuje słowa Nassima Nicholasa Taleba, który powiedział, że trzy najbardziej szkodliwe uzależnienia to heroina, węglowodany i pensja miesięczna. Więc dla tych wszystkich, którzy czują się na siłach, żeby z tym zerwać, a okoliczności im na to pozwalają, dobrze się jest wyzwolić, by spróbować sił jako przedsiębiorca.

Od czego jeszcze trzeba się będzie odzwyczaić, wchodząc na ścieżkę początkującego przedsiębiorcy?

Doświadczenia Agnieszki podpowiadają, że na pewno od dopracowywania projektów do perfekcji, które zużywają moc zasobów i czasu. Kolejną rzeczą jest specjalizacja w jednej dziedzinie biznesu: na początku założyciel startupu zajmuje się wieloma sprawami od strategii przez rozwój produktu, sprzedaż, administrację, finanse, sprawy prawne, proces produkcji, niejednokrotnie włączając w to pracę fizyczną. Jeśli mamy szczęście i mamy wspólników to możemy te zakresy podzielić na 2-3 części, ale nadal nie ma mowy o wąskich specjalizacjach jak w przypadku korporacji.

Co więc dostaje się w zamian?

– Dla mnie przede wszystkim możliwość ogromnego rozwoju osobistego i skoku na głęboką wodę. Poczucie przygody i podążania za tym, co daje satysfakcję. Smak sukcesu przy stosunkowo niewielkich zasobach jest nieporównywalny z niczym innym. Wolność, choć mam wrażenie, że to zjawisko ulotne i znika wraz ze skalą budowanej firmy – mówi szefowa Ulala Chef.

Na pytanie o największą wadę pracy na swoim, Agnieszka odpowiada, że bycie przedsiębiorcą to samotna ścieżka długodystansowca. Nawet jeśli zbudujemy team wokół siebie, to w pewnych sytuacjach i decyzjach i tak doskwierać nam będzie poczucie dojmującej samotności. Dlatego warto dbać o swoją psychikę, bo to ona ze wszystkich naszych zasobów będzie najbardziej obciążona. Silna i odpowiednio wspierana psychika to odporność na porażki i wytrzymałość mimo wielu przeszkód, które na pewno napotkamy na swojej drodze.

3. Jakub Kubryński – CEO DevSkiller

DevSkiller to narzędzie, które pomaga w rekrutowaniu programistów. CEO spółki, Jakub Kubryński, przechodząc do startupu miał duże doświadczenie w pracy w korporacjach – od programisty do kierownika rozwoju systemów płatnościowych w grupie Allegro.

Jakub uważa, że w korporacji stanowiska pracy są standardowe i stabilne. Tam za bardzo nic się nie zmienia i nie wydarza. To poczucie stabilizacji finansowej i zawodowej może być plusem. Praca w korporacji jest po prostu przewidywalna. Poza tym w korporacji wszystkie zmiany idą powoli i nie można na wszystko mieć wpływu.

Dla niektórych plusem pracy w korporacji są poukładane procesy. Więc jak ktoś potrzebuje zawnioskować np. o telefon, czy nowy sprzęt, to nie ma problemu. Wiadomo też, jaki jest budżet szkoleniowy, jakie są zasady wyjazdów na konferencje, czy zakupu książek. Wielu osobom pasują te ustalone z góry procedury.

Startup to niezależność

– Najbardziej podoba mi się w startupie, że wszystko można tworzyć od zera, i można mieć wpływ od A do Z na to, jak coś ma wyglądać – zauważa Jakub – Startupy są bardziej chaotyczne. Poziom stresu jest nieporównywalny z pracą w dużej firmie. Founder ma świadomość, że jego praca idzie na jego konto. W korporacji raczej na konto tego, kto lepiej sprawozdawał. I nie jest tak, że osoby, które są najbardziej pracowite w korporacji, są najbardziej doceniane. W startupie jest dużo trudniej ukryć się komuś, kto chce markować pracę niż ją faktycznie wykonywać. Tu ciężka praca jest doceniana.

Ryzyko bierzesz na siebie

Ważną rzeczą jest także skłonność do podejmowania ryzyka, która u startupowca jest wymagana. Bo jeśli startup się nie rozwija, to zjada go konkurencja. Poczucie własnego bezpieczeństwa nie może być na pierwszym miejscu. O tym mówi Simon Sinek w swojej książce „Liderzy jedzą na końcu”. W pierwszej kolejności trzeba myśleć o pracownikach, potem o firmie, a na końcu o sobie. W startupie jest bardzo odroczony model gratyfikacji. Jest to długa i kręta droga, na której końcu czeka lub nie, nagroda finansowa.

