Co rosyjscy programiści myślą o wojnie w Ukrainie i jak się na nich ona odbija?

Dodane:

Damian Jemioło, redaktor MamStartup.pl Damian Jemioło

Co rosyjscy programiści myślą o wojnie w Ukrainie i jak się na nich ona odbija?

Udostępnij:

Wśród wielu światowych programistów, informatyków, founderów startupów i developerów nie brakuje Rosjan. Tworzyli oni silnik Google’a, Tetrisa, kryptowaluty, social media, a nawet aplikacje do randkowania i projekt internetu, który miał zaprowadzić… „prawdziwy komunizm”. Co teraz dzieje się z największymi rosyjskimi programistami i jakie zdanie mają o wojnie w Ukrainie?
Fot: Pawieł Durow po prawiej – autor: TechCrunch, https://www.flickr.com/photos/techcrunch/10536888854/ Vitalik Buterin po lewej – autor: John Phillips, https://www.flickr.com/photos/techcrunch/22987802684/

24 lutego był trudnym dniem dla wielu osób. To właśnie wtedy Rosja dokonała zbrodniczej i niczym nieuzasadnionej inwazji na Ukrainę. Wówczas jeszcze nie wiedzieliśmy, jak potoczy się sytuacja. Rosyjskie wojska postępowały dość szybko, pomimo licznych błędów. Na szczęście reakcja zachodu była z tygodnia na tydzień coraz ostrzejsza, a ukraińscy żołnierze i cywile wykazywali się olbrzymią odwagą, pomysłowością i walecznością.

Dziś Ukraina i Rosja są na językach wszystkich. Wielu zachodnich polityków czy organizacji zrozumiało, że popełniło błąd nie uderzając z pełną mocą już w 2014 r. Jednak obecne sankcje wykańczają rosyjską gospodarkę, powodują drenaż umysłów, a sama atmosfera wśród władz tego kraju staje się jeszcze bardziej paranoiczna.

Od wielu zachodnich marek i przedsiębiorców domagano się wyraźnego sprzeciwu wobec rosyjskiej inwazji i wycofywania się ze swoimi biznesami z tego kraju. Co jednak z rosyjskimi odpowiednikami programistów-przedsiębiorców, founderów itd? Czy oni również wyrazili swój sprzeciw? Jak zmieniła się ich perspektywa po rosyjskiej inwazji i co teraz planują?

Informatyka po radziecku – jak to się zaczęło?

Wśród nazwisk ojców informatyki i nauki komputerowej nie brakuje wielu zachodnich nazwisk. Jednak często w publikacjach nie wymienia się rosyjskich nazwisk, nieco umniejszając roli wschodnich informatyków. I choć faktycznie ten początkowy wkład tyczył się przede wszystkim Bloku Wschodniego, to pod butem totalitarnego (a później autorytarnego – tj. w czasach Rosji putinowskiej) systemu dorastało wiele światłych umysłów, bez których wkładu możliwe, że nie mielibyśmy Googla, Telegrama, Badoo, Ethereum itd. itp.

Rozwój informatyki i w ogóle nauk komputerowych w Rosji miał miejsce jeszcze przed II wojną światową. Pierwszy komputer analogowy zdolny do rozwiązywania niejednorodnych równań różniczkowych to wynalazek Władimira Łukjanowa. I co ciekawe, działał… na wodę. Jednak w czasach stalinizmu rozwój nauk komputerowych nie był łatwy. Sam Stalin uważał komputery za wroga ludu pracującego i zły wynalazek kapitalizmu. I tu już zarysowuje nam się, jak światłe umysły były tłamszone przez totalitarny system.

W zasadzie dopiero po śmierci Stalina zaczęto szerzej rozwijać tę dziedzinę nauki. Polityka Chruszczowa zachęcała do 1961 r. do budowy fabryk komputerów. Tak narodził się pierwszy komputer lampowy produkowany seryjnie w ZSRR – Strela. Jego wynalazcami byli Yuri Bazilevsky i Bashir Rameyev. To dzięki niemu możliwe było wysłanie Jurija Gagarina w kosmos. Zaczęły też wyrastać pierwsze światłe nazwiska w ZSRR takie jak Lebiediew, Rameyev, Yablonsky, Korolyov czy Kitow.

I to nad tym ostatnim chciałbym skupić się nieco bardziej. Anatolij Kitow jest uznawany za jednego z największych ojców informatyki i cybernetyki w Rosji. Był twórcą zarówno licznych publikacji poświęconych temu zagadnieniu, jak i sam ochoczo komputeryzował radziecką administrację – głównie wojskową.

Był także inicjatorem pierwszego zautomatyzowanego procesu zarządzania centrami komputerowymi – mówiąc kolokwialnie – internetu. Projekt Kitowa nazywał się „Czerwona Księga” i miał pomóc w automatyzacji zarządzania gospodarką, jak i siłami zbrojnymi. I pod koniec lat 50. mocno nalegał, aby Chruszczow przyjrzał się jego pomysłom. Ostatecznie jednak większość jego projektów została odrzucona albo zupełnie nie poświęcono im uwagi.

Do koncepcji radzieckiego internetu wrócił w 1962 r. ukraiński naukowiec (w końcu wkład w rozwój informatyki w Bloku Wschodnim mają też Ukraińcy) – Wiktor Głuszkow. Projekt Głuszkowa nazwano OGAS (Krajowy Zautomatyzowany System Rachunkowości i Przetwarzania Informacji). Głuszkow podobnie jak Kitow chciał usprawnić system planowania centralnego. OGAS miał pomagać w komunikacji, ale też w zarządzaniu operacyjnym.

Głuszkow namawiał władze radzieckie, aby dzięki OGAS m.in. zrezygnować z fizycznego pieniądza na rzecz… płatności elektronicznych. A mówimy o latach 1962–1970 w zacofanym technologicznie ZSRR! Ostatecznie w 1970 r. wniosek Głuszkowa o dofinansowanie jego pomysłu został odrzucony. Rok później partia wydała zgodę na realizację planu, ale ostatecznie zatwierdzono tylko część rozbudowy lokalnych systemów zarządzania informacją. Pomysł Głuszkowa na radziecki internet ostatecznie upadł.

Dlaczego w ogóle wspominam o tych zamierzchłych czasach? Gdyż to dzięki takim nazwiskom jak Głuszkow, Kitow czy Lebiediew w ogóle w krajach byłego ZSRR zaczęła powstawać świadomość cyfrowa. A liczne publikacje pozwoliły na rozwój nauk komputerowych i informatycznych przynajmniej na płaszczyźnie teoretyczniej. Powstawały także pierwsze uniwersytety i wydziały specjalizujące się stricte w tych dziedzinach. Tam edukację otrzymywali przyszli twórcy (lub rodzice tych twórców, zaszczepiający w swoich dzieciach miłość do informatyki i cybernetyki) wielu aplikacji i programów, z których dzisiaj korzystamy.

Jak narodził się Tetris?

By Eunice Szpillman – ALEXEY PAJINTOV (twórca Tetrisa), CC BY-SA 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=4572632

W Tetrisa grał chyba prawie każdy. To jedna z najpowszechniejszych gier w historii. Tylko do grudnia 2011 r. sprzedano 202 mln egzemplarzy Tetrisa, a samych jego wersji powstało naprawdę całe mnóstwo. Tę grę zawdzięczamy jednak Rosjanom. A konkretniej Aleksiejowi Pażyntowi (Alexey Pajintov), który zaprogramował ją w 1984 r. Prototyp Tetrisa powstał w 2 tygodnie. Pierwsza wersja była jednak czarno-biała, nie miała żadnych poziomów, ani punktacji. Mimo to Pażyntow wierzył, że gra ma olbrzymi potencjał i chciał ja przeportować na komputery osobiste od IBM.