– Byłem na TechCrunchu na panelu dyskusyjnym, gdzie brał udział m.in. CEO Drifta. I to jest jego piąty startup i najprawdopodobniej ostatni. Powiedział, że ma dość, bo szukanie product-market fitu i modelu biznesowego przypomina chodzenie po pustyni bez żadnych znaków. Wszędzie dookoła jest piasek, czyli po prostu błądzisz – raz idziesz naprzód, a innym razem się cofasz. To faktycznie trochę tak jest. Ta niestabilność jest mocno obecna w świecie startupowym – dodaje Jakub.

4. Bogdan Tyskyy – CEO oraz Co-founder myREST

Bogdan Tyskyy od 4 lat pracuje w startupie CallPage, obecnie jako CRO. Poza tym buduje własną firmę – myREST– system rezerwacji i GastroMarketingu. Wcześniej pracował przez 2 lata w Philip Morris International w Krakowie.

– Praca w korporacji jest idealna dla ludzi, którym zależy na bezpieczeństwie. Korpo bardzo szybko stwarza „strefę komfortu”. Od pierwszego dnia, masz wszystko przemyślane i poukładane. Onboardingi trwają od kilku tygodni do nawet kilku miesięcy. Są ludzie od wszystkiego, więc jeśli masz jakieś pytania czy problemy np. z kadrami, wypłatą, benefitami, codzienną pracą, od tego zawsze ktoś jest. Dodatkowo praca w korpo to ciągłe szkolenia, więc na pewno znajdziesz odpowiedzi na wszystkie swoje pytania – mówi Bogdan.

Jeśli chodzi o rozwój kariery, to wszystko jest także jasne – raz na jakiś czas mamy performance review, i jeśli dobrze wykonujemy swoją pracę, to możemy liczyć na podwyżkę.

Problemem w korporacji, który zauważył mój rozmówca, jest ciągła rekrutacja. Często zdarza się, że po prostu umowa z nami nie zostaje przedłużona.

Startupowy rollercoaster

– Startupy to na pewno zupełnie inne doświadczenie. To jest ta praca dla ludzi, którzy lubią wyzwania, presje oraz tzw. „rollercoaster”. Często to nie jest praca od 9-ej do 17-ej i od pierwszego dnia musisz już brać na siebie odpowiedzialność. Nie wiesz jak zrobić jakiś task? Musisz sobie sam to ogarnąć. Praca w startupie w większości przypadków wymaga wyjścia ze srtefy komfortu i podejścia „can do”. Ale gwarantuję, że to powoduje bardzo dynamiczny rozwój osobisty – zapewnia Bogdan.

Tyskyy zauważa, że wiele osób myśli, że największą przewagą startupu jest elastyczne podejście do pracy. Tymczasem już teraz dużo korporacji też zmieniają swoje podejście, wdrażają bardzo elastyczne warunki.

Co wybrać?

– Praca w korpo najlepiej pasuje osobom, które lubią bezpieczeństwo, work-life ballance – aby wszystko było przemyślane. A praca w startupie jest bardziej dla ludzi, którzy lubią dynamiczność oraz intensywność pracy. Osobiście uważam, że każdy powinien spróbować obu typów pracy i wybrać odpowiednią dla siebie – radzi Bogdan Tyskyy.

5. Martyna Ambrożak – obsługa klienta i marketingu Nozbe

Martyna pracuje w Nozbe od 6 lat. Należy do zespołu obsługi klienta i marketingu Nozbe i Nozbe Teams, aplikacji do zarządzania projektami. Wcześniej zasilała szeregi jednej z korporacji.

– Praca w korporacji wiązała się z kilkoma istotnym niedogodnościami. Pierwsze to te związane z infrastrukturą i logistyką – open space i panujący w nim hałas, pogaduszki i wszelkiego rodzaju rozpraszacze… Do tego brak możliwości wybrania sobie miejsca do pracy – ciężko się skoncentrować i wyluzować, kiedy ktoś nieustannie stoi lub krąży za plecami. I jeszcze klima ustawiona na zbyt niską temperaturę, której oczywiście nie można zmienić. Praca w korpo to również to samo miejsce – do znudzenia, stałe godziny pracy od 9 do 17 oraz strata czasu i energii na dojazdy – wylicza wady korporacji Martyna.