W tym pomógł mu Vadim Gerasimov – ówcześnie 16-letni (!) stażysta w Radzieckiej Akademii Nauk (Pażyntow miał wtedy ok. 30 lat). Gerasimovi udało się przeportować grę w niecałe 3 tygodnie, a przez kolejny miesiąc dodawał punktację czy efekty dźwiękowe. Grę na zachodzie wydano w 1986 r. i tak zaczęła się jej popularność. Niestety, gra była wydawana przez państwowego monopolistę ELORG, który jako jedyny mógł importować i eksportować sprzęt oraz oprogramowanie komputerowe w ZSRR. Z tego powodu twórcy gier nie otrzymywali tantiem.

Ostatecznie Pażyntow przeprowadził się do Stanów Zjednoczonych i trafił do Microsoftu, gdzie pracował w latach 1996–2005. Tam rozwijał m.in. Microsoft Entertainment Pack: The Puzzle Collection. 18 sierpnia 2005 r. zatrudniło go z kolei WildSnake Software. Vadim Gerasimov z kolei od 2003 r. mieszka w Australii, gdzie w 2008 r. związał się z Google.

Twórcy Tetrisa pozostawali jednak w konflikcie, bo jak twierdzi sam Gerasimov – czuł się przez Pażyntowa wykorzystany. Pomysłodawca Tetrisa miał zmusić go do podpisania dokumentów rezygnujących w zasadzie całkowicie z wszelkich praw do gry (a przypomnijmy, że mówimy o nastolatku, który niekoniecznie mógł mieć wiedzę z zakresu prawa czy prowadzenia biznesu). W ciągu kilku miesięcy jego nazwisko zniknęło ze wszystkich nowych wersji Tetrisa. Jak widać, nie tylko państwowy monopol może być okrutny.

Co ważne – Pażyntow potępia rosyjski atak na Ukrainę, a Putina nazywa szalonym dyktatorem. Twórca Tetrisa wyraził też nadzieję, że wkrótce reżim Putina upadnie. I trudno się dziwić, bo w końcu sam Pażyntow doświadczył, jak rosyjski system potrafi być okrutny, gdyż przez lata okradany był z tantiem. Vadim Gerasimov jednak dotąd nie wypowiedział się publicznie, co sądzi o rosyjskiej inwazji.

Silnik Googla to dzieło Rosjanina

By Steve Jurvetson – Flickr: Idealism, SERGEY BRIN, CC BY 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=20056109

Skoro już o Google wspominamy, to cofounderem tej firmy, jak i twórcą samego silnika najpopularniejszej wyszukiwarki świata jest Rosjanin – Siergiej Brin (a w zasadzie rosyjski Żyd). Rodzice Brina to emerytowany profesor matematyki na Uniwersytecie Maryland i naukowczyni w NASA.

Brin wyemigrował wraz ze swoją rodziną w 1979 r. do Stanów Zjednoczonych. Miał wówczas 6 lat. Jego rodzice z powodu złożenia wizy wyjazdowej, borykali się z systemową dyskryminacją. Ojciec i matka Brina zostali praktycznie od razu zwolnieni i przez kilka miesięcy bez stałego dochodu musieli wyżyć do otrzymania wizy. A co więcej – jej otrzymanie niekoniecznie było takie oczywiste, bo wówczas wiele próśb przez władze radzieckie było odrzucanych.

Ostatecznie Siergiej Brin dorastał w Stanach Zjednoczonych i ukończył studia na Uniwersytecie Stanforda, idąc w ślady swojego ojca i dziadka, którzy również zajmowali się matematyką oraz informatyką. Na studiach cofounder Googla poznał Larry’ego Page’a, z którym w 1998 r. założył Google, którego siedziba początkowo mieściła się w garażu Susan Wojcicki (od 2014 r. CEO YouTube). Brin i Page razem opracowywali algorytm PageRank Googla i do dziś mają ok. 14% akcji firmy.

Siergiej Brin nie jest jednak jedynie programistą, bo także filantropem i inwestorem. Rosjanin był chociażby pierwszym inwestorem Tesli. Obecnie Brin uznawnany jest za 8. najbogatszą osobę na świecie, a jego majątek szacuje się na 101 mld dolarów. Dziś Google stara się zresztą wspierać Ukrainę, walcząc z dezinformacją i przekazując ekwiwalent w wysokości 5 mln dolarów na reklamy dla organizacji charytatywnych oraz humanitarnych. Nie znalazłem jednak żadnych publicznych wypowiedzi Brina o wojnie w Ukrainie. Miliarder raczej stroni od komentarza.

To jednak niejedyna wyszukiwarka stworzona przez Rosjanina, bo Yandex również jest dziełem człowieka urodzonego w Rosji. Yandex to w zasadzie największa firma technologiczna w tym kraju i odpowiada za 42% wyszukiwań w internecie w rosyjskojęzycznym świecie (a przynajmniej odpowiadał, bo po wybuchu wojny w Ukrainie, użytkowników mogło jeszcze przybyć). Firma ma 30 biur na całym świecie, zatrudnia ponad 10 tys. osób, a jej roczny przychód to prawie 5 mld dolarów.

Yandex został założony przez Arkadego Wołoża, Akradego Borkowskiego i Ilyę Segalovicha. To właśnie ten ostatni wymyślił nazwę wyszukiwarki, a do 2003 r. pełnił funkcję CTO firmy. Segalovich jednak zmarł w 2013 r. w Londynie z powodu powikłań po raku żołądka.

Tu jednak pojawia nam się pierwszy, ważny wątek oligarchiczny i silnej współpracy prywatnego biznesu z państwem. Otóż CEO Yandex – Arkady Wołoży – ma maltańskie obywatelstwo, które nabył w 2016 r. i to pomimo tego, że nie ma praktycznie żadnych związków z tym państwem. Tym samym stał się też obywatelem Unii Europejskiej. To dość częsta praktyka rosyjskich oligarchów i magnatów biznesowych, którzy wykorzystują swoje wpływy lub kruczki prawne, aby zabezpieczać się np. od strony obywatelstwa.

Co więcej – w 2017 r. Yandex zamknął biura w Kijowie i Odessie, po tym jak SBU dokonała nalotu na siedziby firmy i oskarżyła ją o nielegalne gromadzenie danych ukraińskich użytkowników oraz przekazywanie ich rosyjskim agencjom. Od maja 2017 r. wszystkie usługi Yandex zostały w Ukrainie zakazane.

Co więcej – według śledztwa Financial Times, Yandex zbierało dane z ponad 52 tys. aplikacji takie jak adresy IP, odciski palców itp. Co prawda firma w 2019 r. postawiła się FSB, że nie przekaże kluczy szyfrowania swoich użytkowników i wówczas korporację wsparł nawet wicepremier Maxim Akimov, ale przekazywanie danych miało się odbywać i tak, tylko bez rzeczonych kluczy.

Co więcej – 5 najważniejszych serwisów informacyjnych, które pojawiają się na głównej stronie Yandex, ma być tam zamieszczane na podstawie tajnej listy rosyjskich mediów, zatwierdzonej przez Władimira Putina. Obecnie firma przeżywa kryzys ze względu na zachodnie sankcje, a sam Wołoży jest coraz mocniej izolowany i odchodzą od niego nawet najważniejsze osoby w firmie.

Przykładowo Elena Bunina – dyrektor generalna Yandex – odeszła na dwa tygodnie przed końcem swojej kadencji i wyjechała do Izraela. Na wew. forum firmy miała powiedzieć, że już nie wróci, bo nie może pracować w kraju, który najeżdża swojego sąsiada. Jej obowiązki przejął Artem Sawinowski.