Poza tym jako kolejne niedogodności wymienia zbyt częste zebrania o niczym, lunch zawsze o tej samej porze i presję, aby wychodzić jeść z innymi. Słusznie zauważa, że po wielu godzinach pracy z ludźmi nieraz ma się ochotę od nich odpocząć, chociaż na chwilę.

Praca w korpo jest frustrująca

– W korporacji zawsze podkreślano, że to praca „zadaniowa” – niestety, gdy działasz „zbyt efektywnie” i tak musisz swoje odsiedzieć, żeby przypadkiem nie wyjść za szybko, no bo jak to tak… Poza tym fakt, że nikt nie mógł nic zrobić bez zatwierdzania tego przez milion osób działał demotywująco i zabijał kreatywność – mówi Martyna.

Zapytana o zalety pracy w korporacji, Martyna odpowiada, że może pochwalić jakość dostępnej dla wszystkich kawy oraz udział w organizacji różnych wydarzeń i imprez, które często okazują się ciekawe, rozwijające i pozwalają poznać interesujących ludzi.

Startup daje dużo swobody

W małej firmie, jaką jest Nozbe wszyscy pracują zdalnie. Można urządzić swoje biuro domowe tak, aby było dopasowane do indywidualnych potrzeb. Pracuje się tyle, ile trzeba, wtedy, kiedy ma się na to ochotę i jest się najbardziej produktywnym.

Spotkania są ustalone na konkretne dni i godziny i nie są obowiązkowe. Ich liczba została zredukowana do koniecznego minimum, aby każdy mógł poświęcić jak najwięcej czasu na pracę w skupieniu nad swoimi zadaniami. Mniejsze decyzje i działania nie wymagają zgody całego sztabu osób. Zespół Nozbe wyznaje zasadę, że lepiej samemu zdecydować i nie kłopotać innych, chyba że to kwestia kluczowa.

Oszczędzamy czas, ale czasem trudno ustalić granice pracy

– Praca z domu pozwala oszczędzić kilka ładnych godzin w tygodniu, które kiedyś spędzałam w komunikacji miejskiej. Spotkania towarzyskie odbywam w gronie osób, które sama wybieram, a nie z tymi, z którymi wypada iść na przerwę obiadową – mówi Martyna.

Jako minus pracy w startupie uważa trudność rozgraniczenia strefy prywatnej od zawodowej. Przyznaje jednak, że jeśli się tego pilnuje i otrzymuje w tym względzie wsparcie szefa, problem niemal znika. Poza tym, kiedy kończy się kawa, nie wystarczy zejść do ekspresu piętro niżej…

6. Magdalena Kubiś – Head of Marketing Symmetrical Labs

Magdalena Kubiś pracuje w Symmetrical Labs, firmie fintechowej, która działa na styku finansów i HR-u.

– Trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, który typ organizacji jest lepszym pracodawcą. Oczywiście wszystko zależy od tego, czego się na danym etapie szuka, co jest nam potrzebne, by realizować osobiste cele i dalej się rozwijać. Pracowałam w wielu startupach i kilku dojrzałych organizacjach. W każdym miejscu odnajdywałam się dzięki fantastycznym relacjom z ludźmi. Cenię korporacje za poczucie bezpieczeństwa, które zapewniają i za możliwości pracy w zróżnicowanym środowisku. Z drugiej strony dla osoby dynamicznej, lubiącej wyzwania korporacja może być zbyt… monotematyczna, a przy tym nieco „silosowata”. Gdzie każdy odpowiada za pewien wycinek działań i nie zawsze „wychyla nos” poza swój obszar. Czasami dlatego, że zwyczajnie nie chce poszerzać swojej strefy wpływu, a czasami dlatego, że nie jest to dobrze widziane – mówi Magdalena.

Być panem(ią) samego siebie

Magdalena uważa, że w startupach jest wigor, nieprzewidywalność i również związane z tym ryzyko, że inwestor wycofa finansowanie lub konieczny pivot przedefiniuje paletę kompetencji potrzebnych wewnątrz. Dodaje, że jednak pracując w startupie, ma się większy wgląd w całość prowadzonych operacji i ma się wpływ na większy kawałek biznesu.