Rosyjski Zuckerberg i jego brat – jak Putin zniszczył dzieło braci Durow

By TechCrunch – TechCrunch Disrupt Europe: Berlin 2013, PAVEL DUROV, Uploaded by Schreibvieh, CC BY 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=30487348

Pisząc o rosyjskich programistach, nie można pominąć braci Durow, a konkretniej Pawieła i Nikołaja Durowów. Obaj przyszli na świat w St. Petersburgu (wówczas Leningradzie) w latach 80., choć część dzieciństwa spędzili w Turynie, gdzie pracował ich ojciec. Do Rosji powrócili dopiero w 2001 r. i tam zaczęli się edukować i rozwijać swoją karierę. W 2006 r. Pawieł Durow wpadł na pomysł założenia VK (dawniej WKontaktie, czyli po prostu – „W kontakcie”), który podobnie jak Facebook – początkowo służył studentom i absolwentom uniwersytetów.

Z czasem jednak zaczął coraz popularniejszy wśród zwykłych użytkowników i niekiedy znacznie powszechniejszy w użyciu przez mieszkańców byłego ZSRR i krajów ościennych niż Facebook. VK do 2011 r. pozyskało 13,09 mln użytkowników, a wartość firmy zarządzanej przez Pawieła i Nikołaja wkrótce osiągnęła 3 mld dolarów. Bracia Durow nie mieli jednak prostego życia z władzami.

W 2011 r. Pawieł brał udział w starciu z policją w St. Petersburgu, gdy putinowska administracja zażądała usunięcia stron opozycyjnych polityków po wyborach parlamentarnych. Później zresztą był nachodzony przez policję w swoim mieszkaniu. Durow nigdy się jednak nie poddawał i dość niewybrednie dworował sobie z policji i rządu. Kiedy policjanci pukali do drzwi jego mieszkania, na swoim profilu na VK zamieścił zdjęcie psa w kapturze i z wysuniętym językiem. Rosyjski rząd zrozumiał, że dzięki social mediom może kontrolować przepływ informacji, toteż VK wielokrotnie próbowano wykupić.

W 2012 r. padła pierwsza oficjalna propozycja ze strony Iwana Tawrinowa – właściciela Mail.ru. Wówczas Pawieł Durow wstawił zdjęcie z wystawionym środkowym palcem, dodając, że to jest jego odpowiedź na tę ofertę. Niestety, w grudniu 2013 r. zmuszono go do sprzedaży 12% akcji VK wspomnianemu Iwanowi Tawrinowi.

Mail.ru wkrótce pozyskał 52% udziałów w firmie braci Durow, a w 2014 r. wykupił resztę akcji, stając się wyłącznym właścicielem spółki. Pawieł Durow kolejny raz popadł w konflikt z władzą, kiedy w 2014 r. odmówił przekazania danych ukraińskich demonstrantów rosyjskiej bezpiece i zablokowania profilu Aleksieja Nawalnego. Durow motywował to tym, że jest to niezgodne z prawem.

Już pięć dni później odwołano go z funkcji CEO VK. Pawieł przyznał, że jego firma została skutecznie przejęta przez sojuszników Władimira Putina. W grudniu 2021 r. VK przejęły Gazprombank i Sogaz, które wykupiły 57,3% akcji. Serwis ten został także zbanowany w Ukrainie w 2017 r., wraz z Yandex i Russia Today.

Pawieł Durow z kolei wyemigrował do Saint Kitts i Nevis (obecnie ma przebywać w Dubaju), a od sierpnia 2021 r. ma francuskie obywatelstwo. Obecnie bracia Durow rozwijają Telegram – komunikator, który coraz częściej wskazywany jest jako alternatywa dla Messengera czy WhatsAppa. Majątek Pawieła Durowa szacuje się na 15,1 mld dolarów. To jeden z licznych światłych, programistycznych umysłów, które straciła Rosja ze względu na swoją autorytarną i oligarchiczną politykę.

Co więcej – Pawieł Durow zadeklarował niedawno, że będzie chronić dane ukraińskich użytkowników przed Rosją. Jak sam stwierdził – zrobił to 9 lat temu przy okazji rosyjskiej inwazji na Krym, przez co stracił swoją firmę i dom, ale tak samo postąpi i dziś.

Jewgienij Kaspierski – ojciec antywirusa czy agent KGB?

By Kaspersky Lab – https://www.flickr.com/photos/123542064@N08/14001267463/sizes/m/in/set-72157644245530464/, EUGENE KASPERSKY, CC BY 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=32476038

Jednak nie wszyscy wielcy rosyjscy programiści-przedsiębiorcy kończą tak jak bracia Durow, tj. zostają wręcz okradani ze swoich dzieł i zmuszani do emigracji. Są też tacy, którzy w Rosji czują się jak ryba w wodzie i zasilają szeregi oligarchów. Jednym z nich jest Jewgienij Kaspierski – CEO i founder Kaspersky Lab oraz antywirusa Kaspersky. Jewgienij urodził się 4 października 1965 r. w Noworosyjsku i dorastał w końcowym okresie ZSRR.

Już w pierwszych latach swojej młodości fascynowała go matematyka, fizyka i inne przedmioty ścisłe. Z czasem zaczął się także interesować kryptografią i technologiami komputerowymi. Kaspierski w 1987 r. ukończył studia na Wydziale Matematyki Wyższej Szkoły… KGB. Na początku swojej kariery pracował w państwowym instytucie badawczym, gdzie zajmował się badaniami nad wirusami komputerowymi. To dzięki temu w 1997 r. stworzył Kaspersky Lab, które tuż przed wojną w Ukrainie działało w niemal 200 krajach, zatrudniało ponad 3000 osób i posiadało 33 biura w 30 państwach.

Zresztą – sam antywirus Kaspersky był jednym z najpopularniejszych oprogramowań do walki z wirusami na świecie (w 2016 r. posiadało go 400 mln użytkowników). Firma Jewgienija szybko stała się jedną z najpotężniejszych spółek technologicznych w Rosji i Europie Wschodniej. Jednak ciągle poddawane w wątpliwości były jego intencje i powiązania z rządem Putina. W 2015 r. Bloomberg opublikował artykuł, w którym oskarżył Kaspierskiego o czynną współpracę z rosyjskim wojskiem i wywiadem. Sam bohater tekstu nie zdementował tych informacji, a jedynie stwierdził, że to próba wykorzystania paranoi w celu zwiększenia czytelnictwa.

Kaspierski cały czas stara się podkreślać swoją „neutralność”. Jednak wątpliwości co do jego współpracy z rządem Putina było z roku na rok coraz więcej. W 2017 r. Stany Zjednoczone nakazały swojej administracji i wojsku usunięciu oprogramowania Kaspersky Lab. Przed produktami rosyjskiej firmy ostrzegał także Parlament Europejski. Z kolei w Wielkiej Brytanii uznano oprogramowanie Kaspersky uznano za niebezpieczne i oficjalnie ostrzega przed nim National Cyber Security Centre.

Firma twierdzi, że wszystkie te oskarżenia są bezpodstawne, bo w żaden sposób nie szpieguje swoich użytkowników. A co więcej – dane przetwarza w dwóch centrach w Zurychu, w Szwajcarii od 2018 r. Firma zaczęła też otwierać tzw. centra przejrzystości w Szwajcarii, Kanadzie, Brazylii, Hiszpanii i Malezji, gdzie umożliwia agencjom państwowym czy organom regulacyjnym przeglądanie ich kodu źródłowego.