Zaletą startupów jest to, że są zazwyczaj bardziej kameralne. Tak jak jeden z poprzednich moich rozmówców, Magdalena zauważa, że relacje między ludźmi są bliższe i oparte na dużym zaangażowaniu w realizowane zadania.

Poza tym często w startupach borykamy się brakiem środków, zasobów i kompetencji, które trzeba samemu zdobywać lub pozyskiwać. Z jednej strony to fajny rozwój, ale z drugiej… bywa też męczące. Trzeba wtedy bardzo świadomie dbać o równowagę i osobisty wellbeing.

– W swojej karierze miałam też szansę realizować świetny, innowacyjny projekt, który, choć był pod auspicjami dużej i stabilnej firmy, został zorganizowany w taki sposób, że de facto działał jak niezależny byt. Mogliśmy korzystać z zasobów i doświadczeń międzynarodowej korporacji, ale zachowaliśmy świeżość i elastyczność startupu. Niestety –  jak część startupów, zwłaszcza w czasach kryzysu – nie przetrwał on próby czasu i został przez inwestorów zamknięty. Myślę jednak, że była to sytuacja wyjątkowo interesująca, a przy tym ciekawa ścieżka dla już dojrzałych organizacji, które szukają nowych obszarów i nisz rynkowych. Uruchamiając w ramach swojej działalności mniejsze projekty działające na zasadach startupu, mogą eksplorować i testować nowe pomysły, a przy tym koncentrować się na co dzień na core-businessie – opowiada Magdalena.

7.      Tomasz Czerniejewski – CEO MultiWash

MultiWash to sieć samochodowych myjni ręcznych dostępnych w ramach aplikacji na telefon. Tomasz Czerniejewski, CEO spółki, także podzielił się z nami swoją opinią na temat w pracy korporacji i startupie.

– W mojej ocenie korporacje rządzą się innymi prawami, a praca dla nich może być równie ciekawa i rozwojowa, co dla startupu. Nie można przecież powiedzieć, że duże korporacje nie są innowacyjne, nie potrafią otworzyć się na nowe produkty, technologie czy usługi. Byłoby to nieprawdą. Jest wiele firm na świecie, o globalnym zasięgu, które potrafią wykorzystać potencjał swoich pracowników oraz otoczenia – mówi Tomasz.

Okręt kontra łódka… A może żaglowiec?

CEO MultiWash uważa, że korporacje możemy porównać do dużego okrętu, który, aby mógł wykonać skręt, potrzebuje decyzji wielu ludzi. Startup jest w stanie wykorzystywać nadążające się okazje i piwotować swoje działania znacznie prawie każdego dnia. To główna różnica dzieląca oba typy firm.

– Ponadto praca dla korporacji daje przede wszystkim bezpieczeństwo i przewidywalność. Większość z nas jest tak zaprojektowana, że wcale nie poszukuje nowych wyzwań, nie chce szukać ekscytacji związanych z częstą zmianą pracy, gdyż bardziej ceni sobie stabilizację. Praca dla startupu to ciągłe wychodzenie ze swojej strefy komfortu, to codziennie zderzanie się z rzeczywistością, która znacznie częściej nie jest dla nas łaskawa – dodaje Tomasz.

Czym popłyniemy?

Byłam ciekawa, czy lepsze jest poczucie większego bezpieczeństwa na wielkim okręcie, czy dryfowanie na łódce, mając w perspektywie niepewną przesiadkę na żaglowiec. Tomasz, tak, jak pozostali moi rozmówcy, nie dał mi jasnej odpowiedzi:

– Każdy z nas samemu może podjąć decyzję, w jaki sposób chce kierować swoją karierą zawodową, bo zarówna praca dla korporacji jak i praca w startupie może być satysfakcjonująca, może dawać rozwój i prowadzić do zdobywania odpowiednich apanaży. Różnica jest tylko taka, że w korporacji możemy mieć to od pierwszego dnia pracy i ma to charakter ciągły, natomiast w startupie w pierwszej kolejności musimy to sami wypracować (odsunięcie w czasie) oraz ma to charakter rosnący, czyli im bardziej rozwinie się nasza firma, tym więcej osiągniemy.

 

Wypowiedzi kolejnych stratupowców znajdziesz w drugiej części tego artykułu.