Jednak od wybuchu wojny w Ukrainie w zasadzie nikt Kaspierskiemu nie wierzy. Logotypy Kaspersky Lab zaczęły znikać z bolidów F1, a klub piłkarski Eintrach Frankfurt zerwał ze spółką umowę sponsorską w trybie natychmiastowym. Dodatkowo w Stanach Zjednoczonych nasiliła się narracja o ryzyku korzystania z oprogramowania Kaspersky Lab, a FCC dodało firmę do listy zagrożeń bezpieczeństwa narodowego. Choć majątek Jewgienija Kaspierskiego szacuje się na ok. miliard dolarów, to zarówno on sam, jak i jego firma są coraz bardziej izolowane. Przemawia za tym zarówno podejrzenie o współpracę z rosyjskimi służbami, jak i wymijająca postawa Kaspierskiego względem rosyjskiej agresji na Ukrainę.

Ethereum powstało dzięki Rosjaninowi

By John Phillips – https://www.flickr.com/photos/techcrunch/22987802684/, CC BY 2.0, VITALIK BUTERIN, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=61573140

O rosyjskiej agresji na Ukrainę nie boi się z kolei mówić Vitalik Buterin, a właściwie – Vitaly Dmitriyevich Buterin. Urodzony 31 stycznia 1994 r. w Kołomnie w Rosji programista to współtwórca Ethereum – blockchaina i kryptowaluty (która w zasadzie nazywa się „ether”, ale często w publikacjach wymienia się ją jako Ethereum). Te wskazuje się zresztą jako 2. najpopularniejsze tuż po bitcoinie.

Buterin stworzył Ethereum wraz Gavinem Woodem, Charlesem Hoskinsonem, Anthonym Di Iorio i Josephem Lubinem w 2014 r., mając wówczas 20 lat. Sam Vitalik jest zresztą synem informatyka Dmitrija Buterina, który z pewnością zaszczepił w synu miłość do nauk i technologii komputerowych.

Vitalik w wieku 6 lat wyemigrował z rodzicami do Kanady, gdzie odebrał wykształcenie na Uniwersytecie Waterloo. Buterin był mocno zainspirowany osobą Satoshi Nakomoto (anonimowego twórcy bitcoina) na tyle, że już w 2011 r. (mając 16 lat) zaczął pisać publikacje do Bitcoin Magazine. Tę inspirację Nakomotem widać zresztą również po tzw. białej księdze, w której Buterin opisał potrzebę powstania Ethereum i korzyści z tego płynące. Choć co ciekawe pomysł miał się narodzić, gdy Vitalik zagrywał się w World of Warcraft. Wówczas, gdy patch 3.1.0. usunął jego postaci komponent obrażeń z zaklęcia, stwierdził, że scentralizowane usługi mogą być bardzo niekorzystne.

Rosyjski programista dopiął swego – dziś Ethereum jest bardzo powszechnie wykorzystywane, zarówno w płatnościach, jak i emitowaniu na tym blockchainie tokenów NFT. Popularność ta jest na tyle duża, że na emisję obligacji w tej sieci bloków zdecydował się nawet Europejski Bank Inwestycyjny w 2021 r.

Ojciec Ethereum w trakcie wojny w Ukrainie daje się nam również poznać jako przeciwnik polityki Władimira Putina. Tuż po inwazji życzył Ukrainie zwycięstwa i po cichu przekazał 5 mln dolarów w Ethereum na rzecz pomocy temu krajowi. Buterin wskazał zresztą, że wojna w Ukrainie jest zbrodnią na narodzie ukraińskim i rosyjskim, a on sam jest bardzo zdenerwowany decyzją Putina. Vitalik podkreśla, że ta wojna może tylko zaszkodzić Ukrainie, Rosji i całej ludzkości.

To nie Tinder zrewolucjonizował internetowe randki, a Badoo!

Często, gdy myślimy o świecie internetowych randek, na myśl przychodzi nam Tinder. Ten jednak wcale nie jest pierwszą tego typu aplikacją ani nie wszędzie wiedzie prym. W zasadzie pierwszą platformą, która mocno zrewolucjonizowała ten świat jest Badoo, które jest dziełem – a jakże – Rosjanina Andrieja Andriejewa (a właśc. Andrieja Wagnierowicza Ogandżanianca).

Badoo powstało w 2006 r. (na 6 lat przed Tinderem) i działa obecnie w 190 krajach, obsługując przy tym 47 języków. Aplikacja ma zresztą ponad 400 mln zarejestrowanych użytkowników (Tindera miesięcznie używa ok. 75 mln użytkowników). I co ciekawe – przykładowo w Polsce, jest od Tindera nawet popularniejsza. Według badań Mediapanel dla WirtualneMedia.pl – w grudniu 2021 r. Badoo posiadało ponad 3,5 mln użytkowników w Polsce, a Tinder prawie 2,3 mln.

No dobrze, ale jak to się wszystko zaczęło? Andriej Andriejew przyszedł na świat 3 lutego 1974 r. w Moskwie, gdzie studiował zarządzanie. W międzyczasie pracował w agencji marketingowej (w której był współudziałowcem) i zajmował się PR-em. W połowie lat 90. jego rodzice przeprowadzili się do Hiszpanii, a sam Andriejew od 1995 r., żył w zasadzie między dwoma krajami.

Już w 1999 r. zajmował się tworzeniem aplikacji i firm. Jego pierwszym projektem było SpyLog, czyli narzędzie do webtrackingu. Trzy lata później uruchomił agencję reklamy kontekstowej Begun, którą w 2008 r. próbowało wykupić Google.

W zasadzie od najmłodszych lat Andriejewa cechowała przedsiębiorczość i pomysłowość. Zanim jednak narodziło się Badoo stworzył inny serwis randkowy – Mambę w 2004 r. Portal ten szybko zaskarbił sobie zaufanie Rosjan, którzy korzystają z niego do dziś, jednak w 2006 r. większość akcji serwisu przejęły Mail.ru i FINAM. To właśnie wtedy narodziło się Badoo – w 2006 r., w Hiszpanii.

Obecnie jednak aplikacja należy do Bumble Inc. Od stycznia 2020 r. Andriejew nie jest już związany ani z Badoo, ani Bumble i rozwija inne swoje projekty, takie jak Stereo – social audio aplikacja podobna do Clubhouse, a także mieszka w Los Angeles. Andriejew nie wypowiada się jednak o wojnie w Ukrainie i zdaje się apolityczny.

Gdybyśmy chcieli wymienić wszystkich ważnych rosyjskich programistów, informatyków itd. – trzeba by było o tym napisać całą książkę. Rosja dała życie, a czasem i edukację – wielu światłym umysłom, które niestety (dla tego kraju) wielokrotnie tłamsiła autorytarna władza.

Niektórzy z tych programistów zresztą, sami przyłączyli się do uciskających, wchodząc w buty oligarchów. Osoby takie jak Durow, Andriejew czy Gerasimov prawdopodobnie nigdy nie wrócą do swojej ojczyzny przez to, jak trudne jest to środowisko do życia i prowadzenia biznesu, a także ze względu na to, jaką szansę dostali od zachodu.

Teraz po wybuchu wojny w Ukrainie coraz więcej rosyjskich programistów ucieka do innych państw – nawet ościennych, takich jak Kazachstan czy Gruzja, aby tylko kontynuować swoją pracę. Część z nich to wolnościowe umysły – jak Pawieł Durow, inni to zwolennicy rządu Putina lub tacy, którzy dopuszczali się cichego przyzwolenia. Mimo to ze względu na rządy jednego człowieka ten kraj doczekał się teraz olbrzymiego drenażu umysłów, z jakim nie może równać się żadne inne państwo Eurazji.